Edmar70 23.08.2007 17:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2007 Intuicja mi podpowiada, że może się ten temat przyjąć. Moja porażka to utrata, kilka lat temu, serdecznej przyjaciółki w wyniku pewnych zawirowań rodzinnych, w których ona też uczestniczyła. Teraz widujemy się może ze dwa razy do roku na grilu u wspólnej znajomej i jesteśmy sobie takie obce Boże, jak ja mogłam do tego dopuścić! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 23.08.2007 17:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2007 Intuicja mi podpowiada, że może się ten temat przyjąć. Moja porażka to utrata, kilka lat temu, serdecznej przyjaciółki w wyniku pewnych zawirowań rodzinnych, w których ona też uczestniczyła. Teraz widujemy się może ze dwa razy do roku na grilu u wspólnej znajomej i jesteśmy sobie takie obce Boże, jak ja mogłam do tego dopuścić! a pogadac szczerze z przyjaciolka nie mozna? sprobowac odkrecic? Co do tematu - to chyba jestem szczesliwym czlowiekiem bo nie mam niczego co moglabym nazwac PORAŻKĄ ŻYCIOWĄ Owszem - podkniecia i niepowodzenia zyciowe miewam ale na szczescie "porażek" nie. I mam zamiar taki stan utrzymac w ramach swoich mozliwosci Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Edmar70 23.08.2007 17:53 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2007 a pogadac szczerze z przyjaciolka nie mozna? sprobowac odkrecic? Co do tematu - to chyba jestem szczesliwym czlowiekiem bo nie mam niczego co moglabym nazwac PORAŻKĄ ŻYCIOWĄ Owszem - podkniecia i niepowodzenia zyciowe miewam ale na szczescie "porażek" nie. I mam zamiar taki stan utrzymac w ramach swoich mozliwosci _________________ Próbowałam, ale ona taka na dystans do mnie(choć ta rozłąka nie z mojej winy była, ale to przecież nie ma znaczenia). Tak trzymać Zielonooka, bo to paskudne taką porażkę mieć na sumieniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 23.08.2007 18:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2007 a pogadac szczerze z przyjaciolka nie mozna? sprobowac odkrecic? Co do tematu - to chyba jestem szczesliwym czlowiekiem bo nie mam niczego co moglabym nazwac PORAŻKĄ ŻYCIOWĄ Owszem - podkniecia i niepowodzenia zyciowe miewam ale na szczescie "porażek" nie. I mam zamiar taki stan utrzymac w ramach swoich mozliwosci _________________ Próbowałam, ale ona taka na dystans do mnie(choć ta rozłąka nie z mojej winy była, ale to przecież nie ma znaczenia). Tak trzymać Zielonooka, bo to paskudne taką porażkę mieć na sumieniu. Wiem ze to smutne co napisze, ale z moich doswiadczen wynika, ze nawet jesli odnowisz kontakt z byłą przyjaciółka to i tak nie bedzie jak kiedys i okaze sie, ze trzebabylo olac tesknote za odnowieniem. A i doszlam do wniosku ,ze skoro przyjazn zostala utracona, to prawdziwą nie była. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Edmar70 23.08.2007 18:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2007 A i doszlam do wniosku ,ze skoro przyjazn zostala utracona, to prawdziwą nie była. No może nie tak do końca. Człowiek to taka istota dumna i urażona, że latami będzie tkwić w rozpaczy, ale pierwsza nie poda ręki. Może w tym cały sęk. Chociaż, może masz rację. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 23.08.2007 19:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2007 Co do tematu - to chyba jestem szczesliwym czlowiekiem bo nie mam niczego co moglabym nazwac PORAŻKĄ ŻYCIOWĄ Jak to, a brak "tego" kuponu gdy była kumulacja???? (ja zresztą tak samo!) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
szklanka literatka 23.08.2007 20:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2007 Człowiek to taka istota dumna i urażona, że latami będzie tkwić w rozpaczy, ale pierwsza nie poda ręki. Ludzie są różne, jak to mówią. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 23.08.2007 21:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2007 Edmar, jak dla mnie cienka jakaś ta porażka. Ale może ja jestem gruboskórna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
