Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

jak znaleźć pracownika


Majka

Recommended Posts

Bo podjąłeś i podpisałeś z nim umowę. Teraz możesz iść do sądu.

 

Otóż to, zaczynamy dochodzić do sedna. W każdym biznesie należy do partnera podchodzić z odrobiną nieufności i przewidywać jego poczynania, należy też dywersyfikować ryzyko. Dotyczy to również relacji pracownik-pracodawca.

 

Ponieważ mogę się spodziewać, że firmę może spotkać nieszczęście i plajta, a wówczas firma (czyli jej właściciel) na pewno nie będzie myśleć o zaspokojeniu przede wszystkim moich potrzeb, działam przewidująco, czyli nie daję z siebie wszystkiego. Jest to swego rodzaju dywersyfikacja ryzyka, czyli np. zamiast inwestować cały mój potencjał umysłowy i czas w jednego pracodawcę, inwestuję w wielu (niekoniecznie w kilku pracodawców, ale chyba rozumiesz porównanie).

 

Z drugiej strony, jeżeli pracodawca dobrze wynagradza mi moją inwestycję w niego, jest przeze mnie faworyzowany kosztem pozostałych inwestycji :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 202
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Bo podjąłeś i podpisałeś z nim umowę. Teraz możesz iść do sądu.

 

Otóż to, zaczynamy dochodzić do sedna. W każdym biznesie należy do partnera podchodzić z odrobiną nieufności i przewidywać jego poczynania, należy też dywersyfikować ryzyko. Dotyczy to również relacji pracownik-pracodawca.

 

Ponieważ mogę się spodziewać, że firmę może spotkać nieszczęście i plajta, a wówczas firma (czyli jej właściciel) na pewno nie będzie myśleć o zaspokojeniu przede wszystkim moich potrzeb, działam przewidująco, czyli nie daję z siebie wszystkiego. Jest to swego rodzaju dywersyfikacja ryzyka, czyli np. zamiast inwestować cały mój potencjał umysłowy i czas w jednego pracodawcę, inwestuję w wielu (niekoniecznie w kilku pracodawców, ale chyba rozumiesz porównanie).

 

Z drugiej strony, jeżeli pracodawca dobrze wynagradza mi moją inwestycję w niego, jest przeze mnie faworyzowany kosztem pozostałych inwestycji :-)

 

 

Czyli z góry zakładasz, że Twój pracodawca jest oszustem/nieudacznikiem/pechowcem (niepotrzebne skreślić).

I zapewne dlatego też pracodawcy tak traktują pracowników : jako potencjalnych oszustów/nieudaczników/pechowców. Czyli nie ma dziwne, że są takie pensje jakie są.

U mnie podwyżka na pewno nie będzie wkrótce :):) Po moim trupie !

Jeśli Twój pracodawca to normalny człowiek to zapewniem CIę, że nie jest idiotą i pewne rzeczy widzi. I tez może przestać w Ciebie inwestować. Ciekawe kto na tym lepiej wyjdzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli z góry zakładasz, że Twój pracodawca jest oszustem/nieudacznikiem/pechowcem (niepotrzebne skreślić).

I zapewne dlatego też pracodawcy tak traktują pracowników : jako potencjalnych oszustów/nieudaczników/pechowców. Czyli nie ma dziwne, że są takie pensje jakie są.

 

Zakładam, że z *jakimś prawdopodobieństwem* okaże się oszustem/nieudacznikiem/pechowcem. Na ile oceniam to prawdopodobieństwo jest to moja prywatna sprawa i opieram się tu wyłącznie na swoim doświadczeniu życiowym. Jak dotychczas mam na koncie kilka trafnych ocen firm, w których koniec końców nie podjąłem pracy i bardzo trafną ocenę firmy, w której pracę podjąłem (i jestem z tej decyzji zadowolony).

 

Pracodawca powinien robić to samo oceniając pracownika, bo inaczej jest zwyczajnym idiotą.

