Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    360
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    475

Entries in this blog

wasiek

Pogoda jest ostatnio do niczego i niestety jeszcze nie dojechałam na budowę. Z tego, też powodu nie zrobiłam jeszcze zdjęć dachówki na garażu ale za to mam coś innego..... a mianowicie ....... juz we wtorek bedę miała prąd na budowie. Czekaliśmy na ten moment troszkę dłużej niż rok i nareszcie jest..... w czwartek postawili dwa słupy na ziemi sąsiada i jeden na naszej ziemi i pociągnęli nam linię wysokiego napięcia. Linię dociągnęli do słupa stojącego na naszej ziemi i na tym też słupie będzie skrzynka. Dalej już do domu pociągniemy kabel pod ziemią - tak bedzie lepiej niż linia napowietrzna.

 


A oto kilka zdjęć - jakże pięknych dla oka słupów - wprawdzie betonowych - ale widok dla mnie bardzo piekny no i odciążający mojego męża, który do tej pory musiał rozciągać kabel do słupa sąsiada.

 

 


http://foto1.m.onet.pl/_m/9f68ccb3d4bed3ded076dd8801d590c9,5,19,0.jpg

 

 


http://foto0.m.onet.pl/_m/e14f4567117cdfce61d448e061fd7308,5,19,0.jpg

 

 


http://foto3.m.onet.pl/_m/588e22a506d6fc690fad723845da8fcb,5,19,0.jpg

 


Ta wieża w oddali to nadajnik polsatu. Na całe szczęście nie telefoniczny, bo ten emituje szkodliwe fale.

 


A tu widok z tyłu domku

 

 


http://foto2.m.onet.pl/_m/3f197a211c3c755e355767f4b06bc4f2,5,19,0.jpg

wasiek

Troche długo nie pisałam, ale niestety trzeba pracować. I w związku z pracą musiałam wyjechać na szkolenie połączone z imprezą integracyjną. Było fajnie bo nad jeziorem i w bardzo ciekawym miejscu. Troszke odpoczęłam i naładowałam baterie Niestety, nawet tam ścigał mnie mój wykonawca, który nie może się już doczekać, kiedy zapłacę mu ostatnia ratę za robociznę. Skończył 13 czerwca i mysli, że ja juz od razu mu zapłacę? A może poczeka sobie na resztę pieniędzy tak jak ja czekałam, kiedy On zacznie mi budować domek? Jak myslicie, chyba to bedzie uczciwe z mojej strony - jak teraz ja trochę poodwlekam termin zapłaty?

 

 


Na budowie teraz dzieje się powoli....mój mąż układa dachówke na garażu i została mu do położenia jeszcze jedna strona dachu. Prawdopodobnie bardzo ładnie ta dachówka - Roben miedziana angobowana - wygląda - tak mówi mój mąż ale ja muszę sama sprawdzić. Poniżej wklejam zdjęcia domku w stanie surowym zamkniętym dachem a zdjęcia z dachówką wkleję jak tylko je zrobię.

 

 

 


http://foto0.m.onet.pl/_m/3bd9cbdfdd224dd9bd4b94d5d9fd9ba0,5,19,0.jpg

 


http://foto3.m.onet.pl/_m/74dcca57915ecbcb878cd10ed40714ff,5,19,0.jpg

wasiek
Dzisiaj ogólny zastój na budowie. Mój mąż po raz pierwszy od dłuższego czasu mógł sie wyspać do woli, bo nie musiał wcześnie wstawac i jechac. Poza tym, miał dzisiaj co innego do zrobienia a mianowicie położenie kafelek a raczej kafli ( 40x80 ) w mieszkaniu córki. Po południu jak wracałam z pracy zaczął padać deszcz no i ja tez nie mogłam pojechac na budowę. Jutro muszę to nadrobić.
wasiek

Dzisiaj jest ten WIELKI DZIEŃ

 


Koniec budowania mojego domku przez dotychczasowa ekipę, czyli udało im sie zamknąć dachem mój granacik. Tak więc od dzisiaj mam juz stan surowy zamkniety, chociaz dla mnie jest w połowie zamkniety bo ma tylko dach a nie ma okien i drzwi. Ale i tak jestem bardzo szczęśliwa, że na jakis czas kończą się moje kłopoty z brakiem wspólpracy z wykonawcą. Ten wykonawca nie będzie juz u mnie nic więcje robił. Teraz musimy porządnie posprzątać po nich i jechać dalej. Kolejny etap to woda, czyli podciagniecie wodociagu juz do domku. Troche tego będzie, bo musimy jeszcze wykopać dół na długośco co najmniej 30 metrów. Na 70 juz jest wykopany i tam położymy rury, w których będzie płynęła do naszego domku woda


