wiolasz 23.10.2012 11:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 z akcentem na dobry seks oczywiscie że z akcentem, powinnam to wytłuścić Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
emiranda 23.10.2012 11:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 Ja tam swoich wad nie kocham, baaaa wkurzają mnie jak nic na świecie, ale juz wiem,ze fakt posiadania wad nie czyni ze mnie kogoś gorszego . I tak , tego musiałam się nauczyć. :hug: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 23.10.2012 11:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 Tak, powinni nas uczyc rodzice i mnie jak najbardziej uczyli, ja zawsze roslam w przekonaniu, ze dam rade, ze jestem swietna, ciagle mi to powtarzaja, tyle ze ja sama w to nigdy nie wierzylam i pewnie tak do konca nigdy nie uwierze. Wsparcie rodzicow jest mega wazne i powiem Wam, ze jak bylam ostatnio na zakrecie to wystarczylo mi jedno zdanie od ojca jak mnie zegnal na lotnisku, ze "zobaczysz, nie bedziesz zalowala", zeby pomyslec, ze bedzie dobrze i juz sie nie cofnac. Aleeeeee ta milosc wlasna to jest cos o czym kompletnie zapomnialam przy P. - na tym wlasnie polegaja toksyczne zwiazki. I kochac siebie to nie tylko myslec o sobie dobrze, ale robic cos dla siebie. Teraz moje potrzeby sa dla mnie najwazniejsze, ale probuje sie kochac madrze - dobrze odzywiac, dbac o zdrowie, samopoczucie, otaczac pozytywnymi ludzmi ktorzy mnie szanuja, unikac niepotrzebnego stresu itd. Myslenie o sobie to za malo, trzeba jeszcze cos dla siebie zrobic. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiolasz 23.10.2012 12:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 aaaa bo Ty teraz Małgoś kochasz siebie mądrze i z rozwagą, tak? Ps. aż mi ciężko uwierzyć w te toksyczne związki, moze miałam inne wyobrażenie o toksycznych związkach, nie wiem.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiolasz 23.10.2012 12:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 Zeby nie było że sie nabijam czy coś, nie nie, absolutnie. Tylko to tak idealnie brzmi, aż nierealistycznie, jakbym jakiegos psychologa słuchała...jakoś mi nie pasuje to do normalnego życia.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 23.10.2012 12:39 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 Ale ze co Ci nie pasuje, bo nie rozumiem? Ze mozna sie uwolnic od kogos, odbic od dna i stac sie innym czlowiekiem? Jak widac mozna, czlowiek w kryzysowej sytuacji wydobywa z siebie zapasy sily, zeby sie z niej wydostac i niestety ale partner ma na nas ogromny wplyw, zwlaszcza jesli jest tak zrecznym manipulatorem. A jak rozumialas toksyczne zwiazki? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 23.10.2012 12:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 Wiola, dla jednego toksyczny zwiazek to taki gdzie dochodzi do mordobicia, a dla drugiego róznica zdań będzie toksyczna.Oba przypadki to skrajności. Dla mnie toksyczny związek to taki, który ogranicza wolność osobistą (i nie mówię tu o skokach w bok i na którym "korzysta" tylko jedna osoba. Jasne jest,ze gdzie dwoje ludzi tam zawsze jakieś ograniczenia, jakieś zobowiazania i kompromisy. Więc jeśli jeden sie nagina, a drugi oczekuje nieustannie tego naginania, sam stojac prosty jak struna to jest chore -to nie jest związek, to pasożytnictwo. I nie da się ukryć, że są ludzie , mylący narcyzm z miłością własną. Cholera cały czas mam przed oczami taką amerykańską sieczkę "mała pieknośc" czy jakoś tak.