Nelli Sza 22.08.2008 23:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Sierpnia 2008 Oj, ty nasz pracusiu Podziwiam, ale też martwię się o Ciebie! Śpij słodko i słodko śnij !!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 23.08.2008 01:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 Ja tam wcale nie uwazam, ze picie, palenie i imprezy to cos z zalozenia zlego. Nauczylam sie palic majac 16 lat, nauczyla mnie kolezanka, ktorej mama w zyciu by nie pomyslala, ze ona pali. Majac 20 rzucilam i nie pale do dzisiaj. Uwazam, ze pic trzeba sie nauczyc jak najwczesniej, co by potem w wieku studenckim nie zachowywac sie jak pies spuszczony z lancucha i zeby znac swoje granice. Nie znaczy to, ze od razu lezalam gdzies pod plotem - wrecz przeciwnie. Stopniowo glowe cwiczylam. Mam z kolei takich kuzynow, co to im mamusia i tatus nigdy na nic nie pozwalali i dzisiaj jest z nich dwoch nieudacznikow zyciowych - jeden ma 30, drugi 37 lat. Gdyby chociaz dzieciaka komus umieli zrobic, to by musieli z domu wyjsc a tak... kto wie, czy oni w ogole cokolwiek komukolwiek umieliby zrobic. Mamusia z tatusiem beda ich mieli do konca zycia na glowie. Jak kto charakterny, to sie rodzicow o pozwolenie nie pyta. A picie, palenie czy imprezowanie o niczyjej wartosci lub jej braku nie swiadczy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiolasz 23.08.2008 05:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 Dzień dobry. Co do opinii to się przychylę ku Małgoś, bo miałam w domu takie zakazy i nakazy o których pisze Monia i kombinowałam na wszystkie strony jakby się tu wyrwać z domu bo chyba należałam do tych bardziej charakternych. Byłam jedną z najlepszych uczennic, miłą, spokojną bo tak chcieli mnie widzieć rodzice. Ale palić nauczyłam sie w wieku 14 lat, na imprezy chodziłam raz za pozwoleniem, raz nie. Rodzice myśleli, że spię w swoim łóżku a ja wychodziłam balkonem. I też miałam wszystko od rodziców, a moim obowiązakiem była tylko nauka. Tylko w pewnym momencie człowiekowi młodemu nie wystarczą tylko i wyłącznie rodzice. Rówieśnicy też są ważni, powiedziałabym nawet ze bardzo. Dlatego takie zamykanie w klatce nie jest dobre.Na wszystko jest odpowiedni czas. I nawet czas dorastania ma swoje prawa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monia i marek 23.08.2008 07:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 Wybacz, Wiolu i Małgoś, ale chyba nie zrozumiałyście o czym pisałam Po pierwsze - nie chodzi o zakazy, a o zasady - to zdecydowana różnica Po drugie - m.in. poprzez j/w nigdy nie paliłam, ani w wieku 14,18,25, ani 37 lat i NIGDY nie czułam takiej potrzeby. Ba, nawet cieszę się, że mnie do tego nie ciągnie, bo wcale niefajny i przy tym drogi nałóg (a przecież w godzinach dziennych też da się palić i pić ) Po trzecie - koleżanek, kolegów zarówno ja, jak i mój syn mamy całe mnóstwo i nie narzekam na ich brak. Będąc w wieku nastolatki również otaczałam się fajnym towarzystwem i pomimo braku rodzeństwa do dzisiaj każdy mówi, że nie powiedziałby, iż jestem jedynaczką A mój Pawcio wręcz duszą towarzystwa jest - zezwalanie na nocne imprezy nie ma tu nic do rzeczy , bo przyjaciół można mieć też w godzinach dziennych i wcale nie spowoduje to kwestii bycia nieudacznikiem Całe wakacje mój syn spędził z kolegami i koleżankami, jeżdżąc na basen, do kina i na zakupy do Krakowa i Katowic, "połazić" i spędzić czas w fajnym towarzystwie, ale wracał przed 22.00 i wcale nie widzę, żeby miał mi to za złe, ani też, żeby miał z tego powodu podejmować próby ucieczki przez okno Po czwarte - jak zaczęłam chodzić na imprezy, to nigdy nie miałam zakazów ani nakazów - mama mówiła najczęściej coś takiego :"Tylko wiesz, Moniu, wróć tak, żebym się nie martwiła ", no i ja wracałam o tej 22.00 bez żadnego ustalania godziny. Wiedziałam, że zdanie