Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jak zabezpieczyć ?


Żelka

Recommended Posts

A myślałaś o przygarnięciu, chociaż właściwsze byłoby chyba zaproszenie do rodziny dziecka już w pełni świadomego, kilkunastoletniego? Takiego, które zaakceptuje Waszą rodzinę w tym niepełnosprawne rodzeństwo i będzie zdawało sobie sprawę z tego, czego w przyszłości się od niego bedzie oczekiwać? Będzie też w stanie określić czy czuje sie na siłach w przyszłości zaopiekować, czy ma cierpliwość i serce... Adoptujac małe dziecko dokonujecie za niego wyboru, duże ( dorosłe lub dorastajace)decyduje samo ....

Ciepła potrzebują nie tylko małe dzieci, ale i te zupełnie dorosłe. Dzieciaki opuszczające domy dziecka muszą się czuć strasznie. Może takie właśnie dorosłe już lub dorastające dziecko jest własnie tym kogo szukacie?

 

Pozdrawiam i z całego serca życzę powodzenia.

 

A mnie się wydaje, że to jest takie targowanie: my Cię weźmiemy ale ty musisz się zająć bratem... to chyba nie do końca jest w porządku. Dla małego dziecka to po prostu będzie brat - będzie z nim od zawsze. Starsze dziecko może się poczuć "wkręcone" w handel. Nie ryzykowłabym. Ponadto adopcja nie może się odbywac na zasadzie "coś za coś" - sorry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 62
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dzieki Nefer! :p

Malo tu "miejsca" aby pogadac, nie da sie o wszystkim..., ale chodzi mi po glowie duzo roznych rzeczy... Kiedys na pewno cos z tym zrobie.... Kazda wazna decyzja wymaga tez i czasu... Cos kielkuje.., a zobaczymy co sie urodzi... Jak sie wsciekne.., to sama otworze taki dom opieki..., w wlasnym domu... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki Nefer! :p

Malo tu "miejsca" aby pogadac, nie da sie o wszystkim..., ale chodzi mi po glowie duzo roznych rzeczy... Kiedys na pewno cos z tym zrobie.... Kazda wazna decyzja wymaga tez i czasu... Cos kielkuje.., a zobaczymy co sie urodzi... Jak sie wsciekne.., to sama otworze taki dom opieki..., w wlasnym domu... :roll:

Wcale niegłupi pomysł... ale praca ogromnie trudna...Wiem, że znajdziesz odpowiednie rozwiązanie :) Twoje serce je znajdzie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie, obawiam sie tego "cos za cos"...

Obawialam sie w przypadku jak chcialam urodzic wlasne drugie dziecko..., i obawiam sie tez w przypadku jak przygarne takie dzieciatko z domu dziecka....

Zawsze gdzies tam w glowie jest pytanie, czy mam prawo wskazywac kogokolwiek na bycie opiekunem mojego dziecka... bo w pelnym sesie jest to wskazywanie na nie latwe zycie... Wiem, ze kochalabym takie dziecko i dalabym wszystko z siebie aby bylo ono szczesliwe.., ale pewnosci sie nie ma.., czy kiedys nie uslysze..., urodzilas, albo wzielas mnie po to aby zadbac o chorego brata... :roll: Dlatego jet to trudna decyzja...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo trudna. Ale możliwa. Chyba chciałabym miec drugie dziecko. Ale czy ono będzie sie czuło odpowiedzialne ? Raczej tak - to w końcu jego brat. Myślę, że właśnie tak bys je wychowała. Albo będzie miało taką wewnętrzną potrzebę albo nie. Ale wydaje mi sie to uczciwsze niż adopcja - szczerze mówiąc...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NIe chcę być wredna i wypominać wieku (kobieta kobiecie może :wink: ), ale tak jak Zeljka pisała, ma 38 lat...ja chyba bym się bała probować zajść w ciążę. Wiadomo, że wraz z wiekiem wzrasta prawdopodobieństwo chorób u dzieci...czego NIKOMU nie życzę....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja nadal uważam, ze wprzypadku adopcji tak jak zawsze w życiu lepsza jest gra w otwarte karty. Nie traktuję w żadnym wypadku adopcji jako zapewnienia sobie opiekunki dla dziecka. Po prostu przyjmując kogoś do rodziny czułabym sie lepiej gdybym mogła rozmawiać z nim jak z odpowiedzialnym i świadomym człowiekiem.

