Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    253
  • komentarz
    1
  • odsłon
    294

Entries in this blog

Whisper

Dziennik Whisperów

Jak to opisałem we wpisie 2-3 listopada, muszę poszerzyć otwory w glazurze, żeby mi sterowniki od podłogówki do puszek właziły. Bo na razie jest za wąsko. I do tego coś dremelopodobnego mi potrzebne.

 

 


12 listopada 2005

 


Wracając wieczorem z pracy kupiłem sobie w Obi takie dremelopodobne urządzenie marki Kinzo. 119 złotych.

 


http://www1.yatego.com/images/3faa1f581c2816.8/kinzocombitool.jpg

 


13 listopada 2005

 


Wypróbowuję urządzenie - działa! Podłączam wałek giętki - działa, a potem już nie. Wałek się rozsypał w środku.

 

 


14 listopada 2005

 


Rano wymieniam urządzenie na nowe. Firma Kinzo mnie ma serwisu w Polsce (póki co), więc wszystkie reklamacje rozpatrywane są natychmiast na korzyść klienta i kończą się wymianą na nowy sprzęt. A okres gwarancji trwa dwa lata. OK, jak mi się popsuje, to znowu wymienię.

 

 


Ja wiem, Dremel oryginalny byłby dużo fajniejszy... Ale tam sam wałek giętki kosztuje 139, czyli więcej niż tu za urządzenie + wałek Za co płacicie, to dostajecie...

Whisper

Dziennik Whisperów

11 listopada 2005

 


Święto narodowe w Polsce http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Poland.gif i Angoli http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Angola.gif. Wywiesiliście flagi?

 

 


A na budowie dzień roboczo-odwiedzinowy. Praca polegała na montażu gniazdek (wciąż...), natomiast w odwiedziny pojawili się Abrombowie i Janoushowie z labradorem. Dziękujemy, zapraszamy ponownie.

 

 


P.S. Dzięki abrombie mam dwa nowe określenie pistacji - energetyczny i obciachowy

Whisper

Dziennik Whisperów

10 listopada 2005

 


Podbitkarze zakończyli działalność. Polecam i oferuję namiary, jeśli ktoś ma ochotę się podbić

 


Tu jeszcze zdjęcie bez dodatkowej obróbki blacharskiej - sufit nad zadaszoną częścią tarasu.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/podbitka4.jpg

 


A tutaj ganek. Ta wystająca rurka od rynny to prowizorka - żeby mi nie kapało na drewno, które mam ustawione pod spodem. Przy ganku nie będzie rur spustowych, tylko łańcuchy. Tylko jakie to mają być łańcuchy???

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/podbitka3.jpg

Whisper

Dziennik Whisperów

8 listopada 2005

 


Doszedłem do wprawy jeśli chodzi o elektryczność. Pamiętam już żeby wyłączyć bezpiecznik, na którym będę pracował. Pamiętam, żeby przypadkowo nie stykać kabla niebieskiego z żółto-zielonym, bo wywalam różnicówkę. Udało mi się dziś uniknąć zarówno wywalenia różnicówki, wywalenia esek, jak i zelektryfikowania mojej skromnej osoby.

 

 


Zdecydowanie najbardziej podoba mi się montowanie włączników. Ciach, ciach, ciach - przewody skrócone, kłap, kłap, kłap - końce odizolowane, cyk, cyk, cyk - wsunięte we włącznik, kable podgiąć, włącznik wsadzić, przytrzymać, przykręcić, krzywo, odkręcić, poprawić, przykręcić, krzywo, nie szkodzi, założyć ramkę, wsadzić plastik, założyć klawisz, JUŻ!

 

 


Do cięcia kabli i ściągania izolacji używam takiego ściągacza:

 


http://www.intra.biz.pl/images/foto-super4.gif.

 


Rewelacja, zwłaszcza jeślio chodzi o ściąganie izolacji. Bez tego bym się zamęczył. Działa super na drucie 1,5 czy 2,5 mm, na lince już trochę gorzej. Odizolowanie końca przewodu to 2 sekundy, razem z przymierzeniem się

 

 


Gorzej jest z gniazdkami, zwłaszcza podwójnymi - trzeba łączyć je wtedy między sobą, a przewody 2,5mm2 nie należą do takich, które się łatwo układają w puszce. No i nie ma tych sprytnych mocowań jak we włącznikach - tu trzeba niestety śrubkami przykręcać. Montaż gniazdek źle wpływa na opuszki palców (pokłute wszystkim co tylko z takiego gniazdka wystaje) i na kostki dłoni (obcieranie o mur - ślady krwi na świeżo wymalowanej ścianie są nieco denerwujące).

 

 


Ekipa Podbitkarzy pracowała dziś równie dobrze jak wczoraj, w rezultacie wzbogaciliśmy się o kolejne metry kwadratowe podbitki, zamontowane też zostały parapety zewnętrzne. Baaardzo zadowolony!

 

 


A ja wziąłem się za łupanie drewna. Siekierą, klinem, pięciokilogramowym młotem. Parę kloców porąbałem, ale teraz wszystko boli. Ze strachem myślę o całkiem sporym korzeniu, który czeka na jakąś formę podzielenia - do kominka cały nie wejdzie, zresztą nie udźwignąłbym go

 

 


Zdjęcia będą później, bo mi serwer ftp coś nie odpowiada...

