Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

teściowa temat stary jak świat - pomóżcie


siewonka

Recommended Posts

Decydujac sie na przyjecie dzialki, a zwlaszcza na zamieszkanie u tesciow musicie dopasowac swoje reguly do ich regul albo wracacie do punktu wyjscia czyli np. oddajecie ziemie. Nie mozecie jej sprzedac, bo tak naprawde, to wcale nie jest wasza: tesciowie dali ja wam po to, byscie to wy sie tam budowali.

Oczywiscie, po 10 latach zycia po swojemu bardzo trudno jest sie pogodzic z czyjakolwiek ingerencja, a zwlaszcza tesciow. W bardzo trudnej sytuacji stawia to twojego meza, do ktorego nagle wszyscy zaczynaja miec pretensje: i ty, i jego rodzice. W ten sposob zostaje niejako osaczony i czego by nie zrobil, bedzie na pewno zle. Wszelkie proby zalagodzenia sytuacji przez niego beda rozumiane zawsze opacznie. To fatalnie wplywa na malzenstwo.

Jezeli sytuacje obserwuja dzieci, to sprawa ma sie jeszcze gorzej, bo przejmuja niewlasciwe wzorce i w przyszlosci nie beda umieli unikac konfliktow. Nie wciagaj przypadkiem dzieci w te problemy!

W ogole do unikania konfliktow cala sprawa sie sprowadza: Postaraj sie uwierzyc, ze tesciowa wytrwa w tym, co obiecala i nie rob awantury, gdyby cos bylo nie tak - moze to przypadek. Daj tylko jakos znac, ze zauwazylas albo powiedz po prostu: "obiecywala mama, ze nie bedzie robila mi porzadku w bielizniarce...". Ona na pewno dostrzeze twoja dobra wole i wyciagnie wnioski. Prawdopodobnie do tej pory nikt nie mial w stosunku do niej takich wymagan, a im czlowiek starszy, tym trudniej sie czegos nauczyc, dostosowac.

Taka nauka chwile trwa, ale jednak daje efekty. Do tej pory podziwiam moja wlasna tesciowa, ktora najpierw probowala mnie wszystkiego nauczyc i we wszystko sie wtracala (np probowala kontrolowac nasze finanse!), a koniec koncow (wiele miesiecy dziekowania za wszelka pomoc i traktowania jej jako najdrozszego goscia, ktory ma usiasc i pic herbatke, dac sie zabawiac rozmowa, a potem bez zmywania wyjsc) pytala sie o wszystko (jaka zupe dziecku ugotowac!), gdy bylam zmuszona zostawic ja "na gospodarstwie" na pare tygodni pobytu w szpitalu.

Jest jeszcze jeden aspekt sprawy: starosc. Rodzice to rodzice, nawet jesli tesciowie. Gdy w przyszlosci beda potrzebowali pomocy, latwiej bedzie ja niesc i przyjac, gdy wczesniej uda sie wam zalagodzic konflikty i jakos sie dotrzec.

To wszystko wymaga zelaznej konsekwencji, stalej kontroli wlasnych reakcji i zachowania postawy otwartej zyczliwosci i wiary w dobre intencje drugiej strony.

Siewonko! Postaraj sie o taka postawe (nawet, gdyby ci sie wydawalo, ze to zakrawa na falsz!) majac na wzgledzie chocby twoje stosunki z mezem. W koncu milosc wiele moze!

Powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...
  • Odpowiedzi 72
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

To już nie chodzi o tą śliwkę to jest jedna z wielu rzeczy która się wydarzyła, naprawdę wielu chodzi o zasadę że to my jesteśmy u siebie i chciałabym wrócić do domu i nie bać się tego co zastanę. Mój mąż się postawił nie raz ale kończy się na tym że teściowie stwierdzają że to i tak nie jest jego zdanie tylko ta zła okropna ... synowa tak go nastawia. Bo przecież ich syn nigdy by tak nie pomyślał i nic ich nie przekona że mąż też tak myśli oni wiedzą zawsze lepiej.

Wiedziałam że trzeba będzie im długo dawać do zrozumienia że to my jesteśmy u siebie i będzie się to odbywało małymi kroczkami tylko że ja już nie mam siły a koniec budowy jeszcze daleki.