Jako, że nie miałam dzisiaj czasu, żeby jechac na budowę to i nie mam aktualnych zdjęc mojego Granacika. Obiecuje poprawe i jutro obowiązkowo wkleje nowe zdjęcia.

wasiek
Dzisiaj już wtorek, dzień kiedy powinnam rozliczyć się z wykonawcą czyli odebrać mojego Granacika w stanie surowym - zamknięty dachem. Nic z tego, myślę, że posiedzą u mnie jeszcze do końca tygodnia, bo cos słabo im to kończenie wychodzi. Do dzisiaj nie pokryli jesczce do końca papą dachu, nie zrobili do końca wykuszu, no i bałagan nadal jest niemiłosierny. Dzisija też, w związku z planowana datą odbioru umówiłam się z inspektorem nadzoru budowlanego w celu odbioru budynku. Jako, że odbiór nie nastąpił a inspektor przyjechał, kazałam mu dobrze obejrzeć dom i powiedzieć czy wszystko jest w porządku. Oglądał, mierzył i porównywał do projektu przez 3,5 godziny. Na koniec stwierdził, że dom jest postawiony w sposób przeciętny dach połozony niechlujnie, krokwie nierównomiernie ale to w niczym nie przeszkadza. To tylko estetyka budynku. Dziury w ścianie zasłoni tynk i ocieplenie zewnętrzne i wszystko będzie ok. Za usługę chciał skasować mnie na 80 dyszek ale dałam mu 100 i powiedziałam, że będę jeszcze korzystać z jego usług. No a teraz czekam dalej na wyjście ekipy z mojej budowy. Wprawdzie taras i schodki do domku będzie musiał mi zrobic kto inny no ale cóż.....ciekawe jaki kosztorys koncowy przedstawi mi mój wykonawca.........
wasiek

a teraz wkleje parę nowych zdjęć z budowy;

 

 


tak widać już nasz domek od strony tarasu

 

 


http://foto2.m.onet.pl/_m/bd38c96b409cf21e025c489cbc15b946,5,19,0.jpg

 


a tyle pracy wykonał juz mój mąż w swoim garażu

 


:) i nawet bardzo sprawnie mu to idzie mimo, iż robi to pierwszy raz i pomaga mu tylko nasz zięć.

 

 


http://foto0.m.onet.pl/_m/e6b051f1954656cf1fff1c3be99f78d8,5,19,0.jpg

 

 


jak widac wszystkiego można się nauczyc i nie przepłacać "fachowcom"

 

 


http://foto3.m.onet.pl/_m/607925e045c6d13048133d5748d5b0cb,5,19,0.jpg

 


a tak wygląda przód dachu, który do wtorku mają skończyć.

 

 


http://foto3.m.onet.pl/_m/3d10aa5eb0bb35f3a8f967f84dc9659f,5,19,0.jpg

wasiek

Witam, właśnie wróciłam z budowy. Myślę, że historii o naszej budowie już wystarczy, tak więc pisać będę na bieżąco o postępach teraźniejszych. I tak przedwczoraj było niezbyt miło. Mój wykonawca przedstawił mi rozliczenie za więźbę dachową łącznie z deskami na pokrycie.To akurat on kupował. Pewnie zapłaciłabym tak jak w rachunku wykonawcy ale tak się złożyło, że zabrakło 1,5 m3 drewna i tym razem po drewno pojechał mój mąż. Oczywiście kupił i dostał fakturę a drewno załatwiane przez mojego wykonawcę miało być bez faktury czyli w cenie netto. Sami wiecie jak to jest, zawsze to troszkę zaoszczędzonych grosików. Zdziwienie moje było WIELKIE jak porównałam cenę netto z faktury z ceną netto od mojego wykonawcy!!!! Wyobraźcie sobie - na fakturze cena netto za tarcicę 450zł a u wykonawcy 480 zł. Zaraz też pomyśłam sprawdzę cenę za krokwie i murłaty w tej hurtowni i za telefon. Dzwonię i pytam o cenę krokwii i murłat a Pani mówi mi, że 850 zł brutto, netto 696zł. Dla pewności pytam czy cena zależy od grubości albo długości krokwii? Pani, że nie - cena jest za m3. Ok, popytałam jeszcze o parę szczegółów typu czy drewno w marcu miało taką samą cenę, bo może było tańsze? Pani i owszem drewno wcześniej kosztowało 830 brutto za m3

