Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

dys: -leksja,-grafia-orotgrafia,-kalkulia, co będzie next?


Barbossa

Recommended Posts

Taka konkluzja. Dla wszystkich jesne jest wyznanie "jestem alkoholikiem" czy "byłem narkomanem", czy "choruję na raka". Mówi sie o nich: dzielni ludzie, mieli (mają) problem, ale walczą z nim.

A tutaj niestety, po stwierdzeniu: jestem dys....,przepraszam, ale jeszcze raz zacytuję:

Bo sprawia przykrość czytanie takiego tekstu, bo sposób pisania świadczy o człowieku. To dokładnie tak samo jak smród kogoś kto się nie myje, bo mu się nie chce .

A na naszym forum jest kilka osób - znanych ... trzeba się przyzwyczaić i zwyczajnie pomijać ich posty.

Chyba nie rozumiesz. Wyznanie "jestem dyslektykiem" spotkałoby się pewnie z podobnymi reakcjami o jakich piszesz w przypadku trzeźwych alkoholików czy byłych narkomanów, gdyby ów dyslektyk naprawdę się starał a nie tylko tłumaczył ułomnością swoje lenistwo. Uważam, że mam prawo wyrazić taką opinię, bo jestem dyslektykiem. Tylko, że pisanie na komputerze pozwala szybko i bez wysiłku sprawdzić to co się napisało przed wciśnięciem [wyślij]. Dawniej wymagało to wklejenia tekstu do jakiegoś dobrego edytora. Obecnie wystarczy dobra przeglądarka, która sprawdzi pisownię w języku polskim. O takie minimum wysiłku i minimum szacunku dla czytającego chodzi. Pisząc niechlujnie i tłumacząc to swoją dys-cośtam stajesz w jednym rzędzie z mamusiami załatwiającymi swoim pociechom ulgi w szkole.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 263
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

JoShi, popieram rrmi 8)

w życiu nie podejrzewałabym Cię o jakieś dys......... :o

pozostaje pogratulować 8)

 

Ps. mój syn podejrzewany jest o dysgrafię, ale nauczycielka j. pol, a zarazem Jego wychowawczyni czeka jeszcze ze skierowaniem do poradni, bo mimo problemów jakoś sobie radzi.........

mam do kobitki zaufanie, ale już sama nie wiem czy dobrze robi :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w życiu nie podejrzewałabym Cię o jakieś dys......... :o

Przeszłam w szkole podstawowej i podwójne ocenianie (osobno ortografia osobno treść) chociaż o zaświadczeniach i dysfunkcjach nikt wtedy nie słyszał ale polonistka takie miała podejście. Tyle, ze ceną za to było przepisywanie po kilkadziesiąt razy każdego wyrazu z błędem. Co z tego jak przepisując też potrafiłam walnąć błąd. Ponadto zaordynowano mi przepisywanie słownika ortograficznego. Ku rozpaczy rodziców i pedagogów, niewiele to pomogło.

 

Na maturze napisałam kilkadziesiąt stron wypracowania (taka norma u naszej polonistki) i miałam średnią 10 błędów na stronie (niby nie dużo ale razem około 300 błędów). Polonistka przymknęła oko i pouczyła mnie, że na studiach powinnam sie przyłożyć, bo nawet na fizyce mogą zwracać uwagę na poprawną pisownię.

 

Pani od fizyki w szkole przez cztery lata z uporem maniaka poprawiała mi w klasówkach słowa 'korzystać' i 'używać' tak, że na kolokwiach już pisałam je poprawnie (chyba) hi hi hi. Potem przyszły komputery i ogromna ulga dla dysfunkcyjnych. Ale zanim to nastało zużyłam trzy słowniki ortograficzne, które rozpadły się od wertowania.

