Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy też czujecie sie zmęczeni...?


elais

Recommended Posts

KAS01 - jakbym swojego męża słyszała :wink:

jedź na te wakacje - to Ci na pewno dobrze zrobi.

A żonie daj wolną rękę w wykończeniach :D

Powodzenia i pozdrawiam :D

 

Ja jej daje wolna reke, namawiam zeby sama cos poszukala. Ale ja to wogole nie interesuje. Najchetniej dalej mieszkalaby w bloku na 36m2.

Tylko gdy odwiedzaja nas znajomi (gdy robimy grila, bo inaczej by nie przyjechala), to pokazuje z duma co juz zrobilismy i tlumaczy co i jak jeszcze bedziemy robic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 53
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

KAS01 - jakbym swojego męża słyszała :wink:

jedź na te wakacje - to Ci na pewno dobrze zrobi.

A żonie daj wolną rękę w wykończeniach :D

Powodzenia i pozdrawiam :D

 

Ja jej daje wolna reke, namawiam zeby sama cos poszukala. Ale ja to wogole nie interesuje. Najchetniej dalej mieszkalaby w bloku na 36m2.

Tylko gdy odwiedzaja nas znajomi (gdy robimy grila, bo inaczej by nie przyjechala), to pokazuje z duma co juz zrobilismy i tlumaczy co i jak jeszcze bedziemy robic.

aa to inna sprawa..moze ją też to zaczyna przerastać i dlatego się odsuwa...

Częsciej grillujcie i szukajcie przyjemnych stron mieszkania w domku, kupujcie czasiposma wnętrzarskie - moze złapie bakcyla 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

aa to inna sprawa..moze ją też to zaczyna przerastać i dlatego się odsuwa...

Częsciej grillujcie i szukajcie przyjemnych stron mieszkania w domku, kupujcie czasiposma wnętrzarskie - moze złapie bakcyla 8)

 

Dokladnie tak. Boi sie podejmowac samodzielnie decyzje. Po za tym twierdzi, ze sie absolutnie na tym nie zna. Czasopisma wnetrzarskie czasami oglada, ale nic to nie daje.

Na jej usprawiedliwienie musze napisac, ze ona tez sporo pracuje, a jak ma dzien wolny, to ma duzo spraw do zalatwiania (nie zwiazanych z budowa).

pozdrawiam (i lece do domu)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej nie lubie tego ciaglego chodzenia po sklepach (nic mi sie nie podoba, dodatkowo zona ma inny gust)

No właśnie: jak nie trzeba wybierać, to tyle rzeczy się człowiekowi podoba, ale jak trzeba kupić to raptem jakoś tak ... nic nie zwala z nóg i to co już było wybrane jakoś przestaje sie podobać...

Kwestie fachowców pominę, żeby nie denerwowac koleżanki....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ooo, a ja już zaczynałam mieć wyrzuty sumienia, że czuję takie zmęczenie, podczas gdy powinnam sie cieszyć :roll: Dobrze przeczytać, że nie tylko ja to mam :oops: :wink:

Niby nie powinnam narzekać, bo u nas idzie szybciutko i ekip szukać nie trzeba - jedna od początku. Ale mam już dość tych wszystich decyzji, sklepów, banku... Walki z ZE o prąd, użerania się z gminą o drogę, szukania koparek, wybierania kafelków, rozmieszczania kontaktów... Można by wyliczać do jutra. Dzisiaj pokonało mnie wyliczenie ilosci potrzebnej glazury do łazienki, nie mam pojęcia ile płytek ozdobnych, ile mam mieć zapasu... Muszę za chwilę do tego wrócić i policzyć, bo jutro znowu do sklepu - a na samą myśl mam dreszcze :( Do tego stopnia mam dość, że zastrajkowałam dzisiaj i nie pojechałam na działkę... :o :-?

