Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

jak znaleźć pracownika


Majka

Recommended Posts

Majko, warunki Twoje uważam za dobre. Zgłosiłbym się, ale te dojazdy do pracy i z pracy :wink:

Wymagania postawione spełniam, no może wiek trochę bardziej niż średni :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 202
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Majka masz zbyt wygórowane oczekiwania :wink: Pamietaj że praca to pozostawanie do dyspozycji pracodawcy w okreslonym miejscu i czasie. I za to musisz płacić a nie za konkretną robotę. Chyba że jest to system zadaniowy. U ciebie chyba nie da sie wprowadzić systemu zadaniowego. Jeśli oczekujesz pełnego poswięcenia się dla firmy to musisz zastosować taki system jak w innych krajach. Musisz odstapić częsć udziałów firmy. Tak jest na całym swiecie że nikt na cudzym żył wypruwał sobie nie będzie. A jak jest jakimś cząstkowym właścicielem to może wtedy zmienic podejście.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja trochę od strony zwykłego pracownika...pracowałam w firmie produkującej okna przez ok. 7 lat. Dosłownie życie osobiste poświęcone firmie, jesli była potrzeba siedziałam po 12-14, czasami nawet 16 godzin. Chora chodziłam do pracy. Jak pewnego razu rozchorowałam sie tak, że miałam ponad 40 stopni gorączki to...przywozili mi robotę do domu....Pensja z początku była (jak na toruńskie warunki) dobra, bo w 99 roku miałam ok. 2 tyś...ale to był tylko jeden taki rok. Potem pomimo wielkiego zaangażowania pracowników właściciel z sobie tylko znanych powodów wyłożył firmę finansowo. Ja w między czasie zaszłam w ciążę. Miałam obiecane, że po macierzyńskim wracam i nie ma problemu. Krótko przed powrotem udało mi się usłyszeć słowa kierowane przez jednego dyrektora do drugiego: wybrała ciążę to jej sprawa, NAM JEST NIEPOTRZEBNA.

Od tego czasu powiedziałam sobie :dość. Teraz pracuje od 7 do 15, pracodawca wie, że mam małe dziecko, zdarza się branie opieki itp. Pensja 1200 na rękę i jest dobrze. Jak sobie przypomnę tamta firmę to niedobrze mi się robi.

I nie jest tak, że młodzi ludize chcą tylko kasę za nic nie robienie. Młodzi ludzie chcą po prostu być doceniineni za to co robią i to wszystko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

agnieszko, ale co to ma do mojego problemu.

U mnie pracownicy pracują 8 godzin, jak musza zostać dlużej bo mają klienta, to kiedy indziej przychodzą później do pracy. Normalnie mają swój urlop, jak sa chorzy to leżą w domu, mają fundowane study-toury, potrzebują coś załatwić - urywają się z pracy.

My normalną firmą jesteśmy :roll:

 

Tomek, napewno nie byłbyś za stary :wink:

Inwestor, ja mam normalne wymagania to chyba świat wariuje. Przecież piszę, że płace za dupo-godziny, ale jeżeli ktoś chce więcej, to musi się postarać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Majka, chodzi o to, żeby zwrócić tez uwagę na drugą stronę. Nie pisze, że masz bardziej docenic pracowników, bo nie wiem jak jest w Twojej firmie i nikogo nie oceniam. Ale kilka osób pisze, że ciężko znaleźć dobrego pracownika. Ja piszę od strony pracownika...ciężko znaleźć dobrego pracodawcę :wink:

z tego co pamiętam to prowadzisz biuro podróży (chyba, że się mylę). To może poszukja gdzies w jakiś szkołach, gdzie są kierunki "turystyka", jakieś szkoły pomaturalne...może tacy młodzi będą bardziej chętni. Chociaż problemem może być język..obcy..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie Majka ma racje.