Whisper

Dziennik Whisperów

No i jeszcze kwesta finansów. Jest cienko, żeby nie powiedzieć tragicznie... Coś czuję, że żeby zapłacić za wykonanie podbitki, resztę dla glazurników i całość za parapety wewnętrzne i blaty do łazienek będę musiał wypłacać gotówke z kart kredytowych Udało mi sie dodzwonić do Kaczora, który od listopada już pracuje dla innego banku, ale jeszcze ma mnie "dokończyć". Dziś miał odebrać w końcu moją wycene od rzeczoznawcy i pchnąć sprawe ostatniej (przeraźliwie małej) transzy do przodu.

 

 


Błagam, szybciej...

Whisper

Dziennik Whisperów

7 listopada 2005

 


Coś mi chodzi po głowie rocznica rewolucji, tej co to była w październiku, ale obchodziło się ją w listopadzie. Ale już chyba nawet Rosjanie zrezygnowali ze świętowania. Żadnych innych świąt państwowych nie stwierdzam, przejdźmy więc do rzeczy.

 

 


Dziś na dziewiątą umówiony byłem z podbitkarzami. Właściwie powinienem nazywać ich Podbitkarzami. Raz że grzeczniej, dwa że zasługują na dużą literkę z przodu. Zaraz po ósmej zamówiłem ćwierć kilometra łat w składzie drewna, przy okazji rozstając się z ćwierć tysiącem złotych. Przywieźć mieli w ciągu pół godziny i jak zwykle się im to udało - w koncu mają do mnie ze dwa kilometry . Potem zadzwonił statek, że w ciągu godziny będą panele i jotki na podbitkę. A po chwili przyjechała ekipa Podbitkarzy. Jest ich czterech - dwóch starszych i dwóch młodych. I zrobili to, co raduje me serce i masuje mój żołądek - od razu zabrali się do pracy. Zaczęli rozstawiać rusztowania, wymierzać łaty itd. Żadnego papieroska ani kawki na rozpoczęcie dnia. Widać, że przyjechali do pracy. Poza tym... myślący są tacy jacyś.

 

 


A tak im to ładnie wychodzi:

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/podbitka1.jpg

 


Wczesnym popołudniem wybrałem się do statka, żeby zapłacić za dostarczony towar, bo kto szybko daje ten dwa razy daje. Statek ma u mnie kolejnego plusa za ekspresowe znalezienie mi ekipy do podbitki (szukałem już przecież dłuższy czas) i ekspresowe załatwienie i dostarczenie materiałów (po południu w sobotę zamawiałem przez telefon). W dodatku twierdzi, że dał mi dobrą cenę Jakoś lubię z tym facetem interesy robić

 

 


Po powrocie na budowę zastałem dalece posunięte roboty podbitkowe. Aż serce rośnie - naprawdę potrzebowałem takiej ekipy, która podniesie mnie na duchu i przywróci wiarę w człowieka

 

 


Poza tym elektryfikowałem w ciągu dnia. Raz zostałem sam zelektryfikowany kiedy zapomniałem, że nie wyłączyłem prądu w gniazdkach w tym pomieszczeniu. Tak kłuło jakoś.

 


A co do elektryfikacji, to zdecydowałem sie na osprzęt ramkowy Berkera (przeważnie seria B.Kwadrat, choć w gospodarce mam Modul). Poprawnie wykonane, dość przyjemne w montażu. Niestety mam problemy z ustawieniem wszystkiego w jednej, poziomej linii. Zawsze jest krzywo i muszę kombinować To wszystko przez te cholerne grube kable , przez nie mam bardzo ograniczoną swobodę ruchów gniazdka w puszce. Na próbę kupiłem też zestawik Legrand Sistena. Wow... Berker jest fajny, ale Legrand fajniejszy - chodzi mi o wykonanie, mocowanie kabli, mocowanie w puszce... Tylko że nie wszędzie mi pasuje, a poza tym cena jest też odpowiednio wyższa.

Whisper

Dziennik Whisperów

6 listopada 2005

 

 


Rzekł tedy Whisper do niewiasty: "Podejdź tu". A ona podeszła.


I rzekł: "Naciśnij przycisk". A ona to uczyniła.


I rzekł Whisper: "Niech się stanie światło".


I stało się światło.

 


Księga Whisperów, strona 3, post 159

 

 


Bawiłem się prądem. Gniazdka, włączniki zwykłe, włączniki schodowe, a gdzieniegdzie docelowe punkty świetlne - wszystko żeby było jaśniej i elektryczniej. Prąd kopnął mnie tylko raz i to delikatnie. Zdecydowanie powinienem zwracać uwagę na to, żeby wyłączać obwody,w które wpinam gniazdka

 

 


Dokonaliśmy też rytualnego obmycia powłok glazurniczych. Obmycie rzeczywiście było rytualne (czytaj: symboliczne), bo następnego dnia było widać te same białe smugi co przed myciem. Ale dało (przynajmniej mi) sporo satysfakcji, że oto pracowicie przecieram gąbką moją podłogę w moim pomieszczeniu gospodarczym.

Whisper

Dziennik Whisperów

5 listopada 2005

 


Przyjechał podbitkarz, wymierzył, wyliczył, umówieni jesteśmy na poniedziałek. Zamówiłem u statka panele i listwy, zostały mi jeszcze tylko do kupienia łaty - załatwię to w poniedziałek rano.

 

 


Parę dni temu miałem ze sobą aparat, Zorkę 5, zrobiłem kilka zdjęć.