 

A mnie się wydaje, że to jest takie targowanie: my Cię weźmiemy ale ty musisz się zająć bratem... to chyba nie do końca jest w porządku. Dla małego dziecka to po prostu będzie brat - będzie z nim od zawsze. Starsze dziecko może się poczuć "wkręcone" w handel. Nie ryzykowłabym. Ponadto adopcja nie może się odbywac na zasadzie "coś za coś" - sorry.

 

 

 

Znam małżeństwo, które przez wiele lat mieszkało ze starszą schorowaną kobietą, która pod koniec życia wymagała całodobowej opieki. Notarialnie zostały uragulowane prawa własności do mieszkania, zakres opieki itd. i obie strony, z tego co wiem rzetelnie z tej umowy sie wywiazały. Notarialny zapis wcale nie przeszkadzał w tym, że stosunki miedzy nimi układały się lepiej niż w niejednej rodzinie. I wszystko odbywało sie na zasadzie coś za coś , a mimo tego miałam wrazenie, ze nikt w tym układzie nie czuł sie pokrzywdzony...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam małżeństwo, które przez wiele lat mieszkało ze starszą schorowaną kobietą, która pod koniec życia wymagała całodobowej opieki. Notarialnie zostały uragulowane prawa własności do mieszkania, zakres opieki itd. i obie strony, z tego co wiem rzetelnie z tej umowy sie wywiazały. Notarialny zapis wcale nie przeszkadzał w tym, że stosunki miedzy nimi układały się lepiej niż w niejednej rodzinie. I wszystko odbywało sie na zasadzie coś za coś , a mimo tego miałam wrazenie, ze nikt w tym układzie nie czuł sie pokrzywdzony...

 

No właśnie - o tym pisałam - tylko to nie ma nic wspólnego z adopcją.

Adopcja dziecka nie jest prosta i jeśli ma się "nieodpowiednią motywację" to się dziecka nie dostanie. Przez 9 miesięcy jest się "pod ostrzałem": komisje, badania, psycholodzy, szkolenia, warsztaty. Obawiam się więc, że adopcja nie jest rozwiązaniem problemu "zabezpieczenia". I nawet "własne" dziecko nie jest rozwiązanie. Notarialne załatwienie sprawy - jest. Bo - jak juz pisałam - nie ma mowy o moralności, etyce - tylko o paragrafach. i można bardzo kochać tego kim się opiekujemy lub go bardzo nienawidzić. Nie ma to związku. Ale jest paragraf. A dziecko adoptowane nie MUSI, ale MOŻE przejąc ten obowiązek. Obarczamy je za to ogromnym problemem moralnym. Może nie piszę jasno, ale pewnie wynika to z mojej obecnej sytuacji. Wiem, że mam taki obowiązek, chce go mieć. Ale nie zmienia to faktu, że łaczy sie to z pieniędzmi, czasem, obciążeniem, chorobami, szpitalami, dietami, p;rzypominaniem o zrobieniu siusiu i miliardem innych spraw. I o tym tez trzeba pamiętać.

 

 

Czy uważasz, że jak zapytasz "świadome dziecko" czy zajmie się przyszywanym bratem to ono nie wie co odpowiedzieć ??? Mroovka.... nie chciałabym nigdy mieć tak zadanego pytania - na szczęście nikt nie chciał mnie zaadoptować .

Ale takie pytanie zadali mi teściowie przed ślubem.

Jak myslisz - jak się czułam ?

A może miałam powiedzieć "nie" i nie wyjść za mąż za człowieka, którego kochałam? Pewnie, że nie musiałam się zgodzić. ...

Taką odpowiedzialnośc chcesz zrzucić na dziecko z domu dziecka ????????? Come on.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat ta część o adopcji albo rodzinie zastępczej..., miała spełnić moje marzenie o tym aby kochać i uczestniczyć w rozwoju zdrowego dziecka...ale jak mowie, to na razie tylko marzenie...