 

Niektóre słowa zapamiętałam dzięki komputerowi. Na przykład kiedy próbowałam pisać 'dwuch' word poprawiał mi na 'duch' i dlatego zapamiętałam, ze pisze się 'dwóch'. Taka dość pokrętna mnemotechnika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To były czasy :roll:

Gdybyś trafiła na innego nauczeciela, mogłabyś po prostu nie zdać tej matury, mimo wiedzy teoretycznej, tylko za błędy ort.

Ze swojej perspektywy jak oceniasz zasadność takich zaświadczeń o dysfunkcyjności?

robić, to konieczność

czy nie robić, bo rozleniwia, człowiek przestaje się starać

w końcu jakoś sobie poradziłaś w szkole i na studiach :wink:

pytam, bo nie wiem co z moim synem, przy czym zaznaczam, że u niego to głownie nieczytelne pismo jest problemem :-?

błędy ort. mniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sie składa, że nie pisałem o sobie, pisałem o tych, którzy zdefiniowali siebie jako dys...... Nie wiem, czy jestem dys...., czy nie, co wiecej nie mam takiej potrzeby aby to wiedzieć - bo to NIC NIE ZMIENI. Całe moje "życie szkolne" przebiegało pod znakiem "zdolny ale leniwy" - może coś w tym jest. Zaskutkowało to jednak tym, że całe swoje dorosłe życie oparłem na "udowodnieniu", że tak nie jest. Zaskutkowało to tym, że "zdobywam wiedzę" do tej pory - (a co :lol:) zmieniając kilka razy zawód (od nauczyciela, dozoru górniczego aż do tego co robie teraz - wprowadzając przy okazji nowy zawód medyczny).

JoShi - w jednym Masz rację. Nie korzystam z "poprawiaczy błędów" - celowo "poprawiając ręcznie" - bo właśnie nie chcę całkowicie zagubić sztuki pisania w "miare bezbłednego" - co niestety skutkuje tym, że nie jest to "tekst idealny".

Wracając do meritum sprawy. Jakos nikt, nie widzi istotnego problemu. "dorosłości" dzisiejszych małych dys......, i tego, że niestety rola różnych poradni kończy sie z chwilą przestania być dzieckiem. Nie ma ciagłości.

Czy jest potrzebna. Moim zdaniem - wrecz niezbedna. Te dzieci są traktowane niezwykle ulgowo, - bo tak jest wszystkim wygodnie (nauczycielom, rodzicom, itp.). Sa na szczęscie zachowania inne, czego przykłady również tutaj przytoczone.

Zawsze nalezy pamietać o tym, ze dziecko "traktowane ulgowo" bardzo czesto wyrasta na człowieka dorosłego, który od zycia wymaga tego samego - oczywiscie nie dotyczy to tylko dzieci z dys.....

Mam własne, ponad 17 letnie doswiadczenie w pracy z dziećmi i dorosłymi z róznymi dysfunkcjami narządu słuchu. Specjalizuje sie w "przypadkach beznadziejnych". Moje "dzieci" maja juz swoje dzieci. To co Oni mi mówia, z pozycji dorosłego człowieka, zaskutkowalo tym, że włączyłem sie w tą dyskusje.

Pozdrawiam.

Ps. kuleczka - jeśli Twój syn sobie radzi, to nie "pomagaj", szukając dys..... Kiedyś będzie Ci za to bardzo wdzięczny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem to kwestia bardzo trudna do rozstrzygnięcia. Do problemu trzeba podejśc bardzo indywidualnie. Z jednej strony nadgorliwe mamuśki załatwiające swoim leniuszkom niezupełnie zasadne zaświadczenia robią bardzo złą markę dzieciakom, które mają naprawdę problemy w związku z dysfunkcjami. Z drugiej strony dla dziecka, które się stara pracuje i chce te niewielkie ulgi mogą być zbawienne a nawet uskrzydlające. Wydaje mi się, że wszystko zależy od kombinacji nauczyciel-rodzic-dziecko. Oczywiście jak są podejrzenia i poważne kłopoty to wydaje mi się, że lepiej zrobić badania, żeby wiedzieć na czym problem polega. No ale trzeba wtedy poważnie podchodzić do sprawy i przyjąć założenie, że wynik pozytywny oznacza zarówno pewne ulgi jak i dodatkową bardzo ciężką pracę. Samo zrobienie świstka i wymaganie dla dziecka wyłącznie ulg to dla mnie postawa karygodna.