 

 


Najpierw pistacje, po prawej stronie zdjęcia widać sterowniki do ogrzewania i wentylacji.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/przedsionek11.jpg


A tu łazienka Luśki (już doszła do stanu, gdzie ją można zacząć ujawniać ) i kuchnia po fugowaniu. Fuga zmienia!

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/luskalazienka.jpghttp://whisperjet.republika.pl/dziennik/fugazmienia.jpg

Whisper

Dziennik Whisperów

4 listopada 2005

 


Marylin Monroe powiedziała: Pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy. Miała rację. Ale żeby zaszaleć z zakupami, trzeba mieć pieniądze. Wniosek o transzę złożyliśmy jakoś w zeszły tygodniu, a kasy niet. Próbowałem się dodzwonić do Kaczora Donalda (teraz to brzmi jakbym miał znajomości w polityce), ale niestety bezskutecznie. Może go na ministra wzięli? Albo miał szkolenie? Albo komórka mu siadła? Trzeba będzie przypilnować sprawy w przyszłym tygodniu, bo pieniądz potrzebny przeraźliwie - trzeba zapłacić jeszcze końcówkę glazurnikom, zapłacić za parapety i blaty do łazienek, trzeba dać reszte zaliczki za kuchnię, trzeba zrobić podbitkę... To tak na szybko

 

 


Luśka kontrolnie wykonała telefon do kamieniarza, i oczywiście okazało się, że blaty są już gotowe, tylko trzeba otwory wywiercić, więc jutro. Dałbym głowę, że coś takiego słyszałem w sobotę... zeszłą.

 

 


Ja za to zadzwoniłem do Lenina, bo tak się umawialiśmy, że jakoś po Wszystkich Świętych zgadamy się co do mojej podbitki. Niestety Lenin ociepla w tym momencie i podbitkę mógłby zrobić za dwa tygodnie. Sam poradził, żebym spróbował kogoś szybciej znaleźć. Mój dachowiec (dachmen) jak przeczytałem na forum wybrał się na wojaże po Danii... Kogo by tu... I wtedy olśnienie - Statek! Nie znaczy to, że widziałem statka w roli układacza podbitki, ale jako cenny kontakt :) Przedzwoniłem, momentalnie znalazł dla mnie ekipę. Umówiłem się z nimi na następny dzień na wziję lokalną.

 

 


Wieczorem wybraliśmy się z Luśką na zakupy. Kupiliśmy parę rzeczy oświetleniowych i mały podgrzewacz wody który będzie obsługiwał kuchnię i pomieszczenie gospodarcze. Bo w pomieszczeniu gospodarczym jest już zlew

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/gospozlew.jpg


Miałem też ochotę kupić sobie Dremela , ale przyszła refleksja: kasy na koncie ledwie co, do zapłacenia kupę rzeczy, a tu jeszcze ta podbitka dochodzi Nie wiem, z karty kredytowej gotówkę będę brał, czy co?

 

 


TRANSZY!!!

Whisper

Dziennik Whisperów

2-3 listopada 2005

 


Panama http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Panama.gif i Dominika http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Dominica.gif - pozdrawiamy z okazji dnia wolnego!

 

 


Dzień wolny od pracy dniem roboczym. Z tą myślą ochoczo (a jakże) wybrałem się do Whisperówki. Trochę posprzątałem co większe rzeczy poniewierające się po pomieszczeniach (czytaj: zrobiłem z nich kilka sporych kupek), aż w końcu zabrałem się za kończenie ogrzewania.

 

 


Na pierwszy ogień poszły grzejniki. przymocowałem do ścian te, które mi jeszcze zostały, sprawdziłem - grzeją.

 

 


Następne zadanie było nieco tricky. Otóż moje grzejniki (elektryczne konwekcyjne Noirot) są przystosowane do centralnego sterowania. Sterownik wysyłać może sygnał sterujący do dwóch stref, na jakie podzielone są grzejniki. Taki sygnał ma cztery funkcje:

 


1. grzejemy jak ustawione na grzejniku (comfort)

 


2. obniżamy wszędzie temperaturę grzania o 3,5 stopnia (economy)

 


3. grzejemy na 7 stopni Celsjusza, tak żeby nie zamarzło

 


4. wyłączamy to wszystko w diabły

 

 


Wszystko pięknie, tyle że sygnał sterujący to napięcie 230V, ewentualnie jego połówki. Kiedy usłyszał o tym Elektryk Piotr, to wydał z siebie dźwięk. Dźwięk oznaczał - różnicówka może lecieć, bo napięciem jednej fazy będą sterowane urządzenia wiszące na innych fazach. Może ale nie musi. Zaufałem francuskiej myśli technicznej (przyszło mi to dość łatwo bo jeżdżę Citroenem z zawieszeniem hydropneumatycznym), zamontowałem sterownik, podłączyłem i... Kiedy włączałem, czekałem na znajome "pstryk" w tablicy, ale... nic nie wywaliło. Przeprowadziłem testy na wszystkie możliwe sposoby - jest dobrze. Teraz mogę sterować, programować, uzbrajać i ekonomizować że hej! Doszło koleje pudełeczko do kręcenia, ustawiania, naciskania, czyli ogólnie rozumianej zabawy :)

 

 