 

Lepiej raczej nie będzie, znam ten typ teściów i mam, "jemioła". Po wybudowaniu zawsze będziesz miec teściów za płotem, częste kontrole bez zapowiedzi i cały czas będziesz pod obserwacją. dla twojego psychicznego spokoju i w celu polepszenia kontaktów z teściami radze sprzedać dom i zmienić lokalizację. Moje kontakty z mamą i teściową są bardzo dobre od kiedy...wyprowadziłam się z domu. W domu były codziennie burze "o nic" i kompletny brak poszanowania prywatności. Na odległość jestem kochaną córeczką. A teściową mam 120 km. dalej-idealnie!

Serio, zmień lokalizację, teściowe żyja dłużej niż myslisz :) i jest to gatunek niereformowalny!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...
Jest jeszcze jeden aspekt sprawy - opłaty. Siewonka o tym wprost nie pisze, ale z pierwszego postu wynika, że nie płaci czynszu (a może źle zrozumiałem, wybaczcie) Żeby uzdrowić sytuację powinno się jasno ustalić kto za co płaci, bo teściowa może czuć żal na zasadzie "ja ich utrzymuję, a oni są tacy niewdzięczni..."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arsen rzeczywiście nie płacimy ale nie dlatego że nie chcemy bo proponowaliśmy to wiele razy nawet raz czy dwa płaciliśmy za węgiel ale dlatego że teściowie nie chca od nas brać pieniędzy- to ich pomoc w naszej budowie. Ja tez wolałabym płacić nie stresować się np. ilością wody jaką zużywam.

"Ma" nie gniewaj się ale co ty wypisujesz masz tylko jedno życie nie wiadomo może 5, 10 a może 40 lat i masz się dostosować do czyichś reguł? Zrezygnować z siebie ze swoich marzeń i zacząć spełniać cudze oczekiwania?

Jeśli chodzi o działkę to już przed ślubem usłyszałam że działki były kupowane dwie jedna dla mojego męża a na drugiej miał stanąć ich dom jednocześnie będący w przyszłości być domem mojego szwagra. Ze względów finansowych i tego że mój mąż nie był pełnoletni kupili to jako całość. Zawsze mówili że to jest tylko nasze i żebyśmy się zaczęli budować (ale ja musiałam do tego dojrzeć ). Za podział, geodetę, notariusza, BHP, wypis z ich księgi wieczystej , wypis z ewidencji gruntów co tam jeszcze płaciliśmy my a to też nie były takie znowu małe pieniądze teściowie pomimo wcześniejszych zapewnień nie dołożyli nam do tego zlotówki więc mam jednak poczucie że działka jest nasza.

Wybacz ale to są ludzie dorośli i też powinni choć trochę dostosować się a może nie dostosować a raczej uszanować nasze zapatrywania na życie. My prosimy jedynie o nie wtrącanie się do naszych prywatnych spraw.

Czy ty jeśli coś kiedys dasz swoim dzieciom czy to meble czy telewizor samochód mieszkanie czy nie wiem co tam jeszcze to każesz im korzystać z tego tak jak ty sobie życzysz bo za to zapłaciłaś i tak naprawdę jest twoje ? ...

Ja nie chcę nikogo zmieniać jedynie żyć po swojemu nie chcę i nie życzę sobie żeby teściowie (czy ktokolwiek inny) dyktowali mi co kiedy i jak mam robić bądź też jak wychowywać dzieci cz dbać o roślinki i mam do tego pełne prawo pomimo że "dali" mi działkę. Każdy z nas ma prawo do swojego życia i do swoich marzeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siewonko, jak wiesz moja sympatia jest po Twojej stronie i życzę Wam jak najszybszego zamieszkania w swoim własnym domu. A także ułożenia sobie jak najlepiej stosunków z rodzicami, bo rozumiem doskonale Wasze kłopoty .