 

U mnie podwyżka na pewno nie będzie wkrótce :):) Po moim trupie !

Jeśli Twój pracodawca to normalny człowiek to zapewniem CIę, że nie jest idiotą i pewne rzeczy widzi. I tez może przestać w Ciebie inwestować. Ciekawe kto na tym lepiej wyjdzie...

 

Obydwaj dobrze na tym wyjdziemy, bo nie mam w zwyczaju strzelać sobie samobója. Pracodawca może widzieć co najwyżej, że nie jestem już dwudziestolatkiem pełnym entuzjazmu i z głową wypełnioną "orientacją na sukces", "proaktywnością" i innymi frazesami. I że ta akurat praca nie jest dla mnie najważniejsza, ale nie widzę w tym niczego złego, dopóki wywiązuję się ze swojej umowy.

 

Widzę, że nastąpiłem na czuły punkt. Wydaje mi się, że do prowadzenia swojej firmy podchodzisz nieco zbyt emocjonalnie i być może nie zauważasz pewnych rzeczy. Radziłbym jednak decyzje o podwyżkach podejmować na podstawie merytorycznych przesłanek i rzetelnej oceny pracowników, a nie po dyskusji z anonimem na forum Muratora...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mixin

Troche Ci wodze popuscily

Fantazji.

Nie wierze , ze jesli nie dostales wyplaty,nie poszedles do Sadu Pracy.

Kupy sie to nie trzyma. :D

 

Poza tym jesli podpisales umowe o prace za ...PLN to pracuj , jesli nie pasuje, bo zmienili wymagania , a nie chca placic wiecej , to pewnie nie zatrzymuja Cie szantazem. :roll: i moze tym samym daja zielone swiatlo na do widzenia.

 

 

Dla mnie podobnie jak dla Nefer pewne sprawy sa oczywiste i proste.

 

JM gratuluje :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mixin

najlepiej załóż sobie firmę,

rozkręcaj ją od samego początku,

szukaj klientów za psie pieniądze, bo innych na początku nie dostaniesz, przecież musisz wejść na rynek,

a uwierz mi jest ciasno, i na dodatek trzeba mieć pieniądze na wejście na ten rynek,

inwestuj w siebie i w firmę,

jak już będziesz na rynku - maleńkim rynku, :roll:

zatrudnij pracownika,

na początek na czarno, bo koszty pracy są takie jakie są, a dochody nie takie jak byś chciał,

później następnych,

wyszkol ich,

wbrew pozorom wyszkolenie pracownika, jak by on nie był, to nie miesiąc jak pisała chyba Majka, ale z reguły pół roku, (i nieważne czy pracownik po studiach czy też nie) dopiero po tym czasie on zaczyna tak naprawdę pojmować o co w tym wszystkim chodzi,

później jak już umocnisz się na tym rynku,

dojdziesz do wniosku, że nie opłaca Ci się zatrudniać ich na czarno, bo Ty nie dość że im płacisz, ale na dodatek płacisz drugi raz US,

nie wykazując zatrudnienia, de facto płacisz im ze swoich zysków, które nie są umniejszone o koszty ich pracy,

