inwestor 15.12.2007 14:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Grudnia 2007 Noszę się z zamiarem zakupu auta Toyoty Corolli 1,4 D kombi . Przeczytałem sporo ogłoszeń i tak się zastanawiam prawie wszystkie ogłoszenia to zakup od 1 właściciela ,auta serwisowane w bardzo dobrym stanie, z ksiazkami serwisowymi, przebieg niewielki. Kurcze o co tu chodzi ?? Skoro auta są idealne, serwisowane, właściciele są z nich zadowoleni itd. to czemu je sprzedają ? Mowa oczywiście o autach maksimum 3...4 letnich. W takiej sytuacji wszystkie ogłoszenia wydają mi się podejrzane. Czy da się jakoś sprawdzić faktyczny stan licznika ?. Jak stwierdzić czy auto nie jest jakieś felerne ? Będę wdzięczy za wszelkie uwagi i porady.A tak na marginesie Czy ktos może ma doswiadczenia z autami Toyoty i co o nich mysli ?(Ja mam doswiadczenia z autami francuskimi - nigdy wiecej)Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
niktspecjalny 15.12.2007 15:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Grudnia 2007 Auto używane,serwisowane ma swoją historie w salonie.Sprawa jest o tyle jasna ,że taki właściciel nie bardzo kręci licznikiem.(usługa kosztuje około 100zł to tak dla przypomnienia).Skoro auta są idealne, serwisowane, właściciele są z nich zadowoleni itd. to czemu je sprzedają ? . Powód jest prosty.Sprzedają bo tak jak tobie np. znudziła sie marka itp. Ja mam doświadczenia z autami francuskimi - nigdy więcej. Czy da się jakoś sprawdzić faktyczny stan licznika ?. Jak stwierdzić czy auto nie jest jakieś felerne ? ad1.da się sprawdzić ad2.dostęp do książki z serwisu+fachowiec np.mechanik-diagnosta=sukces innych opcji nie znam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 15.12.2007 15:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Grudnia 2007 Dzieki za odp.Ale ja nie sprzedaję auta bo mi się znudziło. Sprzedaję bo zaczyna się sypać i jest wyeksploatowane. To mogę zrozumieć nie chce sie komuś już utrzymywać auta wyeksploatowanego. Ktoś drugi kupuje takie auto remontuje i może jeszcze troche pojeździć. Natomiast auto 3..4 letnie z przebiegiem ok. 50...70tys. to dla diesla praktycznie nic, dopiero "dotarte". Nie mogę załapać że ktoś kupuje auto powiedzmy za 70 tys. a za 3...4 lata sprzedaje je za ok. 40 tys. czyli za cenę ok. 30tys mniej. Ja bym robił tak tylko w przypadku jesli auto miało by jakąś poważną wadę albo po wypadku. Spadek ceny auta na poziomie 30tys. to bardzo dużo. Trzeba mieć kupę kasy żeby sobie takie zmiany auta co 3...4 lata fundować. Rozumiem że ludziska maja kasę ale jesli ktos ma kupę kasy to nie kupuje "lichego" auta za 70 tys ? Dla tego wykazuję zasadę tzw. ograniczonego zaufania i proszę o opinie w tym zakresie.Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zochna 15.12.2007 15:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Grudnia 2007 uzytkuje Toyote od 6 lat. Bez wiekszych zastrzezen - no moze z malutkimi : - szybkie zuzycie klockow hamulcowych - ale w serwisie mowia ze to zaleta, znaczy hamulce bezpieczne - wymiana zarowki reflektorow , szczegolnie w tym po stronie akumulatora wymaga wizyty w serwisie. chyba ,ze ktos ma male dzieciece raczki - troche nudny wyglad Corolli Ale kombi troche pomaga jak auto jest serwisowane w salonie f, jest ksiazka serwisowa - to 3/4 sukcesu. Moze warto podjechac do serwisu i sprawdzic . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