moich rodziców na temat wyjść i powrotów w nocnych godzinach jest takie, że "dziewczynie nie wypada", podobnie jak "nie wypada dziewczynie chodzić do chłopaka" - do dzisiaj pamiętam minę mojej mamy jak opowiadałam, że byłam z koleżanką u naszego kolegi , pomimo, że nie skomentowała tego, nie powiedziała nic, co byłoby reprymendą z tego powodu, to widziałam ten grymas . U mnie w wychowaniu Pawła jest podobnie, bo tak mam już chyba we krwi - Pawełek mi mówi, że zna mnie tak dobrze, że nawet jak nic nie mówię, to i tak wie co chcę powiedzieć. Poza tym mamy b.dobre, partnerskie relacje i sprawy panujących zasad nigdy ich nie mają prawa przytłoczyć W kwestii alkoholu - nigdy nie piłam w nadmiarach i też mnie to nie ciągnie, choć dobre winko, nalewkę, piwo z sokiem, czy fajnego drinka zawsze z przyjemnością wypijam Zgardzam się z Wami co do tego, że ZAKAZY powodują skutek odwrotny, ale u mnie chodziło zawsze o coś innego. Na studiach też nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek zachowywała się jak pies spuszczony z łańcucha , a na imprezy wtedy chodziłam, a jakże - przecież byłam w wieku kiedy decydowałam w pełni o sobie Z powodu wychowania, jakie u mnie było i jakie sama wdrażam nie czuję się niedojdą ani nieudacznikiem życiowym, wręcz przeciwnie - uważam, że jestem osobą z charakterem, zaradną znacznie bardziej niż moje równieśniczki, które miały luz. Może to kwestia nie tylko wychowania, ale i charakteru. Uważam też, że zbytni luz w wychowaniu nie jest dobry, bo nie każdy tak jak Małgoś rzuci palenie w wielu 20 lat i analogicznie - nie każdy w dobie dzisiejszych zagrożeń rzuci palenie trawy w wieku 20 lat, bo każdy organizm, każda psychika jest inna. Moim zdaniem lepiej z dzieckiem duuuużo rozmawiać, tłumaczyć, dawać "żywe" przykłady co może się stać jeśli.... niż pozwalać na wszystko, a później mieć wyrzuty sumienia do końca życia, że poprzez tę swobodę moje dziecko skończyo na dnie. Mało takich przypadków? Mało ich z tzw. "dobrych domów", gdzie tylko bezstresowe wychowanie było? Nie każdy potrafi jednocześnie mieć silny charakter i rozsądek, który pozwoli powiedzieć "dosyć". Bywa tak, że chce się powiedzieć dosyć, a już jest za późno. Moim zdaniem - grunt to mieć do wszystkiego umiar i podchodzić do życia z rozsądkiem. Słowa mojej mamy, bardzo mądrej kobiety, są dla mnie i mojej rodziny drogowskazem: "Żyj tak, abyś w ostatnim dniu Twojego życia mógł/ mogła powiedzieć - "nie żałuję niczego co w życiu zrobiłem/am". Żyj tak, aby po Twojej śmierci wszyscy płakali i nikt nie miał z tego powodu radości". Uważam, że taka zasada wystarczy ... bez względu na to jakie ktoś ma podejście do spraw wychowania. Wiem, prawię jak nauczycielka, ale cóż... takie jest moje zdanie na ten temat Szanuję Wasze podejście do w/w i myślę, że każdy ile nas tu jest ma inne zdanie i inną receptę na wychowanie swoich dzieci. Myślę, że skuteczność tych recept może być w każdym przypadku właściwa, jesli panuje miłość, zaufanie, zrozumienie i niezwykle mozna nić porozumienia między rodzicami i dziećmi, czego nam wszystkim życzę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
GosiaczekKr 23.08.2008 07:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 To ja się dołąńczę do wypowiedzi...ja w domu miałam luz...aż sama się dziwię że mama mi tak pozwalała:zawsze mi mówiła jak sobie pościelę tak się wyśpię... i naprawde pozwalano mi na wiele (wiadomo granice były ale naprawdę sporo mogłam)...tak się zastanawiam czy sama będę aż tyle ufać swojemu dziecku...zobaczymy... Ale wiecie mimo że miałam sporą swobodę to nie wykorzystywałam tego naddto...człowiek ma już własne priorytety i sam wyznacza sobie granicę... Kurcze moja koleżanka miała odwrotnie - nic nie mogła ciągłe zakazy...i co? I mimo zakazów bardzo szybko się zaciązyła, wyszła za mąż- a niby z takiej dobrej i pożądnej rodziny...wkońcu zakazy są po to aby łamać...skoro była tak krótko trzymama to miała w sobie więcej buntu...a ja spokojnie się wybawiłam (pić nie piłam - no chyba że piwko na imprezce anie nie żeby sie opić..., papierosa nigdy w życiu nie spróbowałam bo - nie i koniec (dla mnie papieros śmierdzi poprostu do ust nie włożę...)