Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do Brazowego Uroczyska


braza

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 44k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • braza

    10541

  • Agduś

    4690

  • DPS

    3621

  • wu

    2676

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

dzień dobry

Braza no worek owsa to ja rozumiem :lol: w najgorszym wypadku zeżrą rusałki coby dietetycznie wyglądać :wink:

 

 

a kto przewidział jakie stroje i makijaże dla rusałek :wink: no i czy kłaki dlugie być maja :o

 

pies jest idealny aż krew krzepnie na jego widok :lol: goście pobili by mistrzostwo w sprincie na 100 metrów :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzień dobry

Braza no worek owsa to ja rozumiem :lol: w najgorszym wypadku zeżrą rusałki coby dietetycznie wyglądać :wink:

 

 

a kto przewidział jakie stroje i makijaże dla rusałek :wink: no i czy kłaki dlugie być maja :o

 

pies jest idealny aż krew krzepnie na jego widok :lol: goście pobili by mistrzostwo w sprincie na 100 metrów :lol: :lol: :lol:

 

hm... ja mysle że i 2 tysiące metrów byłyby w sprincie... :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rany, Nitubaga, ale masz spojrzenie.... :o Ty się przyznaj, do kogo Ci tak te oczy się świecą ..... :roll: :wink:

 

Lecę z psicą, bo mnie zaraz zeżre, jak na wilka przystało!!!! Zaraz wracam :D

 

 

Mr.Jar - ... nie przeszkadzasz!!!!!! Zacznij już ćwiczyć :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"UROCZYSKO VELCOME TO" cz. V

 

Na widok budynku, jakkolwiek dziwnie by nie wyglądał, uczestnikom wycieczki wróciły siły i dobre humory. Przemoczone buty i uflogane błotem nogawki wydały się nagle li tylko miłą rozrywką. Ruszyli niemal kłusem w stronę wielkich dźwierzei, nie zauważając nawet, że mijają szefa, który wciąż stał przed bramą jakby wrósł w ziemię.

Pierwszy raz w życiu Victor odczuwał lęk jako fizyczny ból. Przed oczami zaczęły mu latać czarne plamy i mało nie zemdlał, zanim nie uświadomił sobie, że od dłuższej chwili nie oddycha. Gwałtownie zaczerpnął powietrza czując jak zesztywniałe ze strachu mięśnie klatki piersiowej stawiają zdecydowany i bolesny opór. Miał wrażenie, że wszyscy muszą słyszeć łomot jego przerażonego serca, które jakby przypomniało sobie czasy życia płodowego i pompowało krew w tempie znanym z filmów o szczęśliwych mamusiach wsłuchujących się w bicie serduszka swego nienarodzonego dziecięcia na leżance u ginekologa, który z tajemniczą miną obsługuje aparat. Łomot krwi w uszach zagłuszał radosne głosy pędzących w stronę drzwi podwładnych Victora. Ciśnienie jak w oponach jumbo jeta rozsadzało mu czaszkę. Miał wrażenie, że krew zaraz tryśnie mu wszystkimi siedmioma otworami głowy. Powoli, z każdym haustem chłodnego nocnego powietrza zaczynał odzyskiwać zdolność ruchu. Poszedł za innymi jak owca za stadem. Kiedy dotarł do budynku, dźwierzeje otworzyły się bezszelestnie sprawiając zawód tym, którzy oczekiwali przeraźliwego, złowieszczego skrzypienia. Podwładni rozstąpili się, dając mu pierwszeństwo. Chyba pierwszy raz w życiu żałował, że są tak grzeczni i uniżeni wobec niego. Serce Victora ponownie przyspieszyło, gdy na wysokości 190 cm. od ziemi szukał wzrokiem oczu czarnowłosej Klotyldy.