Ale muszę powiedzieć, że wypowiedź MA jest bardzo bliska moim własnym odczuciom. Rodzice zasługują przecież na jakieś wzlędy, nieco większe niż inni ludzie, i na traktowanie z większą dozą wyrozumiałości. Nie dlatego, że to im zawdzięczacie to że macie gdzie się wybudować - chociaż to niezaprzeczalny fakt. Ale przede wszystkim, to właśnie oni są rodzicami Twojego męża - to w dużej mierze dzięki nim jest tym, kim jest. Ich wkład w jego osobę jest niemniejszy niż Twój wkład w Twoje własne dzieci.

Ja sama często widzę po sobie, że gdy spojrzę na moje układy z moimi rodzicami albo teściami pod takim kątem, od razu łagodnieję. Myślę też czasem o tym jak chciałabym być kiedyś traktowana przez moje dzieci - i nastawienie do starszego pokolenia z punktu mi się zmienia.

Ty też, Siewonko, prawdopodobnie będziesz kiedyś teściową! Na pewno milszą i łatwiejszą we współżyciu niż Twoja teściowa. Pewnie rozsądniejszą. Mimo to warto zastosować zasadę - traktuj teściów swoich tak jak w przyszłości chciałabyś być traktowana przez swoje dzieci i ich drugie połówki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż Magmi mnie z kolei nauczyli rodzice że szanują moje poglądy (czasem sprzeczne z ich poglądami) traktują mnie jak partnera w rozmowie i nie pouczają jak sztubaka tylko dlatego że są starsi. Od nie wiem dokładnie którego momentu ale nigdy nie oceniają moich decyzji, czasem doradzą (na moją wyraźną prośbę) wychodzą z założenia że to moje życie moje dzieci moje decyzje.

Nie przypominam sobie żeby przekonywali mnie do zmiany zdania bo oni wiedzą lepiej. Co bardzo często zdarza się teściom nawet potrafią się obrazić.

Zresztą są domy o których nawet sąsiedzi zza ściany albo dalsza rodzina powiedzieli by że mieszkają w nich wzorowe kochające rodziny gdy tymczasem w środku jest piekło (no u nas aż tak źle oczywuiście nie jest).

Magmi to chyba lepiej że masz takie zdanie bo to znaczy że nigdy takich ludzi nie spotkałaś i życzę ci żeby tak zostało.

Ja szanować ich będę zawsze (chociaż wydaje mi się że szacunku to w prezencie się raczej nie dostaje) ale nie pozwolę żeby poprawiali czy zmieniali moje życie.

Chciałabym być kiedyś partnerem dla moich dzieci i wcale nie oczekuję że będą wykonywali moje polecenia kiedy dorosną. Nie będę im organizowała czasu czy wymagała żeby dostosowały się do moich marzeń o ich przyszłości. To jest ich życie. Postaram się wskazać im kierunek ale to będą ich wybory i życzyłabym sobie mądrości w wychowaniu zarówno teraz jak i później.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jaką osobą jest Twoja teściowa, bo jej nie znam. Ale powiem szczerze, jak widzę tę sprawę. Nawet jeśli teściowa jest naprawdę okropna, wtrąca się w Wasze sprawy i usiłuje kierować Waszym życiem (a wierzę, że jest to bardzo wkurzające), to fakty są takie:

Korzystacie z pomocy teściów. Przyjęliście od nich działkę. Mieszkacie w ich domu. Sama przyznajesz, że gdyby nie to, nie byłoby Was stać na budowę domu. W tej sytuacji uderza mnie Twoje antypatia i złość w stosunku do rodziców męża (bo i teściowi też się już parę razy dostało w różnych wątkach). Uważam (wybacz, jeśli Cię urażę), że albo nie należy z pomocy korzystać, skoro nie można znieść osób tę pomoc oferujących, albo, skoro się ją przyjmuje, należy im okazać odrobinę lojalności, wdzięczności i sympatii. I wyrozumiałości.