i wyobraź sobie, że taki jak Ty przychodzi do pracy i zamiast pracować, liczy Twoje dochody nie licząc tego, że on odbębni swoje dupo-godziny a Ty jesteś zawsze w pracy,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysle że dużo nieporozumień wynika z braku jednoznacznych ustaleń. Każdy widzi sprawy od swojej strony. Od strony pracownika sprawy wygladaja tak : uważa on że ma robić to na to co się umówił w danym miejscu i czasie. Wszelkie nadgodziny i inne poswiecenia to jego dobra wola. Tak samo premia jak mu sie zechce to sie może postarać ale robić tego nie musi. Była by to racja bo tak sie dogadał. No ale chciałoby się czasem wczesniej wyjść, może spóźnic itd. Więc jest tu wymagana dobra wola z obu stron. Z drugiej strony pracodawca jak daje mozliwośc premi to oczekuje że pracownik bedzie sie o to wstarał- nic bardziej błednego. Pracodawca powinien poinformowac pracownika że oczekuje sie od niego konkretnych efektów pracy i dokładnie to okreslić. Wtedy będzie jasne. Tak samo okreslać należy precyzyjnie kwalifikacje. Tu uwaga do Majki najpierw pisze że oczekuje "liźnięcia" jezyków a później pisze że "ledwo szprecha" więc mozna by sie spytać o jaki konkretny poziom umiejetności chodzi. Bo np. jesli oczekuje się że ktoś ma być miły elokwentny i prowadzić na poziomie rozmowę w obcym jezyku to nie mówmy że podstawowy poziom do tego wystarczy. I takie gadanie o liźnieciu to propaganda :wink: Do tego ma gadać w kilku językach. Jesli tak i do tego ma to być osoba w srednim wieku to nie sa to byle jakie wymagania. Osoba w srednim wieku ma duże doswiadczenie zawodowe i zyciowe więc stawnowiski sprzedawcy (jak zrozumiałem) dla takiej osoby to jest raczej mało atrakcyjne. :wink:

Moim zdaniem też JM nieco przegina pisząc że obsypuje pracownika po przyjściu gadżetami i że szczodrość się kończy, do tego jeszcze jest mowa o jakimś tajnym kredycie :wink: Spytam się tak czy pracownik staje się włascicielem tych gadżetów i czy to nie są narzędzia pracy ? Jeśli to są narzędzia do pracy to nie mówmy o nich w formie łaskawego obdarowania pracownika. JM przy pomocy tych narzędzi twoi pracownicy zarabiaja na ciebie więc mówienie tu o szczodrości jest chyba lekką przesadą.

Reasumując myslę że główny problem to rózne wyobrażenia o pracy ze strony pracownika i pracodawcy. Oraz to że zamiast wykazywania przez obie strony dobrej woli strony się okopują na swoich pozycjach i kombinują jak tu mozna coś utargować. Moim zdaniem kluczem do porozumienia jest jasne i precyzyjne ustalenie zasad i przestrzeganie ustaleń, oczywiście dobra wola z obu stron jest tu tez konieczna.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiecie co, czytam cały watek i chętnie bym się u Majki zatrudnił. Po angielsku porozumiewam się bez większego kłopotu, (kilkakrotnie zmuszony byłem tłumaczyć symultanicznie i jakoś poszło) po niemiecku trochę gorzej, rosyjski jeszcze pamiętam ze szkoły gdzie miałem 3 ale miałem parę publicznych wystąpień w tym języku :o (tłumacz nawalił) Puszkinie wybacz :wink: :D

Kiedyś potrafiłem się dogadac w jednym ze skandynawskich języków, ale... dawno to było i nie czuję się na siłach. Pracowałem przez pewien krótki czas w galerii sztuki :) jako "galernik" czyli sprzedawca i przez wiele lat wspominali mnie zarówno klienci jak i szefowa. Tylko ta odległość 300 km :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysle że dużo nieporozumień wynika z braku jednoznacznych ustaleń. Każdy widzi sprawy od swojej strony. Od strony pracownika sprawy wygladaja tak : uważa on że ma robić to na to co się umówił w danym miejscu i czasie. Wszelkie nadgodziny i inne poswiecenia to jego dobra wola. Tak samo premia jak mu sie zechce to sie może postarać ale robić tego nie musi. Była by to racja bo tak sie dogadał. No ale chciałoby się czasem wczesniej wyjść, może spóźnic itd. Więc jest tu wymagana dobra wola z obu stron. Z drugiej strony pracodawca jak daje mozliwośc premi to oczekuje że pracownik bedzie sie o to wstarał- nic bardziej błednego. Pracodawca powinien poinformowac pracownika że oczekuje sie od niego konkretnych efektów pracy i dokładnie to okreslić. Wtedy będzie jasne. Tak samo okreslać należy precyzyjnie kwalifikacje. Tu uwaga do Majki najpierw pisze że oczekuje "liźnięcia" jezyków a później pisze że "ledwo szprecha" więc mozna by sie spytać o jaki konkretny poziom umiejetności chodzi. Bo np. jesli oczekuje się że ktoś ma być miły elokwentny i prowadzić na poziomie rozmowę w obcym jezyku to nie mówmy że podstawowy poziom do tego wystarczy. I takie gadanie o liźnieciu to propaganda :wink: Do tego ma gadać w kilku językach. Jesli tak i do tego ma to być osoba w srednim wieku to nie sa to byle jakie wymagania. Osoba w srednim wieku ma duże doswiadczenie zawodowe i zyciowe więc stawnowiski sprzedawcy (jak zrozumiałem) dla takiej osoby to jest raczej mało atrakcyjne. :wink:

Moim zdaniem też JM nieco przegina pisząc że obsypuje pracownika po przyjściu gadżetami i że szczodrość się kończy, do tego jeszcze jest mowa o jakimś tajnym kredycie :wink: Spytam się tak czy pracownik staje się włascicielem tych gadżetów i czy to nie są narzędzia pracy ? Jeśli to są narzędzia do pracy to nie mówmy o nich w formie łaskawego obdarowania pracownika. JM przy pomocy tych narzędzi twoi pracownicy zarabiaja na ciebie więc mówienie tu o szczodrości jest chyba lekką przesadą. Reasumując myslę że główny problem to rózne wyobrażenia o pracy ze strony pracownika i pracodawcy. Oraz to że zamiast wykazywania przez obie strony dobrej woli strony się okopują na swoich pozycjach i kombinują jak tu mozna coś utargować. Moim zdaniem kluczem do porozumienia jest jasne i precyzyjne ustalenie zasad i przestrzeganie ustaleń, oczywiście dobra wola z obu stron jest tu tez konieczna.

Pozdrawiam

 

 

własnie , nigdy nie mogłam pojąc że ktoś jako zachetę do parcy wymieniał samochód słuzbowy i komórkę, zawsze się zastanawiałam jak taki np. przedstawiciel handlowy miałby szukac nowych kilentów .......chyba na hulajnodze skoro to auto to jest taki wspaniałomyslny ukłon pracodawcy w jego strone..........

 

ale z drugiej strony patrząc mam obok siebie przykłady dobrych pracowników , którzy zostali świetnie przygotowani do swojej poracy, szef odkrył przed nim tajniki swojej pracy , przekazał kontakty itp. nastepnie ten pracownik sie zwolnił i otworzył firme o tej samej branzy i zabrał częsc klientów...........i co nie lać po mor.........takiego pracownika , z tego co wiem to ten pracownik zainwestował duża kasę na rozkrecenie interesu a w tej chwili już cienko pierdzi bo jakoś kiepsko idzie.......

 

zatrudniłam niedawno dziewczynę do pomocy na 1/2 etatu, chetna , uczy sie wszytskiego , stara się , ma premię procentową od utargu , ale na początku bardzo była zdziwiona , ze pieniadze ,które płaci klient w kasie całe nie idą do mojej kieszeni tylko częśc naliczonej marzy ( bo przecież trzeba zapłącic, z tego zus, us, czynsze itp. itd) , tego pracownik już nie widzi, nie widzi ryzyka jakie sie ponosi , jaką odpowiedzialnośc pracodawca musi poniesc zamawiając towar, w moim przypadku sprzedawcy sie nie martwią czy sie sprzeda czy nie , przeciez oni zwłasnej kieszeni nie zapłacą za faktury..............opuszczają miejsce pracy i zapominają o pracy , a ty włascicielu kombinuj 24 /h jak wyjsc na swoje.....................oj mazy mi się posadka u jakiegoś pracodawcy.........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... przeciez oni zwłasnej kieszeni nie zapłacą za faktury..............opuszczają miejsce pracy i zapominają o pracy , a ty włascicielu kombinuj 24 /h jak wyjsc na swoje.....................oj mazy mi się posadka u jakiegoś pracodawcy.........

