Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    122
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    425

Entries in this blog

Moira

dziennik Moiry

O przypomniałam sobie o jeszcze jednej niemiłej niespodziance, po odkryciu której opadły mi nie tylko ręce ale i zęby musiałam zbierać.

 


Przy odkopywaniu fundamentu odkryłam, że nasi chłopcy z typowym zagranicznym akcentem pomylili się przy stawianiu wykusza. Nie zachowali symetri i jeden kąt wyszedł im mniejszy. Zamiast rozebrać ten kawałek (pewnie się im nie dało bo ława pewnie też wylana pod złym kątem) to co zrobili. Zrobili rzecz najprosztą pod słońcem co by zadowolić inwestora estetę - po prostu ten fragment który jest widoczny na zewnątrz wymurowali już prawidłowo. Skutek taki że część górna fundamentu i cały róg wykuszu jest oparty tylko na jakieś góra 10 cm na pozostałej cześci fundamentu. Reszta wisi w powietrzu. Ups... w piasku.

 


Dobrze że chociaż zadbali o izolacje - wszystko ładnie wysmarowane dysperbitem.

 


Stałam tak oniemiała i dopiero po paru minutach zdesperowana chwyciłam za telefon i dzwonię do mężą z płaczem bezsilności. Mąż za chiny nie mógł zrozumieć moich opisów sytuacji. W końcu stwierdził, że jak się nie zawaliło przez trzy lata to i teraz się nic nie powinno złego dziać, a nad wykuszem już nic nie ma więc i większych obciążeń już nie będzie.

 


Uspokoić mnie trochę uspokoił, ale nerwy mnie do tej pory lekko szarpią.

Moira

dziennik Moiry

W sobotę coś mnie dorwało - to pewnie ta szyszynka na światło słoneczne tak reaguje - i spać nie mogłam. Po pięciu godzinach snu zerwałam się na nogi i dalej porządki wiosenne. Zaczęłam od domu, ale jak tylko chłopcy budowlańcy weszli na działkę to i ja juz gotowa byłam na roboty ziemne.

 


Chłopcy mieli odkopać fundamenty i ocieplić styropianem i dodatkowo folia kubełkowa.

 


Wcześniej z tydzień temu dogadywałam sie z ojcem jednego z nich (miał robić, ale się nie pokazał - syn przyszedł z kolegami - wcale nie żałuję). Trudna to była rozmowa bo nie nadajemy na jednej fali, jak mówię jak głupia kobitka to on mi jakieś farmazony wciska, jak zaczyman zachowywać się jak stara jędza to się obraża. W kazdym razie rozmowa między nami była o dwóch sprawach: primo ocieplenie fundamentów, secundo wykopanie rowków pod gaz. Krótko uciełam wtedy dyskusje o gazie argumentem, że dopóki nie będzie projektu nie wiemy jak kopać, więc teraz możemy tylko o fundamentach pogadać.

 


NO to gadaliśmy - przynajmniej mi się tak wydawało - ugadaliśmy się na dwie stówy. Jeszcze pytał się ile to metrów.

 


A tu niespodzianka. Chłopcy robią - nie powiem nie najgorzej, nie trza stać i pilnować - a to duży plus. W końcu wieczorem mówią, że chcieliby zaliczkę. No to mój mąż proponuje 50 zł i tu

 


Kolesie kręcą nosami, że to mało. NO to mąż podbija stawkę do stówy. Kolesie że za taką robotę to ze dwie stówy. Mąż zdziwiony rzuca to co całą kasę mam wam teraz zapłacić.

 


Totalna konsternacja. Chłopcy mówią, że ojciec to się zgodziła na dwie stówy, ale za wykopy do gazu.

 


Ma facet szczęście że osobiście się nie pojawił. Demencja alkoholowa by go nie uratowała.

 


Trochę nam ręce opadły kiedy nam krzyknęli 500 zł za te 23 m fudnamentu, argumantująć że ruscy to biorą 20 zł/m2.

 


Zapłaciliśmy, ale potem byliśmy na siebie wściekli. Obiecaliśmy sobie, że to ich ostatnia robota u nas.

 


A już nawet zastanawiałam się czy by ich nie wziąć do elewacji.