Jako że facet rozwija się do siódmego roku życia (potem już tylko rośnie), mam dziecięcą wręcz słabość do tych wszystkich świecąco-pikających rzeczy, które można ustawiać i programować. Tak więc nie poprzestałem na programatorze od ogrzewania i zabrałem się za uruchamianie podłogówki. Podłogówka w pięciu pomieszczeniach oznacza pięć urządzeń z wyświetlaczami, które w dodatku spełniają funkcję użytkową (sterują grzaniem podłogi). Klnąc w żywy kamień Elektryka Stasia za to, że przeforsował wsadzenie dużej ilości grubych kabli do puszki (bo tak będzie lepiej) zaginałem kable 2,5mm próbując je wepchnąć do puszki, a następnie umieścić tam sterownik. Zadanie wydaje się jedynie z pozoru skazane na niepowodzenie - w dwóch przypadkach na pięć jestem pewien że się uda. Na razie wszystko wisi sobie na zewnątrz, bo już mnie palce bolały. Poza tym gdzieniegdzie okazało się, że płytki ciutkę zawężają światło puszki, i sterownik się nie mieści. Będę musiał je jakoś podszlifować czymś dremelopodobnym. Ale sprawdziłem - faktycznie przy ustawionych 27 stopniach podłoga robi się miło ciepła.

 

 


Obejrzałem dokładnie drzwi od prysznica Luśki. Żeby przybliżyć problem tłumaczę, że drzwi od prysznica Luśki składają się z trzech części: lewa szyba stała, drzwi właściwe, prawa szyba stała. Niestety coś tam jest rzeczywiście za szerokie. Pierwotny pomysł glazurników na obcięcie centymetra jednej z szyb bocznych na szczęście został porzucony. Teraz mamy trzy możliwości:

 


- zamówić u szklarza szybkę boczną o pasującym wymiarze. No fajnie, ale to kasa leci.

 


- kazać wkuwać się w kafelki. Rozwiązanie dość mocno inwazyjne i nie gwarantujące estetycznego rezultatu końcowego.

 


- wywalić uszczelki przy szybach bocznych, nie te przy drzwiach, tylko takie dotykające ściany. To rozwiązanie chyba najbardziej mi pasuje - sądzę że można tam spokojnie zaoszczędzić ten centymetr. Nie wydaje mi się, żeby lała się tam woda, a jeśli nawet to może kropla czy dwie - w końcu więcej się wyleje przy wychodzeniu spod prysznica.

 

 


W ciągu dnia zainteresowałem się tym, jak właściwie działa mi ta cała wentylacja z rekuperatorem. Zmierzyłem temperaturki i wyszło, że temperatura na dworze wynosiła 9,7C, na anemostacie wdmuchującym do pokoju 16,3C, na anemostacie wyciągającym z łazienki 19,4C, a do garażu (tam wylatuje zużyte powietrze) wylatywało 12C. Czyli faktycznie działa. Wot,tiechnika...

 

 


Wieczorkiem napaliłem sobie w kominku - trzeba będzie chyba coś pokombinować przy położeniu czujnika temperatury włączającego nawiew powietrza z kominka - musiałem dość długo grzać, aż się włączył. Za to potem fajnie i cieplutko.

Whisper

Dziennik Whisperów

30 października 2005

Przed południem telefon - jakiś facet przechodząc zauważył, że "kran nam pękł" i woda leje sie aż na drogę. Na miejsce wysłano korpus ekspedycyjny w składzie: dowódca Luśka, kierowca Luśka, hydraulik Luśka, ochroniarz Luśka. Coś tam faktycznie puściło i się na zewnątrz lało, korpus ekspedycyjny zakręcił zawór od tego kranu, na zapas od drugiego kranu i do kompletu również główny zawór w domu, po czym powrócił do miejsca stałego zakwaterowania. Well done!

Whisper

Dziennik Whisperów

29 października 2005

 


Tę noc spędziłem na budowie - niebo 28 października w ciągu dnia było bezchmurne, co obiecywało piękne gwiaździste niebo w nocy. No i nie przeliczyłem się - pomimo łuny nad położoną 30 kilometrów na północ Warszawą niebo nad Whisperówką było upstrzone gwiazdami. Uzbrojony w lornetkę, kanapki i termos z herbatą spędziłem parę godzin na dworze wyszukując co fajniejsze rzeczy na niebie. Mars świecił jak diabli (teraz jest bardzo blisko Ziemi), a gromady gwiazd naprawdę robiły wrażenie. Juz przez zwykłą lornetkę widać jak jesteśmy maleńcy wobec tych milionów gwiazd... Fajnie wygląda mgławica Andromedy - jak księżyc za chmurami. Było też całkiem fajnie widać parę innych mgławic. Zdecydowanie muszę sobie sprawić teleskop

 

 


Rano patrząc przez okno widziałem jesień

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/jesien.jpg

 


ale po wyjściu na zewnątrz okazało się, że albo ktoś przemalował nam dach, albo zima zbliża się wielkimi krokami.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/przymrozek.jpg

 


Jeszcze przed ósmą pojawili się glazurnicy, w nadziei że dokończą wszelkie roboty. Oni mieli nadzieję i ja miałem nadzieję. Z ta nadzieją opuściłem ich i pojechałem do kamieniarza żeby zamówić kamień na kominek i odebrać blaty do łazienek. O ile z tym pierwszym nie było problemu, to blaty... będą na środę. A najlepiej to zadzwonić w środę. Zaznaczę tylko, że miały być na środę, tyle że zeszłą. Cóż, przed 1 listopada wszystkie siły skierowali na front robót nagrobkowych.