 

A tak z innej beczki, jeśli już mówimy o ciężkiej pracy i prawdziwych dysfunkcjach. Słyszeliście może o metodzie redukowania dysfunkcji, która polega na ćwiczeniach gimnastycznych? Oglądałam kiedyś taki program dokumentalny o pewnym ośrodku w Wielkiej Brytanii. Badacze z tego ośrodka odkryli związek dysfunkcji z koordynacją. Eksperymentalnie, z dobrymi skutkami, leczyli grupę ludzi o dużym przekroju wiekowym i bardzo poważnych dysfunkcjach prostymi ćwiczeniami gimnastycznymi. Nawlekanie koralików na linkę, chodzenie z woreczkiem na głowie. Przekładanie zabawki pod kolanem w staniu na jednej nodze, utrzymywanie równowagi na chwiejnym podłożu i inne takie. Wyniki były niesamowite.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JoShi - w jednym Masz rację. Nie korzystam z "poprawiaczy błędów" - celowo "poprawiając ręcznie" - bo właśnie nie chcę całkowicie zagubić sztuki pisania w "miare bezbłednego"

Jedno nie wyklucza drugiego. Poprawiacze przecież nie poprawiają automatycznie a jedynie pokazują gdzie jest błąd zmuszając do ponownego przyjrzenia się słowu. To taki skupiacz uwagi. A poza tym sama jestem przykładem, że można się dzięki takim poprawiaczom czegoś nauczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robić, bo może trafić na nauczyciela, który nie wykaże się zrozumieniem problemu.

Robić, bo w przypadku dyslektyka ten dodatkowy czas na przeczytanie tekstu, możliwość zaznaczania odpowiedzi na teście i nieprzenoszenia ich na kartę odpowiedzi (to dla dyslektyków problem, bo mogą się machnąć przy przenoszeniu i stracić punkt, choć znali odpowiedź), inne traktowanie błędów ortograficznych (błędem ort. jest tylko błąd w wyrazie, dla którego istnieje reguła pisowni, inne to błędy graficzne) są ważne dla wyrównania szans.

NIe wmawiać dziecku, że jest zwolnione z pracy nad czytelnością pisma i ortografią.

Nie szantażować nauczycieli "papierkiem", żądając, by traktowali dziecko jak książątko (ale Ciebie o takie pomysły nie podejrzewam).

Zawsze możesz mieć papierek w zanadrzu, a wyciągnąć go dopiero w razie konieczności. Poza tym zrobienie badań i diagnoza dysleksji powinna wiązać się ze wskazaniem metody pracy z dzieckiem, a to jest ważne.

 

Zapisać dziecko z trudnościami w czytaniu na DOBRY kurs szybkiego czytania. Oni tam uczą zupełnie innej techniki czytania, często łatwiejszej dla dyslektyków do opanowania. Dyslektyk raczej nie zostanie mistrzem szybkiego czytania, ale pewnie przyspieszy do tempa "zwykłego" czytelnika.

 

Ćwiczenia metodą Denisona (pewnie o nich była powyżej mowa) rzeczywiście "coś" dają. Są stosowane w przedszkolach, na kursach szybkiego czytania, na ćwiczeniach w poradniach... Są też płyty z programami dla dzieci z dobrymi ćwiczeniami na koncentrację i pokazują tam również ćwiczenia Denisona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyklucza o tyle, że ja "nie widzę" tych błędów - nie chodzi tu o ortografię (choć to tez problem, ale mam "wgrany" słownik w PDA, który nosze zawsze przy sobie)

Tak na marginesie, sam sie z tego śmieje, ale za każdym razem sprawdam pisownię "już" i "każdy" - to jest nie do opanowania :o

Teraz to jest "fajnie". Ja w "zamierzchłych" czasach, list do dziewczyny, a obecnej zony, pisałem kilka godzin, a jak byłem bardziej "płodny", to kika dni. Oczywiście słowniki ortograficzne az furkotały. Problemem były słowa (wyrazy) których słownik nie zawierał. Napisanie jednego listu "zużywało" kilkadziesiąt kartek - to przepisywanie "na czysto".