- Witam pana, panie de Rżyński – usłyszał nagle głos dobiegający gdzieś z dołu. Wypuścił powietrze i spojrzał niżej. Tuż poniżej linii wzroku zauważył ciemne oczy, przez które przemknął jakby ironiczny uśmieszek. To nie było Klotylda!!!! Ulga, którą poczuł omal nie spowodowała gwałtownego klapnięcia na podłogę. Ciśnienie nagle spadło do wartości znanych medycynie, acz wciąż jeszcze uznawanych za zbyt wysokie, powietrze uszło z płuc ze świstem, a napięte mięsnie rozluźniły się i gdyby nie wsparcie się o półotwarte skrzydło drzwi, zapewne usiadłby gwałtownie na progu. Przytomnie udał, że potknął się o wysoki próg i chwycił wyciągniętą w jego stronę dłoń gospodyni. Z wdzięczności za sam fakt, że nie jest Klotyldą, zaczął okrywać tę dłoń gorącymi pocałunkami na oczach zdumionych pracowników firmy.

- Witam – zdołał wykrztusić pomiędzy kolejnymi cmoknięciami.

- Braza. – Do przymulonego wciąż umysłu Victora wreszcie dotarło, że kobieta coś powiedziała. Przez moment zastanawiał się, co to mogło znaczyć, gdy nagle olśniło go: przedstawiła się! Nie wnikając w niecodzienność imienia czy też nazwiska, zrewanżował się jej, choć przecież ona przed chwilą zwróciła się do niego po nazwisku.

- Victor de Rżyński – wyjąkał chrapliwie.

Brazie wreszcie udało się wyrwać dłoń spod oszalałych pocałunków Victora, otworzyła drzwi na całą szerokość i gestem zaprosiła wszystkich do ogromnego hollu. Wycieczkowicze, którzy już zaczynali się zastanawiać, czy ich szef kiedykolwiek zakończy te powitania, z ulgą weszli do środka.

- Witam państwa serdecznie w „Uroczysku”! – zaczęła z miłym uśmiechem Braza – Wiem, że jesteście państwo zmęczeni. Serdecznie przepraszam w imieniu naszego kierowcy za tę niefortunna pomyłkę. Państwa bagaże już znajdują się w pokojach. Nie będę państwa teraz dłużej tu zatrzymywała – lokaje zaprowadzą was do pokoi. Za pół godziny zapraszam na spóźnioną kolację do jadalni. Oczywiście, jeżeli ktoś jest zbyt zmęczony, może zamówić posiłek do pokoju.

W hollu nie wiadomo skąd pojawili się młodzi, urodziwi mężczyźni w jednakowych strojach z kandelabrami w dłoniach. Dopiero w tej chwili Victor zwrócił uwagę, że holl jest oświetlony wyłącznie światłem niezliczonych świec. Każdy z lokajów zgarnął pod swą opiekę dwie osoby i wszyscy podążyli za nimi do góry po schodach, a na piętrze rozeszli się wgłąb jednego z trzech korytarzy. Tylko Victor został w hollu. Już chwycił za czarną teczkę, myśląc, że trzeba będzie załatwić jakieś formalności, gdy Braza bez słowa gestem dłoni pokazała mu, by podążył za nią. Chwyciła kandelabr stojący na stoliku pośrodku hollu i poszli. Poczuł się trochę niepewnie, gdy minęli pierwsze piętro i już samowtór podążyli wyżej. „Pewnie tam są pokoje dla Vipów” – pomyślał z właściwą sobie skromnością.

Korytarz, w który weszli, był szeroki, wyłożony purpurowym dywanem tłumiącym dźwięk kroków i ozdobiony licznymi lustrami oraz portretami z złoconych ramach. Na widok własnego odbicia w pierwszym lustrze Victor znów o mało nie zszedł z tego świata na zawał, co Braza skwitowała ironicznym półuśmieszkiem, który na moment zagościł na jej wargach. Zauważył to w lustrze, ponieważ jego przewodniczka wyprzedzała go o pół kroku oświetlając prawie całkiem ciemny korytarz światłem świec. Ciemność rozstępowała się przed nimi, cienie tańczyły po ścianach. Gdyby nie przeżycia całego dnia, Victor pewnie zachwyciłby się nastrojem tego spaceru po zamczysku, ale dzisiaj wolałby nawet białe światło jarzeniówek rozmieszczonych gęsto pod sufitem.

Gdy zaczynał się zastanawiać nad wielkością zamczyska, w którym są tak długie korytarze, doszli do jego końca. Tu, na wprost korytarza znajdowały się ostatnie drzwi, najwyraźniej prowadzące do jego pokoju. Braza nacisnęła na klamkę, uchylając lekko drzwi, podała Victorowi kandelabr i odwróciła się na pięcie najwyraźniej mając zamiar odejść.