Przez ostatnie 10 lat narosło w Polsce tyle niecheci miedzy pracownikami a procodawcami ze szybko to sie nie unormuje. Kazdy pracownik pewnie nie raz słyszal,ze "na jego miejsce czeka 10-ciu" i zdaje sobie sprawe ze pracodawca w kazdej chwili moze byc wzgledem niego nielojalny. gdy teraz troche sie poprawiło to odpłaca mu sie tą nielojalnosci. U mnie ludziki gdy maja szanse na lepiej płatną prace to nawet nie ida prosic o podwyżke tylko od razu sie zwalniają. Wzajemne oczekiwania pracodawcow i pracownikow teraz własnie najbardziej sie rozmijają. Na stacji benzynowej ostatnio przeczytałem kartke: "przyjme pracownika do obsługi klienta: wyższe wykształcenie i wiek do 35 lat". Do nalewania benzyny i sprzedaży fajek na Statoilu - takie wymagania!!!! Ludzie widzac i slyszac takie sytuacje są zniecheceni do pracy w Polsce, u polskiego pracodawcy i za polska wyplate dlatego sporo kolegow mojego mlodszego brata (wlasnie skonczyl studia) nawet nie szuka w ogole pracy w Polsce. Bronia dyplom i wyjezdzaja. Pierwszej pracy zaczynaja szukac na zachodzie. Mysle ze za pare lat w Polsce juz sie z praca unormuje i wyrobimy sobie na nowo poprawne stosunki na linii pracownik-pracodawca. Musi oczywiscie wyjechac jeszcze z 2-3 mln ludzi, ale tylko po to by nikt nie dawał juz chorych wymagan; inny ostatnio przyklad: zaklad energrtyczny - pracownik dzialu obslugi klienta: przyjmuje reklamacje od klientow np. zawyzone prognozy czy zmiana taryfy. Wymagania: studia wyzsze (najlepiej prawnicze lub ekonomiczne) + znajomosc jezyka obcego !!!

Do czego ??

Do przyjecia zmniejszenia prognozy zuzycia pradu, lub zmiany licznik z 1 taryfowego na 2 taryfowy.

Majka - z pracownikami jest teraz jak z materialami budowlanymi.

W miare upływu czasu sytuacja sie unormuje - lecz do poziomu cen/wynagrodzen z 2003 roku juz nigdy nie wrocimy (chyba ze w innej walucie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Majka, chodzi o to, żeby zwrócić tez uwagę na drugą stronę. Nie pisze, że masz bardziej docenic pracowników, bo nie wiem jak jest w Twojej firmie i nikogo nie oceniam. Ale kilka osób pisze, że ciężko znaleźć dobrego pracownika. Ja piszę od strony pracownika...ciężko znaleźć dobrego pracodawcę :wink:

z tego co pamiętam to prowadzisz biuro podróży (chyba, że się mylę). To może poszukja gdzies w jakiś szkołach, gdzie są kierunki "turystyka", jakieś szkoły pomaturalne...może tacy młodzi będą bardziej chętni. Chociaż problemem może być język..obcy..

 

Aguś, medal ma zawsze dwie strony. Tylko nie wiem dlaczego ostatnio caraz więcej młodych ludzi po prostu nie ma pojęcia o PRACOWANIU. NIe chodzi o ich wiedzę czy doświadczenie. Nie potrafią najprostszych rzeczy a wymagają 4000 na rękę. NIe potafią wymienić tonera w drukarce, nadać poleconego na poczcie, wydrukować anklejki, zrobić slajdu w Power Poincie. Za to wymagania............

Myśle, że warto się również zastanowić ile ryzykuje pracodawca zatrudniająć pracownika. Staje się odpowiedzialny za byt jego rodziny również. Inwestuje pieniądze w firmę, sprzęt, szkolenia, meble, biuro, domenę. Co miesiąc przychodzą do niego rachunki - i musi je zapłacić. I dlatego MA PRAWO wymagać od pracownika, by na siebie zarobił. Oczywiście - cudownie gdy jeszcze do tego jest człowiekiem - ale są ludzie i taborety.

To rzeczywiście jest trochę tak, że wybrałaś ciążę - no bo wybrałaś, prawda ? Trudno , żebyś to uzgadaniała z pracodawcą :):) Tylko to on został z problemem kto zrobi Twoją robotę jak Cię nie ma.... prawda ? Więc Twoja decyzja wpłynęła na jego firmę, więc również miał prawo podjąć swoją decyzję.