niktspecjalny 15.12.2007 15:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Grudnia 2007 Dzieki za odp. Ale ja nie sprzedaję auta bo mi się znudziło. Sprzedaję bo zaczyna się sypać i jest wyeksploatowane. To mogę zrozumieć nie chce sie komuś już utrzymywać auta wyeksploatowanego. Ktoś drugi kupuje takie auto remontuje i może jeszcze troche pojeździć. Natomiast auto 3..4 letnie z przebiegiem ok. 50...70tys. to dla diesla praktycznie nic, dopiero "dotarte". Nie mogę załapać że ktoś kupuje auto powiedzmy za 70 tys. a za 3...4 lata sprzedaje je za ok. 40 tys. czyli za cenę ok. 30tys mniej. Ja bym robił tak tylko w przypadku jesli auto miało by jakąś poważną wadę albo po wypadku. Spadek ceny auta na poziomie 30tys. to bardzo dużo. Trzeba mieć kupę kasy żeby sobie takie zmiany auta co 3...4 lata fundować. Rozumiem że ludziska maja kasę ale jesli ktos ma kupę kasy to nie kupuje "lichego" auta za 70 tys ? Dla tego wykazuję zasadę tzw. ograniczonego zaufania i proszę o opinie w tym zakresie. Pozdrawiam Nadal nie kumam dlaczego tak cię dziwi,że ktoś sprzedaje auto po 3-4 latach i traci tam jakąś kwotę.(Tu bym polemizował zważywszy na wielkość kasy ,którą traci jak to sam mówisz.Wydaje mi się zbyt duża.)Serwis takiego auta po 3 latach jest droższy niż ten po np.roku czy dwóch.Nie zwracamy na to uwagi i tak przegląd po np 150000 będzie droższy od tego po 50000,65000 itd.Części i inne tak pierdoły samochodowe.To powinieneś wiedzieć .No i przepadają gwarancje po w/w okresach.To drugi powód ucieczki z takiego samochodu. pzdr. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 15.12.2007 16:06 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Grudnia 2007 Zakończenie okresu gwarancyjnego to faktycznie jest argument. Natomiast wzrost ceny przeglądów to groszowe sprawy szczególnie przy przebiegu poniżej 100tys. W takim aucie praktycznie wymienia się tylko olej filtry i klocki hamulcowe (no chyba że jest to auto francuskie to wtedy może być zupełnie inaczej) Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tedii 15.12.2007 23:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Grudnia 2007 Auto o przebiegu ok.100 tyś km wymaga wymiany paska rozrządu i wszystkiego co jest z tym związane. Robi sie to w ciemno ,nawet gdy właściciel zapewnia że niedawno wymieniał. Chyba że ma faktury itd. Skutki pęknięcia paska są przeważnie opłakane. Poza tym do auta się nie wejdzie.Znajomy zawodowy kierowca,mechanik z zawodu itd kupił auto i dopiero po jakimś czasie okazało się że była robiona przeróbka z prawej strony na lewą (anglik). Liczniki przestawiają, podstawiają lewe książki serwisowe, sypią trociny do skrzyni biegów itd. U nas można się wszystkiego spodziewać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 16.12.2007 12:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Grudnia 2007 Tedii widzę że podzielasz moje obawy. Ale może rozwiń myśl "do auta się nie wejdzie", "sypią trociny do skrzyni biegów". O co tu chodzi ? Trzeba uważać np. moja znajoma kupiła kiedyś mazdę. Niby 3 letnia w b.dobrym stanie, pierwszy własciciel itp. itd. i co okazało się że przy prędkości powyżej 120 ucieka z drogi - kupiła czteroślad. Jeszcze jej potem wmawiali że owszem jest minimalnie przekoszenie ale to wszystko w granicach normy . Na co zwracać uwagę aby wykryć czy auto było "tłuczone" Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tedii 16.12.2007 21:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Grudnia 2007 Trociny wyciszają przekładnie. Jak jest mokro,deszcz, to inaczej woda się trzyma na starym a inaczej na nowym lakierze. Można kupić miernik lakieru i obmierzyć auto wokoło.Przeważnie wystarczy wyjąć z kieszeni a właściciel sam powie gdzie auto było bite. Linie nadwozia bowinny być idealne, bez załamań. Można to obejrzeć patrząc wzdłuż z tyłu i z przodu. A przede wszystkim trzeba mieć nosa. Miałem parę używanych aut i wszystko było OK. Ostatnie kupiłem 3letnie i wyobraźcie sobie, że właściciel odszukał mnie poprzez komis aby zaproponować zimówki i bagażnik i jeszcze parę drobiazgów które mu zostały. W takim przypadku można wierzyć że auto jest OK. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