 


Dalej pytam - czy mają jakieś szczególne ceny jeżeli drewno jest na już? Bo wiadomo teraz trzeba na wszystko czekać. Pani mi odpowiada, że absolutnie, w marcu nie trzeba było czekać na realizacje zamówienia. Acha, myślę sobie no to fajnie. Wiecie jaką cenę netto policzył mi mój wykonawca??? 800 zł. Jako, że następnego dnia miałam rozliczyć się z wykonawcą przygotowałam swoje własne rozliczenie oczywiście w cenach netto podanych mi przez pracownicę składu. Kasy tez przygotowałam tylko tyle ile wychodziło mi z wyliczeń. Jestem już u mojego wykonawcy i mówię, że rozliczę się z nim ale nie po tych cenach, które on mi przedstawił tylko po cenach netto z hurtowni i daje mu do wglądu moje rozliczenie oraz fakturę za tarcicę. Słuchajcie...gul tak mu skoczył, że aż facet wstał i do mnie .... a co Pani sobie myśli, że ja będę dopłacał do Pani drewna? Ja mu na to ....a co Pan sobie myśli, że znalazł naiwną kobietę??? Jestem bankowcem i za nim się rozliczę wszystko dokładnie analizuję a tu ma Pan czarno na białym - mówię o fakturze - i ja nie będę przepłacać. Facet cały czas mówi, że on zapłacił za to moje drewno po takich cenach jakie napisał. Złapał za telefon a wściekły był bardzo - i dzwoni do właściciela składu i pyta - dlaczego wpuszcza go w maliny z cenami za drewno??? Mój wykonawca był naprawdę wściekły i stwierdził, że więcej drewna z tego składu brał nie będzie. Suma, sumarum stanęlo na tym, że ma załatwić ceny netto, które były na składzie a jak właściciel nie będzie chciał sie dogadać to on weźmie to drewno na swoją firmę czyli z 7% vatem a mnie sprzeda bez vatu ale wystawi f-re za usługę tez 7%. Zostawiłam mu, w celu rozliczenia się - 5000 zł a resztę jak załatwi sprawę do końca. Wcześniej dałam mu już zaliczkę 4900zł. I tak zasnęłam myśląc, że sprawę mam juz z głowy. Naiwna byłam. Godzina 7 rano następnego dnia dzwoni do mnie mój wykonawca i mówi, że on nie wie czy to wszystko będzie dobrze i niech sie dobrze zastanowię czego chcę, bo jeszcze mogę mu zapłacić według jego rozliczenia. Ja mu na to niech Pan jedzie do składu i rozmawia a jak Pan tam będzie to proszę do mnie zadzwonić. W międzyczasie przeliczyłam sobie jeszcze jakby to było jak poprosiłabym o normalną fakturę. Wyszło mi na to, że po odliczeniu 15% Vatu - mniej zapłacę niż po tych cenach, które przedstawił mi wykonawca. Dobra ale czekam na telefon. Dzwoni i mówi, że właściciel nie chce policzyć cen netto ( bo sie po prostu zaczoł już bać ) no to ja mówię, to niech Pan weźmie to na siebie i zrobimy tak jak Pan wczoraj mówił. Upewniam sie jeszcze, że nie policzy mi Vatu a on do mnie taki tekst - no kupuje drewno na 7% Pani mi tak płaci ja do tego wytawiam f-re na usługę też na 7% i to Pani tez mi płaci. Nie wspomniałm, że za zakup tego drewna facet doliczył sobie jeszcze 7% kosztów zakupu. Czyli suma 21% o kurczę wkurzyłam sie niemiłosiernie i mówię, że i tak przecież płacę Panu za zrobienie dachu!!!! A on, że jak będzie miał fakturę to musi ja rozliczyć a ja płacę mu przeciez w cenie netto!!! No to ja krótko - poproszę o normalną fakturę Vat. Kurczę zapłacę w całości - później odliczę sobie 15%VAT-u i tak czy inaczej będzie to mniej niż jego rozliczenia. Facet był wściekły - słuchajcie na mnie i powiedział, że ładnie namieszałam. No nie, tego było mi juz dość. Ja namieszałam bo doliczyłam się, że chce mnie po prostu orżnąć na 1800zł.!!!! Uwierzycie??? Zaraz też nie omieszkałam przypomnieć, że niedługo 10 czerwca ostateczny termin wykonania usługi zbudowania domu w stanie surowym. I usłyszałam, że we wtorek czyli 12.06.2007 juz wybywa ode mnie. Nie mogę się doczekać i aż wierzyć mi się nie chce ale płakac na pewno nie będę, wręcz odwrotnie