- inne używki - jakoś mnie nie ciągnęło...jak się ma fajne towarzystwo używki niepotrzebne... Kurczę tak patrzę z perspektywy czasu i...podziwiam moich rodziców...dobrze mnie wychowali i kochałam tą swobode którą mi dawali...wybawiłam się ale dzięki temu poznałam wielu wspaniałych ludzi...sama wybierałam sobie znajomych i nigdy w życiu nie usłysazałam że ktoś im się nie podoba... Hm...pamietam jak miałam16 lat miałam pierwszego poważnego chłopaka...byłam z nim może z 4 mieisiące, rodzicom się średnio podobał ale nic nie mówili...pozwalali...dopiero jak doszłam że to nie to...jak zerwalam mama mi powiedziała ze nie bardzo jej się podobał...ale nie zabraniała czekała jaką ja dewcyzję podejmę...sama doszlam do tego że my nie dla siebie...podziwiam ją w sumie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monia i marek 23.08.2008 07:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 ależ się rozpisałam - nie wiem tylko, czy udało mi się właściwie napisać to, co miałam na myśli Chodzi mi głownie o to,że zasady to to, co wdraża się dziecku od chwili przyjścia na świat. Zakazy są bez sensu - pojawiają się w przypadku popełnionych wcześniej błędów wychowawczych co dla mnie = braku wdrażania odpowiednich zasad i tym samym zakazy są sygnałem nieradzenia sobie z wychowywaniem dziecka."Klosz" nad dzieckiem to też nie do końca własciwy sposób, bo w sytuacji jak u mnie, gdy nagle mamy zabrakło - wszystko spadło na moją głowę jak grom z jasnego nieba - oprócz nauki i małych obowiązków pojawiły się duże obowiązki, prowadzenie domu, radzenie sobie z finansami i tatą, któremu też nie było łatwo. Wcześniej mama mówiła, że "jeszcze dość trudów życia przede mną" i z wielu rzeczy mnie wyręczała - ja w tym przypadku postępuję inaczej - po prostu mój syn ma więcej obowiązków, o czym pisałam już kiedyś na innym wątku Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kachna28 23.08.2008 08:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 monia -to wszystko -to tak jak ja! Palenie uważam za obrzydliwe (i śmierdzące ), imprezy -owszem, ale w granicach rozsądku -i nie za wszelką cenę "do rana", a co do alkoholu -mam ochotę to wypiję drinka lub dwa, a nie -to nie piję wcale (zresztą Ania, malgos i Olga mogą coś na temat mojego "picia" powiedzieć ). Natomiast jedyną "używką" której mogę używać bez ograniczeń jest.. hmmm... no coś damsko-męskiego Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DarioAS 23.08.2008 14:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 ale się rozpisałyście wiecie, każdy z nas ma inne wyniesione z domu zasady, co nie znaczy, że któreś są lepsze czy gorsze W dodatku każdy człowiek ma inny charakter, temperament i podejście do życia. Co właśnie same napisałyśmy I... Każda z nas jest teraz w miarę pożądnym człowiekiem, ma swój cel w życiu i swoje zasady. I nie przegina.. I tak ma być, bo gdyby wszyscy ludzie byli tacy sami to nudno by było... a ja tak myślę (teraz...), że mój syncio jest z takich osób, ze ciężko będzie go w domu zatrzymać i lepiej mu pozwolić na trochę luzu i dać do zrozumienia, że mu ufam niż być (w jego przekonaniu) wredna matką i robić jej jak najbardziej na przekór. Trzeba pamiętać, że zgoda buduje.. A młodzież jest trudna i my już to wiemy, bo mamy to za sobą Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 23.08.2008 15:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 ale powaznie sie zrobiło ja mialam luz i swoje zasady i wyszlam na ludzi i