Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

budowanie a dzieci


bobiczek

Recommended Posts

Tia... ten czlowiek ma chyba pod gorke w zyciu :)

W innym watku Muratora przezywa inna osobista tragedie - stracil x lat temu psa i juz nigdy przenigdy inny nie zastapi w zwaiazku z czym - zycie nie jest juz takie samo :-?

http://forum.muratordom.pl/stracilem-kiedys-psa-jak-zdobyc-sie-na-nowego,t114236.htm

 

Strata psa - bardzo smutne (i nikt mi nie zarzuci ze "nie wiesz jak to jest bo nie mialas") , to ze inny "nie zastapi" tez rozumiem - tylko znowu post w tonie martyrologicznym.

 

Autorze! Calkowicie bez zlosliwosci - mam nadzieje ze:

odzyskasz sens zycia cieszac sie z domu oraz/lub "zdobedziesz" sie na nowego psa co nie bedzie głupkiem i stracisz swoj mega pompatyczny ton :)

trzymam kciuki! naprawde! zycie od razu bedzie fajniejsze a dobre dusze forumowe (nie takie zolzy jak ja ) przestana sie dawac podpuszczac

 

 

 

(i znikam zanim mnie tu zagryza :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 48
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

zielonooka :D

jesli ktos przesadza to ty

latwo ci tak pisac , bo nie posiadasz narazie dzieci

rozumiem bobiczka , wiem co znaczy tesknota za dziecmi

z biegiem czasu sie przyzwyczai i ulozy swe zycie , ale ma prawo byc smutnym , nieprawdaz?

 

przeczytaj moj post uwaznie

ja nie smieje sie z tesknoty za dziecmi - bo to doskonale rozumiem (kwestia posiadam dzieci/nie posiadam jest nieistotna do pojecia sprawy tak OCZYWISTEJ)

Mi sie smiec chce ze ktos produkuje post w takim stylu wiersza - elegi o zmarłym chlopcu-partyzancie :

 

Siedzimy.

Dużo pokoi wolnych.

Spokój.

Cisza.

Nienawidzę.

Na cóż mi on?

Teraz ....

 

Rozumiem takie "produkcje" u osob ktorym dziecko zginelo, jest ciezko chore , czlowiek jest w beznadziejnej sytuacji ale u ludzi ktorym po prostu DOROSŁE dzieci przeciely pępowine i zaczely wlasne dorosłe zycie (i nie zyja w Australii czy na innym koncu swiata - tylko najnormalniej studia do Krakowa jedno wyjechalo a drugie do Warszawy" - cos takiego jest dla mnie śmieszne

Tesknote rozumiem, histeryzowanie i pisanie "bialych wierszy" w stylu "mam ochote sobie w łeb strzelić, moje zycie nie ma sensu bla bla bla " - nie.

Ok - to moje zdanie i widocznie jestem malo wrazliwa :)

I przysiegam ze nawet jakbym miala kupę dzieci to nigdy w zyciu spod moich palcow nie wyplynelo by nic takiego - normalna zyciowa sytuacja (fakt ze moze ciut bolesna dla rodzicow zapatrzonych w swoje dziecko :)) urasta do zyciowej tragedi!

I zamiast sie cieszyc ze dzieciaki zdrowe, obrotne, ze chca sie uczyc , ze sie nie boja wyzwan , ze potarfia sobie bez mamusi i tatusia poradzic (ja bym byla DUMNA takich dzieci !!! pomimo tesknienia za nimi ) to ktos siada i pisze post jakby mu wszyscy poumierali .

Nie rozumiem - sorry , ale na szczescie - nie musze :)

 

 

ps. zastanawia mnie czego/kogo az tak NIENAWIDZISZ drogi autorze watku? siebie, dzieci, swojego zycia, czy "tylko" domu ?