wasiek

Tak wygląda w dużym skrócie historia naszej budowy. Po drodze było jeszcze bardzo duzo innych "fajnych" rzeczy typu......a za mało od Was wziołem... teraz za taką budowę liczy sie więcej.... Pan jak zaczoł nam w marcu budować to zaczoł mnie, tak jak gdyby straszyć, że podniesie cenę za wykonanie. Nic z tego, ze mna tak łatwo nie będzie. To ja na tym wszystkim straciłam. Gdyby budowa była rozpoczęta w tamtym roku to nie wydałabym tyle na stan surowy jak teraz. W styczniu nie oglądając sie na wykonawcę zaczęłam kupować materiały na dom. Kupiłam pustaki 24 x 60 po 7 zł, 12 x 60 po 4zł., dachówkę Robena po 2,50 za sztukę i wiele innych materaiłów jak papa. Cały ten materiał stał na placu budowy. Acha, zamówiłam też okna pięciokomorowe Rehau i dobrze, że okna te mogą jeszcze cały czas stać w Firmie i czekac kiedy będę je potrzebować.

A tu jeszcze wklejam parę zdjęć z początku budowy.

Oczekiwany stan zero, czyli zazbrojona i zalana betonem płyta podłogowa.

 

http://foto1.m.onet.pl/_m/2e996095b6ef5a9a26c9805fc496f291,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto1.m.onet.pl/_m/2e996095b6ef5a9a26c9805fc496f291,5,19,0.jpg

 

a tutaj juz z izolacją poziomą...

http://foto2.m.onet.pl/_m/9bf37a6c5cb9849784e973ea87c6d1b6,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto2.m.onet.pl/_m/9bf37a6c5cb9849784e973ea87c6d1b6,5,19,0.jpg

 

Widać jak ściany rosną powoli ale w końcu zaczęły rosnąć...

 

http://foto0.m.onet.pl/_m/cb1d27eea23dfff2395087f4dea906a8,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto0.m.onet.pl/_m/cb1d27eea23dfff2395087f4dea906a8,5,19,0.jpg

 

http://foto2.m.onet.pl/_m/e68c1f966e365c8afa11a5bf8192014a,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto2.m.onet.pl/_m/e68c1f966e365c8afa11a5bf8192014a,5,19,0.jpg

W tym samym czasie mój mąż budował cały czas swój garaż. Szło mu to bardzo szybko i zanim został wykonany stan zero naszego domku to garaz juz stał zamknięty dachem....

http://foto1.m.onet.pl/_m/f37c39737992cf6f2857c61d86b3c711,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto1.m.onet.pl/_m/f37c39737992cf6f2857c61d86b3c711,5,19,0.jpg

 

Dobrze, że chociaż tutaj wszystko szło normalnie

http://foto2.m.onet.pl/_m/1053de99f1efc6fcc3cf4561ab8ced2e,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto2.m.onet.pl/_m/1053de99f1efc6fcc3cf4561ab8ced2e,5,19,0.jpg

 

http://foto3.m.onet.pl/_m/29b81b04431e7cf20bddc5d58effc0cf,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto3.m.onet.pl/_m/29b81b04431e7cf20bddc5d58effc0cf,5,19,0.jpg

 

http://foto3.m.onet.pl/_m/ae6f5b507e03050e8df716c5b0e2a8fb,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto3.m.onet.pl/_m/ae6f5b507e03050e8df716c5b0e2a8fb,5,19,0.jpg

 

http://foto2.m.onet.pl/_m/8e590f0d354defd09b53f76628c12aa2,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto2.m.onet.pl/_m/8e590f0d354defd09b53f76628c12aa2,5,19,0.jpg

 

http://foto0.m.onet.pl/_m/2acd6d8363cf50b02615405f89d495fc,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto0.m.onet.pl/_m/2acd6d8363cf50b02615405f89d495fc,5,19,0.jpg

 

http://foto2.m.onet.pl/_m/766f3fadd08691ae947eec5d9499f8e6,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto2.m.onet.pl/_m/766f3fadd08691ae947eec5d9499f8e6,5,19,0.jpg

 

a tutaj doskonale widać postęp prac na budowie garażu i na budowie domku. Garaż już stoi zadaszony a na pierwszym planie widać dopiero fundamenty naszego Granacika.