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 23.10.2012 12:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 Oooo widzisz, bardzo dobrze - o to wlasnie i dokladnie chodzi. Jesli masz kogos, kto "organizuje" Ci caly Twoj czas swoimi problemami, ktore sa najwazniejsze na swiecie, oczekuje, ze bedziesz go akceptowala ze wszystkim co zrobi, obwinia Cie za wiele swoich niepowodzen (czasem nie wprost, ale jednak), do tego jest wiecznie niezadowolony a Ty codziennie budzisz sie z bolem zoladka, czy dzisiaj jest ladna pogoda czy moze pada deszcz, wiec na pewno pan najwazniejszy-na-swiecie jest w zlym humorze to to jest toksyczny zwiazek... A rozwiazanie jest proste - kop w d... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiolasz 23.10.2012 12:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 no i własnie nie rozumiem tego co to jest toksyczny związek, dziękuję za wytłumaczenie, bo jakoś to co widziałam nie kojarzyło mi się z toksycznym związkiem, a może po prostu wtedy tak na to nie patrzyłaś a teraz tak. Dlatego pytałam o to.Ja jak czegoś nie rozumiem to drążę temat aż zrozumiem, albo ktoś chociaż postara sie mi to wytłumaczyć. Nie liczę na domyślność drugiego człowieka bo wtedy powstają niedopowiedzenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 23.10.2012 12:58 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 Nie no, oczywiscie, ze nie patrzysz na to w ten sposob jak jestes w takim zwiazku, bo Tobie sie wydaje, ze przeciez nie mozna miec wszystkiego, ze wszyscy ida na kompromis, ze nie masz tego ale masz cos innego, bo przeciez on Cie kocha i nie moze bez Ciebie zyc, stale Ci to powtarza, to element gry pasozytnictwa... Przychodzi moment olsnienia i wtedy juz nic nie wyglada tak samo. A toksycznosc w sensie "toksykacji" to akurat w moim przypadku kolejny, osobny problem i tu juz zupelnie nie ma wyjscia - szkoda, ze kobiety tak malo o tym wiedza, szukaja powodow, zeby tego nie skonczyc, a uciekac trzeba jak najdalej chocby bardzo bolalo... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 23.10.2012 13:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 Oooo widzisz, bardzo dobrze - o to wlasnie i dokladnie chodzi. Jesli masz kogos, kto "organizuje" Ci caly Twoj czas swoimi problemami, ktore sa najwazniejsze na swiecie, oczekuje, ze bedziesz go akceptowala ze wszystkim co zrobi, obwinia Cie za wiele swoich niepowodzen (czasem nie wprost, ale jednak), do tego jest wiecznie niezadowolony a Ty codziennie budzisz sie z bolem zoladka, czy dzisiaj jest ladna pogoda czy moze pada deszcz, wiec na pewno pan najwazniejszy-na-swiecie jest w zlym humorze to to jest toksyczny zwiazek... A rozwiazanie jest proste - kop w d... Problemy mojego męża są dla mnie najważniejsze na świecie. Akceptuję go z wszystkimi jego pomysłami (choć niekoniecznie same pomysły). Pewnie nie raz w złości obwinił mnie za swoje niepowodzenia. Nie raz był w złym humorze. Nigdy z tego powodu nie wstałam z bólem żoładka Nie uważam,ze nasz związek jest toksyczny. Po prawie dwóch dekadach mogę powiedzieć,ze się docieramy I tu doskonale widać - jak bardzo rózne rzeczy wpływaja na poszczególnych ludzi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 23.10.2012 13:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 Pewnie i tak jest, ale pewnie Twoje problemy dla niego tez sa wazne, prawda? I Ty tez masz prawo byc w zlym humorze? Poza tym jaki jest kaliber tych problemow - czy jest to na przyklad brak kimatyzacji w tramwajach, o ktorym to wielkim problemie mowi sie 2 razy dziennie? Albo sa to takie 'problemy', ktore aby je rozwiazac wystarczyloby ruszyc d....? Nie sadze, bo chyba bys ocipiala szybko. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiolasz 23.10.2012 17:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 Może dla każdego toksyczność znaczy co innego. Dla mnie toksyczny to taki, kiedy partner nie potrafi cię uszanować, okazuje nawet w obecności innych osób, znieważa i wyzywa, robi to i fizycznie i psychicznie, kiedy próbuje odizolować od rodziny i przyjaciół, wybiera co lubisz a co nie, gdzie masz chodzić, co kupowac i co jeść..potrafi cie kontrolować, jest zaborczy i zazdrosny, lekcewazy ciebie i twoje potrzeby, w końcu doprowadza do takiej sytuacji że druga osoba czuje się nieważna, że nic nie umie i nic nie znaczy, ze jej zdanie i potrzeby się nie liczą..ta skrzywdzona osoba być moze czuje wtedy ze "oprawca" jest jej jedynym wyjściem z samotnosci, że własciwie robi jej łaskę ze z nią jest, czuje się od niego uzależniona. Poza tym "ten zły" zrzuca całą odpowiedzialność za swoje niepowodzenia na drugą osobę, zrzuca całą pracę nad związkiem na tą drugą osobę bo on/ona jest bez zarzuty, to ty musisz się poprawić. No nie wiem, ale taki miałam do tej pory obraz toksycznego związku, znam 2 osoby które przez to przeszły i te terapie aby na powrót uwierzyć w siebie ciągną sie latami. Skoro piszesz ze Twój zwiazek taki był to współczuję, naprawdę..ja troche jak Malka,nie uważałam że kompromis jest elementem takiego związku, bo jesli tak, to wychodzi ze i ja i mój maż też jestesmy toksyczni zart oczywiście... Drastyczne troche to co piszesz, mam nadzieję, że Twoja "terapia" odbicia się od dnia będzie skuteczna, życzę powodzenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
emiranda 23.10.2012 17:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 (edytowane) Miłość przychodzi do nas sama, nie wiadomo skąd i dlaczego. Ale to wszystko co dla nas robi. Później musimy zajmować się nią sami. Wydaje sie, ze człowiek nigdy nie musi wykazać się taka pracowitością , jak własnie wtedy kiedy kocha. A od miłości toksycznej, trzeba uciekać i to jak najszybciej. Toksyczny związek rujnuje nasza psychikę i poczucie bezpieczeństwa . Tylko na poczatku trudno przewidzieć co to za związek jest I w tym tkwi problem, mając motyle w brzuchu trudno być nam obiektywnym Edit : Wioluś super opisałaś związek toksyczny, chciałam tez to napisać, ale juz nie muszę we wszystkim się z Toba zgadzam Nawet wrogowi takiego związku nie zyczę Edytowane 23 Października 2012 przez emiranda Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 23.10.2012 18:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 (edytowane) Wiola tak, w sumie wszystko sie zgadza, ale gdyby wystepowaly zawsze wszystkie te elementy to nikt by tego dlugo nie wytrzymal. Nie zawsze masz caly pakiet, nie zawsze tez to wszystko jest na zasadzie pana i wladcy, wystarczy, ze ten "ktos" ma swoje zdanie na tyle silne, ze Ty z kolei dla swietego spokoju zgadzasz sie na wiele, byc moze nie na wszystko, ale na wystarczajaco duzo, zeby zatracic siebie i zapomniec, czego Ty tak naprawde chcesz, chocby chodzilo o to, co chcesz zjesc na obiad... Poczucie wlasnej wartosci nie musi zniknac calkowicie, na szczescie sa tez inni ludzie wokol, ktorzy mowia cos innego i wlasnie ten rozdzwiek jest poczatkiem przebudzenia. Poza tym "oprawca" jak go nazwalas, a wg mnie to raczej "pasozyt" potrafi byc mily, czuly i wrazliwy, to wszystko powoduje ze masz zatracone poczucie rzeczywistosci. Zawsze jest tez jakas swietlana przyszlosc, do ktorej sie dazy i ktora nigdy nie nastepuje. To wszystko jest dosc skomplikowane, ale i proste zarazem, teraz takiego typa potrafilabym poznac z daleka, bo to jest tak, jak malka napisala, ze nie o to chodzi, co on robi a czego nie tylko co to robi z Toba. Przy okazji jest to tez definicja alkoholizmu. Ja mam to wszystko przetrawione w sobie, mozg jest fantastycznym organem, ktory potafi sie swietnie bronic - mam w zasadzie wymazane 12 lat wspolnego zycia z pamieci. Poczucie wlasnej wartosci jako kobieta odbudowalam dzieki kilku fajnym znajomosciom i nie czuje sie juz straumatyzowana chociaz pewnie mialabym prawo, ale to jest tez kwestia pracy nad soba, zeby sie nie