SAVAGE7 17.12.2007 07:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2007 auto zawsze przed kupnem trzeba sprawdzić na diagnostyce (szarpaki, rolki, analiza spalin). ponosisz tego koszt ale masz juz jakieś rozeznanie. jeśli właścieciel się na to nie zgadza to daruj sobie ten samochód. aby wykluczyć "przestawienie" auta diagnosta musi sprawdzić podłużnice. i jeszcze jedno. jeśli chodzi o kombi to często możesz natknąć się na auta lesingowane (wytłuczone). z reguły po 3-4 latach kończy się leasing i auto jest wtedy sprzedawane i zamieniane na nowe. leasingowane auta mają b. duży przebieg ale wizualnie wyglądają świetnie (niestety silniki często są wykończone bo śmigały po całym kraju z przeładowanymi bagażnikami). wtedy cofa się licznik a ty nic nie podejrzewasz bo autko wygląda przecież tak ładnie (racja, nie jeździło po wertepach ale po autostradach więc lakier jest ładny ale pokonało setki tysięcy km. )). wsiadając do samochodu należy sprawdzić w jakim stopniu wytarty jest drążek zmiany biegów kierownica i "pedały". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
niktspecjalny 17.12.2007 07:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2007 Tedii widzę że podzielasz moje obawy. Ale może rozwiń myśl "do auta się nie wejdzie", "sypią trociny do skrzyni biegów". O co tu chodzi ? Trzeba uważać np. moja znajoma kupiła kiedyś mazdę. Niby 3 letnia w b.dobrym stanie, pierwszy własciciel itp. itd. i co okazało się że przy prędkości powyżej 120 ucieka z drogi - kupiła czteroślad. Jeszcze jej potem wmawiali że owszem jest minimalnie przekoszenie ale to wszystko w granicach normy . Na co zwracać uwagę aby wykryć czy auto było "tłuczone" Pozdrawiam Widze ,że interesujesz sie tym co ludzie tuningują po cichu w samochodzie na sprzedaż.Wiesz co kup auto z salonu i po problemie.Po skończonej gwarancji z honorem zapłać frycowe i sprzedaj auto i kup nowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 17.12.2007 19:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2007 Tedii widzę że podzielasz moje obawy. Ale może rozwiń myśl "do auta się nie wejdzie", "sypią trociny do skrzyni biegów". O co tu chodzi ? Trzeba uważać np. moja znajoma kupiła kiedyś mazdę. Niby 3 letnia w b.dobrym stanie, pierwszy własciciel itp. itd. i co okazało się że przy prędkości powyżej 120 ucieka z drogi - kupiła czteroślad. Jeszcze jej potem wmawiali że owszem jest minimalnie przekoszenie ale to wszystko w granicach normy . Na co zwracać uwagę aby wykryć czy auto było "tłuczone" Pozdrawiam Widze ,że interesujesz sie tym co ludzie tuningują po cichu w samochodzie na sprzedaż.Wiesz co kup auto z salonu i po problemie.Po skończonej gwarancji z honorem zapłać frycowe i sprzedaj auto i kup nowe. Właśnie tak bym zrobił ale obecnie mnie nie stać. A kupując auto uzywane nie chciałbym zostać oszukany - uznaję grę fair. Jak jest coś nie tak to chciałbym wiedzieć. No ale to niestety utopia bo w mentalności sprzedawcy (z drobnymi) wyjatkami kazdy chce sprzedać auto za maksymalną kasę, a jak sie do czegoś przyzna to cena idzie w dół. Więc dzięki serdeczne za podpowiedzi i czekam na wiecej. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 17.12.2007 19:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2007 auto zawsze przed kupnem trzeba sprawdzić na diagnostyce (szarpaki, rolki, analiza spalin). ponosisz tego koszt ale masz juz jakieś rozeznanie. jeśli właścieciel się na to nie zgadza to daruj sobie ten samochód. aby wykluczyć "przestawienie" auta diagnosta musi sprawdzić podłużnice. i jeszcze jedno. jeśli chodzi o kombi to często możesz natknąć się na auta lesingowane (wytłuczone). z reguły po 3-4 latach kończy się leasing i auto jest wtedy sprzedawane i zamieniane na nowe. leasingowane auta mają b. duży przebieg ale wizualnie wyglądają świetnie (niestety silniki często są wykończone bo śmigały po całym kraju z przeładowanymi bagażnikami). wtedy cofa się licznik a ty nic nie podejrzewasz bo autko wygląda przecież tak ładnie (racja, nie jeździło po wertepach ale po autostradach więc lakier jest ładny ale pokonało setki tysięcy km. )). wsiadając do samochodu należy sprawdzić w jakim stopniu wytarty jest drążek zmiany biegów kierownica i "pedały". Dodaję jeszcze "wysiedziane" siedzenie kierowcy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
