Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy ja jestem dziwna że mnie to wkurza?


Capricorn

Recommended Posts

Capricorn miałam podobną sytuację szwagier miał malować nam kuchnię. Wracając z pracy do domu zastałam jego dziewczynę siedzącą w MOICH kapciach :evil: niby "uczącą" się do zbliżającego kolokwium. Nieproszonym gościom mówię stanowcze NIE (Acha efektów pracy szwagra za bardzo nie widziałam :) )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 55
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

NS - A nie jest tak, ze sobie ze mnie chciałeś zakpić, i na trzy identyczne posty zapodałeś trzy identyczne odpowiedzi? ;-)

 

Rolę mojego męża już opisałam - bardzo dużo czasu spędza w nowym Domu, mnóstwo rzeczy tam wykonuje, ale w przypadkach wymagajacych interwencji wstrzymuje się dość długo - nie lubi konfliktów. Z obcymi ;-)

 

Gdzie w tym tekscie widac ,ze sobie chcialem zakpić????Gdzie??? :evil:

Powiedzialem prawde jaka mam w domu i tyle i na dodatek ,że masz racje............a ty mi tu z jakimś "zakpieniem".

Redeakcji sie serwer przypchał i trzykrotnie dopisał moje te same wypowiedzi.Skoro tak chcialas to zobaczyc to winszuje. :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NS - A nie jest tak, ze sobie ze mnie chciałeś zakpić, i na trzy identyczne posty zapodałeś trzy identyczne odpowiedzi? ;-)

 

Rolę mojego męża już opisałam - bardzo dużo czasu spędza w nowym Domu, mnóstwo rzeczy tam wykonuje, ale w przypadkach wymagajacych interwencji wstrzymuje się dość długo - nie lubi konfliktów. Z obcymi ;-)

 

Gdzie w tym tekscie widac ,ze sobie chcialem zakpić????Gdzie??? :evil:

Powiedzialem prawde jaka mam w domu i tyle i na dodatek ,że masz racje............a ty mi tu z jakimś "zakpieniem".

Redeakcji sie serwer przypchał i trzykrotnie dopisał moje te same wypowiedzi.Skoro tak chcialas to zobaczyc to winszuje. :evil:

 

spokojnie, przecież Cię nie atakuję ;-)

 

 

takie było moje pierwsze skojarzenie - walcząc z przeciwnościami losu, wysyłam, okazuje się, jedną odpowiedź trzykrotnie. A Ty na każdą z nich odpowiadasz ;-) Powtarzam, to było PIERWSZE SKOJARZENIE. Cieszę się, że się wypowiedziałeś w temacie.

 

Peace, brother ;-)

 

I, skoro się wyjaśniło, proponuję wrócić do tematu głównego. ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NS - A nie jest tak, ze sobie ze mnie chciałeś zakpić, i na trzy identyczne posty zapodałeś trzy identyczne odpowiedzi? ;-)

 

Rolę mojego męża już opisałam - bardzo dużo czasu spędza w nowym Domu, mnóstwo rzeczy tam wykonuje, ale w przypadkach wymagajacych interwencji wstrzymuje się dość długo - nie lubi konfliktów. Z obcymi ;-)

 

Gdzie w tym tekscie widac ,ze sobie chcialem zakpić????Gdzie??? :evil:

Powiedzialem prawde jaka mam w domu i tyle i na dodatek ,że masz racje............a ty mi tu z jakimś "zakpieniem".

Redeakcji sie serwer przypchał i trzykrotnie dopisał moje te same wypowiedzi.Skoro tak chcialas to zobaczyc to winszuje. :evil:

 

:o mamusiu :roll:

No widzisz NS, na żart odpowiadasz agresją.

Zupełnie niepotrzebnie, Capricorn z uśmiechem i oczko Ci nawet puszcza. Po co te nerwy?

 

Wracając do tematu, to nie wiem cz tak do końca w temacie, ale napewno w pobliżu :wink:

Do mojego młodszego synka przychodziła kilka razy w tyg opiekunka.

Na począku dziewczę było miłe i kulturalne nawet w miarę.

Później było kilka sytuacji dających do myślenia, ale wszystko składałam na karb moich zbyt dużych może wymagań, czy przewrażliwienia.

Któregoś dnia wracam późnym wieczorem z uczelni, a na kanapie leży sobie ona, przytulona z jakimś obcym dla mnie facetem, jej chłopakiem jak się okazuje. Na moje niezadowolenie tłumaczyła się, żę przyszedł przed chwilą, bo nie chce sama po nocy do domu wracać. Dzieci już spały, to przymknęłam oko....