Z reszta, moja siostra powiedziała, ze w razie czegoś nagłego, ona weźmie mojego synka...,ale odpowiedziałam, ze ja tego od niej, ani nikogo innego nie oczekuje i nie mogłabym nawet o to prosić...Byłabym wdzięczna jeśli by w razie czego zadbała o umieszczenie go w dobrym miejscu i sprawdzanie od czasu do czasu jak on się tam ma...

Sama nie wiem czy to tez nie jest za dużo, prosić o takie cos...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

od wielu lat od czasu do czasu bywam w domu opieki dla dzieci Caritas.

Uważam, że bardzo dobrze zajmują sie swoimi podopiecznymi. Pewnie są też takie domy dla ludzi w starszym wieku.

 

- polisa

- specjalny fundusz

- szukanie takiego domu "na wszelki wypadek"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat ta część o adopcji albo rodzinie zastępczej..., miała spełnić moje marzenie o tym aby kochać i uczestniczyć w rozwoju zdrowego dziecka...ale jak mowie, to na razie tylko marzenie...

Z reszta, moja siostra powiedziała, ze w razie czegoś nagłego, ona weźmie mojego synka...,ale odpowiedziałam, ze ja tego od niej, ani nikogo innego nie oczekuje i nie mogłabym nawet o to prosić...Byłabym wdzięczna jeśli by w razie czego zadbała o umieszczenie go w dobrym miejscu i sprawdzanie od czasu do czasu jak on się tam ma...

Sama nie wiem czy to tez nie jest za dużo, prosić o takie cos...

 

Bóg dał Ci mądrą siostrę. NIkt nie wie jak to jest "naprawdę" zająć się takim dzieckiem dopóki tego nie doświadczył - to prawda. Ale nie wydaje mi się, żeby Twoja siostra rzucała sobie te słowa ot tak sobie .... nikt nie będzie dla niego lepszy niż jego rodzina, która go zna, rozumie mniej lub bardziej, ale zna. I on też zna Twoją siostrę, więc to bardziej naturalnie przejdzie...

Tego bym się trzymała.

 

Na pocieszenie Zeljko powiem, że jako mama dzieci bez takich problemwó również chodzi mi często po głowie "A co jak dziś nie wrócę do domu". Mąż często na wyjazdach - dużo lata samolotami. I ja również chciałabym mieć kogoś kto w razie czego... I taki człowiek, który był dla mnie taką gwarancją i bardzo kochał moje dzieci umarł w zeszłym roku. I źle mi z tym. Na szczęście dzieci mają już 16 i 14 lat - może zdążę je odchować....Buziaki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat ta część o adopcji albo rodzinie zastępczej..., miała spełnić moje marzenie o tym aby kochać i uczestniczyć w rozwoju zdrowego dziecka...ale jak mowie, to na razie tylko marzenie...

Z reszta, moja siostra powiedziała, ze w razie czegoś nagłego, ona weźmie mojego synka...,ale odpowiedziałam, ze ja tego od niej, ani nikogo innego nie oczekuje i nie mogłabym nawet o to prosić...Byłabym wdzięczna jeśli by w razie czego zadbała o umieszczenie go w dobrym miejscu i sprawdzanie od czasu do czasu jak on się tam ma...

Sama nie wiem czy to tez nie jest za dużo, prosić o takie cos...

 

Zelijko, moim zdaniem siostra Twoja to skarb. Jakby nie było, synek nie będzie tak całkiem sam na świecie, jak zrozumiałam z pierwszego wpisu. Nie mam osobistych doświadczeń z aż tak ciężkimi przeżyciami. Ale mam poważnie chorego chrześniaka, i też wiem, że ktoś kto z bliska zna sprawy szczególnych potrzeb opiekuńczych (jak Twoja siostra) na wiatr słów raczej nie rzuca. Nefer ma rację.

 

Poza tym związek emocjonalny jest tu kluczowy. Siostra Twoja jest chyba najlepszym i do tego w emocjonalnym sensie naturalnym gwarantem. Jeśli sama się deklaruje, nie zastanawiaj się czy możesz ją o to prosić. Pewnie jest podobna do Ciebie, i robi to szczerze i z sercem. W skrajnym przypadku może mieć np. wrażenie, że jej nie do końca ufasz.