niktspecjalny 17.12.2007 21:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2007 Właśnie tak bym zrobił ale obecnie mnie nie stać. A kupując auto uzywane nie chciałbym zostać oszukany - uznaję grę fair. Jak jest coś nie tak to chciałbym wiedzieć. No ale to niestety utopia bo w mentalności sprzedawcy (z drobnymi) wyjatkami kazdy chce sprzedać auto za maksymalną kasę, a jak sie do czegoś przyzna to cena idzie w dół. Więc dzięki serdeczne za podpowiedzi i czekam na wiecej. Pozdrawiam Mówisz ,że Cię nie stać.Muszę powiedzieć ,że nie jesteś ostatni Aha..... ludziska w samochodzie by go opchnąć (bo to widzę u Ciebie priorytet) robią jeszcze oprócz tego podkręcania licznika,tych trocin,ton szpachli,taką dobrą rzecz i nie zapominają w czasie transakcji takie coś:::: http://www.motofakty.pl/artykul/stan_techniczny_jest_mi_znany.html może tego się trzymaj Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 18.12.2007 00:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Grudnia 2007 I własnie o to chodzi cytuję z twojego linka "chodzi o to, aby przesłanki decydujące o zakupie tego, a nie innego samochodu były prawdziwe."Bo jak mi się podoba to mogę kupić walonego fiata i nie ma sprawy byle bym o tym wiedział że był walony. Ale nik sie bez bicia nie przyzna wiec piszcie. Szcagólnie chodzi o sposoby na sprawdzenie przebiegu i bezwypadkowości.Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wbrat 27.12.2007 13:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Grudnia 2007 Ja widzę dwa podstawowe problemy: 1. Czy auto faktycznie bezwypadkowe Wiele ofert (zwłaszcza tanich) aut bezwypadkowych to fikcja. Niestety trudno jest ocenić niewprawnym okiem, czy auto było puknięte czy nie. Przede wszystkim trzeba sprawdzić stan lakieru w miejscach takich jak np. wnętrze przedniego i tylnego bagażnika (pod wykładzinami). Sporo można się domyślić oceniając łączenia elementów w tych miejscach - np. czy śruby mocujące silnik i inne elementy były odkręcane czy nie - jeśli nie, to lakier powinien je całkowicie zalewać (najczęściej wpierw jest wkręcana śruba, a potem dawana warstwa lakieru). Pewne rozeznanie dają też szyby - w rogu każdej szyby jest cyfra oznaczająca rok produkcji (np. .02 oznacza 2002 r. Jeśli auto jest z 2004 r. a szyba z np. 2006 r., to znaczy, że była wstawiana później. Natomiast często zdaża się, że szyba ma rocznik niższy niż samochód - jeśli różnica jest jednego roku, to raczej nie ma co się tym przejmować - oznacza to tyle, że wyprodukowano więcej szyb niż samochodów i w następnym roku je wykorzystywano. Tutaj też uwaga - jeśli nowa jest więcej niż jedna szyba - tzn. że raczej miała miejsce stłuczka. Jeśli tylko jedna - równie dobrze ktoś mógł ją wybić w celu zwinięcia radia/komórki itp., albo mógł w nią trafić kamień spod koła. No i jak pisali przedmówcy - urządzenie do pomiaru grubości lakieru - proste a genialne - jeśli w jakimś miejscu jest szpachla albo wyjątkowo gruba warstwa lakieru świadcząca o dodatkowym malowaniu, to urządzenie to wykryje - wystarczy kilka treningów + informacja z salonu (np. Toyoty) o grubości lakieru w różnych częściach nowego auta (może się różnić np. w drzwiach i na dachu). 