Zupełnie jak w finansach. Chcesz mieć mały ale pewny zysk robisz lokatę chcesz zarobić więcej ale z wiekszym ryzykiem straty kupujesz akcje.

Tak samo tutaj. Chcesz czerpac zyski z cudzej pracy i zarabiać wiecej, zakładasz firmę i zatrudniasz innych, chcesz mieć stała pensję lecz duzo pewniejszą i mniejszą zatrudniasz się u kogos. Co kto lubi co kto woli. Takie prawa panują na rynku pracy. Więc nie oczekujcie od pracowników że będą się poswięcać oni wybrali opcję mniejszego ryzyka i mniejszych zysków za martwienie sie nikt im nie płaci. Pracodawca wybrał opcje wiekszych zysków i wiekszego ryzyka wiec niech on sie o wszystko martwi - ma to wkalkulowane w potencjalne zyski.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... przeciez oni zwłasnej kieszeni nie zapłacą za faktury..............opuszczają miejsce pracy i zapominają o pracy , a ty włascicielu kombinuj 24 /h jak wyjsc na swoje.....................oj mazy mi się posadka u jakiegoś pracodawcy.........

Zupełnie jak w finansach. Chcesz mieć mały ale pewny zysk robisz lokatę chcesz zarobić więcej ale z wiekszym ryzykiem straty kupujesz akcje.

Tak samo tutaj. Chcesz czerpac zyski z cudzej pracy i zarabiać wiecej, zakładasz firmę i zatrudniasz innych, chcesz mieć stała pensję lecz duzo pewniejszą i mniejszą zatrudniasz się u kogos. Co kto lubi co kto woli. Takie prawa panują na rynku pracy. Więc nie oczekujcie od pracowników że będą się poswięcać oni wybrali opcję mniejszego ryzyka i mniejszych zysków za martwienie sie nikt im nie płaci. Pracodawca wybrał opcje wiekszych zysków i wiekszego ryzyka wiec niech on sie o wszystko martwi - ma to wkalkulowane w potencjalne zyski.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Widzę, że nastąpiłem na czuły punkt. Wydaje mi się, że do prowadzenia swojej firmy podchodzisz nieco zbyt emocjonalnie i być może nie zauważasz pewnych rzeczy. Radziłbym jednak decyzje o podwyżkach podejmować na podstawie merytorycznych przesłanek i rzetelnej oceny pracowników, a nie po dyskusji z anonimem na forum Muratora...

 

Luz Mixin - możesz mi wierzyć, że nie wpływasz zbytnio na mój sposób zarządzania :) Za stara na to jestem :) Ale lubię czasem poprowokować....

Bardzo mnie bawią nauczyciele argumnetujący, że "tyle zarabiają", że nie będą dobrze pracować, bo nie. Niewielka różnica jest między taką postawą a podejściem "pracodawca MOŻE mnie oszukać więć ja na wszelki wypadek nie będę pracował na 100 % możliwości".

 

Wiele lat byłam pracownikiem. Od wielu lat zarządzam ludźmi i razem z nimi ciężko pracuję - bez względu na to czy "mi się coś wydaje czy nie " względem pracodawcy. Nie podoba mi się - to wychodzę.

Zawsze - jako osoba zatrudniona - czułam się odpowiedzialna za moją firmę. NAwet jako malutkie kółeczko w maszynie ( takie stojące przy ryzografie) miałam poczucie, że moja praca coś wnosi do firmy. Inaczej nie miałoby to sensu, prawda? KAŻDY pracownik jest w firmie ważny i potrzebny - jeśli nie - to znaczy, że nie jest potrzebny.