Byłem tak skuteczny, że moja żona "dowiedziała" sie o moich problemach dopiero wtedy, kiedy nasze dziecko zaczęło pytać "tata, jak to się pisze?".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dysmózgia..? :-?

to samo skojarzenie

:lol: pewnie bardziej fachowo będzie to brzmiało dysfrenulia :wink:

 

to samiuteńko sobie pomyślałam kiedy zobaczyłam temat :D:D

 

No po prostu ręce opadają...

Jak można być tak ... pozbawionym elementarnego wychowania? :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak pełna nazwa to Mozilla Firefox. Opcję ustawia się w Narzędzia->Opcje->Zaawansowane->Ogólne->Sprawdź pisownię podczas wprowadzania tekstu

 

Klikając prawym klawiszem w polu edycji możesz sobie włączyć sprawdzanie tylko w tym polu jeśli nie masz włączonego w opcjach. Możesz również ustawić język słownika.

 

A stąd: https://addons.mozilla.org/pl/firefox/browse/type:3 możesz pobrac słowniki i zainstalować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Nie smiejscie sie prosze z dys-kalkulii.

Kiedys jeszcze w studenckich czasach dawałem korki z matematyki takiemu jednemu. On na prawde nie umial załapac.

2 razy robilosmy to samo zadanie, potem zmieniałem 1 liczbe i człowiek po prostu nie rozumial, ze to ten sam typ zadania, ze to ten sam schemat rozwiazania.

On sie uczyl rozwiazywania na pamiec, jak historii.

A moze to byla moja wina i dobrze, ze nie zostałem w koncu nauczycielem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może ostatnie i pierwsze słowo, nie kazdy muusi miec maturę, nie kazdy musi kimś tam być, a tym co inaczej uważają niech

 

idą do - dysmedyceusz

jezdża autobusem z - dysdrivem

polecą samolotem z - dyspilotem

itd (przepraszam za dziwne słowa:oops: :-? :lol:

 

nie kazdy zawód można wykonywać, ja chciałem byc lekarzem ( :wink: :wink: ) ale nie mam pamięci słuchowej itd i co, zwolinić mnie z pamiętania wszystkich terminów :o :o :o :wink: :wink: :wink: , a może niech wykładowca z fizyki robi błędy ortograficzne na tablicy i niech zbuduje autorytet, itd :):):)

Nie dajmy się zwariować :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie smiejscie sie prosze z dys-kalkulii.

Kiedys jeszcze w studenckich czasach dawałem korki z matematyki takiemu jednemu. On na prawde nie umial załapac.

2 razy robilosmy to samo zadanie, potem zmieniałem 1 liczbe i człowiek po prostu nie rozumial, ze to ten sam typ zadania, ze to ten sam schemat rozwiazania.

On sie uczyl rozwiazywania na pamiec, jak historii.

A moze to byla moja wina i dobrze, ze nie zostałem w koncu nauczycielem.

 

Moje dziecko jak mu pokazuję 3 rzeczy na stole i pytam ile to jest, to liczy do pięciu, potem dziesięciu ...`

a ja pytam pięć razy ile? i nie kuma

Potem jakoś przyjmuje do wiadomości że jak pytam "ile" to nie musi liczyć do 15 tylko powiedzieć "3". Jak już powie "3" to zmieniam położenie jednej rzeczy i on nie rozumie że to tyle samo tylko liczy od początku do 15.

 

Ma 5 lat.

 

Nie śmiejcie się proszę z dyskalkulii ani innych dys.

Oni naprawdę nie rozumieją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...