 

 


Po powrocie na budowę zacząłem weryfikować postęp prac glazurników. Muszę powiedzieć że prawie się im udało. Zostało im jeszcze obsadzenie tych nieszczęsnych blatów w łazienkach i ewentualne poprawki - muszę dokładnie pooglądać wyniki ich prac. No i jeszcze zostałem zastrzelony małym "Szefie, ale jest problem". Nie znoszę tego... Okazało się, że kabina Luśki wyszła delikatnie za mała w stosunku do drzwi od prysznica - "trzeba będzie przyciąć u szklarza" . Trochę podłamany wróciłem do domul, a potem wysłałem Luśkę na spotkanie ze stolarzem. Podliczył nam kuchnię... około 12 tysięcy . Bez blatu. Cholerne okucia Bluma

 

 


A na zdjęciu widać, że mamy już zamontowane parapety, a tu i ówdzie również grzejniki.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/parapetyrdy.jpg

 


Czy ja o czymś nie zapomniałem? Hmmm... No tak. Pistacje.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/pistacje.jpg

Whisper

Dziennik Whisperów

27października 2005

 


Dziś mieliśmy wizytę kominkarza - trzeba było wymierzyć kamień na kominek - oraz stolarza - przymierzamy się do kuchni. Luśka wszędzie daje szuflady, oczywiście na prowadnicach Bluma, żeby było fajniej :) i zdecydowanie drożej .

Whisper

Dziennik Whisperów

26 października 2005

 


Elektryk Piotrek poprawił połączenia w skrzynce, przez co grzejniki przestały mi wywalać różnicówkę. Suuuper. W końcu mogę zacząć polegać na czymś bardziej bezobsługowym niż kominek

Whisper

Dziennik Whisperów

22 października 2005

 


Mam doła wykończeniowego . Mam już dość tego bałaganu, tych niedokończonych rzeczy, tego jeżdżenia, szukania, kupowania rzeczy które okazują się nie pasować, tego że niczego nie mogę znaleźć, że wszystko mi gdzieś gnie a potem znajduje się w najbardziej niespodziewanym miejscu, że zawsze kiedy zechcę zrobić coś pożytecznego, to brakuje mi materiałów albo narzędzi, a jak już znajdę jedno i drugie to zaczyna mi brakować ochoty, że wszystko jest pokryte pyłem, że...

 

 


Słowem - mam dość.

 

 


Dziś z rana byłem umówiony z rzeczoznawcą - pora brać ostatnią transzę. On przyjechał na czas, ja nie. Na szczęście poczekał, w międzyczasie robiąc zdjęcia z zewnątrz. Zdjęcia zrobił i pojechał, a ja pełen sił i chęci zabrałem się za pracę.

 

 


Najpierw sprawdziłem na czym polega problem z wywalaniem różnicówki przy ogrzewaniu. Obwody ogrzewania mam rozłożone na trzy fazy, na dwóch z nich przy próbie włączenia jakiegoś urządzenia elektrycznego (np. żarówki) leci różnicówka. Albo dwie. Póki co działają tylko obwody na jednej fazie, czyli salon. Dzwoniłem do Elektryka Piotra, postara się być we wtorek.

 

 


Dobra, zabiorę się więc za montaż gniazdek w pomieszczeniu gospodarczym. Wyciągm te wszystkie gniazdka i ramki i... kolor ramki nie pasuje do tego co zamontowałem wcześniej. Jest bardziej pomarańczowy niż beżowy. Odłożyłem wszystko i poczułem że mam to gdzieś... Zrobiłem zdjęcia instalacji reku po czym wróciłem do domu.

 

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/reku1.jpg

 


A tu gabinet z czekającymi na montaż parapetami.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/parapetyleza.jpg

Whisper

Dziennik Whisperów

15 października 2005

 


Rewolucjoniści skończyli kladzenie kolorku, wrócą do nas jeszcze na podbitkę. Jakby ktoś szukał ocieplaczo-tynkarzy, to służę namiarami na Lenina.

 

 


A dom po kolorku wygląda tak.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/domtynkdone.jpg

 


Tydzień później mogę powiedzieć, że już się przyzwyczaiłem...

 

 


17-24 października

 


Glazurnicy w sile dwóch plus malarz pracują. W sumie nawet nienajgorzej im idzie, do szału mnie tylko doprowadza ich rozliczanie potrzebnego materiału. Malarz zawsze mówi że nie starczy farby - do tego się przyzwyczaiłem, po prostu mówię "najwyżej się dokupi", po czym po skończonym malowaniu okazuje się, że "jeszcze ciut zostało" . Z kolei glazurnicy wyliczają ilość potrzebnego materiału w sposób dla mnie niepojęty. Przywiozłem ileś tam płytek, facet je kładzie, w końcu "Zabraknie". Pytam ile. Liczy. Werdykt - "7 paczek jasnych i 1 paczka ciemnych". Dobra, jadę, kupuję, przywożę. Wczoraj co? "Zabraknie". Ile? "Jednej jasnej". Na pewno? "No... dwie takie i dwie takie". Ufff...

 

 


W środku zaczyna to już przypominać dom:

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/insidepomalow.jpg

 


Przywieźliśmy zamówione parapety z aglomarmuru. Leżą i czekają na obsadzenie. Zamówiliśmy też blaty do łazienek - powinny byc na środę (czyli za parę dni).