 

A mam wrażenie, że ostatnio coraz więcej ludzi się chce "zahaczyć".Posiedzę, zobaczę, wyrwę na dzień dobry ile sie da - potem sie zobaczy.

I jest taki robaczek miesiąc w firmie i zero wyników.

Naprawdę uważasz, że nikt tego nie zauważy ? ok... to Twoja opinia - ja już kilku takich cfaniaczków spuściłam po schodach....

 

Pracownik nie musi wszystkiego umieć. Wystarczy, że będzie mu się chciało uczyć - resztę się dopracuje.

Z wyłaczeniem przypadków uszkodzenia mózgu - na ogół działa.

 

Nie TY jeden masz złe doświadczenia z pracodawcami. Ale nigdy nie pozwoliłam sobie na to by stać się takim człowiekiem jak ci źli. Ja mam również złe doświadcznia z pracownikami - zdziwiłbyś się ile - i również nie pozwalam sobie patrzeć na potencjalnego pracownika jak na złodzieja i świra.

Czego i Tobie życzę. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysle że dużo nieporozumień wynika z braku jednoznacznych ustaleń. Każdy widzi sprawy od swojej strony.

 

jesteśmy tylko ludźmi i patrzymy na sprawę przez pryzmat swoich doświadczeń.

Jednak 3 lata temu byłam po "drugiej stronie barykady" i jestem w stanie porównać. Moje poglądy się nie zmieniły :) :)

 

Jesli pracodawca zacznie pracować na "pół gwizdka" i sobie oleje bieganie za klientami i tego typu pierdoły ( bo "cały robi na te trutnie") to pracownicy bardzo szybciutko znajdą się w niebiezpieczeństwie.

Jeśli pracownicy sobie oleją - pracodawca nie będzie miał łatwo.

To współna łódka - szkoda, że nie wszycy to rozumieją.

Pieniądzie nie biora się z powietrza na te nasze pensje, prawda ? A większość pracowników uważa, że tak... A to naprawdę są naczynia połączone.

Firma bez pracowników nie będzie istnieć - bez pracodawcy też. Więc może lepiej zawalczyć współnie i będzie goooood :):)

 

Argument główny pracownika jest taki : "NIe będę zapierd.....ł na jego Lamborgini". A może zacząć skupiać się na tym, że nieważne ile "wyciąga" pracodawca, ale ile jestem wart ? Jeśli za mało - to może pora pogadać o pensji ? ALe nie po kątach, nie po kątach - tylko wprost ?

 

To współna robota. Pracodawca jest po prostu pracownikiem, który zaryzykował. Niczym więcej niczym mniej. Pracownik pracodawcy zaryzykowął mniej, ale oddał swoje umiejętności na rzecz firmy. Chyba, że nie...:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mam wrażenie, że ostatnio coraz więcej ludzi się chce "zahaczyć".Posiedzę, zobaczę, wyrwę na dzień dobry ile sie da - potem sie zobaczy.

I jest taki robaczek miesiąc w firmie i zero wyników.

Naprawdę uważasz, że nikt tego nie zauważy ? ok... to Twoja opinia - ja już kilku takich cfaniaczków spuściłam po schodach....

 

Nie mam się czego obawiać, mój pracodawca na pewno nie narzeka na wyniki mojej pracy. Poprzedni zresztą też nie narzekał, wręcz przeciwnie. Szkoda tylko, że nie potrafił płacić w terminie, jego strata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mała firma to mały obrót to mały zysk to małe pensje

 

Duża firma to duży obrót to duży zysk to duże pensje

 

Duże pensje to najlepsi z najlepszych pracownicy - najlepiej zmotywowani do pracy- najlepsi szpece i najlepsze maszyny na produkcji - superwydajne generujące niskie koszta - bezwzględni oszuści w dziale sprzedaży, którzy orzą rynek w myśl starej zasady "sky is the limit for my money" .