- Nie potrzebuje pani światła? – Zapytał zdumiony.

- Nie, – uśmiechnęła się lekko – znam ten zamek jak własną kieszeń. Zejdzie pan na kolację, czy przynieść coś do pokoju?

- Proszę przynieść mi coś lekkiego – odparł po chwili wahania. Nie miał już ochoty na kolejny spacer tym długim korytarzem.

- Oczywiście.

Wszedłszy do pokoju zauważył przede wszystkim swoją walizkę stojącą na jego środku. „Skąd wiedzieli, która walizka jest moja?! Przecież jej nie podpisałem!”. Po chwili dotarło do niego, że Braza zapowiedziała wszystkim, iż zastaną swoje bagaże w pokojach. „Jak oni to zrobią? I Jak bagaże dostały się do zamku? Przecież nic nas nie mijało na drodze, nie słyszeliśmy warkotu silnika...” Nie miał ochoty na dłuższe zastanawianie się. Ledwie zdążył zauważyć, że w pokoju znajduje się niewielki kominek, na którym buzuje wesoły ogień, gdy usłyszał ciche pukanie do drzwi. Podskoczył przestraszony. „To pewnie kolacja, ale jak mogli zdążyć tak szybko ją podać? Przecież ona nie doszła jeszcze tym korytarzem do schodów i na dół do kuchni! Na pewno mają tu jakiś interkom – ta cała zabawa ze świeczkami i rzekomy brak prądu to pic!” - pomyślał i otworzył drzwi. Na korytarzu nie było nikogo. Przed nim stał drewniany wózek. Wciągnął go do pokoju, podniósł srebrną pokrywkę i zauważył na talerzu swoje ulubione danie – jajecznicę ze szczypiorkiem. Oczywiście nikomu nie przyznawał się do tak plebejskich smaków i oczekiwał na kolację jakiegoś wyszukanego paskudztwa, ale zapach jajecznicy sprawił mu taka przyjemność, że wolał nie zastanawiać się, skąd kucharz znał jego upodobania smakowe. W dzbanku była, jak się już spodziewał – kawa zbożowa, w koszyczku świeże bułeczki, w maselniczce pyszne masełko – najwyraźniej własnej roboty, bo tak dobrego nie jadł od czasów dzieciństwa spędzonego na wsi.

Delektował się kolacją, rozglądając się po pokoju. Był niewątpliwie piękny, urządzony z ogromnym smakiem, przytulny, pasujący do stylu zamczyska, ale nie przerysowany, nieprzeładowany bibelotami nachalnie nawiązującymi do przeszłości. Victor, który przyzwyczaił się nie bez trudu do przebywania w zimnych pomieszczeniach (dom również projektował najdroższy z architektów wnętrz) pełnych srebrzących się powierzchni i bladych metalicznych kolorów, nareszcie, pierwszy raz od kilku lat, poczuł się tu jak w prawdziwym domu. Zapomniał nawet o strachu, rozluźnił się i odpoczywał. Zmęczenie szybko dało o sobie znać, więc wylizawszy talerz (przez moment rozglądał się podejrzliwie szukając ukrytych kamer), wszedł do łazienki. Zapomniał o świeczniku i szukał przez chwilę przycisku zapalającego światło, ale poddał się i wziął świece. Okazało się, że na ścianie łazienki wisi kandelabr. Odpalił pięć świec i odkręcił wodę. Wbrew obawom polała się ciepła, prawie gorąca. Rozpakował szybko kosmetyczkę i jedwabną czarną piżamę. Po pośpiesznych ablucjach rzucił się na szerokie, wygodne łoże. Zdmuchnął świece, ale w pokoju było jasno od ognia płonącego na kominku. Zasnął natychmiast.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja wiem prawa autorskie i tak dalej :oops: ale ja sobie kopnęlam powieść Agdusi do wordzika :oops: druknęłam pizgłam okładeczkę i robiem ksiażkę coby nie ganiać po komentarzach jak bedę chciała jeszcze raz poczytać :D normalnie tego to już 9 stronek A4 jest naprodukowane :D

Agduś pisaj dalej a ja sobie kolejne odcinki dokładać będe i czytać czytać czytać :lol: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam pięknie Wszystkich :D

wpadłam na chwilkę, przeczytałam, wszystko klimatycznie super..