 


W sobotę był także polecony przez Darka B. (Kominki Bielawski) pan od rozprowadzenia ciepełka z kominka. Szlag trafił wszystkie moje przemyślenia i koncepcje. Pan krótko: to nie będzie działać. Za to działać ma dopiero z DGP. Machnełam ręką i zostawiłam męża co by wszystko ustalił. Na odchodnę rzuciłam tylko, że chcę by działalo.

 


Mąż jak to mąż gadatliwy, tak się rozgadał, że wszystko mu się poukładało w głowie, tylko zapomniał ustalić za ile.

 


I tak oto kolejna robota, której cena końcowa pewnie zwali nas z nóg.

Moira

dziennik Moiry

wczoraj wstawili okna na górze i co do okien to nie mam zastrzeżen, ale teraz dopiero wychodzą kolejne błędy i niedopatrzenia budujących (gdzie byłeś kieroniku budowy). Okna w lukarnach są o 30 cm niższe niż pozostałe okna. To że są niższe to wiedziałam, ale nie wiedziałam (zadeskowane otwory), że okna zaczynają się i kończą na innych wysokościach. I wprawdzie w naszej przyszłej sypialni to nie razi bo okno lukarny porównuje się do okna balkonowego - więc to ujdzie, ale w pokoju obok okno lukarny sąsiaduje ze ścianą szczytową na której jest okno w normalnej wysokości. Okna ciemne więc widać jeszcze bardziej. Ale teraz to już po ptokach.
Moira

dziennik Moiry

Cd. okien

 

Jeszcze tak szybko z pracy nie wracałam. Okna, okna tam czekają a ja muszę przez korki do domu.

W końcu dojechaliśmy i pełny zachwyt. Pierwsze co widzę to okno w kuchni - śliczne. Potem wchdzę dalej i jadalnia - to już poezja. Biegam, cieszę się razem z córką. Biegnę po aparat co by zrobić fotki - a wszystko to na oczach dwóch panów wstawiających okna. Córka tak samo podniecona, chociaż pewnie bardziej z możliwości sfotografowania się niż z tych okien. Niestety na filmie były tylko trzy wolne klatki. Więc może dzisiaj porobię zdjęcia reszcie okienek.

Teraz dopiero widać trafność naszych decyzji, aby obniżyć parapety na 90 cm (było 100) i na podniesienie wysokości drzwi balkonowych. Na wspomnienie 2 m otworu wzdrygamy się oboje - tak pięknie i przytulnie wygląda teraz nasz taras. Pomimo ogromnego pobojowiska dookoła domu i a w środku dużo sprzątania nas czeka.

Moira

dziennik Moiry

Och słuchajcie ta kupa gruzu, którą postawiliśmy przed trzema laty, w końcu zaczęła przypominać dom.

Okna na dole wstawione i zaczynam kochać już ten dom, choć po trzech latach czasami nachodziła mnie myśl rzucić wszystko w diabły i zamieszkać w bloku.

Teraz już wiem że było warto.

Moira

dziennik Moiry

Cena tych białych płytek jeszcze niższa niż pamiętałam - 14,95 zł.

 


Kupiliśmy, a co tam najwyżej glazurnik będzie marudził. Na wszelki wypadek sprawdziłam czy trzymają wymiar i ich twardość. Może powinien to zrobić mąż, ja mam takie słabiutkie łapki, że czasami nawet słoika nie odkręcę. W każdym razie mój test wypadł pomyślnie.

 


Przed chwilą dzwonił mąż, że okna dowieźli i że są śliczne. Już nie moge się doczekać, aż je zobaczę. Siedzę jak na szpilkach, a jeszcze tak pięknie słońce świeci.

 


Muszę jak najszybciej wracać do domu.

 


W dodatku dzisiaj w nocy okradli naszego dalszego sąsiada jak spał - podobno szajka która grabiła w Józefowie teraz zmieniła terytorium. A u nas tyle towaru i jeszcze te okna. Mam nadzieję że psy i alarm ich skutecznie odstraszy.

Moira

dziennik Moiry

No i nasz mały problem rozwiązany. Nadproża poprawione. UFf. A już się bałam, że przez te głupie nadroża posypie się nam harmonogram budowy. Na szczęście poszło lepiej niż myślałam. Wprawdzie jakość wykończenia tych nadroży , ale mąż mnie pociesza, że przecież to i tak będzie zatynkowane. Za to naprawdę okna balkonowe będą super. Zwłaszcza okno tarasowe zyskało bardzo wiele na urodzie tą zwiększoną wysokością.