 

bardzo często jest tak, że ludzie siedzą po godzinach, chodzą chorzy do pracy - wiem, bo sama tak robię. To mój 10 dzień, kiedy zaczynam o 8.00 a kończę o 24.00. ALE TO MÓJ WYBÓR. Jeśli go dokonałam ( lub pozwoliłam pracodawcy na takie traktowanie) to moge mieć tylko pretensję do siebie. Bo jesli pracodawca mnie zmusił to jest od tego PIP.

Troszke to tak jest, że sami kreaujemy swoje życie - zawodowe i prywatne. I musimy wiedzieć, że inni ludzie też chcą kreować swoje :)

Układ pracodawca - pracownik to prosta sprawa: on praca - ja pieniądze. Ale obie strony muszą być w tym układzie zadowolone.

 

Ja znów wzięłam do pracy panienkę, która płakała jaka jest biedna i oj oj oj. Popracowała 1 dzień i powiedziała, że to za ciężka praca (dzwonienie).

Młodzież jest dziś jakaś taka ,.... nieprzystosowana...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przeważnie wszyscy szukają pracy coby sie nie narobić a zarobić.

 

A ja szukam pracownika, nie mam specjalnych wymagań. Chcialabym tylko, aby on/ona zarabiali w końcu na mnie, a nie ja na ich utrzymanie :roll:

 

mam chandrę :(

 

To wymyśl sobie taki model biznesu, żeby wynajęty pracownik chcąc nie chcąc zarabiał na Ciebie.

 

Świadczenie pracy to interes, nie misja. Nie powinnaś oczekiwać od pracownika skłonności do poświęcenia, abyś tylko wyszła na swoje. Niektórzy pracodawcy nie potrafią zrozumieć, że ich wspaniała firma jest wspaniała tylko dla nich.

 

Pracuję od kilkunastu lat i do dzisiaj pamiętam, z jakim ładunkiem dobrych chęci zaczynałem swoją pracę zawodową, jak bardzo zależało mi na sukcesie firmy i ile bezpłatnych nadgodzin spędziłem w biurze, aby firma mogła wyjść na swoje (nie inwestując w kolejnych pracowników, skoro ja byłem skłonny pracować za dwóch).

 

Kolejni pracodawcy szybko i skutecznie oduczyli mnie tego podejścia, i bardzo dobrze.

 

Nie znam Cię, ale nie wierzę, abyś w sytuacji kryzysowej, nie mając już oszczędności, potrafiła sprzedać swój prywatny samochód, żeby starczyło na ostatnie pensje dla pracowników w Twojej podupadającej firmie. A mój ojciec tak zrobił (i niepotrzebnie, bo jego pracownicy nie byli tego warci).

 

Ja też nie będę się wypruwał dla pracodawcy, który mając nóż na gardle nawet nie pomyśli o tym, do czego się wobec mnie zobowiązywał -- i ta zasada jest prawidłowa dla 99 procent pracodawców, z którymi kiedykolwiek się zetknę. Niestety, mając jeden procent szans na bycie potraktowanym zgodnie z deklaracjami nie będę ryzykował.

 

Jeżeli tego nie rozumiesz, nie nadajesz się do prowadzenia interesów i zawsze będziesz sfrustrowana tym, co dostajesz od swoich pracowników. A dostajesz dokładnie tyle, ile sama jesteś w stanie dać, i każdy pracownik intuicyjnie to rozumie.

 

(Musisz szukać frajera, trochę ich jeszcze w Polsce zostało. Powodzenia).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nefer, wiem, że ja wybrałam i pracowałam tak jak pracowałam. Teraz tego żałuję. Nie wiem, być może w innych firmach jest inaczej i nie ma takiego traktowania. Zapomniałam napisać, że na macierzyńskim również jeździłam do firmy jeśli były jakieś problemy. Sylwia w nosidełko i wyjazd...dlatego czułam się taka...trochę skopana...