 

http://foto2.m.onet.pl/_m/b6afa6399e70d8a02b7ae548479fa132,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto2.m.onet.pl/_m/b6afa6399e70d8a02b7ae548479fa132,5,19,0.jpg

 

Myślę, że na dzisiaj wystarczy tego fotostory. Powoli opisywała będę na bieżąco postępy robót naszej dłuuuugiej budowy.....

wasiek

Historii naszej budowy ciąg dalszy.

 


Jak już napisałam wcześniej formalności mieliśmy już załatwione więc, zaczęliśmy poszukiwania ekipy, która postawiła by nam nasz Granacik. W międzyczasie mój mąż cały czas karczował las, który wyrósł nam na polu. A dużo tego było, bo trzeba było zrobić miejsce i na dom i na drogę.

 


http://foto1.m.onet.pl/_m/429e6d8b743ccdf86716705cd78f7801,5,19,0.jpg

 

 


Pytaliśmy też znajomych, którzy się wybudowali o ich fachowców ale niestety, nikt nam nie polecał swoich wykonawców bo za dużo przejść z nimi mieli. Daliśmy ogłoszenie do lokalnych mediów i…. odzew był i owszem ale ceny powalały totalnie…np. jedna z firm przedstawiła nam kosztorys na kwotę 190 tyś brutto z ich materiałami. Razem z mężem przeliczyliśmy sobie materiały potrzebne do postawienia stanu surowego i wyszło nam, że koszt tychże materiałów po aktualnych wtedy cenach, to rząd 70-80 tyś brutto. W związku z tym stwierdziliśmy, że budowa naszego domku w stanie surowym zamkniętym wraz z robocizną powinna zamknąć się gdzieś około 100 -110 tyś brutto. Tyle akurat mieliśmy gotówki na początek, po sprzedaży mieszkania i plus oszczędności. Stan surowy chcieliśmy postawić za gotówkę a na wykończenie wziąć kredyt. Nadmienię, że mieliśmy dwa mieszkania jedno przeznaczone na budowę a drugie syna gdzie cały czas mieszkamy w nim. Teraz widzę, że pośpieszyliśmy się ze sprzedażą mieszkania. Ale gdybym była jasnowidzem i widziała to szaleństwo, które opanowało rynek mieszkaniowy pół roku później to na pewno nasza decyzja byłaby zupełnie inna a i kwota uzyskana byłaby dużo większa, chociaż i tak jak na tamten okres uzyskałam bardzo dobrą cenę za mieszkanie. Wracając do poszukiwań wykonawców to w pewnym momencie kolega męża polecił nam Firmę, która poprawiała mu jego budowę po poprzednikach. Mówił, że właściciel to „stary” budowlaniec znający się na budownictwie i jak tylko będzie miał czas to warto skorzystać z jego usług. Spotkaliśmy się z właścicielem Firmy i po kilku dniach przedstawił nam ofertę cenową. Obiecywał góry złote … ja Pani zrobię tak, że o nic nie będzie się Pani musiała martwić. NOOO, zachęcające to było tym bardziej, że ja laik totalny w budownictwie byłam…. Więc ktoś taki co to wszystkim się zajmie bardzo mi odpowiadał. Suma sumarum uzgodniliśmy cenę za stan surowy zamknięty – bez dachówki – na kwotę 35 tyś brutto. Kwota początkowa budowlańca była 38 tyś. ale zbiłam o te 3 tysiące i naiwna - myślałam, że robię dobry interes. Czas cały czas gonił a my dalej staliśmy w miejscu. Mój mąż pod koniec czerwca zniwelował teren

 

 


http://foto2.m.onet.pl/_m/fd614506ca500449779398c8e6e155ce,5,19,0.jpg

 


a tutaj droga nasza będzie....