Jednak za jakiś czas przyszła do dziecka oficjalnie z chłopcem swym, tłumacząc że jej się samej nudzi w domu :roll: Synek jak zobaczył obcego dryblasa w ryk, miał wtedy okres, ze bardzo się bał obcych ludzi, a ona na to zniecierpliwionym głosem: niech pani już idzie, ja go zaraz uspokoję, parę minut i się przyzwyczai.... :o

To była przysłowiowa kropla, która przelała czarę :-?

Pogoniłam towarzystwo w cholerę, do dziś się trzęsę na wspomnienie tej dziewuchy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja jest taka: wykończeniówka, na finiszu. Nie czepiam się wielu rzeczy, których mogłabym się przyczepić na tym etapie. Ale szału dostaję od jednej: "goście". Sęk w tym, że nie moi. Ja nie zaprosiłam jeszcze nikogo, ja umawiam ekipy do pracy. Ale: szefowi ekipy wykończeniowej narzeczona przywozi kanapki - "bo zapomniał" - i zostaje na kawusi z ekipą (nie muszę dodawać, że wtedy, gdy mnie nie ma). Dzisiaj mój szwagier uprzejmie pomagał mojemu mężowi kłaść panele - uprzejmy też był zaprosić swoją narzeczona, z pieskiem, niech sobie dom obejrzy (mnie nie było).

Za każdym zastanym takim przypadkiem, zwracam zainteresowanym uwagę w miarę grzecznie, ale w środku wszystko mi się gotuje, bo odbieram to jako naruszenie mojego terytorium, mojej prywatności. Do ciężkigo pioruna, to jest MOJ DOM! I to ja decyduję, kogo chcę goscić. Nie wyobrażam sobie żebym łaziła po cudzym domu, niezaproszona przez właścicieli, szczególnie pod ich nieobecność.

Czy tylko ja mam pecha do niekulturalnych ludzi? A może przesadzam?

 

 

nie przesadzasz, doskonale Cię rozumiem , mój mąż ma identyczną postawę jak Ty a ja mu przyklaskuje, my też mielismy różnych "oglądaczy" sąsiadów już dawno zamieszkałaych, całe rodziny pod naszą nieobecnośc robiły sobie wycieczki po naszym domu, nawet obcy ludzie podjeżdzali pod dom nie było ogrodzenia) i zaglądali

grupa sąsiadów nawet się za to na nas pogniewała bo nie zrobilismy dla nich "otwarcia domu"

 

ja osobiście jak i mój mąż nigdy nie zrobiliśmy czegoś takiego bez zgody własciciela a już pod jego nie obecnośc to juz sięnie miesci mi w głowie

 

dalej zwracaj uwagę tylko juz chyba mniej delikatnie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tupet niektórych nie zna granic - ja się spotkałam z sytuacją, że parkieciarz przyprowadzał ze sobą, DO PRACY żonę i dzieci.

On układał klepki, dzieci buszowały po kątach, a żona w tym czasie robiła pranie :o .

 

I gdybym tego nie widziała, to bym w życiu nie uwierzyła, że coś takiego może się zdarzyć.

 

Tak, że Capricorn trzymaj rękę na pulsie, bo a nóż zechcą się wprowadzić jak im się za bardzo spodoba - nigdy nie wiadomo co jeszcze może przyjść ludziom do głowy :wink: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[-

ja się spotkałam z sytuacją, że parkieciarz przyprowadzał ze sobą, DO PRACY żonę i dzieci.

On układał klepki, dzieci buszowały po kątach, a żona w tym czasie robiła pranie :o .

 

:o :o :o :lol: :lol: :lol:

Soniko, to był wzorowy mąż i ojciec :wink:

 

Capricorn -obcy ludzie - nie zapraszani - w moim domu, nawet nie wykończnym, denerwowaliby mnie takze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IMHO - trzeba jasno poiedziec ekipom co im wolno, a co nie ... I to na zasadzie "zadnych obcych, a jak zlapie, to wypier**** - oczywiscie bez wynagrodzenia za robote". Przed rozmowa proponuje poduczyc sie jezyka aktulanych parlamentarzystow - czyli slow na K, P i CH :lol:

 

M.

 

P.S.

Do mnie dzwonia n.p. z pytaniem czy moga wpuscic majstra z sasiedniej budowy, zeby sobie zagotowal wode w czajniku (agregat im ostatnio padl) ... Takze jak widac - mozna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym określaniem granic... no widać trzeba...