W firmie, w której pracuję poszukują kierowników budów z uprawnieniami, monterów co, pracowników budowlanych...nie ma ludzi...u mnie na budowie facet obkłada kominy klinkierem. Pracuje w firmie, w której pracuje moja mama. Rozmawiałam z nim czy położy nam płytki w domu....jeśli będzie w Toruniu to tak, bez problemu. Ale raczej wyjedzie do Angli....nie ma ludzi na rynku pracy, tym bardziej fachowców i dlatego tak to wszystko wygląda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nefer, wiem, że ja wybrałam i pracowałam tak jak pracowałam. Teraz tego żałuję. Nie wiem, być może w innych firmach jest inaczej i nie ma takiego traktowania. Zapomniałam napisać, że na macierzyńskim również jeździłam do firmy jeśli były jakieś problemy. Sylwia w nosidełko i wyjazd...dlatego czułam się taka...trochę skopana...

W firmie, w której pracuję poszukują kierowników budów z uprawnieniami, monterów co, pracowników budowlanych...nie ma ludzi...u mnie na budowie facet obkłada kominy klinkierem. Pracuje w firmie, w której pracuje moja mama. Rozmawiałam z nim czy położy nam płytki w domu....jeśli będzie w Toruniu to tak, bez problemu. Ale raczej wyjedzie do Angli....nie ma ludzi na rynku pracy, tym bardziej fachowców i dlatego tak to wszystko wygląda.

 

Ja nie dałałam się kopać - dlatego pracuję na swoim :):) Człowiek uczy się całe życie...

Dziś usłyszałam od panny lat 24, pracy zawodowej 3 miesiące "Nie pójdę na pocztę, bo mam zbyt wysokie kwalifikacje" :):):)

Dużo ludzi wyjechało. Ale wielu też zostało - np. tacy jak ja, którzy powiedzieli, ŻE NIE DADZĄ SIĘ WYRZUCIĆ Z WŁASNEGO KRAJU. I już. Tu też można żyć. Jeszcze pól roku, rok i niektórzy wrócą. Już pojawiają się dyakusje "co po emgracji" "jak znaleźć pracę po powrocie z zagranicy". Jeszcze trochę. Natura nie lubi próżni - wszystko się wyrówna...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mixin, napisałes dość agresywny post, jak na pierwszy na tym forum.8)

Dlaczego nie użyłes stałego nicka? Przecież nikt by cie za to nie zjadł :roll:

 

no i piszesz, że mnie nie znasz, jednocześnie twierdzisz, że wiesz co i jak robię, czy zrobię :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Majka

Masz bardzo podobny problem do tego jaki ja miałem. Problem z dobrymi pracownikami a raczej z ich brakiem. Ja to rozwiązałem w następujący sposób, trochę przydługi wywód ale i tak pisałem dużymi skrótami i uproszczeniami starając się zachować sedno sprawy.

Moje spostrzeżenia z punktu widzenie pracodawcy są niestety przykre dla pracownika. Idealny układ to metoda kija i marchewki. Szef musi być ostry, wymagający a jednocześnie potrafiący chwalić za wykonaną dobrze pracę a za złą opieprzyć i obciąć wynagrodzenie. To pracownik musi chcieć u Ciebie pracować a nie odwrotnie, jeżeli będziesz ich prosić i zabiegać o ich względy - to koniec, koniec Twojej firmy a przynajmniej jej dobrej kondycji finansowej. Aby nie zabiegać o pracowników, niestety trzeba bardzo dobrze samemu znać się na wszystkim w swojej firmie tak aby żaden z pracowników nie był w stanie Cię zaszantażować swoim odejściem. Jeżeli jest dobry i przynosi dochód Twojej f-mie to doceniać jego pracę ale jak tylko dostanie sodówy do głowy to sprowadzić na ziemię a jak się nie da to się pożegnać. Pracownik musi wiedzieć że Twoja f-ma funkcjonuje dzięki Tobie i Twojej wiedzy a nie dzięki temu że on przynosi jakiś tam, nawet może wcale nie mały dochód.