 

Czego i sobie również życzę, bo też korzystam (w inny sposób) z pomocy teściów i oczywiście też nie bez zastrzeżeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam bardzo kochaną, mądrą, apodyktyczną mamę. Teraz widzę, że szczęśliwie dla mnie po urodzeniu dziecka zamieszkałam całkiem daleko od niej w domu bez telefonu (do najbliższego automatu było 20 min. szybkim krokiem). Dziecko ciężko chorowało (na szczęście to już historia), przeszłam szkołę życia i nauczyłam się podejmować samodzielne decyzje. Piszę na szczęście, bo mama ma zwyczaj wtrącania się. Uważała np., że doświadczenie z wychowywania dzieci i uprawnia ją do mówienia mi, co powinnam robić (np. wg. niej moje dziecko było za chude, wg. mnie jest ono po prostu szczupłe). Dzięki okresowi z daleka potrafię się przeciwstawić i mimo początkowego zgrzytu, relacje są o wiele zdrowsze, niż gdybym robiła coś przeciw sobie tylko z wdzięczności. Cały czas w jakiś sposób moi rodzice mi pomagają, choć teraz już o wiele mniej. Z drugiej strony ja też im jakoś pomagam. Pewnie jeszcze teraz w dość małym stopniu (choć wcale nie pomijalnie), ale liczę się z tym, że w pewnym momencie moja pomoc będzie dużo większa. Z drugiej strony nie uważam za niewdzięczność tego, że potrafię się sprzeciwić, zaznaczyć swoje terytorium. Jednocześnie staram się szanować ich terytorium i ich decyzje, nawet jeśli mi się nie podobają. Czasami nie podoba się to mamie i ma do mnie żal. Sytuacje odwrotne też zachodzą, czasami, gdy coś jest nie tak, jak ja sobie wyobraziłam, to mam żal do niej. Działa to w dwie strony i wcale nie uważam, że szacunek rodzicom się należy tylko dlatego, że są rodzicami. Na niego trzeba sobie zasłużyć. Do tych ostatnich wniosków doszłam bynajmniej nie wtedy, gdy byłam zbuntowaną nastolatką, ale gdy zaczęłam mieć swoje dzieci i uznałam, że bardzo chcę, żeby mnie szanowały nie ze strachu, obowiązku, tylko dlatego, że tego chcą.

Mieszkanie z rodzicami, teściami jest trudne, niezależnie od tego jak zgodne byłyby obie strony. Przynajmniej na początku wymaga dotarcia i niestety czasami powoduje konflikty. Z drugiej strony nie są to święte krowy i ponarzekanie sobie na nich czasami na forum jest na pewno cennym wentylem bezpieczeństwa i nie musi świadczyć o niewdzięczności. A do Siewonki, to jeszcze ostatnio pojawiła mi się myśl jak żmijka: mieszkam teraz z rodzicami, jakoś się dotarliśmy, mam nadzieję, że już niedługo będziemy mieszkać oddzielnie, choć niestety jeszcze bardzo blisko (za płotem). Ale będzie dużo łatwiej niż teraz :D , bo oddzielnie. A gdybyśmy się sprowadzali z daleka, to całe docieranie byłoby jeszcze przed nami... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki kasiek widzę że chociaż z tobą się rozmumiem. Mamy bardzo podobne zdanie jeśli nie takie same. Właśnie chodzi mi o to o czym piszesz.

Nie bardzo rozumiem o co ci chodzi Magmi czy ja napisałam że ich nie szanuję że nie okazuję im sympatii i wdzięczności raczej chyba nie. Jedynie że czasem podkreslam czasem już nie jestem w stanie wytrzymać krytycznych uwag i ewidentnie sprowokowana mówię co myslę. Nawet nie wiesz jak dużo wyrozumiałości im okazuję i właśnie dlatego czasem spalam się bo gdybym na bieżąco mówiła co mi się nie podoba to może tak wiele nerwów by mnie to kosztowało. Całymi miesiącami duszę w sobie żal i złość dlatego że ich szamuję i są rodzicami mojego męża. Jak myślisz kto im pomaga po tym jak szwagier się wyprowadził?

 

A w tym wątku prosiłam o poradę jak to wytrzymać nie krzywdząc nikogo również siebie. Może dlatego zaczęłam pisać tutaj żeby tam mieć siłę przygryźć wargi. Napisałam że przychodzą kolejne moje kryzysy między nimi jest "pozorny" spokój my pomagami im oni nam. I prosiłam o radę co zrobić żeby uzdrowić sytuację bo mam świadomość tego że dzięki nim budujemy.