 

Ale to przecież tak samo jakby capricorn miała zaczynać rozmowę od "jasnego określenia", że nie życzy sobie żeby jej w domu:

- kraść,

- sikać na ścianę salonu,

- a zwłaszcza zakopywać trupa teściowej.

 

Powinna też jasno powiedzieć, że nie lubi być kopana w twarz ani w brzuch, tudzież skrapiana rosyjskimi perfumami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bratki...bez przesady.

 

Czasem trudno jest jednak wytłumaczyć ekipie o co nam chodzi. Mimo najszczerszych chęci. Pamiętam jak panowie gotowali sobie wodę w przeciekającym czajniku na środku naszego salonu. Płakac mi się chciało, bo nie wiedziałam juź jak tłumaczyć (a robiłam to wielokrotnie), że TU niedługo (jak tylko się wyniosą) ma być kładziony parkiet.

Czasem jest trudno a pod koniec budowy nerwy są w strzępach.. :-?

Capicorn - juź bliżej niź dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płakac mi się chciało, bo nie wiedziałam juź jak tłumaczyć (a robiłam to wielokrotnie), że TU niedługo (jak tylko się wyniosą) ma być kładziony parkiet.

 

To taka ekipe wynosi sie wczesniej ... na butach :-?

 

Fakt, ze dzis to przerwa w budowie do czasu znalezienia nastepnej, ale ... zdrowie wazniejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam bardziej ugodowy charakter i towarzyska jestem, więc mi tam za bardzo nie przeszkadzali zwiedzający. Ale mojemu mężowi już tak.

Rzeczywiście dziwne było jak ludzie traktowali dom jak budowę a mu już tam mieszkaliśmy :roll:

Pamiętam jak zrobił zadymę (tu nawet słuszną trochę :wink: ) jak stolarz robił nam schody (ostatnia :gruba rzecz do zrobienia w domu już prawie całkiem wykończonym i od dawna zamieszkałym) a jakiś obcy facet wpakował się z butami do salonu bo chciał z "Mietkiem" pogadać :-? Nie pytając się czy może wejść, bez powitania i innych grzeczności - ja zobaczyłam dopiero jak wyszłam z kuchni ale nie miałam odwagi wyprosić...

A mąż zrobił zadyme nie temu facetowi (bo jak przyszedł to juz go nie było), tylko mnie - po fakcie - że go wpuściłam :roll: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mateusz, a widziałeś gdzieś ekipe idealną? Słyszałes o takiej? Szczególnie dzisiaj, gdzie 70% budowlańców uciekło za granicę? Czasem trzeba zacisnąć zęby. Jasne że są granice, poza tym wszystko zaleźy od..okoliczności. Dla mnie okolicznością łagodzącą był fakt, źe to ostatnia robota owej ekipy a potem..tylko przeprowadzka.

Zawsze jest jakieś światełko w tunelu i jeśli to tylko nie jest pociąg, to ...jest dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym określaniem granic... no widać trzeba...

 

Ale to przecież tak samo jakby capricorn miała zaczynać rozmowę od "jasnego określenia", że nie życzy sobie żeby jej w domu:

- kraść,

- sikać na ścianę salonu,

- a zwłaszcza zakopywać trupa teściowej.

 

Powinna też jasno powiedzieć, że nie lubi być kopana w twarz ani w brzuch, tudzież skrapiana rosyjskimi perfumami.

 

ano właśnie, już pisałam wyżej, że nie wyobrażam sobie, że rozpoczynając pracę mam na umowie, że nie wolno mi w pracy pić, sprowadzać towarzystwa, demolowac pomieszczeń, itp. Zakłądam, że ekipy tez to powinny wiedzieć, bez uprzedzania ich.

 

 

Czasem jest trudno a pod koniec budowy nerwy są w strzępach..

Capicorn - juź bliżej niź dalej.

 

Ano właśnie, na początku jest jakiś power, a potem... Teraz na wykończeniówce strasznie mi nerwy puszczają. Ale w sumie na dobre wychodzi, bo jak pogoniłam parę razy pracowników, z przypomnieniem, ze jeszcze kasy nie dostali, to jakoś zaczęli się bardziej angażować. A Dzisiaj skończylismy nakładanie wosku an tynk strukturalny - coś, co miał zrobić Bob Budowniczy "w czwartek, najpóźniej w piatek". Przynajmniej kasa w kieszeni.

 

Kurcze, ajk przetrwać jeszcze z tydzień?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...