 

 


Zaczynam w pomalowanych pomieszczeniach montować grzejniki elektryczne. Fajne są, białe takie, zagraniczne.. tyle że działać nie chcą, bo po podłączeniu grzejnika do prądu wywala różnicówka. Problem nie jest z grzejnikiem, bo dzieje się to tylko na dedykowanych obwodach grzewczych, grzejnik podłączony do normalnego gniazdka działa bezproblemowo. Poza tym tam (w obwodach grzewczych) nie ma przewodu PE! Grzejnik nie powinien być uziemiony, nie ma kabla do uziemienia, a różnicówka wylatuje... osso chodzi??? Prawdopodobnie coś z połączeniami w tablicy - zawezwę w przyszłym tygodniu elektryka.

 

 


Została też zakończona instalacja wentylacji. Niestety nie zrobiłem zdjęć jak to wygląda. Jutro, dobrze? Co do hałasu to troszkę szumi w gospodarce, gdzie jest umieszczony reku i puszka rozprężna (ale to mi nie przeszkadza), słychać też w pobliżu kominka szum wentylatora kominkowego (kiedy pracuje). Mamy nadzieję że ucichnie to po założeniu kratek wentylacyjnych na kominek i obłożeniu go kamieniem. Nie jest to specjalnie denerwujące, po prostu słychać delikatny szum. Za to przy anemostatach cisza. Wchodziłem na drabinę, czułem powiew ale żadnego dźwięku. Za to dom się w końcu wietrzy po tych wszystkich farbach i klejach - to jednak kupa wilgoci.

Whisper

Dziennik Whisperów

13 października 2005

 


Wczesnym świtem podjechaliśmy do hurtowni kupić grunt i nieśmiało spytac na kiedy będzie nasz tynk. Grunt był (kurde, kto wymyśla te ceny ), natomiast tynk był też, ale w czasie przyszłym. Czyli miał być. Dzisiaj. Zadzwonią. Dobra...

 


Potem na budowę i jak zwykle ustalaliśmy Różne Ważne Szczegóły z glazurnikami. A to brązowe tu, a to piętnaście centymetrów tam, a to kolanka brakuje, a to będzie trzeba tu coś wymyśleć... Męczące. A co gorsza Luśka miała coraz bardziej rewolucyjne pomysły dotyczące łazienki gościnnej, zwanej też "moją". Starałem się odpierać ataki i prostować to co uzgodniła dzień wczeeśniej

 

 


Z opresji wybawił mnie Lenin, który razem z Castro i Młodym pojawił się pełen zapału i chęci do pracy. Kurde, płaci im ktoś za to, że oni się do tej roboty tak garną? Przydzieliłem im pokój do nocowania, przebrali się i sruuu rozstawiać rusztowania i gruntować.

 

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/sciangrunt.jpg

 


Czekamy na "kolor", mają dzwonić z hurtowni, ale... nie dzwonią W międzyczasie próbowałem rozwikłać zagadki instalacji Elektryka Stasia Przerąbane...

 

 


Pojawił się też Człowiek-Wentylator i przywiózł mnóstwo cieszących oczy blaszanych pudełek :)

 

 


Koło drugiej w końcu zadzwonili z hurtowni - dojechał tynk. No dobra, Luśkę w samochód, do banku i do hurtowni. 24 30kilogramowe wiaderka - wiem że się na raz nie zabiorę, ale wezmę ile się da. Facet wystawia mi cztery wiaderka, wsadzam te 120 kg do samochodu, nieubłagana grawitacja przygina tył autka do ziemi. Pan stoi, ja też. Pan mówi - chyba starczy, na co ja, że jeszcze mam miejsce. No to pan wystawia mi jeszcze jedno wiadro. Proszę o więcej. Facet jeste wyraźnie przekonany że nigdzie nie odjadę, bo mi tyłek autka będzie szorował po ziemi i muszę go poganiać żeby więcej dawał Wlazło 14 wiader, czyli raptem 420 kilo. Nie takie ciężary się juz woziło Jak zwykle podobała mi się ta mina faceta, kiedy po zapuszczeniu silnika autko zaczęło dźwigać pupcię do góry Resztę weźmiemy jutro.

 

 


14 października 2005

 


Rano Luśka odebrała pozostałe 10 wiaderek tynku, powłóczyła się po sklepach, porobiła zdjęć na budowie, pokłóciła się z kamieniarzem, a potem odebrała mnie z pracy - coś grypopodobnego mnie rozkłada

 

 


A stan rzeczy jest następujący:

 

 


Trwają prace w dużej łazience. Na zdjęciu prysznic Luśki. Nie wiem po co jej tam drabinka

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/prysznicluski.jpg

 


Lenin (na górze) i Castro (na dole) zaczynają kłaść kolor (silikat Terranova 120C)

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/lenincastro.jpg

 


No i położyli. Luśka trochę zdenerwowowana tłumaczyła mi że w rzeczywistości on nie jest aż TAK żółty :) I że na pewno zblednie...

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/kolor1.jpg

 


I powiedzcie mi teraz jaki to naprawdę jest kolor ???

Whisper

Dziennik Whisperów

12 października 2005

 


Dzisiejszy dzień spędziłem w pracy, więc tylko Luśka się wykazywała. Kupiła mi umywalkę i baterię żebym był czysty, oraz kibelek żebym nie musiał chodzić do drewnianego przybytku obs... używanego przez ekipy rozliczne.