Ja przez ładnych kilka lat byłem dobrym szefem - "dobrym" z punktu widzenia pracownika - mówienie sobie na "Ty", nie za wygórowane wymagania, nie rozliczanie z czasu pracy tzw. "nienormowany czas pracy", duże premie za wykonaną pracę a żadnych kar za źle lub niewykonaną pracę, uginanie ( użalanie ) się nad pracownikami nie przynoszącymi zysku i trzymanie ich na pokładzie mimo, iż to oni przyczyniają się do zatonięcia okrętu, jakim jest moja firma etc. Efekt takiego działania: pracownicy mówili że mają "fajnego szefa", to "fajna firma" a firma ledwo zipała, ja zarabiałem niejednokrotnie mniej niż moi pracownicy, no ale prowadziłem "fajną firmę". Apogeum przypadło jak dzięki moim pracownikom musiałem wyjąć z kieszeni pieniądze przeznaczone na budowę domu i włożyć je w "fajną firmę" dzięki czemu do dziś nie mam podjazdów, ogrodzenia, ogrodu i paru pomniejszych gadżetów wewnątrz. Wściekłem się i wywaliłem wszystkie 10 ciężko pracujący na mnie osób, zostałem sam w swojej firmie, zakasałem rękawy i wziąłem się ostro sam do roboty. Co się okazało ? Już w kilka miesięcy od tej decyzji zacząłem się cieszyć z jej podjęcia. Zacząłem wreszcie zarabiać godziwe pieniądze, kosztów przy tym nie miałem bo pogoniłem 10ciu, jak się okazało, darmozjadów. Daleko mi jeszcze do wyjścia z długów ale teraz wiem że z nich wyjdę czego wcześniej nie wiedziałem. Zacząłem na nowo rekrutację. Aby nie przychodziły mi takie CV jakie wam przychodzą postanowiłem dać dość dużo od siebie ale i dość dużo wtedy wymagać. Czego chce potencjalny pracownik ? Służbowego auta - proszę bardzo, limitu na paliwo - proszę bardzo, służbowego telefonu komórkowego - proszę bardzo, służbowego laptopa z dostępem do internetu - proszę bardzo, nowoczesnego stanowiska pracy, ładnego biura w ładnym biurowcu - proszę bardzo. To wszystko daję, pracownik wprost nie może uwierzyć że są takie firmy ( w tej branży ) i że on właśnie dostał pracę w niej. Po przyjęciu i przeszkoleniu obsypuję pracownika tymi wszystkimi gadżetami i ... i w tym momencie moja szczodrość się kończy, teraz zaczynają się wymagania. Jedynie czasu im nie normuję, bo wiadomo że z niewolnika nie będzie dobrego pracownika – choć w przeciwieństwie do poprzedniego okresu mają tzw. dyżury , w których muszą w biurze być, mogą się swobodnie nimi zamieniać. Każdy z nich ma ( choć o tym nie wie ) ustalony kredyt za te wszystkie gadżety i określony czas, w którym ma to spłacić jak się nie wyrabia to sorry oddajesz zabawki i idziesz szukać innej pracy, nie ma litości, to jest moja firma, moja wiedza, moje doświadczenie i to ja mam tu zarabiać najwięcej. Kilku się już odgrażało wróżąc rychły upadek mojej f-my po ich odejściu i co ? I za każdym razem po ich odejściu jest tylko lepiej. Na brak chętnych do pracy nie narzekam, wręcz mam za mało pieniędzy na otwarcie dla nich kolejnych stanowisk ale otwieram sukcesywnie. Tylko takie podejście jest zdrowe dla pracodawcy. Obecnie śmiem twierdzić że dobra firma to taka, na którą pracownicy narzekają. Oczywiście pośrednio także pracownikom jest dobrze bo zarabiają więcej pieniędzy i mimo wymagań i narzekań trzymają się mnie. U mnie to naprawdę działa. Odkąd zacząłem stosować takie metody nie narzekam na brak dobrych, doświadczonych pracowników chcących u mnie pracować. Kiepscy pracownicy chcą pracować w kiepskich firmach bo wiedzą że tam mają w ogóle szansę na pracę.

