Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jak zabezpieczyć ?


Żelka

Recommended Posts

NS prosze nie tutaj :evil:

Jest ok, rozmawiamy jak w kazdym innym watku. :wink: O to chodzi, by bylo normalnie. :D

 

Zelijko ty jesteś tak tolerancyjna że nawet braki w czytaniu ze zrozumieniem ci nie przeszkadzają :wink:

 

Ja myślę że pomysł z siostrami zakonnymi może być dobry + polisa na życie wraz z jakimiś rzetelnymi zabezpieczeniami prawnymi co do przekazywania pieniędzy za opiekę :roll: A tak naprawdę to nie wiem co sensownego poradzić...nie zetknęłam się wsród najbliższych z podobnym problemem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 62
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Nie czytałem dziennika Zeljka i nigdy nie znałem sytuacji w jakiej sie znajduje.

Odpowiedziałem jako zupełnie nieznajacy tego problemu.

Znacie sie wszyscy bardzo dobrze i znacie problemy swoich najbliższych znajomych na tym forum.Ja wielu rzeczy nie znam bo nie jestem w takich stosunkach jak znane tu osoby.

 

Zeljka jezeli choc przez chwile pomyslałas tak jak twoi przyjaciele to bardzo Cie przepraszam ale uwierz , nie wiedzialem ze masz taka trudna sytuację.

Jeszcze raz bardzo Cie przepraszam.Z Twojego postu dla nowego forumowicza nie wynika ,że to Ty jestes rodzicem tego dzieciaka.Wybacz mi ten błąd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ej, NS nie przejmuj sie. Ja sie nie obrazam o byle co. z reszta nie ma o co.:wink:

A mojeo dziennika juz od jakiegos czasu nie ma. :lol: Kulka tez nie jest na bierzaco. :lol: Ale fakt, kiedys pisalam tam cosik i o swoim synku.

 

Dzieki Wam wszystkim, ze w ogole sie odzywacie w temacie.., wiem, ze nie latwo poradzic jak sie z takim czyms czlowiek nie spotyka na codzien... Sama rozmowa tez pomaga. :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co byście Wy zrobili na miejscu rodziców takiego dziecka?

:roll:

 

pewnie wiesz ze czasem zycie nie rozpieszcza... wiec... o wszystko niestety trzeba zadbac samemu...

 

poki co... odkladac pewna kwote co miesiac na 3 filar... dla dziecka.

rownoczesnie dobrze jest szukac uczciwego domu opieki - pewnie takie sie tez znajda...

tak jak nie wszyscy sa jednakowi tak i nie wszyscy patrza zeby tylko oblupic z pieniedzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ej, NS nie przejmuj sie. Ja sie nie obrazam o byle co. z reszta nie ma o co.:wink:

A mojeo dziennika juz od jakiegos czasu nie ma. :lol: Kulka tez nie jest na bierzaco. :lol: Ale fakt, kiedys pisalam tam cosik i o swoim synku.

 

Dzieki Wam wszystkim, ze w ogole sie odzywacie w temacie.., wiem, ze nie latwo poradzic jak sie z takim czyms czlowiek nie spotyka na codzien... Sama rozmowa tez pomaga. :p

 

no to mi pojechałaś po rajtuzach :lol: :lol: :lol:

niniejszym płonę ze fstydu :oops:

 

a rozmowa wiadomo, że pomaga, ale przydałoby się, żeby rozmówca słuchał ze zrozumieniem :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zelijko

 

tak myślę, że to o czym wspomina Bryta mogłoby być pewną inspiracją. Też widziałam ten reportaż.

 

Tzn. chyba zaczęłabym rozglądać się za innymi rodzicami w podobnej sytuacji z myślą o tworzeniu pewnej wspólnoty, stowarzyszenia, jakkolwiek zwał, ale grupy osób, w różnym wieku, stale uzupełnianej młodszymi, która to grupa będzie sobie wzajemnie pomagać na dziś, ale też właśnie przede wszystkim podejmie się zastępowania rodziców odchodzących. Ze świadomością, że swoją postawą przygotowują następnych do opieki nad ich pociechami, kiedy oni nie będą już mogli jej sprawować.

 

Przy czym możliwe, że od razu trzeba założyć, że chodzi tu bardziej o opiekę emocjonalną i czuwanie nad prawidłowością działania np. sióstr, czy realizacji polisy jak pisze monka. Tak chyba łatwiej to zorganizować i większa pewność, że zadziała, niż gdyby liczyć na fizyczne sprawowanie obowiązków opiekuńczych.

 

Inny pomysł, który mi się nasunął to nawiązanie trwałego kontaktu z wolontariuszami. Ostatnio wśród "najlepszych z najlepszych" wyróżniono czwórkę młodych ludzi, którzy odpowiedzieli na apel prasowy rodziców i opiekują się dziewczynką wymagającą nieustannej rehabilitacji już od ładnych kilku lat. Są jej przyjaciółmi (i swoimi także). Myślę, że nie zapomną o niej nawet kiedy założą swoje rodziny, i że nie stwardnieją im serca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może spróbuj skontaktować się z innymi rodzicami, wiem, że są specjalne strony przez nich zakładane i tam się wspierają, doradzają itp. Napewno każdemu z nich też takie myśli przyszły do głowy i być może znaja sensowne rozwiązanie.