chciałabym swoją corkę wychować tak samo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nitubaga 23.08.2008 15:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 ja zasady też miałam....z luzem - różnie bywało....natomiast pamiętam rozmowę z moimi rodzicami jaką miałam tuż po mojej 18 - i od tamtej pory wszelkie zakazy zniknęły...natomiast uświadamiano mi, że dorosłość oznacza konsekwencję i odpowiedzialność za swoje działanie....tyle...i mam nadzieję, że będe wstanie zrobić to samo w odpowiednim czasie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiolasz 23.08.2008 16:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 Moniu, ja zrozumiałam o co Ci chodziło. Naprawdę, tylko po prostu napisałam swoje zdanie. Jak Ania napisała, każdy jest inny, jeden jest bardziej podatny na wpływy inny mniej. W sumie to nie wiem, kim byłabym dzis gdyby nie rodzice i ich taki właśnie sposób wychowania. Więc nie mówię, że czyjś sposób wychowania jest zły. Ja po prostu jestem typem, u którego wszelkie zasady działają odwrotnie i sprawdzam co by było gdyby...Tak wiec i metody wychowawcze różne różnie działają. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monia i marek 23.08.2008 17:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 Świat się zmienia i to nie na lepsze, a raczej na grosze. Może jestem od Was trochę starsza i mam inne poglądy na pewne sprawy, może to kwestia tego, że mnie inaczej niż Was wychowano, ale moje zdanie jest takie jak wyżej i nic tego nie zmieni, zwłaszcza, że póki co sprawdzają się te moje, być może zamierzchłe, metody. Mój syn poza ubiorem, który niezbyt mi się podoba (tu daję mu jednak luz i swobodę), nie demonstruje swojego trudnego wieku, czego i Wam życzę w przyszłości u własnych pociech. Pracuję 17 lat w zawodzie nauczycielskim i muszę Wam powiedzieć, że różnie różne dzieci ten wiek przechodzą i jak słyszę jakie są czasami problemy z dziećmi to włos się na głowie jeży . Oby nikogo z nas nic podobnego nie spotkało Jakie metody są najlepsze każdy ocenia sam i dostosowuje do własnych potrzeb kierując się tym, co najlepsze dla dzieciaków. Czy lepsze, czy gorsze? - tego nie można powiedzieć. Jestem przekonana, że każda z nas wychowa swoje dzieci najlepiej jak potrafi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
OK 23.08.2008 18:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 Cześć Straszliwie poważne tematy To jeszcze ja wtrącę swoje trzy grosze Ale generalnie zgadzam się z Monią w 1000% U mnie też były zasady. Też nie wolno mi było po 22giej do domu wracać, limitowana tv i inne takie, choć ja się zawsze gdzieś po drodze "zawieruszyłam" Taki charakterek, mój brat już całkiem inny, zawsze najpierw lekcje odrobił, a potem zabawa Ja nigdy nie miałam nic zadane Z drugiej strony miałam luz i zaufanie - nikt mi nie zaglądał w zeszyty np. Bylebym się uczyła i zdawała z klasy do klasy Od małego byłam też uczona samodzielności - "jesteś głodna, tam jest lodówka" (oczywiście poza normalnymi posiłkami - oboje z bratem jedliśmy non-stop, więc dla staruszków to byłoby zbyt męczące robić pińcet kanapek dziennie ), "a co to znaczy? - tam stoi encyklopedia" itd. Sama do lekarza to się wybrałam chyba w 3ciej klasie podstawówki - zamiast do szkoły Mama nie wiedziała, czy ma palnąć mowę, czy ryczeć ze śmiechu Nie było problemów z wyjazdami na obozy, czy z wyjściem do koleżanki itd. Na pierwszą imprezę "do późna" puścili mnie jak skończyłam 17 lat. Ale to sobie wywalczyłam, bo właśnie odebrałam prawko, co bynajmniej nie było moim pomysłem Więc stwierdziłam, że skoro mogli mnie wysłać na prawko, to i na imprezkę muszą Ojciec dostał apopleksji, ale odpowiednia argumentacja zawsze do niego trafiała Alkohol u mnie w domu pijało się w jakichś śladowych ilościach, ale przy duuużych okazjach dzieciom też można było w winku umoczyć dzioba, nawet pamiętam takie mikroskopijne kieliszeniuńki u babci Więc nigdy nie był to "owoc zakazany". Owszem potrafię dużo wypić i dobrze się bawić, ale nigdy nie było takiej imprezy, na której bym jakoś narozrabiała, czy coś. Raczej zawsze jeszcze pakowałam wszystkich po kolei w taksówki, bądź kładłam spać Palić zaczęłam już po maturze i to mi jakoś zostało. Ale cóż, każdy ma jakieś wady, nie? No i co ze mnie wyrosło?! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiolasz 23.08.2008 18:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 Jestem przekonana, że każda z nas wychowa swoje dzieci najlepiej jak potrafi. Ja też jestem o tym święcie przekonana. No i co ze mnie wyrosło?! Wysoka piekność Olga z Ciebie wyrosła Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
OK 23.08.2008 18:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 Jestem przekonana, że każda z nas wychowa swoje dzieci najlepiej jak potrafi. Ja też jestem o tym święcie przekonana. A ja tam wcale nie jestem przekonana, że każda No i co ze mnie wyrosło?! Wysoka piekność Olga z Ciebie wyrosła Tiaaa, za to ten charakterek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 23.08.2008 20:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 Jestem przekonana, że każda z nas wychowa swoje dzieci najlepiej jak potrafi. Ja też jestem o tym święcie przekonana. A ja nie jestem przekonana, ze kazda i ze domowe zasady kazdego rownie dobrze sie sprawdzaja w doroslym zyciu. Jak rowniez nie sadze, ze bycie rodzicem czyni kogokolwiek automatycznie madrzejszym od swoich dzieci, bo znam co najmniej kilka przypadkow gdzie bylo dokladnie odwrotnie. Wiekszosc "wielkich tego swiata", no, moze poza Karolem Wojtyla niekoniecznie byla taka bardzo posluszna rodzicom... Co do imprez - moja cala najblizsza rodzina prowadzila i prowadzi nocny tryb zycia, wiec co dla jednych jest pozna noca dla innych jest dopiero poczatkiem imprezy. Dla mojej mamy najwazniejsze bylo, zeby wiedziala, gdzie ide i czy bezpiecznie wroce, czy ma mnie kto odwiezc, odprowadzic itd. I wszystkie takie swiete som, a kto wyjechal najwczesniej od Ani? Na pewno zgadzam sie z Toba Monia w 100% co do jednego - wychowywanie dzieci nie zaczyna sie od ich dojrzewania, dlatego jeden z wolnosci umie korzystac a inny nie. Mojej kuzynce rodzice zostawiali wolna chate, zeby sobie mogla pobaraszkowac w wieku 16 lat z chlopakiem i efekt tego ma dzisiaj 11 lat. A co do nieudacznikow - nie chodzilo mi o to, ze trzeba chodzic na imprezy, zeby nim nie zostac, ale o to, ze w pewnym wieku przestaje sie rodzicow pytac o zdanie, a jesli sie to robi, to jest to oznaka niedojrzalosci emocjonalnej, z ktorej juz nigdy mozna nie wyrosnac. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
OK 23.08.2008 20:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 Ja tam caaaałkiem co innego miałam na myśli, jak pisałam, że nie każda Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 23.08.2008 20:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 Ja tam caaaałkiem co innego miałam na myśli, jak pisałam, że nie każda Wiem, co mialas na mysli, jeszcze tyle inteligencji po mamie odziedziczylam... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
OK 23.08.2008 20:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 Ja tam caaaałkiem co innego miałam na myśli, jak pisałam, że nie każda Wiem, co mialas na mysli, jeszcze tyle inteligencji po mamie odziedziczylam... To mnie nie cytuj w innym kontekście, bo Cię zaczynam podejrzewać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DarioAS 23.08.2008 20:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2008 Wy mi lepiej dajcie przepis na dobrą, łatwą i efektowną sałatkę tamten temat, to temat rzeka, nie ma co go ruszać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.