 


W sobotę wybraliśmy się na zakupy budowlane. Plan do wykonania: kupić - umywalkę, sedes, kabinę (łazienka na dole) i kominek.

 


Kupiliśmy tylko kominek - Tarnawę Comfort 18 KW w Żabiej Woli. Pan Darek B. tak zachwycił mojego męża, że cały weekend tylko o tym mój ślubny opowiadał - mnie, swojemy koledze , który nas odwiedził w weekend i mojej rodzinie u której bylismy na imprezie. Zauroczony mąż dostał takiego powera do budowy, że będę musiała chyba spuścić z tego dyktatorskiego tonu, jakim do tej pory się cieszyłam.

 


Umywalki i sedesu nie kupiliśmy - niestety. Wybraliśmy Ceresitu umywalkę Lotos i sedes Delfi. Obejrzeliśmy te artykuły w trzech sklepach i w każdym są porysowane. Okazuje się, że Ceresit pakuje to na palety bez kartonu czy chociażby foli i pewnie podczas rozpakowywania rysuje się. Nie chcę nowej porysowanej umywalki i sedesu. Jak nie znajdziemy gdzieś nie porysowanych to będziemy musieli poszukać innej firmy np. Koła - chociaż Ceresit wydaje mi się bielszy od Koła.

 


Kabinę wybraliśmy Sanplasu, ale w sklepie mieli tylko 80, a ja potrzebuję 90. - Można zamówić. Jeszcze poszukamy.

 


Szukaliśmy też gresu do kuchni i płytek do łazienki na dole. Ale jakoś nic nam nie wpadło w oko.

 


Za to przy okazji wizyty w OBI (mają tam teraz promocję na płytki) znaleźliśmy białą glazurę do łazienki na górze. Cena strasznie niska - 19,95. Patrzę na producenta - niemcy. I tak sobie myślę czy na pewno będzie drożej po wejściu do Uni, może właśnie zaleją nas tanie produkty niemieckie. Na pewno ich jakość będzie adekwatna do ceny, ale u nas też czasami bywa różnie.

 


Kupilismy płytki Cersanitu do korytarzy i dopiero nasz kolega uświadomił nas że one nie trzymają wymiarów. Faktycznie niewielkie różnice, ale są. zwłaszcze jeżeli chodzi o płytki różnych kolorów, ale tej samej serii. Dlatego chyba dzisiaj pojedziemy do OBI i zdecydujemy się na tanie białe płytki (w dodatku na białej glince).

Moira

dziennik Moiry

Wczoraj wróciliśmy do domu i co widzimy. Sąsiedzi z naprzeciwka zaczeli w sobotę kopać doły, w poniedziałek wylali ławy, we wtorek postawili fundamenty, a wczoraj ściany parteru.

Tak szybkiej budowy jeszcze nie widziałam.

Moira

dziennik Moiry

Oj przypomniało mi się.

 


W sobotę ekipa oprócz podniesienia nadproży musiała jeszcze podciąć wszystkie otwory okienne na parterze i zerwali deski z okien. Deski stały w oknach przez trzy lata i zdążyłam już zapomnieć jak wyglądają widoki z moich okien.

 


I w sobotę cud. Stoję sobie w wykuszu a oni odwalają te dechy i dech mi zaparło.

 


Zaczynam drżeć i krzyczę : TU NIE MA ŚCIAŃ.

 


Byłam przerażona tą ilością światła i widoków jakie rozporcierają się z jadalni - trzy okna 150/120 plus witryna 150/200.

 


Teraz kiedy szok minął, jest po prostu super.

 


Tylko o myciu nie pomyślałam - właśnie złośliwe koleżanki z pracy mnie uświadamiają.

Moira

dziennik Moiry

Oj ten weekend to niezła rozgrzewka przed sezonem.

 


Najpierw w piątek wieczór przywieźliśmy duotewniki, po drodze zajechaliśmy do znajomego ślusarza aby wywiercił dziurki na śruby.

 


Nie powiem wesoło było - ślusarz wesoły chłop, a jeszcze jacyś okoliczni budowlańcy towarzysko mu pomagali. Trochę śmiechu i tylko 20 zł za tych parę otworów . To lubię miła atmosfera i niski rachunek.