 

czy to wazne , w jaki sposob pisze ?

wazne , ze ma komu sie wyzalic :D

 

prywatnie ci powiem , ze nieraz mnie moje dzieciaki wkurzaja i mowie im w zartach, ze nie moge sie doczekac , kiedy sie wyniosa :p , ale wiem ......bede ryczec jak idiotka :roll: :oops: :) :) (przyjde sie wtedy do was wyzalic .....obiecuje , ze nie bede tak wylewna , bo nie potrafie tak pieknie pisac :wink: :wink: )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wazne bo nie lubie jak ktos sobie jaja robi z forumowiczow - ktorych z kolei bardzo lubie :)

(1 post jeszcze ale drugi w podobnym tonie - sorry :))

ok moze sie mylę :( moze faktycznie czesc rzeczy nieuniknionych w zyciu - jak to ze dzieci "odchodza" jak to ze psy zdechną a my sie zestarzejemy i zrobia sie nam zmarszczki - sa powodem by walic głową w sciane

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tia... ten czlowiek ma chyba pod gorke w zyciu :)

W innym watku Muratora przezywa inna osobista tragedie - stracil x lat temu psa i juz nigdy przenigdy inny nie zastapi w zwaiazku z czym - zycie nie jest juz takie samo :-?

http://forum.muratordom.pl/stracilem-kiedys-psa-jak-zdobyc-sie-na-nowego,t114236.htm

 

Strata psa - bardzo smutne (i nikt mi nie zarzuci ze "nie wiesz jak to jest bo nie mialas") , to ze inny "nie zastapi" tez rozumiem - tylko znowu post w tonie martyrologicznym.

 

Autorze! Calkowicie bez zlosliwosci - mam nadzieje ze:

odzyskasz sens zycia cieszac sie z domu oraz/lub "zdobedziesz" sie na nowego psa co nie bedzie głupkiem i stracisz swoj mega pompatyczny ton :)

trzymam kciuki! naprawde! zycie od razu bedzie fajniejsze a dobre dusze forumowe (nie takie zolzy jak ja ) przestana sie dawac podpuszczac

 

 

 

(i znikam zanim mnie tu zagryza :))

 

:lol: :lol: :lol:

otoz to

zycze bobiczkowi wiecej optymizmu :D :D :D

 

a ciebie i tak lubie zielonooka :p :p :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość elutek

Ha,ha....

Smichu warte

To teraz ja

Jeden student w Krakowie na 2 roku.

Drugi na 1szym w Wawie

a obok mam 5-cio latka Mówi i tak - "Ty mi nie zadawaj już takich łatwych zagadek - bo ja mam 5 lat"

Gdyby nie on - to dom który wykończyłem 1,5 roku temu nie miałby najmniejszego sensu. Moja miała 39.

Lęki, stres......

Dobrze że go mam. Został jedynym na nowym domu.

Reszta pokoi wolna.

Studentke przyjmę

 

Spokój.

Cisza.

Nienawidzę.

Na cóż mi on?

Teraz

 

nic nie rozumiem, starzeję się chyba... :roll:

 

 

mam 2 córki - nastolatki, starsza już studiuje i rzadko jest w domu

młodsza jeszcze w gimnazjum, a dom ma 6 pokoi - no i co z tego?

liczę się z tym, że obie nie będą chciały z nami dożywotnio mieszkać

/też bym nie chciała :wink: /

dom można zawsze sprzedać - to nie jest jakieś uziemienie do końca życia

dla mnie najważniejsze jest, aby mieć dobry kontakt z dziećmi, aby dobrze im

się żyło, a ja nie jestem jeszcze taka stara, aby sobie nie poradzić, lub chcieć

osiąść w tym domu na stałe - życie się zmienia i trzeba się dostosować -

aby każdemu żyło się dobrze - i rodzicom i dzieciom, nic na siłę, bo po co?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielona, Ty jędzo :lol: :p :p :p

 

Nie wiem, jak to będzie w przyszłości, ale póki co wydaje mi się, że w miarę jak dzieci dorastają, człowiek oswaja się z tą sytuacją i kiedy ona nadchodzi, staje się to tak oczywiste i normalne, że nie ma już nad czym płakać.