Wcale Ci się nie dziwię, że masz takie myśli i masz rację, że chcesz zapewnić dziecku opieke jak ciebie zabraknie. Nie ma się co oszukiwać ale nikt nie zna dnia ani godziny. Moja kolezanka jechala niedawno z swoją 2-miesięczną córeczką do babci na wieś - chciala pokazać pranuczkę i jakiś gó..rz :evil: wyjechał z podporządkowanej i obydwoje zgineli na miejscu, przezyła tylko ich coreczka, która nigdy nie pozna wlasnych rodziców.

 

A zobaczysz, jak znajdziesz wyjście z tej sytuacji to będziesz spokojniejsza i dozyjesz 100 latek :lol: :wink: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dziobek, no wlasnie.., tez sie zastanawialam czy nie adoptowac jakies takie dziecko... :roll: albo wziac w rodzine zastepcza... :roll:

Bradzo kocham dzieci i tesknie za zdrowym dzieckiem...

Szukam tylko programow o dzieciach, siedze i podziwiam te male stworzonka... Dla mnie to cud, takie zdrowe dziecko... Nie raz sobie poplakuje ogladajac.., ze nie dano mi doswiadczyc czegos tak pieknego jak byc rodzicem tez i zdrowego dziecka... :roll:

Dotychczas byly to tylko mysli ale coraz bardziej chce cos z tym fantem zrobic....tylko meza musze przekonac..., bo sama tez jestem od niego zalezna... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dziobek, no wlasnie.., tez sie zastanawialam czy nie adoptowac jakies takie dziecko... :roll: albo wziac w rodzine zastepcza... :roll:

Bradzo kocham dzieci i tesknie za zdrowym dzieckiem...

Szukam tylko programow o dzieciach, siedze i podziwiam te male stworzonka... Dla mnie to cud, takie zdrowe dziecko... Nie raz sobie poplakuje ogladajac.., ze nie dano mi doswiadczyc czegos tak pieknego jak byc rodzicem tez i zdrowego dziecka... :roll:

Dotychczas byly to tylko mysli ale coraz bardziej chce cos z tym fantem zrobic....tylko meza musze przekonac..., bo sama tez jestem od niego zalezna... :roll:

 

Zelijko, to kapitalna myśl. Wszyscy wygrywają. :) Masz tyle ciepła - wystarczy na całą gromadkę. Małżowinek pewnie poprze, bo to naprawdę dobry pomysł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dziobek, no wlasnie.., tez sie zastanawialam czy nie adoptowac jakies takie dziecko... :roll: albo wziac w rodzine zastepcza... :roll:

:o ..... w sumie chyba zle mnie zrozumiałaś, albo ja się zle wyrazilam :wink: Opisując historie mojej kolezanki, chcialam pokazać, ze nikt zna nie zna dnia ani godziny a jej córeczkę zaopiekuje sie jej mama. Chodziło mi tez żebys poszukala stron stworzonych przez rodziców, którzy też maja dzieci wymagajace stałej opieki, napewno borykaja sie z tym samym problemem i musi istnieć wyjscie z takiej sytuacji. :wink:

A co do adopcji to wcale nie dziwię sie myslisz, na Twoim miejscu pewnie wiekszość z nas by tak myślała i chciała mieć zdrowe też zdrowe dziecko.Może to nie jest zły pomysł, jest tyle biednych dzieci, które aż pragną zeby ktos je pokochal. Musisz(icie) to faktycznie rozwazyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zeljka...jak napisałaś o tym, że chciałabyś adoptować dziecko, normalnie stanęły mi łzy w oczach.

Jesteś naprawdę DOBRYM DUSZKIEM. Nie dośc, że życie tak ciężko Cię doświadczyło to masz jeszcze miejsce w sercu i siłę na wychowanie "obcego" dziecka....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, Zeljko, jak to jest w Waszym przypadku, ale często bywa tak, że pojawienie się dziecka niepełnosprawnego nagle bardzo zawęża krąg przyjaciól czy nawet rodziny. Bo milej jest wpaść na "kawkę na tarasie". niż zaproponować pomoc, lub spodziewać się, że zostaniemy o to poproszeni. Mam nadzieję, że kilku zaufanych przyjaciół / członków rodziny jednak posiadacie.

 

Przeanalizowałabym taką opcję: ubezpieczenie na życie rodzica, umowa cywilnoprawna z tym członkiem rodziny / przyjacielem, który zgodzi się dzieckiem zajmować za pieniądze z polisy. Może uda się znaleźć kogoś, do kogo można mieć zaufanie w tej kwestii. Choć ryzyka nie da się wyeliminować, niestety.