 

 


Poza tym podobno ustaliła z glazurnikami jak ma wyglądać moja (inaczej zwana też gościnną) łazienka. Mam nadzieję że wzięła pod uwagę moje nieśmiałe sugestie? I tak jestem zadowolony, bo udało mi się przeforsować kolorystykę tej łazienki i będzie to chyba jedyne miejsce w domu bez wszechobecnych odcieni żółci, pomarańczów i brązów. Tak na marginesie to wszystko wygląda jak jeden kolor - jakiś taki pomarańczowy. Luśka zrobiła taaaakie duże oczy jak powiedziałem jej że przecież w kuchni są pomarańczowe kafelki. No przecież są. I w przedsionku też, tylko pomarańczowe inaczej. Jak tak dalej pójdzie to cały dom będzie pachniał jak za komuny w święta - pomarańczami

 

 


Z wiadomości dobrych - bo każda wiadomość przybliżająca dzień zamieszkania jest dobra - jutro prawdopodobnie zacznie się ostatni etap montowania instalacji wentylacyjno-grzewczo-odzyskującej_ciepło. Poza tym Lenin mnie telefonicznie poinformował, że on może od jutra zacząć Whisperówkę przyoblekać w kolor. Strasznie się ucieszyłem, no bo przecież miał zacząć za półtora tygodnia. Oczywiście jeszcze nie mamy tynku, ale to przecież drobiazg. Miał być na wczoraj, ale będzie na jutro. Miejmy nadzieję...

Whisper

Dziennik Whisperów

10 października 2005

 


Bartycka... Targowisko rzeczy wszelakich. Niby wszystkiego w obfitości nieprzebranej, ale jak przychodzi co do czego, to okazuje sie że nic nie ma "na już". No, nie wszystko jest. Kupilim dziś trochę płytek do Luśkowej łazienki - były od ręki. Szukaliśmy też gresu do mnie i... znaleźliśmy. Taki sam jak ten, który wczoraj oddaliśmy. I jeszcze jeden, trochę inny, który w rezultacie weźmiemy. Niestety dopiero na jutro będzie. Przy okazji wdałem się z kobitką ze sklepu w rozmowę, że już prawie taki sam mieliśmy, ale smugi itd. No i... kobitka mówi - no tak, bo to jest pokryte takim szuwaksem do zabezpieczenia. Przed oczami stanął mi pan z Leroy'a z dnia wczorajszegio i mówię jej: ale próbowali to zmyć i nie wyszło. Na co kobitka chwyciła z telefon o ddystrybutora i co się okazuje? Ciepłą wodą (tak jak próbowali wczoraj) tego się za Chiny nie zmyje. Ajaxem też nie. Jest specjalny środek robiony przez HG, do czyszczenia gresu...

 

 


Ale dałem ciała...

 

 


No, to będziemy mieli gresik

Whisper

Dziennik Whisperów

9 października 2005

 


Mało brakowało, żebym przegapił Dzień Niepodległości Ugandy http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Uganda.gif

 


Dziś dzień jak zwykle polegał w dużej części na jeżdżeniu po sklepach ale nie to jest najważniejsze. Jak może pamiętacie, kilka dni temu w przypływie rozpaczy kupiłem płytki do małej łazienki. Kiedy je przywiozłem (bagatela, 440 kg) zauważyłem na nich takie jakieś smugi... Myślę - zabrudzone. No to palec do buzi, potem trę płytkę - nic. Trochę się wkurzac zaczynam . Glazurnicy patrzą na mnie i mówią - powinno zejśc, wygląda jak brudne. Ale przecież ja próbuję i nic! Po dłuższej analizie doszli do wniosku że to taki wzór musi być, bo to na każdej płytce, nawet z różnych paczek wygląda w ten sam sposób. Niby mnie uspokoili, ale... kurde, w sklepie tego nie było. Ja nie takie płytki kupowałem.

 

 


Gryzłem się tym przez dwa dni, w końcu dziś decyzja - 440 kg z powrotem do samochodu, kierunek market budowwlany (tak, tam kupiłem, i co mi zrobicie? Naprawdę nie miałem czasu gdzie indziej ). Mówię że oddaję. Nie ma problemu, zaraz przyjdzie ktoś z glazury. Przyszedł, spojrzał na pełen wózek i mówi - no, sporo państwu zostało. Wyprowadziliśmy go z błedu - nie zostało nam, tylko jest be. I na dowód pokazaliśmy płytkę, na której zwłaszcza pod światło było widać te cholerne półkoliste smugi. Facet wziął, popatrzył na płytkę, popatrzył na nas i ostrożnie mówi - ale to przecież taki szuwaks którym smarują płytki żeby się o siebie nie ocierały. To ciepłą wodą albo pastą polerską można zmyć. We mnie jakby piorun trafił... To po jaką cholerę ja targałem te płytki, przecież sie nawet zastanawiałem czy nie ma jakichś rzeczy do komnserwacji gresów, żeby były śliczne i błyszczące. Ale mówię - niech pan weźmie jedną płytkę, idzie na zaplecze, wstawi sobie w czajniku wodę albo pastę polerską (było mi wszystko jedno), zmyje ten szuwaks i przyniesie mi płytkę w połowie ładną a w połowie brzydką.

 

 


Nie było go z 10 minut, przyniósł i mówi - o jest lepiej. Patrzę - nie jest. Uspokojony mówię - oddajemy.