2. Czy auto ma faktycznie taki przebieg, jak to wynika ze stanu licznika Kolejna pułapka. Najprościej, jeśli do auta dołączona jest książka serwisowa z datami przeglądów (są tam wpisywane stany licznika). Jak samochód po roku ma np. 30tys, po dwóch 65tys, po trzech 110tys., to niemożliwe raczej, żeby po czterech było 115 tys - raczej trzeba zakładać 140-160tys (pomijam oczywiście przypadek jak po czterech latach nagle ze 100tys robi się 70tys. ). Oczywiście książka może być podrobiona. Jeśli auto było serwisowane w autoryzowanym serwisie, to pewnie jest tam historia tego auta. Inne metody to ocena stanu ogumienia, tarcz hamulcowych i klocków, stanu poszycia kierownicy, lewarka, siedzeń itp., ale wg. mnie jest to już zbyt skompikowane dla zwykłego obywatela. Niestety sam się na tym za bardzo nie znam, więc nie wiem czy powyższe metody pomogą - wiem tylko, że teoretycznie są one skuteczne - mój ojciec jest pasjonatą samochodów i dość dobrze potrafi oceniać stan i wiek samochodów, ja tylko opisałem to co przy okazji u niego podpatrzyłem (swoją drogą jak się tak zastanawiam, to o dziwo mój ojciec najbardziej lubi chyba właśnie kupować - kupuje, jeździ rok, sprzedaje i kupuje następne). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Cpt_Q 29.12.2007 11:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Grudnia 2007 "Jak sprawdzić używane auto przed zakupem" ? Mi kiedyś polecono takiego gościa, który z tego żyje. Były zawodowy kierowca, maniak samochodów w ogóle... Od wielu lat trudni się: sprowadzaniem i handlem używanymi samochodami. Polecono mi go jako naprawdę godnego zaufania. I zaufałem mu całkowicie. Tym bardziej, że gdy pojechaliśmy na giełdę, byłem tak skacowany, że myśleć nie mogłem Facet po przyjechaniu na giełdę powiedział mi, abym się sam rozejrzał, wybrał jakieś modele, a potem się razem przejdziemy i on sie wypowie na temat. Pamiętam, że wybrałem ze trzy samochody, które - moim zdaniem - były w dobrym stanie, cena atrakcyjna itepe. Z podziwem patrzałem później, jak ten gość odkrywał różne ciekawe "przypadłości" owych pojazdów, jak wręcz "rozstrzeliwał" ich właścicieli Normalnie czarodziej. I ten właśnie jegomość wybrał dla mnie naszego Nissana, którym się cieszyliśmy przez wiele lat - to był nasz ulubiony samochód. Facet na tyle był przygotowany do tematu, że się jeszcze za mnie potargował (ja nie bardzo umiem ) i nawet wyłożył zadatek (też nie miałem). Po latach, jak już przeszliśmy na bardziej koleżeńskie układy, powiedział mi, że wtedy wybierał jak dla siebie, najlepiej jak tylko mógł, bo bardzo go ujęło, że ja mu tak całkowicie zaufałem (a mnie po prostu wtedy łeb na....ał) Aha, po transakcji wziął samochód do siebie na jeden dzień (moja żona cała w nerwach, że nowo kupione auto oddałem jakiemuś praktycznie nieznajomemu). Następnego dnia podjechał pod nasz dom tamtym 3 latkiem - auto wyglądało jak z salonu Dosłownie - nawet zapach miało zupełnej nówki... Koleś skasował za usługę jakieś 500PLN i wszyscy byli happy. Wiem, że jakbym sam wybierał, na pewno wlazłbym na jakąś minę. Teraz już mam inne autko, nowe, z salonu, serwisowane ale tamten Nissanik to było nasze pierwsze po demoludzkich kaszlakach, Ładach i fiacie Uno. Miło było. uuu ale sie rozpisałem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pjr 29.12.2007 21:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Grudnia 2007 Całkiem niedawno kupiłem samochód. I okazało się że...