 


http://foto2.m.onet.pl/_m/d0a72eac4fb2c2eb4ccf4987485258de,5,19,0.jpg

 


tutaj przygotowanie drogi, żeby ciężarówki mogły wjechać...ciężka praca mojego męża..

 

 


http://foto1.m.onet.pl/_m/dc010d26ebecce9660f96c6c270ea4f1,5,19,0.jpg

 


i na początku lipca dopilnował, żeby geodeta dobrze wyznaczył nam domek i garaż. Chciał zacząć sam wykopy pod fundamenty garażu ale nasz wykonawca przekonywał, żeby poczekać i za jednym kosztem zrobimy wykopy na dom i garaż. No i czekaliśmy bo on już, już może zaczynać ale zawsze coś mu przeszkadzało. Ale najlepszą wymówkę to miał w sierpniu. Cały prawie miesiąc lał deszcz więc postępu robót nie było żadnych. W końcu we wrześniu zaczęłam przyciskać, że ile można czekać? Mąż już chciał sam wykopać fundamenty na garaż a ten cały czas, że on ma już sprzęt i już wchodzi na budowę. I tak Minoł jeszcze wrzesień. Ja, jeszcze na początku załatwiania formalności z budową, mówiłam, że nie zależy mi aż tak bardzo, żeby szybko wybudować dom. W związku z tym we wrześniu stanęło na tym, że Pan zrobi nam stan zero i jak będzie miał czas to do końca roku postawi stan surowy a jak nie, to zaraz w styczniu jak tylko będą warunki atmosferyczne pozwalały to buduje na całego.

 


A to już wykopane fundamenty na garaż i inwestor we własnej osobie przygotowujący zbrojenie....:)

 

 


http://foto2.m.onet.pl/_m/78dec85c09cd390301fbc60bbb586f16,5,19,0.jpg

 


Pan oczywiście cały czas mówił, że zrobi, zrobi tylko, że ludzie mu powyjeżdżali za granicę i nie ma kim pracować. W skrócie - czekałam do marca jak wszystko tak naprawdę ruszyło. Fakt, fundamenty wykopane i zalane we wrześniu na koniec miesiąca.

 


http://foto3.m.onet.pl/_m/ef9ad10bd28718a780ed9ff7435ce93b,5,19,0.jpg

 

 


Potem w styczniu z doskoku zrobiono stan zero, czyli zazbrojono i wylano płytę betonową. I znowu przerwa.

 


http://foto3.m.onet.pl/_m/9f9a13b4cd152da302e3455531deb9eb,5,19,0.jpg

 


Wykonawca cały czas przekonywał mnie, że technologicznie to jest bardzo dobrze bo wszystko osiądzie i dom nie będzie miał później żadnych pęknięć bo nie będzie już tak intensywnie pracował. Nie wiem jak to jest naprawdę ale wiem, że inni budują dużo szybciej i spokojnie mieszkają w domkach. Ja w międzyczasie rozglądałam się za kimś innym ale cóż, nie znalazłam ( patrząc z perspektywy czasu to mój duży błąd).

 


[/img]

wasiek

Witam wszystkich czytających. Naczytałam się tylu dzienników, że sama też postanowiłam pisać... a co tam Miło będzie za jakiś roczek lub dwa przypomnieć sobie wszystkie trudy pewnej budowy.....

 


Na początek troszkę historii;

 


ziemię rolną -prawie 3 hektary za miastem - kupiliśmy aż 18 lat temu. Gołe pole, lasek i dolina. Tutaj miał stanąć warsztat, ponieważ mój mąż miał własny " biznes" stolarski

 


No, ale za nim zaczeliśmy cokolwiek załatwiać, własny biznes stolarski trzeba było zwinąć ponieważ na tym rynku , nastąpił WIELKI KRACH.