 

Robię w B2B - moimi Klientami są min małe firmy. Myślę, że tylko 10% z tego segmentu awansuje czyli rozwinie się do statusu średniej firmy. Wydaje mi się, że głównym powodem jest fakt, że właściciel nie wie jak to ma zrobić - po prostu nie wie.

 

Co do problemów z pracownikami to można spuentować jednym zdaniem:

 

"tanie mięso jedzą psy"

 

Narra

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robię w B2B - moimi Klientami są min małe firmy. Myślę, że tylko 10% z tego segmentu awansuje czyli rozwinie się do statusu średniej firmy. Wydaje mi się, że głównym powodem jest fakt, że właściciel nie wie jak to ma zrobić - po prostu nie wie

 

 

 

to oświeć nas wielebny 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mam wrażenie, że ostatnio coraz więcej ludzi się chce "zahaczyć".Posiedzę, zobaczę, wyrwę na dzień dobry ile sie da - potem sie zobaczy.

I jest taki robaczek miesiąc w firmie i zero wyników.

Naprawdę uważasz, że nikt tego nie zauważy ? ok... to Twoja opinia - ja już kilku takich cfaniaczków spuściłam po schodach....

 

Nie mam się czego obawiać, mój pracodawca na pewno nie narzeka na wyniki mojej pracy. Poprzedni zresztą też nie narzekał, wręcz przeciwnie. Szkoda tylko, że nie potrafił płacić w terminie, jego strata.

 

Wydajesz się być bardzo z siebie zadowolony, megalomanią trąca... "Jestem debeściak", "nikt mnie nie ruszy", "płakać będą po moim odejściu", "zabijają się o mnie" 8) . Upadki z wyższych piedestałów są bardziej bolesne :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

He, he, u mnie w firmie (pracuję od 7.30 do 15.30) kilka tygodni temu było fajne wydarzenie. Wychodzę z pracy o 15.45, szef już wsiadał do samochodu, zobaczył mnie i zadzwonił z komórki do mojego współpracownika z tekstem: "... ja to jadę jeszcze w interesach a .......... gdzie się wybiera? Nie ma co robić, przecież dałem mu robotę." Prawda jest taka, że dostałem dodatkową robotę, którą wziąłem i 2 h wykonywałem w domu. Pomimo tego, wykonuję kilka innych dodatkowych (narzuconych przez szefa) ekstra robót, co w zeszłym roku zajęło mi około 3 tygodnie pracy dodatkowej w domu po 4-5h dziennie. Oczywiście bez dodatkowego wynagrodzenia. Dziwne, że tylko ja mam te "EKSTRA" dodatkową pracę? Dokształcanie za swoje, bo szefa boli że pracownik lepiej wykształcony.. Chyba trzeba zmienić pracę :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

He, he, u mnie w firmie (pracuję od 7.30 do 15.30) kilka tygodni temu było fajne wydarzenie. Wychodzę z pracy o 15.45, szef już wsiadał do samochodu, zobaczył mnie i zadzwonił z komórki do mojego współpracownika z tekstem: "... ja to jadę jeszcze w interesach a .......... gdzie się wybiera? Nie ma co robić, przecież dałem mu robotę." Prawda jest taka, że dostałem dodatkową robotę, którą wziąłem i 2 h wykonywałem w domu. Pomimo tego, wykonuję kilka innych dodatkowych (narzuconych przez szefa) ekstra robót, co w zeszłym roku zajęło mi około 3 tygodnie pracy dodatkowej w domu po 4-5h dziennie. Oczywiście bez dodatkowego wynagrodzenia. Dziwne, że tylko ja mam te "EKSTRA" dodatkową pracę? Dokształcanie za swoje, bo szefa boli że pracownik lepiej wykształcony.. Chyba trzeba zmienić pracę :D

 

Po prostu idź i mu to powiedz. Albo odbierz nadgodziny albo niech Ci zapłaci. łaski nie robi. Ja pracuję po 14-16 na dobę i do nikogo nie mam pretensji - po prostu potem biorę sobie wolne i tyle.