- Dwuletnie samochody kupione i serwisowane w kraju mają przebieg powyżej 100 tys. km. natomiast sprowadzone z zagranicy najwyżej 30 - 50 tys. km. - Np sympatyczna corolla niby nie bita ale miała peknięty reling, pęknięte osłony pod przednią szybą niedopasowane blachy z przodu i jak otworzyłem tylnie drzwi to okazała się nawet nie dokońca wyklepana rama. Zupełnie nie zgadzał się deklarowany przebieg z datą produkcji opon (4 cyfry na każdej oponie gdzie dwie pierwsze oznaczają kolejny tydzień produkcji a dwie następne rok produkcji) - Udało mi się uniknąć oszusta (bylo by 5 tys. zł w plecy) który zebrał tylko zaliczki a później się rozpłynął. Przekręcił podobno 38 osób. Jak chcesz poczytać to na googlach wpisz hasło "kiecana" O mało co nie kupiłem jednej z dwóch Coroll kombi ale były z polskiego salonu i w Polsce serwisowane. Niestety nie miałem szczęścia.Po aferze z firmą "kiecana" poszedłem i kupiłem nową astrę z salonu. - I tak mnie rąbneli albowiem z panienką z salonu ustaliłem że kredyt miał być na ok. 3% a okazało się przy podpisywaniu umowy, że był ponad 9%. Panienka na moje pretensje odpowiedziała, że przecież wytargowałem dwie opony zimowe to drugiej promocji nie będzie. Pies im mordę lizał ale nie najedzą się na mojej krzywdzie, spłacę zaraz po nowym roku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wbrat 31.12.2007 06:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Grudnia 2007 Niestety co do fachowców od sprawdzania stanu auta, to z tym też bywa różnie. Cpt_Q trafił na prawdziwego speca i jeszcze do tego uczciwego. Ale z tym bywa różnie. Niektórzy biorą kasę i za bardzo nie przykładają się do swojej roli. Sam byłem świadkiem, jak do ewidentnie tłuczonego wozu na giełdzie podszedł taki gość, oglądał chyba ze 20 minut, po czym stwierdził, że jego zdaniem wszystko jest ok. Jeszcze mi umknęło: przed zakupem powinno się sprawdzić geometrię wozu - i to najlepiej nie w punkcie sugerowanym przez sprzedawcę/komis. Blachę moża wyklepać dość łatwo, geometrię naprawić - to już takie proste nie jest. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mww 31.12.2007 17:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Grudnia 2007 No tak jak my kupiliśmy to już nikomu się chyba nie uda...Model samochodu był raczej mało popularny, a mój nieślubny uparł się, że chce taki i koniec. Znalazł ogłoszenie w gazecie: 1-szy właściciel w kraju, garażowany, bezwypadkowy, abs, itp... Nie będę się rozpisywać, żeby opisać jak ten sprzedający oszukiwał i kłamał, a kupujący naiwnie we wszystko wierzył bo chciał wierzyć (tyle że "fachowaca" ze sobą wziął, który miał samochód technicznie sprawdzić -f achowiec znalazł jakieś drobiazgi, no w końcu samochód sprowadzany i używany to idealny być nie mógł). Po pół roku okazało się, że nasz sprzedający był 5tym właścicielem w kraju (a nie pierwszym), a samochód był kupiony na kredyt przez pierwszego, a że banki chyba nie mają w zwyczaju ustanawiać zastawów, to w rejejestrze zastawów nie figurował. Poza tym temu naszemu sprzedającemu wybuchła instalacja gazowa, a że był mechanikiem to sobie "wyklupał". Oczywiście samochód miał wywalone wszystkie poduszki, a największym hitem było to, że ten model z tego rocznika był produkowany bez abs. A sprzedający nawet srebrny znaczek "abs" przykleił na samochodzie. Pierwszy właściciel, ten który wziął kredyt, kredytu nie spłacił. A ponieważ okazało się, że taki ma sposób zarabiania na życie, sprawą zajęła się prokuratura. Samochód został 5 lat temu zajęty jako dowód w sprawie karnej i oddany nam w dozór. Chyba 4 lata temu sprawa trafiła do sądu. Obecnie nadal trwa. Samochód stoi u nas na podwórku. Strach nim jeździć bo jeszcze się rozsypie, poza tym zgodnie z prawem nie bardzo wolno. Sprzedać nie można. OC trzeba płacić. Sprawa się wlecze. Sąd ma to w d.pie., nawet nie uznał nas za pokrzywdzonych, widać sędzia nie kupuje używanych samochodów i nie obawia się, że jemu też mogłoby się to przytrafić. Żałuję, że ten samochód nie spalił się przypadkowo, jak jeszcze AC był objęty, ale wtedy prokuratura by pewnie błyskawicznie zareagowała, chociaż teraz być może już bym z więzienia wychodziła... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.