d5620s 23.08.2007 22:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2007 Moją zyciowa porażką było to, że jako bardzo zdolna uczennica zrezygnowałam ze swojego marzenia i nie startowałam na studia medyczne. Wtedy było 17 kandydatów na miejsce...... Byłabym dobrym lekarzem ale przez mój beznadziejny charakter (nie lubię porażek-strasznie mnie one dołują) nie odwazyłam się złozyć papierów nawet:( a tymczasem słąbsze ode mnie osoby się dostały. A ja bałam się"co ludzie powiedzą jak ja się nie dostanę)-zawsze działałam pod presją bo wszyscy oczekiwali ode mnie samych sukcesów. Widziałam potem test egzaminacyjny-był dla mnie bardzo prosty....A dlaczego nie startowałam za rok? bo wybrałam kierunek prawniczy i generalnie udawałam że to był mój przemyślany wybór -człowiek przed 20 rokiem zycia to głupi jest i nie mają tu znaczenia wygrane olimpiady przedmiotowe teraz z lubościa oglądam seriale w stylu "Ostry dyzur"....ale i w dziedzinie prawa dobrze sobie radzę więc może nie ma tego złego-ale mały niesmak pozostał Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ila66 23.08.2007 22:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2007 no dobrze,ale jaka rolę odegrała w tym wszystkim Twoja przyjaciółka ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tedii 23.08.2007 23:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2007 No może nie życiowa ale.... zrezygnowałem ze szkoły muzycznej.Szkoda,miałem dobre wyniki.Zawsze marzyła mi się perkusja. Troszeczkę nadrobiłem grając w zespole na studiach. Ale to nie to samo co zawodowy muzyk. Jeszcze miałem dwie inne "wpadki" ale o tym nie będę pisał. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 24.08.2007 06:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2007 Rezygnacja ze studiów prawniczych Nie dostałam się za pierwszym podejściem i ... oklapłam Później mi się nie chciało. Głupota Jest i druga, okazałam się być głupią naiwniaczką i dałam się wmanewrować w cholerne kłopoty finansowe Rodzinka mnie tak załatwiła. Ale przeżyłam, dałam radę i rozpoczynam nowe życie Będzie dobrze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiolasz 24.08.2007 06:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2007 Ja myśle, ze to, że człowiek czegoś nie spróbował bo odpuścił na starcie to nie porażka. Porażka, jak ktos spróbował i nie wyszło. A takich nie mam albo jestem zbyt wielką optymistką by uznawać jakieś małe niedociągniecia za porażke. Nawet takie małe "wtopy" czegoś uczą a to nie porażka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
KiZ 24.08.2007 08:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2007 Moją zyciowa porażką było to, że jako bardzo zdolna uczennica zrezygnowałam ze swojego marzenia i nie startowałam na studia medyczne (...) Hmm, chciałem napisać coś bardzo podobnego. Nie zgadzam się z czyjąś uwagą, że nie podjęcie wyzwania to nie porażka. To porażka dotkliwsza, bo poniesiona sama ze sobą Moje wykształcenie jest wynikiem pewnego pragmatyzmu, nie mogę narzekać. Pamiętam jednak, że jako nastolatek nie widziałem się w dorosłym życiu w roli innej niż lekarz, aktor lub sportowiec Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Edmar70 24.08.2007 08:46 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2007 Edmar, jak dla mnie cienka jakaś ta porażka. Ale może ja jestem gruboskórna. Dla każdego przyjażń ma inny wymiar. Moja była serdeczna, długoletnia i mocna(tak mi się wydawało), a tu nagle trach... i wszystko rozwaliło się jak domek z kart. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Edmar70 24.08.2007 08:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2007 no dobrze,ale jaka rolę odegrała w tym wszystkim Twoja przyjaciółka ? Mogę tylko napisać, że "co nieco" namięszała w mojej rodzinie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 24.08.2007 08:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2007 Edmar, jak dla mnie cienka jakaś ta porażka. Ale może ja jestem gruboskórna. Dla każdego przyjażń ma inny wymiar. Moja była serdeczna, długoletnia i mocna(tak mi się wydawało), a tu nagle trach... i wszystko rozwaliło się jak domek z kart. A dlaczego uważasz to za Twoją porażkę? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Edmar70 24.08.2007 09:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2007 Edmar, jak dla mnie cienka jakaś ta porażka. Ale może ja jestem gruboskórna. Dla każdego przyjażń ma inny wymiar. Moja była serdeczna, długoletnia i mocna(tak mi się wydawało), a tu nagle trach... i wszystko rozwaliło się jak domek z kart. A dlaczego uważasz to za Twoją porażkę? Bo nie mam innej równie bolesnej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 24.08.2007 13:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2007 Co do tematu - to chyba jestem szczesliwym czlowiekiem bo nie mam niczego co moglabym nazwac PORAŻKĄ ŻYCIOWĄ Jak to, a brak "tego" kuponu gdy była kumulacja???? (ja zresztą tak samo!) hmm. w ramach utrzymania rownowagi psychicznej postanowilam uznac brak kuponu z liczbami jakie padly w glownej wygranej w totka za... drobne niepowodzenie w zyciu . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tedii 24.08.2007 14:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2007 ...bo zawsze można się bogato wydać za mąż... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.