 


W sobotę mąż przed bladym świtem wyjechał do Katowic na wystawę, a ja zostałam sama na straży naszej budowy. Wstałam sobie spokojniutko o wpół do dziewiątej - z czystym sumieniem gdyż maż mówił że mają przyjść przed dziewiątą, ale poniważ ich dobrze znamy to liczyłam że przyjdą w południe. Jaka niespodzianka musiałam w pidżamie i z potarganym włosem otwierać im bramę.

 


No i nagle nasz spokojny zakątek stał się centrum budownictwa jednorodzinnego - u nas kucie i walenie, sąsiad z boku równał teren, a nasprzeciwko nas nagle tak niespodziewanie zaczeli kopać fundamenty

Moira

dziennik Moiry

Oj ciężko się buduje, ciężko zwłaszcza jak się poprawia po poprzedniej ekipie.

 


Pieniądze są, chęci też, czas też by się znalazł. Ale jakoś nam ostatnio pod górkę. Czasami tak jest że błaha sprawa urasta do rangi przeszkody nie do przebycia. U nas to nadproża nad drzwiami balkonowymi.

 


Wszystkich zachęcamy do ich wymiany, ale chętnych brak. Dobrze to rozumiem robota ciężka i niewdzięczna, a w sumie efektu nie widać, tzn. kasy mało się bierze za taką robotę.

 


W środę oglądali je chłopcy od wylewek. Strasznie marudzili. Chociaż myślę, że marudzenie jest tylko sposobem negocjacji. W każdym bądź razie od środy myślą za ile? - a dziś już piątek. Dziś muszą się określic i żadnego "dogadamy się". Twarda waluta ta nasza złotówka, to i twarde warunki musimy im postawić.

 


Wczoraj już kupiliśmy duotewniki - strasznie drogo ta stal teraz chodzi.

 


Dziś cement itp.

 


Załatwiliśmy sprzęt (bo przecież oni nie mają) i mam nadzieję, że po niedzieli ogłoszę, że nareszcie ruszyliśmy, a nasze nadproża stygną.

Moira

dziennik Moiry

Molestowanie telefoniczne hurtownika-hydraulika trwają. Chyba ma mnie już trochę dosyć - ciągle powtarzam, czy aby na pewno to będzie pasowało bo ja się nie znam i słyszę po głosie, że zaczynam przeciągać strunę.

 


Dzisiaj z rana też do niego zadzwoniłam (opowiadając mężowi mówię już o nim Jarek - co mojego męża trochę zdenerwowało )

 


Pan Jarek też już chyba ma mnie dość i dlatego podjęłam "jedyną, słuszną DECYZJĘ" - kupujemy De Dietricha 111 Nez 18 KW z zasobnikiem (cena za komplet ale bez pogodówki - lekko ponad 6500 tys.)

 


Grzejniki Kermi jakieś 2800 zł + głowice 630 zł.

 


Elementy do kotłowni (łącznie z rurą podłączeniową do komina i mieszczem z siłownikiem ) jakieś 2500 zł.

 


Wszystko załatwione telefonicznie i internetowo - Dzięki ci Pani za Internet. Tyle czasu zaoszczędziłam oglądając to co Pan Jarek oferuje w internecie.

 


Jeszcze tylko męża wyślę z przyczepką po odbiór i muszę znaleźć chętnego serwisanta co by mi to podłaczył - ale to już później, może za miesiąc.

 


Weekend był pod znakiem zakupów budowlanych. W piątek po pracy jeszcze do Castoramy - nachodziliśmy się, naoglądaliśmy i nic nie kupiliśmy. Wanna w promocji - niestety choć pokusa była wielka by zaoszczędzić nie zdecydowałam się na jej zakup - coś z tą jakością nawet na pierwszy rzut oka było nie tak. Kafelki spisaliśmy i w domu miałam przeliczyć ile potrzebujemy.

 


Liczyłam do 3 w nocy. Czym dłużej liczyłam tym dopadał mnie większy strach: O Boże na co my się porwaliśmy? Pzecież nam nie starczy tych pieniędzy z kredytu

 


Rano w sobotę humor nie tego, ale poszłam sobie pograbić trochę ogódek i od razu złe myśli uciekły.

 


Po południu pojechaliśmy do Leroy M. i zakupiliśmy masę rzeczy:

 


- zupełnie nieplanowane w tej chwili panele podłogowe (drzewo taśmańskie);

 


- wannę Cersanitu (stówa droższa, a znacznie lepiej wygląda)

 


- grzejniki łazienkowe białe z wieszaczkami (taniej niż u hurtownika)

 


- płytki (glazura i tres) do kotłowni (najbardziej mnie śmieszy cena za podłogę w kotłowni 90 zł )

 


- terakotę do korytarzy.