 

Chciałam jeszcze wrócić do sprawy ewentualnej adopcji. Wydaje mi się że zarzut że dziecko adoptowane będzie "czuło się najęte do pracy" mógłby być prawdziwy, ale w innym przypadku. Jeśli to faktycznie byłby jedyny motyw rodziny adopcyjnej i to realizowany w sposób cyniczny. Nie wydaje mi się by dotyczyło to Ciebie. Nie tylko dlatego że tak mówisz :)

 

Adopcja ma swoje kanciaste krawędzie, nie ma gwarancji 100% sukcesu wychowawczego, ale i tak najwięcej zależy od rodziców adopcyjnych. Znam dwie rodziny adopcyjne - i wg mnie - oby się tak wszystkim biologicznym układało (mimo silnych obciążeń jednego z dzieci). A z punktu widzenia dziecka adoptowanego, well, jego alterantywy są takie, że lepiej ich nie znać. Ewentualna opieka nad bratem to nie kara, to cud posiadania bliskich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zeljka jak zwykle w takich trudnych sytacjach nie ma dobrej recepty :roll: Ja akurat mam niepełnosprawnych rodziców- ale bez porównania, bo mogą spokojnie sami we dwoje mieszkać- ale moja Mama sama by sobie nie poradzila. I nie wiem, czy gdyby mnie by nie bylo to znalzby sie ktos, kto by im w wielu czynnosicach pomagal, chodzil z nimi do lekarza, szczegolnie Mam zyje w innym swiecie, czy tez wziol ja do siebie. Dla czlonka rodziny oczywistym jest, ze zajmuje sie taka osoba - nie mysli sie, ze trzeba, wypada - bo laczy was emocjonalna wiez i molosc po prostu.

Z dozywociem bywa roznie. Znam sytuacje, ze dziadkowe ustanowili takie na rzecz syna i jego rodziny. Najpierw odeszla babcia, pozniej wlasnie ten syn zmarl. Dziadek byl juz w tedy takim stanie swojej choroby, ze wymagal 24h opieki. I synowa ktora dzidziczyla po nim caly dom i jej dzieci wypiely sie - zyjac w jednym domu na 2 kondygnajcjach - zrewali kontakty. I dziadkiem zajely sie inne osoby w rodzinie - pozostale dzieci. Nie mialy one juz sily na wyklocanie sie i zmiane umowy dozywocia- co z taka pozbawiona kontaktu osoba jest bardzo trudne. Zycie niestety pisze swoje scenariusze. Ale dziadek byl zabezpieczony finansowo i mozna bylo pozwolic sobie na wynajecie dobrej i sprwdzonej opiekunki, ktra byla wspaniala kochajaca kobeta- wiec mozna takich ludzi znalezc. Tyle senariuszy znanych mi z zycia - wydaje mi sie, ze warto cos takiego przecztac :wink:

Zeljka skoro pragniesz adoptowac dziecko to nie pozostaje nic innego jak rozmowic sie z mezem i sprobowac. I to niezaleznie od sytuacji twojego syna. Bedziecie dla tego adoptowanego dziecka wspanialymi rodzicami, dacie mu cieply pelen milosci dom - jak cie znam to nie znajdzie lepszej matki. I mozna brac pod uwge, ze trafice na takie male, ktore wychowacie na wspanialego czlowieka, bedzie kochlo swojego brata - i wlasnie z tych emocji i milosci - z wlasnej nieprzymuszonej woli nigdy go nie zostawi i bedzie sie bratem opiekowalo jak was zabraknie. Ale na wypadek gdyby tak sie stalo- uwazam, ze trzeba dobra polisa zabezpieczyc przyszlosc od strony finasowej i wyznaczyc osobe odpowiedzialna za ich zarzadzanie w interesie sluzacym dobru syna- nawet wlasnie aktem notarialnym mozna to zrobic. Gdy zle zarzadza - zapisac jakies kary finansowe na przyklad. Mozna tez wyznaczyc opieke na rzecz osoby, ktorej zapiszecie wasze dobra :roll:

A co do siostr zakonnych - osobiscie znam wpanialy pelen dobrych emocji dom opieki prowadzony przez nie. Jesli kiedys mialabym komus polecac- wskazalabym wlasnie na ten konkretny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zeljka nie batrdzo potrafię służyc ci dobrą radą. nigdy nie znalazłam się w tak trudnej sytuacji.

jedyne co mogę powiedzieć to, to że dziecko (wasze czy adoptowane) wniosłoby do waszego pełnego obowiązku życia dużo radości, na którą czuję, że zasługujesz bardzo. wiem na 100%, że masz tyle miłości i troski, że żadne z nich w przyszłości nie czułoby śię wykorzystane, czy że zostało wplątane w jakiś czysty interes.