 

No cóż, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo... :o :roll: Skreślam dni w kalendarzu do przeprowadzki i robi mi sie trochę lepiej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...trochę jeszcze przede mną...ale obok może lekkiego zmęczenia ciągle jestem podekscytowana...Wizję - zarys mam w głowie od dłuższego czasu...właściwie powstał na etapie wyboru projektu...Konsekwentnie dążę do niego, wybierając kafelki, gresy, oświetlenie...Oczywiście wciąż mam obiekcje czy to do tamtego będzie pasować...Dlatego zawsze z nowym pomysłem muszę się "przespać"...

Zamierzałam wziąć do pomocy projektanta wnętrz...Teraz cieszę się, że sama podjęłam się zadania...Mam wrażenie, że ten dom naprawdę będzie mój

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to dobrze, że już wszystko za mną. Nigdy nie miałam problemów z podejmowaniem decyzji, ani budowlanych, ani zawodowych. Mój M w ogóle nie miał czasu na budowę, układ był jasny i nie było, że boli. Budowa to nie operacja na otwartym sercu , bez przesady są ważniejsze jak dla mnie sprawy w życiu. Ja zawsze byłam zmęczona i chyba jestem do tego stanu przyzwyczajona, nie ma problemu. Jest dużo do zrobienia , to robię , proste. Lubię wyzwania i muszę Wam powiedzieć, że przy wszystkich przeciwnościach losu i doświadczeniach, budowa to pikuś. Trochę dystansu i zdrowego rozsądku i od razu jest łatwiej. Te wszystkie dylematy, jaki kolor itp. dziwne, ale ja od dziecka mam ulubione kolory, meble, rośliny, żyję z moim gustem i preferencjami ładnych parę lat i nie mam dylematów. Po prostu wiem co lubię. Mój dom nie musi się nikomu podobać, jest dla mnie a ja jestem szczęśliwa i chyba oto chodzi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moda to kochanka na jedną noc. Tak mówiła moja babcia, a babci trzeba słuchać :D.U mnie zero architektów, ogrodników, Zosia -samosia to ja, tylko lottek utwierdza mnie w przekonaniu, że czasem się mylę, tak twierdzi mój M a i jeszcze zero skromności, ja mam najładniej i wszystko wiem lepiej :D .Szczęście to stan umysłu, podobno dziedziczny. U mnie w rodzinie w większości to szczęśliwi ludzie, mój M czasem zastanawia się czy my jesteśmy normalni? :D . Nieważne, aby ten system działał.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to prawda, że dopiero wykończeniówka wykańcza...miałam dosyć wybierania płytek, mebli, lamp. Jechaliśmy do sklepu i robiło mi się niedobrze. Nie byłam w stanie zadrzeć głowy do góry, żeby obejrzeć lampy. Na słowo "meble" reagowałam wysypką. Teraz do wybrania pozostała nam wykładzina, kanapa, lampa do dużego pokoju. I nawet nie mam ochoty jechać i szukać...jako tako wszystko rozpakowaliśmy, pozostaje do sprzątnięcia cała garderoba, bo rzeczy są tylko wrzucone na półki i szorowanie dwóch łazienek. Ale to poczeka....wczoraj wieczorem byłam sama w domu, bo mąż pojechał na noc do pracy, a córka ze względu na brak podłączonego pieca, mieszka u moich rodziców. I wiecie co? Usiadłam sobie przed domkiem z kubkiem gorącej herbaty, patrzyłam na las, słuchałam ptaków i jedna myśl jaka przyszł mi do głowy to: WARTO BYŁO SIĘ PRZEMĘCZYĆ...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno tez myslalam zeby zalozyc taki watek .

 

Tez czuje sie zmeczona a jestem dopiero na etapie dachu .

 

Martwia mnie ceny (wydaje sie wiecej niz sie zaplanowalo ) totalny brak czasu .

 

Najgorsze jest to ze zaczynam byc niewolnikiem budowa -praca,praca budowa ,a tu zaczyna mi switac ze czas pomyslec o powiekszeniu rodziny tylko jak to zrobic jak na nic nie ma czasu a zarabiac na budowe trzeby .