 


I tak oto wpadłam w szał zakupów. W kolejną sobotę powtórka z rozrywki.

 


Dzisiaj też zadzwoniłam do hurtowni (naszej ulubionej) chemii budowlanej i zaczęłam rozmowy o cemencie (tynki) płytach gipsowych itp.

 


Pani w tej hurtowni powidziała mi że średni na1 m2 tynku grubości 1 milimetr idzie 1,5 kg zaprawy (w tym jest 1/3 cementu). Korzystając z wiedzy matematycznej wyliczyłam że na około 600 m2 tynku potrzebuję 6 ton cementu i 12 ton piasku.

 


Gdzie te ciężary umieścić. Już niedługo moja działka będzie wyglądać jak sład budowlany.

Moira

dziennik Moiry

No właśnie ten jeden obieg bez mieszacza zniweczył moje plany finansowe. Oczywiście okazało się, że ten piec nie nadaje się do c.o. z podłogówką. Hurtownik zaproponował piec Buderusa Classica, ale to też nie jest super rozwiązanie bo bez mieszacza (mieszacz gdzieś na powrocie z rurek ). W końcu dałam p. Jarkowi z hurtowni zadanie - niech usiądzie i na spokojnie przygotuje ofertę na jakikolwiek w miarę dobry piec, który grzałby oddzielnie podłogówkę i oddzielnie grzejniki.

 


Dostał limit finansowy dla mnie do przełknięcia. I czekam na jego fax.

 


Wczoraj trochę ta wiadomość o piecu mnie przygnębiła, bardzo przygnębiła

 


Na całą hydraulikę mamy około 12 tys. w transzy kredytu. Jak kupimy piec i grzejniki to niestety niestarczy nam nawet na kibelek.

 


Cóż chyba trzeba będzie wiadro w łazience ustawić.

Moira

dziennik Moiry

Wczoraj obudzona przez wiadomość na forum, że kotły Termetu o 15% droższe od 15 marca, szybciutko wysłałam fax do znajomej hurtowni z prośbą o wycenę.

I tak oto:

- piec termetu UniCo22 z zasobnikiem i termostatem - 3700 brutto - 10% rabatu

- grzejniki Buderusa (w tym za K22 60/120 -468 zł, K11 60/200 478 zł, K22 60/40 - 228 zł, K22 90/100 613 zł) - 20% rabatu

- grzejniki łazienkowe Instalprojekt (biały 524/688 - 315 zł, inox - 800 zł) - 12% rabatu

- głowice z zaworami termostatycznymi - 70 zł - 12% rabatu

- wsporniki w sumie 788 zł - 12% rabatu.

Cena pieca oczywiście juz po podwyższe.

I jako altarnatywę dla Termetu pan wpisał mi w ofertę piec Buderusa Economy (taki sam komplet jak w termecie) cena 4500 zł brutto - 7% rabatu.

Wczoraj wieczorem ustaliłam z mężem, że chyba jednak Buderus (za mała jest ta róznica w cenie aby nie kierować się marką). Tylko musze tam jeszcze zadwonić i ustalić co to znaczy że piec jest z jednym obiegiem grzewczym bez mieszacza. Tego zapisu nie rozumiem.

Moira

dziennik Moiry

Oj, właśnie odkryłam plus dla tynkarza.

 


Jak oglądał chałupę to stwierdził, że będzie tu z 600 m2 tynków. Ja mu na to: ależ gdzie mi wychodzi gdzieś lekko ponad 450 m2.

 


Dzisiaj siadałam do liczenia i faktycznie wychodzi mi 573 m2.

 


Facet ma oko

Moira

dziennik Moiry

Dobrze się stało, że stolarz wczoraj przyjechał. Coś mi się bardzo pomyliło i przy rozmowie podałam wysokość otworu 2,0m, a okazało się że mają 2,12m.

 


Cyba udziela mi się przelicznik naszej ekipy od stanu surowego - otwory balkonowe zrobili zamiast 2,20 na 2 m. Może to stąd

Moira

dziennik Moiry

No i mamy tynkarzy. A jak dobrze się ułoży współpraca przy tynkach to zrobią już wszystko (izolacje, elewację, sufity, malowanie, podłogi a nawet rozprowadzenie rur spiro od kominka).