Pozdrawiam pracodawców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mixin, napisałes dość agresywny post, jak na pierwszy na tym forum.8)

Dlaczego nie użyłes stałego nicka? Przecież nikt by cie za to nie zjadł :roll:

 

no i piszesz, że mnie nie znasz, jednocześnie twierdzisz, że wiesz co i jak robię, czy zrobię :roll:

 

Jestem na tym forum od dość dawna, a nowy nick zarejestrowałem celowo, mój błąd że o tym nie wspomniałem. Być może przesadzam, ale nie potrzebuję, aby obecny lub przyszły mój pracodawca wyczytał, co o nim myślę.

 

Nie muszę Cię znać, doświadczenie życiowe podpowiada mi, co prawie na pewno zrobisz będąc w sytuacji podbramkowej. A czy sytuacją podbramkową jest dla Ciebie zagrożenie finansowe własnej rodziny, czy tylko brak zagranicznej wycieczki w danym roku... bez różnicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JM - masz całkowitą rację.

Napewno powinnam stosować zasadę kija i marchewki, ale pewnie za miękkie serce mam.

to, że na forum troche sie wyżalam, nie oznacza, że proszę się, aby ktokolwiek dla mnie pracował. Traktuje Was, forumowicze jak moich kumpli, nie moge co prawda pójśc z Wami na piwo, ale poklikać w psychologu zawsze znajdę czas. :wink:

 

Mixin. Napewno ja nie będę twoim pracodawcą. Osób, które na wejściu już nienawidzą osoby siedzącej naprzeciwko nie przyjmuje do pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Majka

Ja też mam miękkie serce ale zawsze kiedy mam dylemat czy być miękki czy twardo trzymać się swoich "nowych" zasad przypominam sobie o braku kostki i ogrodzenia - działa, litość schodzi na dalszy plan.

Poza tym przytłaczająca większość naszych znajomych to pracownicy, więc nie za bardzo mam z kim na ten temat pogadać, dlatego dałem upust tu w psychologu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

za chwilę efekt będzie taki, że pracodawcy będą bronić swojego zdania, a pracownicy swojego i jedni na drugich zaczniemy naskakiwać. A to chyba nie o to w tym wątku chodzi....

 

Nie wiem jak Ty, ale ja jestem skłonny do dyskusji. Przedstawiłem swoje argumenty i czekam, aż ktoś się do nich merytorycznie odniesie.

 

Na początek proszę mnie np. przekonać, po co mam się bardzo starać o dobrobyt firmy, która zapewnia mi dość przeciętne dochody pozwalające co najwyżej na wynajem mieszkania i skromne życie (jedzenie, transport komunikacją miejską, wakacje w Polsce, ale nie w drogiej miejscowości). Dajmy na to, że jest to 2000 zł na rękę.

Trudność: przy pewnym wysiłku, gdy pracodawcy odbije i zacznie np. oczekiwać pracy po godzinach, znajdę podobną pracę za te same pieniądze, tzn. na moje miejsce nie ma "dziesięciu innych".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy piszemy tu o dobrych relacjach pracodawca - pracownik - wzajemne zaufanie i poświęcenia

ja ma z punktu widzenia pracownika pytanie

 

Ile na ręke powinien zaroboc czlowiek rzetelnie pracujący dla firmy.

Ile na dzisiejsze warunki wynosi godziwa płaca

 

Sam nosiłem sie z zamiarem otwarcia firmy bodowlanej i co - potrzebuję murarza - esztę ludzików mam.

Każdemu zaproponowałem 200 zł netto i wszyscy przyjęli to z radością - natomiast murarz zarzyczył sobie min 8 000 zł (nie pierwszy taki odzew mam....)

 

I tak prysły moje marzenia o swojej firmie (nie wydam z siebie tyle). Pracuję umyslowo w szanującej sie i światowej firmie - zarabiam 1400 zł netto i zaczynam wątpić w te wszystkie rzeczy które potrafię- po kiego grzmota było mi sie uczyć. Umiem i potrafię wiele - ale musimy uzmysłowić sobie że w Polsce zarobic da się tylko w wielkich aglomeracjach. Zarobki na tym samym stanowisku w mojej firmie (zależnie od miejsca usadowienia du..py) wahają się od 7000 w stolicy do 1400 w Galicji

 

Mam pytanie jak tu życ w takim parszywym kraju...

 

Sebo8877

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...