Pamiętam, jak moj pierwszy syn był taki malutki, nie wyobrażałam sobie, że za parę lat nie będę już najważniejszą osobą w jego życiu, że będzie się usamodzielniał, że wypad z kumplami na rowerach stanie się ważniejszy, niż wyjazd na rodzinną wycieczkę.

I nadszedł ten czas, mój 12-latek chodzi swoimi drogami, nie pitulamy się jak dawniej (no może czasami, ale jakbym powiedziała kolegom, to by mnie chyba zabił :lol: ), ma swoje tajemnice i nie boleję nad tym.

Przyjmuję to jako oczywistość. Zresztą wolę to, niż hodowanie mamisynka :roll:

(Całe szczęście mam jeszcze młodszego 5-latka do pitulania :D )

 

Owszem, jeśli żyło się tylko dla dzieci, to moze być problem, dlatego trzeba mieć swój świat, zainteresowania, cele do zrealizowania.

W Twoim przyopadku bobiczku, może być to nowy, mniejszy dom 8)

 

Ja też zbudowałam za duży, w moim mniemaniu, dom, ale z budową drugiego nie będę czekać do emerytury :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie w tym wątku bobiczek dzieli się po prostu swoimi odczuciami. Wcale nie histeryzuje i nie rwie włosów z głowy.

Pisze co czuje w tej akurat chwili - jak wielu na tym forum /po to chyba i ono jest.. Z pewnością mu przejdzie jak oswoi się z sytuacją. Jak wiele osób, którym pomogło wypisanie się.

A co do psa - to w moim odczuciu po prostu szuka grupy wsparcia czyli osób, które przerabiały to samo.

Ja nie widzę w tym nic szczególnego ani przesadzonego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam podobne zdanie jak zielonooka.

Albo ktoś sobie żartuje albo ma ogromne problemy ze swoją psychiką :(

W przeciwieństwie do zielonookiej mam dziecko ale dla mnie coś takiego jak wyfrunięcie dzieci z gniazda jest czymś naturalnym.

Po to mam jeszcze siebie , swoje pasje i marzenia że moje życie nie jest w 100% skupione na dziecku. I wiem że jak dorośnie i opuści dom to sobie poradzę.

 

Dla mnie to naturalne że tak się stanie - zamknie się jakiś etap w moim życiu tak jak zamknął sie etap jak nie byłam jeszcze mamą, tak jak za chwile zamknie się sie etap wczesnego dzieciństwa mojego synka kiedy pójdzie on do szkoły.

Znam w swoim otoczeniu chore moim zdaniem matki które za wszelką cenę nie chcą by dziecko dorosło. (siedmiolatek karmiony u mamusi na kolankach łyżeczką , pięciolatka ze smoczkiem w buzi , 10 latek śpiący z rodzicami w małżeńskim łóżku !!!) Chore , nie?

No bo on jest taki jeszcze maleńki, no bo ja nie chcę żeby stał się dorosły.

Takie są argumenty . Dla mnie egoistyczne i robiące krzywdę dziecku.

Kolejnym etapem jest - nie chcę żeby stał sie odpowiedzialnym dorosłym człowiekiem, który mieszka sam a nie z rodzicami.

 

Mam tylko nadzieję bobiczku że nie pokazujesz tych swoich nastrojów swoim dzieciom - myślę że zrobiłbyś im duża krzywdę i mógł wpędzić w ogromne poczucie winy. Dzieci są naważniejsze ale oprócz nich jest jeszcze całe nasze życie, nasz mąż ,żona, nasze zainteresowania i niespełnione marzenia - by funkcjonować normalnie nawet jeśli "wyfrunęły z gniazda".