Chyba dopadl mnie kryzys trzydziestolatki :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to dobrze, że już wszystko za mną. Nigdy nie miałam problemów z podejmowaniem decyzji, ani budowlanych, ani zawodowych. Mój M w ogóle nie miał czasu na budowę, układ był jasny i nie było, że boli. Budowa to nie operacja na otwartym sercu , bez przesady są ważniejsze jak dla mnie sprawy w życiu. Ja zawsze byłam zmęczona i chyba jestem do tego stanu przyzwyczajona, nie ma problemu. Jest dużo do zrobienia , to robię , proste. Lubię wyzwania i muszę Wam powiedzieć, że przy wszystkich przeciwnościach losu i doświadczeniach, budowa to pikuś. Trochę dystansu i zdrowego rozsądku i od razu jest łatwiej. Te wszystkie dylematy, jaki kolor itp. dziwne, ale ja od dziecka mam ulubione kolory, meble, rośliny, żyję z moim gustem i preferencjami ładnych parę lat i nie mam dylematów. Po prostu wiem co lubię. Mój dom nie musi się nikomu podobać, jest dla mnie a ja jestem szczęśliwa i chyba oto chodzi.

Zupelnie jakbym sama to napisala.

Mam wyzwanie i je realizuje.

Dodam co wielu z Was wie , ze budujemy sami , tylko do niektorych etapow bierzemy fachowcow , ktorzy poki co sa super i moge ich kazdemu polecic.

Wczoraj wybralam pierwsze plytki do swojej lazienki .

Jestem bardzo zadowolona. :p :p :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, budowa może wyczerpać. Jestem krok przed wykończeniówką, ale jej akurat nie demonizuję. Nie ma jakiegoś nadmiernego pośpiechu, wiele spraw już przemyślanych, wybranych, są opcje awaryjne. Powiem, że ten epizod traktuję już jak ostatni etap wielkiej pętli na Polach Elizejskich ;)

 

Mnie niesamowicie wyczerpywały wszystkie formalności i szarpanie się z materiałami/dostawcami. Najgorsze własnie były dla mnie (sorry, ale ciągle mam nerwy na ten gatunek) kontakty z niziołkami budowlanej branży czyli gościami od koparek, stali i betonu :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie budowa strasznie napędza. Mam dużo takiej pozytywnej energii. Mam jakiś plan, założenia, które sobie po kolei realizuję. Cieszy mnie każdy dodany element.

Wszystko się jakoś udaje a ja kwitnę :lol:

Różnica między stanem surowym a wykończeniówką jest taka, że przy stanie surowym wszystko kosztowało 1000-2000, a wykończenióka 10 000 - 20 000 :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty, to za bardzo hamerykanska jesteś !

w Polsce się narzeka i brnie do przodu :lol:

a jak się kto spyta -jak leci ? ..odpowiadamy: zawsze ch.uj..

:lol: :lol: :lol:

 

Kafelki, gresy, parkiety, fugi, kleje, wanny, brodziki, kabiny, muszle, geberity, drzwi, ościeżnice, klamki, parapety, listwy, umywalki, zlewy, baterie, farby, kolory, tynki, struktury..................

i najważniejsze........................."fachofcy"!!!

 

a gdzie meble, karnisze, dywany, roletki, zasłonki, firanki, lampy, kinkiety, halogeny...........

:D

tak siebie czytam i zastanawiam się, dlaczego chce mi się jeszcze raz przez to przechodzić 8)

tak naprawdę, to nie mogę się już doczekać :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My dopiero strop bedziemy robić, do wykończeniówki jeszcze trochę czasu. Ale jak na razie pełen luzik. Raz nas tylko jedna firma podkurzyła więc ją spuściliśmy i ich już nie lubimy :wink: Jak na razie wszystko okey, nie wydzieramy się z mężem na siebie, nie denerwujemy, a myślałam, że tak to będzie. Jestem miło zaskoczona.

Co do wykończeniówki, (której jeszcze nie robię) to powiem tak. Zawsze lubiłam oglądać i wybierać przeróżne rzeczy do mieszkania. Ale obawiam się, że przy ciagłym podejmowaniu decyzji czy wziąć to czy tamto mogę dostać alergii na sklepy płytkowe, meblowe, lampowe itp ;) Ale może się mile zaskoczę?!?!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...