dac pokonac. Edytowane 23 Października 2012 przez malgos2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 23.10.2012 18:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 (edytowane) Całkiem niedawno na psycholu założyłam wątek o przemocy, o toksycznych zwiazkach, o tym,ze przemoc "to nie tylko strzał w pysk i kop w nerkę". I na podstawie tego co tam napisałam, na podstawie własnych doświadczeń i możliwości obcowania z kobietami, które przeszły to piekło - sorry Małgoś, ale nie wierzę,że teraz takiego typa potrafilabym poznac z daleka . Te typy sa nierozpoznawalne, do czasu, kiedy juz jesteśmy w "sidłach". Prawdziwy manipulant , nie ma na czole wyryte kim jest, baaaa, nawet gdyby miał wyryte, to i tak by ci udowodniał,ze to tylko twoje złudzenia, a ty oczywiście byś uwierzyła. Dla mnie to co Wiola napisała, to nie jest charakterystyka zwiazku toksycznego, to opis zwiazku z psychopatą/socjopatą (w pełnym klinicznym słowa znaczeniu).To pełne spektrum niegodziwości., sztuczek i schematów postepowania psychopaty... bo to jest tak, jak malka napisala, ze nie o to chodzi, co on robi a czego nie tylko co to robi z Toba. Przy okazji jest to tez definicja alkoholizmu.] to definicja współózaleznienia Edytowane 23 Października 2012 przez malka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 23.10.2012 19:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 Noooo tak, ale jest sie wspoluzaleznionym od uzaleznionego a nieuzalezniony nie powoduje lekow u bliskich swoim nieuzaleznieniem tylko jakby na odwrot... Zreszta ja zdiagnozowalam uzaleznienie poprzez swoje wspoluzaleznienie. Gdyby nie to, oszukiwalabym sie nadal, a tak przynajmniej instynkt samozachowawczy mi sie wlaczyl. Moze przesadzilam, ze potrafilabym rozpoznac kazdego na odleglosc, ale tez uwierz, ze te typy maja podobne zagrywki. Pierwsze wrazenie, kiedy jeszcze jest sie trzezwym na umysle jest bardzo wazne - ja te symptomy kiedys zignorowalam, teraz to widze i na kazda najmniejsza probe manipulacji czy ograniczania wolnosci osobistej jak to nazwalas reaguje alergicznie. Jasne, ze tez i te typy sa rozne, ale tylko niektore z nich moga sie nam wydac atrakcyjne, a na inne jestesmy odporne od poczatku. No i Wiola troche przejaskrawila, ale w sumie to sie do tego sprowadza, forma moze byc rozna, a efekt ten sam - deprecha i jeszcze raz deprecha. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 23.10.2012 19:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 Małgoś, ja pójdę dalej -jak ktoś raz wpieprzył się w związek z psycholem, szansa ,że to powtórzy jest bardzo duża.Ale ja P. nie wkładam do tej szufladki. Ja nie mam prawa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 23.10.2012 19:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 To bardzo optymistyczne, doprawdy. Ja mysle, ze w tym przypadku to byla kombinacja jego charakteru i uzaleznienia + mojego mlodego wieku i zafascynowania nim jako osoba, nie jako partnerem. Taka kombinacja nie ma prawa sie powtorzyc chocby dlatego, ze jestem w zupelnie innej sytuacji zyciowej niz 13 lat temu i juz nie tak latwo mnie soba zafascynowac, nastepny bedzie mial raczej trudny start... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
emiranda 23.10.2012 19:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2012 Wiola przejaskrawiła, bo nie wszystko zawsze występuje w danym związku, ale dobrze to ujęła moim zdaniem, różnica miedzy byciem z psychopatą, bycie w toksycznym zwiazku jest bardzo śliska. I Małgoś niestety jak się ma motyle w brzuchu to trudno racjonalnie myśleć Możesz rozpoznac takiego faceta jak Ci na nim nie zalezy, natomiast jak się zakochasz od pierwszego wejrzenia, to już jest dużo trudniej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.