 


Przy okazji zabierając tego murarza co by obejrzał nasza budowę oblukaliśmy sobie szybko rosnące osiedle domów jednorodzinnych przy Trakcie Lubelskim. Tam to dopiero się budują. Żadnego starego domu w pobliżu - wszystkie albo ledwie ukończone, albo na ukończeniu - a teren naprawdę dość znaczny.

 


Murarz (chyba lepiej tynkarz) młody góral - bardzo się nam spodobał, ale najbardziej jak krzyknął cenę za tynki 11 zł/m2

 


Nie wspominałam wam, że ostatnio mój wujek przywiózł nam pana posiadającego firmę budowlaną, a ten stwierdził, że on teraz to nie ma wolnych terminów, a jak nam załatwi jakiś tam górali nie z jego firmy to też wezmą 15 zł.

 


Róznica niby nieznaczna, ale przy metrażu ponad 450 m2 jest dość znaczna.

 


Dlatego bardzo się cieszę, że już nie musze szukać.

 


Niestety musimy szybko znaleźć kogoś do wymiany nadproży i to bardzo szybko. Chyba trzeba będzie wziąść muratora i podszkolić tych od wylewek. Jak się im powie tak i tak, a w dodatku przypilnuje to może dobrze to zrobią.

Moira

dziennik Moiry

Przeżyłam wczorajszy dzień, to pewnie przeżyję następny. Choć ciężko się znów nastawić na odpowiednie tory.

Dzisiaj przywozimy górala poleconego przez moją koleżankę z podstawówki (jak budowa zbliża starych znajomych). Podobno świetnie robi tynki i nie tylko. Zobaczymy. Mam tylko nadzieję, że znajdzie tylko termin w kwietniu aby wziąć się do roboty.

Mam też nadzieję, że może zrobi nam poprawkę nadproży. W razie czego zlecimy tym lokalnym fachurom, ale im trzeba by wszystko wytłumaczyć co i jak. A szkoda mi urlopu, nerwów i w dodatku to dość ważny element konstrukcyjny - znowu by się okazało, że zapomnieli czegoś dodać - jak przy wylewkach.

Moira

dziennik Moiry

Melduję się z powrotem na forum uzależnionych od budowy.

Wróciłam wczoraj z Krynicy Górskiej prawie zupełnie wyleczona z uzależnienia (tylko raz z mężem rozmawiałam o budowie oglądając jak robią elewację z takich fajnych szerokich desek na stelażu a w środku styropian). Nawet mi ten pomysł się spodobał (oczywiście nie wersji góralskiej), ale już zakupiliśmy siatki, kleje i inne duperele. Za to mąż się bardzo napalił. On człowiek lasu (leśnik z zawodu) to ciągnie go do leśniczówki.

A jeżeli chodzi o budowę to w czasie moich ferii, mąż pełni rolę budowlańca. Przyjął wizyty geodetki (mapki do celów projektowych instalacji gazowej - przy okazji też do odbioru budynków), projektantów instalacji gazowej - chyba nie za bardzo się z nimi dogadał - więc kazał mi dziś do nich dzwonić i już samodzielnie z nimi ustalić szczegóły.

A no tak zapomniałam dodać, że w czwartek wieczorem przed wyjazdem podpisaliśmy umowę z Gaspolem na instalację gazową.

Dzis rano zaprzęgłam też do pomocy brata - hurtownia chciała przywieźć zakupiony wcześniej styropian - a my dziś długo pracujemy - więc brat dostał klucze i miał dopilnować odbioru styropianu.

W ogółe czuję się taka zagubiona dzisiaj - cały tydzień wolności, a dziś na głowie już budowa, urząd skarbowy (kontrola) i jeszcze kłopoty zdrowotne mojej mamy. Znowu wróciłam do kieratu, ale minie kilka dni i znowu się przyzwyczaję.

Moira

dziennik Moiry

Czytam sobie posty innych i już wiem (Dzieki ci Panie za Forum), że ta cena tynkarzy to chyba z kosmosu. Dałam znowu ogłoszenie w zakładce Wymiana doświadczeń. Może ktoś z forumowiczów poleci mi sprawdzoną ekipę za w miarę rozsądną cenę.