 


Potem zajeliśmy sie zupełnie czym innym a pole nasze powoli zarastało samosiejkami. A i jeszcze sąsiadowi pozwoliliśmy wypasać tam krowy....tyle trawy na łące a co ma sie zmarnować.....Moja druga połowa bardzo często mówiła, że czas rozpocząć budowę ( to jego wielkie marzenie - wybudować dom ) a ja go zawsze ściągałam na ziemię mową;

 


- najpierw trzeba dzieci wykształcić a poza tym mamy gdzie mieszkać - Muszę się przyznać, że przez te wszystkie lata ja byłam bardzo niechętna jakiejkolwiek budowie

 


No i tak minłęo sobie te 18 lat, dzieci wykształciliśmy, porozjeżdżały się po Polsce i zagranicy i znowu wrócił temat zagospodarowania naszego pola. I tak po namowach mojego męża i naszych wybudowanych już znajomych coś mnie naszło, że ....a może jednak warto coś postawić na tej ziemii, tym bardziej, że odległość do miasta bardzo się zmniejszyła. Ja miastowa jestem ..... Miasto rozwinęło się w kierunku naszego pola ( tak cały czas mówiłam o tym skrawku ziemii ), powstały całe osiedla domków jednorodzinnych po jednej stronie i po drugiej stronie głównej drogi krajowej.

 


I tak nastał rok 2005 sławetny rok, ponieważ właśnie wtedy podjęłam świadomą decyzję, że ......budujemy.... Przeanalizowałam wszystkie ZA i PRZECIW no i wyszło, że OK! Dzieci jak napisałam wykształcone, swoim życiem się zajęły no to teraz czas dla NAS Nie miałam więcej wymówki dla męża.....

 


No i zaczęłam chodzić po urzędach, szukać projektu odpowiedniego a czas sobie płynął....Acha nie dodałąm, że w międzyczasie ziemia nasza weszła w skład Parku Krajobrazowego.... no i zaczęły się schody. A .....jeszcze była też jedna bardzo ważna informacja, która przyspieszyła moją decyzję o budowie a mianowicie koleżanka z Urzędu Miasta, która zajmuje się sprawami pozwoleń na budowę powiedziała mi, że jeszcze trochę i nic nie będę mogła postawić na tej ziemi, ponieważ ma wejść ustawa, która będzie pozwalała postawić siedlisko na ziemi rolnej ale tylko w przypadku, jeżeli będę miała tej ziemi 7 hektarów!!!! Acha nie napisłam jeszcze, że nie wydano nam zgody na odrolnienie tej naszej ziemii, pomimo, że jest to klasa V, VI i łąki. No, ale my jesteśmy właścicielami więcej niż 1 hektar ziemii, tak więc mogliśmy postawić siedlisko. I znowu schody.... siedlisko i owszem ale w maksymalnej odległości od innego siedliska nie większej niż 100m!!! Tak mówi ustawa. Długo głowiliśmy się co z tym fantem zrobić, ponieważ nasz najbliższy sąsiad ( ten, który krowy wypasał na naszej łące ) ma swoje siedlisko jakieś 500m od naszego miejsca na dom

 


Myśleliśmy, myśleliśmy szukaliśmy innego wyjścia .... i znaleźliśmy przy pomocy dobrych znajomych.. Nie powiem jakie, bo.....Parki Krajobrazowe...no i cała reszta....

 


Wracając do tematu dostaliśmy w końcu warunki zabudowy z Gminy, sprawdziliśmy plan zagospodarowania przestrzennego ( to zrobiliśmy oczywiście na początku ) no i znaleźliśmy projekt, który bardzo nam odpowiadał rozkładem pomieszczeń. Dalej już troszkę szybciej niż poprzednio, zaczęliśmy od zmian projektu i pozwolenia na drogę. I tu kolejny klaps - nie dostaliśmy pozwolenia na zjazd na drogę krajową a cały plan zagospodarowania naszej ziemii opierał się na tym właśnie wjeździe. I znowu bieganie po urzędach, odwoływanie się... i mnóstwo innych ( czytaj szukanie znajomych :) ) rzeczy. Nic z tego - wydano nam pozwolenie na budowę wjazdu ale z drogi gminnej, gdzieś ponad 150 metrów do miejsca gdzie miał stanąć nasz dom. Na dodatek teren ten zarósł lasem, więc najpierw czekało nas karczowanie lasu, żeby zrobić miejsce na drogę. Nie napisałam wcześniej, że pozwolenie na budowę otrzymaliśmy dopiero w maju 2006 r. Ale najważniejsze, że mieliśmy już wszystko, warunki zabudowy z Gminy - obostrzone bo przypominam to Park Krajobrazowy -, pozwolenie na budowę, pozwolenia na drogę no i zmieniony układ zagospodarowania przestrzennego naszej ziemii. Czyli teraz przyszedł czas na szukanie wykonawcy. Ale o tym następnym razem......



×
×
  • Dodaj nową pozycję...