 

Czy w związku z tym że masz zastrzezenia do swoich teściów czy rodziców nigdy im o tym nie mówisz co ci się nie podoba?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całkiem możliwe, Siewonko, że w obraz Twoich stosunków z teściami w tym wątku jest wypaczony - widać tylko to co złe, a o tym co dobre nie było mowy. Może dlatego odniosłam wrażenie, że ich bardzo nie lubisz i masz ogólnie serdecznie dość - co dla mnie kłóci się z przyjmowaniem od kogoś pomocy. Ale pewnie właśnie jest inaczej - pewnie tak naprawdę całkiem się nawzajem lubicie i pomagacie sobie nawzajem.

 

Co do moich własnych rodziców i teściów - ależ jak najbardziej egzekwuję swoje prawa do wyłącznego decydowania o sobie, swoim życiu i swoich dzieciach. Wręcz mam w rodzinie opinię osoby bardzo nieustępliwej i niezależnej, opinię wywalczoną przez lata :wink:. Ale właśnie dlatego, że nie pozwalam wchodzić sobie na głowę i stawiam na swoim - czasem kosztem kłótni i chwilowego ochłodzenia stosunków - staram się doceniać to że MIMO TO oni ciągle nam pomagają. Jestem im za to szczerze wdzięczna i przymykam oko na przywary, od których starsze pokolenie mojej rodziny też nie jest wolne. Kto zresztą jest?

 

Pozdrawiam. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siewonko, nie wiem gdzie dopatrzyłaś się ironii w moich postach - jako żywo ani razu nie miałam takich intencji. Tak to jest ze słowem pisanym, zwłaszcza pisanym na gorąco, na forum - brak tu mowy ciała (mimiki, gestykulacji) która czasem pomaga zrozumieć intencje drugiej osoby.

Nie zamierzałam też Cię krytykować, jesli tak wyszło to przepraszam. Rozumiem dobrze, że Twoja sytuacja jest trudna. Po prostu zaczęło mi się wydawać, w miarę jak rozwijała się dyskusja na ten temat (faktycznie stary jak świat) że po stronie swoich teściów dostrzegasz tylko zamachy na swoją niezależność i autonomię, a zapominasz o dobrych stronach Waszych stosunków, które - nie wątpię w to - też istnieją i przeważają te gorsze. Oraz, że nie bierzesz pod uwagę, że dla nich też mieszkanie pod jednym dachem z Wami może się wiązać z jakimiś wyrzeczeniami, niewygodą czy choćby psychicznym dyskomfortem.

Wszystko, o czym się tu pisało, w jakiś sposób mnie dotyczy - moje problemy są mniejsze, ale bardzo podobnej natury. I pisząc do Ciebie, poniekąd staram się robić rachunek sumienia, bo w tym co piszesz, jak w krzywym zwierciadle widzę swoje odczucia. I swoje niedostatki dobrej woli - czasami.

Zawsze można spróbować coś poprawić, a najlepiej zacząć od siebie (to nie jest złośliwość, piszę to i do Ciebie i do siebie). Mam nadzieję, że nie żywisz do mnie urazy o to że nie zawsze się z Tobą zgadzam.

Jeszcze raz Cię pozdrawiam i życzę samych sukcesów w budowie i w stosunkach z teściami. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Magmi, jakoś się dogadamy chociaż rzeczywiście mamy bardzo często inne zdanie. Rzadko mi się zdarza że siedzę w domu wieczorem przed iiternetem ale dzisiaj musiałam żeby sprawdzić co napisałaś. Może własnie dlatego to jest dla mnie takie trudne że z jednej strony powinnam byc im wdzięczna a z drugiej muszę powalczyć o siebie co się niestety ze sobą bardzo często kłóci. A swoją drogą masz rację że teściowi też się dostaje, bo mam skrócony dom o 18cm czyli mniejszą kotłownię, przestawione dwie ściany i musieliśmy mocno się zastanawiać jak zrobić nadproże nad wejściem do salonu, jest też zmniejszona wnęka pod schodami bo okazały się że są za cienkie i musieliśmy je podmurować, o mały włos nie zostałabym bez okna w sypialni i parę innych drobiazgów. Teść nie teść ale sama zobaczysz ,chociaż lepiej nie, jak takie rzeczy złoszczą we własnym domu. Właściwie to moja wina bo sobie tego nie przypilnowałam ale to dlatego że miałam duże zaufanie do jego fachowości, teraz wszystkie decyzje podejmujemy sami i wszystko dwa razy mierzymy. Z mojego męża zrobił się całkiem niezły budowlaniec. Ale też muszę powiedzieć że sporo rzeczy teść nam podpowiedział i pomógł zrobić (tylko teraz mu muszę patrzeć na ręce) żeby nie było że ja tylko o nich żle piszę.