 


Czytam dalej posty i wiem, że niestety zamiast spotkać w realu tych z którymi dzielę się sukcesami i porażkami budowy będę sobie szusować po stokach

 


Pozdrowienia i miłej zabawy na spotkaniu forumowym.

Moira

dziennik Moiry

No i wczoraj wydaliśmy pierwsze pieniądze z kredytu.

 


Kupiliśmy styropian i wełnę (czyli tzw. izolacje z kosztorysu).

 


Lista zakupów:

 


elewacja:

 


Styropian FS15 frezowany 10 cm - 22,4 m3 po 128,70 zł

 


Styropian FS15 frezowany 5 cm - 1,4 m3 po 128,70 zł (fundamenty)

 


siatka z wł. szlanego 145 g - 250 m2 po 1,89zł

 


Kreisel - lepster do styropianu - 38 op. po 15,60

 


Kreisel - styrlep do siatki - 38 op. po 22,98 zł

 


kołeczki do styropianu 10x160 - 1000 szt. po 0,12 zł

 


Narożnik aluminiowy z siatką 3m - 20 szt. po 3,77 zł

 


poddasze:

 


wełna URSA DF40 gr. 10 cm (10,8 m2 w op) - 12 op. po 98,35 zł

 


wełna URSA DF40 gr. 5 cm - 6 op. po 98,90 zł

 


Transport gratis.

 


Wełnę i styropian przywiozą za dwa tygodnie, reszta może u nich poleżeć do końca kwietnia.

 

 


Wczoraj umówiłam się także z szefem tynkarzy (polecanych przez moją mamę) na wizytę na piątek i obejrzenie (no i pewnie negocjacje). Cena za robociznę 15 zł/m. Trochę dużo

Moira

dziennik Moiry

Dzisiaj wpłynęła I rata kredytu. No to od razu rzucamy się do hurtowni po styropian na elewację i wełnę na poddasze.

Teraz muszę pomyśleć co dalej zakupić, aby kiedy ekipy zaczną robić mieć czas na pilnowanie.

Moira

dziennik Moiry

We wtorek odwiedził nas przedstawiciel Gaspolu - strasznie mnie starą biurwę rozśmieszył jak wyciągnął segregarotek ustawił go na stole i będzie na nas robił wrażenienie prezentacją. Zaczęłam się złośliwie uśmiechać i stwierdziłam, że pismo obrazkowe dużo bardziej przemawia do naszej córki niż do mnie. W każdym razie chłopak się starał i biedy musiał trafić na taką zołzę jak ja.

 


W każdym razie oferta Gaspolu:

 


- umowa na czas nie określony z limitem wykorzystania min. 20 tys. litrów propanu ( wychodzi mi że to i tak około 5 lat)

 


- brak klauzuli bezkosztowego wycofania się z umowy w przypadku podłączenia do gazu ziemnego

 


- ewentualne koszty dezinstalacji zbiornika w przypadku rozwiązania umowy 250 zł za zbiornik i 550 zł za transport;

 


- koszt wykonania instalacji zewnętrznej i wewnętrznej bez wykopów 3100 netto (podobno z rabatem 2500 tys. - który musielibyśmy zwrócić gdybyśmy się wycofali przed wykorzystaniem ww. limitu)

 


- do wyboru albo czynsz miesięczy 54 zł albo kaucja zwrotna 3900 zł

 


Zaletą gaspolu jest rozliczanie za zużyty gaz miesięcznie, a nie za zatankowany - urządzenie telemetryczne.

 


- koszt gazu liczony w m3, - cena uśredniona wychodzi aktualnie około 1,55 (chyba brutto - nie pamiętam)

 


Mężowi sie ta oferta najbardziej podobała, ja oczywiście marudziłam że koszt wykonania instalacji jest znacznie wyższy od pozostałych itp. Na moje marudzenie przedstawiciel opuścił o 500 zł o ile zdecydujemy się przez końcem lutego (podobno od marca zmienia stanowisko, więc prawdopodobnie chce jeszcze złapać ostatnich klientów).

 


Szczerze mówića, jak ktoś mi mówi ze to ostatnia okazja na taki rabat to się w sobie kulę i wyciągam kolce. I nawet gdybym miała stracić to z natury nie pochwalam tego typu marketingu, więc chyba przeciągnę do wiosny.

 


Aha musimy zacząć załatwiać mapki 1:500 - też nie rozumiem dlaczego nie może być kolorowe ksero z materiałów z pozwolenia.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...