Nie rób krzywdy swoim dzieciom i nie uzależniaj swojego "być czy nie być" od tego czy są obok ciebie fizycznie . Tylko przegrasz.

 

Wiem tylko że dla mnie porażką życiową byłby syn który mieszkał by na garnuszku u mnie i nie chciał by żyć swoim życiem (nawet daleko ode mnie).

Wole go daleko za ileś tam lat ale spełnionego i szczęśliwego.

A nie dorosłego faceta u mnie na kolankach karmionego łyżeczką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

......

Albo ktoś sobie żartuje albo ma ogromne problemy ze swoją psychiką :(

 

...

Mocne słowa.

Ja bym ich nie użyła, bo uważam, ze każdy może mieć kiedyś doła, z rożnych powodów: dzieci,żony, męza, pracy, remontu i feralnych fachowców :D i wielu innych życiowych zakrętów, smutków, smuteczków o których pisze się tu na forum. Nie rozumiem więc skąd aż tak ostra ocena akurat bobiczka?

 

Ja tez mam dzieci. I poglądy na ich wychowanie podobne jak przedmówczyni. Ale nie wiem jak kiedyś będę przeżywać tzw.wyfrunięcie.

Dlatego ja nie mogę twierdzić: będzie tak i tak bo teraz uważam, ze ...

Tym bardziej ze w takich sytuacjach w grę wchodzą bardzo różne emocje.

Ale każdy ma prawo do własnego osądu

pozdrawiam wszystkich. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas trochę odwrotnie: dzieci na razie jeszcze młodziuteńkie (prawie 10, prawie 5 i prawie 3), dom mógłby byc odrobinkę większy w zasadzie ;-). Na razie wszystkie zgodnie twierdzą, że nigdzie się nie wyprowadzą :D (tutaj zresztą kończy się zgoda między nimi). W sumie mi to pasuje, na pewno będzie mi ciężko gdy zaczną wyfruwać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a moze zalezy to od ilosci posiadanych dzieci ? :roll:

przyznam sie , ze przy trojce w domu jest u mnie zawsze glosno , ciagle sie cos dzieje

w zasadzie drzwi sie nie zamykaja , jedni wychodza , drudzy przychodza , domofon i telefony nie milkna

moze przy jednym dziecku jest spokojniej , nie wiem ... :roll:

 

 

oczywiscie jestem nastawiona na ich "odlot" , mam swoje zainteresowania i wlasnych znajomych , ale... o ile obecny gwar doprowadza mnie czasem do szalu , to potem moze byc mi za cicho

bede robila u siebie zloty forumowiczow , zeby nie zwariowac :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

J też już nie mogę się doczekać kiedy moje się usamodzielnią i wreszcie nie będę miała"ogona" :D , ale wcale nie jestem pewna swojej reakcji kiedy ta tak oczekiwana przeze mnie swoboda zaistnieje w praktyce :roll: .

Mam wielką nadzieję, że nie będzie tak źle 8) , bo jak mówią "twardym trza być, a nie mientkim" :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strrrrasznie polubiłem "Dropsiaka" - chyba za wsparcie.

Zielona - optymistka wolna, hmmm......Podoba mi się sposób podejścia-ale realizm i doświadczenie - nie.

Moja teściowa zachorowała na "syndrom opuszczonego gniazda".

sama nazwa mnie śmieszyła - no nie? - głupie jakieś, jak od znachora.

Ale fizycznie tak - ma ciśnienie, karetka ja zbiera co tydzień, kroplówy, szpital

Kurde - nie ma sie niby z czego śmiać.

I wiesz co zielona???

Nie znasz i nie zrozumiesz.

Fajie jest tylko w piatek.

Przyjeżdża z Wawy, z Krakowa..

A młody mówi tak - "smutno mi, kiedy jadą może list mi napiszą...."

on czuje, to co dopiero ja

A co do formy pisania pierwszego - słusznie.Dlatego teraz łączę, mało melancholijnie i twardo tak :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...