Jakoś sobie radzimy i będziemy radzić.

A swoją drogą czy zapraszałam cię po 5 października jak będzie dach żeby zobaczyć ile miejsca jest na górze? Jeśli nie to zapraszam.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakos dawno nie zagladalam na Forum i dopiero teraz zobaczylam, jak watek o tesciowej sie rozwinal. Jeszcze raz potwierdza sie stara prawda, ze najtrudniej lubic/kochac tych, ktorym sie cos zawdziecza. A juz jesli oni o tym dobrze wiedza... Ja patrze na to wszystko z perspektywy wielu lat i trzech pogrzebow. Moje "poczatki z tesciowa" tez byly trudne. Ja bylam rogata, moja tesciowa wyjatkowo apodyktyczna (wdowa, ktora wychowala 2 synow) i czasy trudne. Poczatkowo bylo dosc ostro, z zasady zrezygnowalam z wszelkiej pomocy i "postawilam na swoim". Potem to jakos zlagodnialo, dzieki temu, po latach, gdy tesciowa zaczela potrzebowac naszej/mojej opieki i pomocy nie bylo to takie znowu trudne dla zadnej ze stron. Porownujac jednak nasze kontakty z moimi rodzicami i z moja tesciowa wiem, ze lepiej niczego nie stawiac na ostrzu noza, bo naprawianie stosunkow jest trudniejsze od naginania i dostosowywania sie. Stad moj poprzedni post w tym watku. Wcale nie chcialam nikomu doradzac rezygnowania z samego siebie, a jedynie dostrzezenie priorytetow innych, czasem starszych i doswiadczenszych, a czasem niestety glupszych i niedelikatnych. A jednak rodzicow czy tesciow.

Trzymam kciuki, zeby wszystko zlagodnialo, Siewonko!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
  • 2 months później...

Siewonko, i jak decyzja. Pewno budujecie dalej?

Ja nie bedę radzić. Powiem tylko, że się wyprowadziłam.

Około 8 lat temu kupiliśmy mieszkanie na parterze domu moich tesciów. Dodam, że mieszkanie nigdy nie należało do nich, stanowi połowę nieruchomości oficjalnie, z tym że część domu tesciów jest większa, bo sobie dobudowali. Z poprzednią lokatorką mieli kłopoty, choć to też bliska rodzina.

W zakupie mieszkania pomogli nam teściowie, a konkretnie dali połowe kwoty, pod warunkiem jednak, że kupimy to, nic innego.

Drugą połowę splacaliśmy 4 lata z własnych dochodów, a właściwie z moich, bo mąż wtedy nie pracował.

Mieszkaliśmy tam do wrzesnia br. Bez większych konfliktów, ale tylko dlatego, że jestem osobą bardzo spolegliwą. Poza tym moi teściowie nie wtrącali się za bardzo ( ale zawsze) do tego, co w mieszkaniu. Natomiast na zewnątrz dokonywali zmian na całej działce bez uzgodnienia z nami, dokładnie jak u Siewonki. No i ogólnie nie chciałam dale j tak żyć. Przede wszystkim ze względu na wpływ Tesciów na moje dzieci. Chciałam wychowywać je po swojemu.

Kocham ich i szanuję, ale nie chcę aby moja córka myslała jak moja tesciowa. A tak się działo.

Teraz stosunki są dobre.

Wyprowadzka byla trudna, głównie finansowo. Nawet dziś nie mam pewnosci że sobie poradzimy. Tym bardziej, ze nie możemy sprzedać tamtego mieszkania. Ale uważam, że było warto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...