 

siostra na pewno ma dobre intencje i wie czegoby się podjęła. jednak myślę o różnicy wieku między nią a twoim synkiem i wydaje mi się, że (okropnie to zabrzmi ale nie potrafię ubrać to w inne słoawa) to nie zapewni mu opieki na resztę życia.

 

ciężko dobiera mi się słowa, bo sytuacja twoja jest trudna. życzę ci Zeljka wszystkiego dobrego, bo jak każdy na tym foru uważam, że jesteś DORYM, ZAWSZE ŻYCZLIWYM DUSZKIEM I WIDZISZ W LUDZIACH TYLKO TE DOBRE CECHY

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki Wam kobitki... :p

Maz kazal po pierwsze dokonczyc dom.., a potem usiasc i spokojnie sie zastanowic... Czy wlasno wlasne, czy wlasne importowane. :wink:

p.s.

Polysa jest

Zeljko przeczytałam teraz ten wątek i mimo, ze znam twoją sytuację wzruszyłam sie bardzo :-?

Jesteś naprawdę bardzo dobrym człowiekiem 8)

Moja pierwsza myśl- jeszcze zanim napisałaś ile masz lat- to dlaczego nie mozesz mieć jeszcze jednego dziecka :roll: :roll:

Czy 38 lat to naprawdę już zbyt wiele na dziecko- chyba nie, znam wiele osób które urodziły w tym wieku i pierwsze i kolejne dzieci.

Bo to czy dziecko urodzi sie zdrowe czy nie nie jest tylko kwestą wieku ale wielu innych czynników.

Moim zdaniem warto byście sie zastanowili nad własnym dzieckiem :roll: :roll:

 

Dla ciebie byłaby to ogromna radość i myślę, ze mimo wysiłku fizycznego przy jego wychowaniu równiez duże źródło wsparcia.

 

Chyba, ze są jakieś przeciwskazania inne o których nie wiemy :roll: :roll:

 

Rozumiem a moze tylko tak mie sie wydaje, ze codzienna opieka nad synkiem wymaga od ciebie dużo uwagi i wysiłku ale może warto spróbować :roll: :roll:

 

Zeljko jeśli napisałam coś nie tak to wybacz :roll:

Po prostu tak pomyślałam :-?

 

Trzymaj sie cieplutko 8)

 

A życie cóż czasami i tak toczy sie zupełnie innym torem niż mamy to zaplanowane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Andrzejko no cos Ty. Pzreciez nie napisalas niczego za co nalezy przepraszac... :D

Ja musze sie dobrze nad tym urodzeniem wlasnego dziecka zastanowic, bo mam troche klopotow ze zdrowiem i nie wiem czy wytrzymam sama ciaze...

Ale na pewno dowiem sie od mojego lekarza co powinnam zrobic aby sprawdzic czy sie jeszcze do tego nadaje... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Andrzejko no cos Ty. Pzreciez nie napisalas niczego za co nalezy przepraszac... :D

Ja musze sie dobrze nad tym urodzeniem wlasnego dziecka zastanowic, bo mam troche klopotow ze zdrowiem i nie wiem czy wytrzymam sama ciaze...

Ale na pewno dowiem sie od mojego lekarza co powinnam zrobic aby sprawdzic czy sie jeszcze do tego nadaje... :roll:

 

Cieszę sie ze tak odebrałaś mój wpis- trochę sie bałam twojej reakcji..

 

Zeljko masz rację sprawdz to koniecznie 8)

 

Ja w każdym razie trzymam kciuki za to byś mogła mieć zdrowe dziecko bo to w twoim przypadku byłaby i radość i pociecha i w pewnym sensie właśnie zabezpieczenie dla synka 8) :roll: :roll: :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...