Jeśli szef okaże się burakiem i stwierdzi, że nic w zamian nie da - zmieniaj pracę.

NIkt z pracą ślubu nie bierze :) Ale przynajmniej nie udajesz, że pracujesz..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysle że dużo nieporozumień wynika z braku jednoznacznych ustaleń. Każdy widzi sprawy od swojej strony.

 

jesteśmy tylko ludźmi i patrzymy na sprawę przez pryzmat swoich doświadczeń.

Jednak 3 lata temu byłam po "drugiej stronie barykady" i jestem w stanie porównać. Moje poglądy się nie zmieniły :) :)

 

Jesli pracodawca zacznie pracować na "pół gwizdka" i sobie oleje bieganie za klientami i tego typu pierdoły ( bo "cały robi na te trutnie") to pracownicy bardzo szybciutko znajdą się w niebiezpieczeństwie.

Jeśli pracownicy sobie oleją - pracodawca nie będzie miał łatwo.

To współna łódka - szkoda, że nie wszycy to rozumieją.

Pieniądzie nie biora się z powietrza na te nasze pensje, prawda ? A większość pracowników uważa, że tak... A to naprawdę są naczynia połączone.

Firma bez pracowników nie będzie istnieć - bez pracodawcy też. Więc może lepiej zawalczyć współnie i będzie goooood :):)

 

Argument główny pracownika jest taki : "NIe będę zapierd.....ł na jego Lamborgini". A może zacząć skupiać się na tym, że nieważne ile "wyciąga" pracodawca, ale ile jestem wart ? Jeśli za mało - to może pora pogadać o pensji ? ALe nie po kątach, nie po kątach - tylko wprost ?

 

To współna robota. Pracodawca jest po prostu pracownikiem, który zaryzykował. Niczym więcej niczym mniej. Pracownik pracodawcy zaryzykowął mniej, ale oddał swoje umiejętności na rzecz firmy. Chyba, że nie...:)

 

Dobre porównaie z tą łódką ale to nie jest wspólna łódka. Wmawianie tego pracownikom i oczekiwanie tego to późniejsza frustracja pracodawcy. Wspólna łodka to była kiedyś za komuny jak były związki zawodowe i rady zakładowe. Teraz łódka jest wyłacznie pracodawcy, oraz decyzja o tym gdzie ta łódka ma płynać, po co płynie, kto ma wiosłować. Pracownicy tylko wiosłują.. Decyzja o tym że złych wioslarzy trzeba zmieniać też jest pracodawcy więc jesli łódka będzie źle sterowana udzerzy w skały i zatonie to będzie wina tego co steruje tą łódką. Sorry ale wmawianie pracownikom że to wspólna łodka to dla mnie przykrywka i takie nieco infantylne spychanie swojej winy na kogoś. Trochę tak jak dzieci w piaskownicy. To pracodawca musi zrozumieć że jak łódka zatonie to zatonie tylko on, pracownicy znajdą sobie inne łódki. Kochani nie oszukujmy się przed samymi sobą. JM chyba to zrozumiał i wymienił silnik w swojej łodzi.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Robię w B2B - moimi Klientami są min małe firmy. Myślę, że tylko 10% z tego segmentu awansuje czyli rozwinie się do statusu średniej firmy. Wydaje mi się, że głównym powodem jest fakt, że właściciel nie wie jak to ma zrobić - po prostu nie wie.

Nie wszyscy chcą bawić się w wyścig szczurów i rozdmuchiwać swoje firmy. Wielu przedsiębiorcom wystarczy jedzenie małą łyżeczką nie muszą wcale jeść zupy z wiadra :wink: Owszem jak ktoś zaczyna modlić się do "$" to musi za wszelka cenę brać udział w tym wyścigu. Acha powiększanie firmy z małej do średniej to wcale nie awans to tylko powiększanie. Tak samo jak powiedziałbyć że jazda TIR'em to awans w stosunku do jazdy osobowym.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...