 

PS. Ja mam podobny wariant, choć dzieci mam zdrowe, ale nieletnie - "na wszelki wypadek" wyznaczyłam osobę, którą proszę o sprawowanie opieki prawnej nad młodymi i spłacaniem kredytu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę aby wziąć dziecko już chodzące aby było lżej.., bo nie ma już tyle dźwigania które obawiam się ze mój kręgosłup by mógł nie wytrzymać.

Tylko, ze mój mąż na razie nie jest zachwycony tym pomysłem...

W ogóle załatwianie całej tej spray ciągle odpycha na później.. Zawsze mówi, jeszcze jest czas. No ale ja mam 38, mąż 44.., ile jeszcze czasu? Kto potem starej babie i dziadkowi da dziecko pod opiekę... No i ta sprawa załatwienia prawnego dziecka w razie...,czego.... „Dziadek” nie wie, ze ja o tym sobie rozmawiam tutaj z Wami... A ja musiałam usłyszeć "glos ludu".., kogoś kto patrzy na sprawę bez emocji... Bo ja mowie, ze już czas.., a mąż.., ze jeszcze jest czas.., aby to załatwić... Ach jej...

:roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zejko Kochana.

 

Ja jestem zabezpieczeniem dla takiego dziecka i mój mąż ( jego brat).

Aczkoliwek nie ma pewności, że rodzeństwo będzie zainteresowane....

Powiem Ci szczerze, że nie wiem co Ci doradzić. I dlatego rozumiem jak ogrmony jest dramat rodziców dzieci niepełnosprawnych - najgorszą rzeczą jest fakt, że nie można spokojnie umrzeć.

 

pamiętaj też, że drugie dziecko MOŻE sie czuc odpowiedzialne. ALe nie musi. Czy mamy prawo wymagać tego od rodzeństwa ? Nie wiem. Ja wychodząc za mąż wiedziałam,że kiedys będe miała "jeszcze jedno dziecko" w domu. Ale i ja i mój mąż to zaakceptowaliśmy. Obiecałam to też przed ślubem moim teściom. Ale czy tak należy ? Trzeba? Wypada ? Nie wiem.

Wiem za to jak wielki obowiązek spada na mnie i męża. Dlaczego TYLKO obowiązek ? Brat męża ma zespół Downa. Obecnie jest na poziomie 3-4 latka - tak myślę. Trudno poznać takiego człowieka głebiej a więc i pokochać - gdy nie jest krwią z krwi i kością z kości. Może to się wydawać oburzające, ale nie moge powiedzieć, że go kocham jak własne dzieci. Tak jest. Wiem,że musze się nim zająć. Michał teraz ma 34 lata. Nie wiem czy ten obowiązek nie spadnie pewnego dnia na moje dzieci - tego nie wie nikt. Latamy samolotami, jeździmy samochodami a wypadki chodzą po ludziach. Nie wiem czy mam moralne prawo wymagać tego od moich dzieci.

 

Ale ja nie jestem matką Michała. Gdybym była - mogę jedynie przypuszczać- zrobiłabym wszystko , żeby spokojnie umrzeć. Również obciążyłabym swoim "problemem" innych ludzi jeśli byłoby to konieczne. A kto wie co będzie dalej ? Czy ten człowiek się nim zajmie ? Czy nie odda go do "przechowalni" ? Tego nie dowiemy się nigdy....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze wpadło mi do głowy.... nie wiem czy mądrze, bo nie wiem czy to się daje przeprowadzić... Na pewno polisa - to tak czy inaczej - ale musisz ustanowić kogos kto tym zarządzi jakby co....

 

Dwa - pomyśl o umowie dożywocia. Jesli masz kogoś w rodzinie lub wśród przyjaciól kto podjąłby się opieki nad Twoich dzieciaczkiem to zawsze możesz go "wynagrodzić" przekazaniem majątku w formie dozywocia. Mówimy tu o latach bardzo odległych - czyli takich, gdy będziesz już "mniej na chodzie". Taki człowiek ma PRAWNY obowiązek opieki nad osoba wskazaną w dożywociu. I takie sprawy sa już "sądowne" a nie pozostają kwestią moralności lub jej braku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A myślałaś o przygarnięciu, chociaż właściwsze byłoby chyba zaproszenie do rodziny dziecka już w pełni świadomego, kilkunastoletniego? Takiego, które zaakceptuje Waszą rodzinę w tym niepełnosprawne rodzeństwo i będzie zdawało sobie sprawę z tego, czego w przyszłości się od niego bedzie oczekiwać? Będzie też w stanie określić czy czuje sie na siłach w przyszłości zaopiekować, czy ma cierpliwość i serce... Adoptujac małe dziecko dokonujecie za niego wyboru, duże ( dorosłe lub dorastajace)decyduje samo ....

Ciepła potrzebują nie tylko małe dzieci, ale i te zupełnie dorosłe. Dzieciaki opuszczające domy dziecka muszą się czuć strasznie. Może takie właśnie dorosłe już lub dorastające dziecko jest własnie tym kogo szukacie?

 

Pozdrawiam i z całego serca życzę powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...