 

Brazia, mam nadzieję , że oprócz ważnych prac społeczno=towarzyskich - SZUKASZ SWOJEGO UROCZYSKA Dziewczyno ??? :lol:

 

Agduś- JEST WIELKA..raz powieści , ale i ten opis wymarzonych kotów na kominku jest rozczulający..

 

i OBSADA i casting I klasa :D

i zaczęło mi sie marzyć, żeby i u mnie kiedyś (jak się wybuduję) też jakiś Agdusiowo-forumowy szoł odegrać :roll:

 

kiedyś gdy moi chodzili do przedszkola, to na koniec zerówki, na DzieńDziecka, Pani dyrektor wymyśliła, że rodzice przygotują przedstawienie dla swych pociech..początkowo wszyscy z oporami, logistycznie trudno było się zgrać na próbach..ale w maju jak daliśmy czadu .. efekt- śmiechu było co niemiara, wyszło super, jeśli chodzi o klimat i zabawę, dzieci miały frajdę na 102 i ja bawiłam się przednio..a rekwizyty były od sasa do lasa..co kto miał..ubaw..integracja pełna..z niektórymi do dziś.. :)

 

narazie zmykam

u mnie wyszło słonko, pa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rany boskie, znaczy się ja naprawdę muszę zamczyska szukać :o

Dobra, jeśli ktoś ma jakieś namiary na samotny zameczek (może być dworek, nawet milej widziany, bo mniejszy) to dawać mi je tutaj zaraz!!!!!!

 

Piąteczko, ja szukam tego uroczyska ... tfuuu ... siedliska, pewnie że szukam!!!

 

Agduś, wejdź natychmiast do Piąteczki do komentarzy, tam jest linkt do malunków!!!!

 

Nituś, a co ja jadłaś .... :roll:

 

Verunia, no wymiękłam, wilk jak się patrzy!!!!!

 

Wuśka, Ty sobie nie myśl, że taka orginalna jesteś, ja też kopiuję do worda ... :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja wiem prawa autorskie i tak dalej :oops: ale ja sobie kopnęlam powieść Agdusi do wordzika :oops: druknęłam pizgłam okładeczkę i robiem ksiażkę coby nie ganiać po komentarzach jak bedę chciała jeszcze raz poczytać :D normalnie tego to już 9 stronek A4 jest naprodukowane :D

Agduś pisaj dalej a ja sobie kolejne odcinki dokładać będe i czytać czytać czytać :lol: :wink:

 

 

ja co prawda nie druknęłam, ale ten sam grzech wyznaję....

 

więcej grzechów nie pamiętam... :oops: :oops: :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hi hi hi! Jeszcze się nic nie zaczęło w Uroczysku dziać, a ja już kilka osób na ścieżkę zła wciągnęłam! Ależ ze mnie demoniczna kobieta! Ciekawe, co by na to Witkacy powiedział!

 

Kochana tutaj nie ma śmiacia... juz 4 godzuny minęło - na pewno juz cos powinaś nas dać? no to czekamy na dalszy ciąg....

 

 

a dziś już posprzątałam i zgadnijcie co właśnie skończyłam szamać?

 

jajeczniczkę - tyle, że na pomidorku.... :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kochana tutaj nie ma śmiacia... juz 4 godzuny minęło - na pewno juz cos powinaś nas dać? no to czekamy na dalszy ciąg....

 

 

a dziś już posprzątałam i zgadnijcie co właśnie skończyłam szamać?

 

jajeczniczkę - tyle, że na pomidorku.... :lol:

Okropni jesteście! Ja, oczywiście, odcinek 6 już mam na ukończeniu, ale zamiaruję go jutro wkleić. Wciągnęło mnie to pisanie, dom zaniedbuję i pracę zarobkową!

 

Cieszę się, że mogłam dać Ci natchnienie, choćby w sprawie tak błahej, jak jajecznica!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...