 

 


No i tym sposobem nie mam płytek na ścianę w małej łazience. Mam nadzieję , że glazurnicy zajmą się jutro czymś innym. Niech brodzik obsadzą, albo Luśce dużą łazienkę niech wypodłogują...

Whisper

Dziennik Whisperów

7-8 października 2005

Czas leci stanowczo zbyt szybko. Nie nadążam pisać, nie nadążam kupować, nie nadążam robic zdjęć, nie nadążam robic przelewów na kartę kredytową, nie nadążam podejmować decyzji. CZY MÓGŁBYM PROSIĆ O ZWOLNIONE TEMPO???

 

Mam juz dość chodzenia po sklepach z glazurą. Koniec. Ja już nie chcę i już. Wczoraj w ramach protestu kupiłem płytki do małej łazienki. Razem z klejem, fugami i płytkami na ścianę do kuchni w sumie ponad 700 kilogramów wpakowanych do naszej dzielnej Cytryny, która od pół roku jest skrzyżowaniem baru McDonalds, dostawczego Żuka, księgowości i czytelni prospektów wszelakich. Biedne autko. Jak już to się skończy to ją umyję. W ramach podziękowania.

 

Kiedy zajechaliśmy po południu na budowę, glazurnicy byli wyraźnie ucieszeni. Okazało się, że wyglazurowali co mieli wyglazurować, wyszpachlowali rzeczy wymagające szpachlowania, pomalowali dokąd im farby starczyło i... zastanawiali się czy warto im przyjeżdżać w sobotę, skoro materiału nie ma. Tak więc wyładowywanie 700kg spadło już na nich. W końcu się cieszyli, nie?

 

Następnego dnia rano kupiłem ościeżnice. Zwykłe, sosnowe. Będę najwyżej później malował na kolor który kiedyś jakimś cudem uzgodnimy. Na razie niech będą takie.

 

Malowanie sufitów przebiega zgodnie z planem. Mogę tak chyba powiedzieć, bo planu brak. Najpierw poszła delikatnie rozwodniona Śnieżka śnieżnobiała, potem idzie dwa razy biały Dekoral. Niestety po pierwszym Dekoralu wciąż było widać delikatnie różnicę kolorów na płycie w miejscach gipsowanych i niegipsowanych. Malarz mówi że to ta Śnieżka nie ten teges. Na ściany w pomieszczeniu gospodarczym dawaliśmy... cholera też chyba Dekoral, tylko w kolorach. Gubię się już w tym wszystkim.

 

Dobram, obiecałem zdjęcia. Macie i patrzajcie:

 

Pralnia przed i po fugowaniu. Dziura przy gniazdku jest bo gniazdko jest nieobsadzone w puszce, tylko przyłożone na chybcika.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/glazpralnia1.jpg" rel="external nofollow">http://whisperjet.republika.pl/dziennik/glazpralnia1.jpghttp://whisperjet.republika.pl/dziennik/glazpralnia2.jpg" rel="external nofollow">http://whisperjet.republika.pl/dziennik/glazpralnia2.jpg

 

Tu bedzie mała łazienka. Niewyfugowane.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/glazlazmala1.jpg" rel="external nofollow">http://whisperjet.republika.pl/dziennik/glazlazmala1.jpg

 

A tu przedpokój (również brak fug). Przepraszamy że nie posprzątane - służba ma dziś wolne...

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/glazprzeds1.jpg" rel="external nofollow">http://whisperjet.republika.pl/dziennik/glazprzeds1.jpg

 

A tu największa zagwozdka - kuchnia. Podłoga jest ok, natomiast co do paska między blatem a szafkami mam wątpliwości. Pomysł jest taki, że te kawałki o innym wzorze (ciemniejsze) będą nad zlewem i kuchenką. Tylko nie jestem przekonany czy to karo tam pasuje. Byc może to kwestia braku fug... Nie wiem, kurcze, nie wiem,. Jutro z Luśką pooglądamy na spokojnie - najwyżej w poniedziałek się skuje.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/glazkuch1.jpg" rel="external nofollow">http://whisperjet.republika.pl/dziennik/glazkuch1.jpg

Whisper

Dziennik Whisperów

5-6 października 2005

 


Teraz do mnie dotarło dlaczego mówią, że wykończeniówka wykańcza. Okazuje się, że budowanie stanu surowego czy nawet jeszcze tynki i wylewki to małe miki. Załatwia się jedną rzecz na tydzień albo dwa... cisza, spokój, można sobie poinwestorować. Natomiast kilka ostatnich dni to horror. Koszmar. Niedoczas. Niezdecydowanie. Całe szczęście że mam teraz kilka dni wolnego, bo bym chyba się zarąbał Co z tego, skoro i tak cały dzień albo na budowie albo ganiamy po sklepach. Oczywiście płytki kupujemy w ostatniej chwili. Kiedy wchodzili glazurnicy, mieliśmy gres na podłogę w gospodarce. Kiedy zaczęli, na szybko kupowaliśmy białą farbę do gruntowania ścian i sufitów. Okazało się, że robią szybko, więc z wywieszonym ozorem i tylko ogólnie zarysowaną koncepcją kupowaliśmy szybciutko płytki do pralni. Potem błyskawicznie podłoga do kuchni i przedsionka. Jestem załamany... Luśka dziś przez pół godziny kazała układać sobie w garażu wzór do przedpokoju. Tak jest dobrze, ale... Nie, jakoś inaczej. Takl nieźle, ale może w drugą stronę. W drugą stronę fajnie, ale ja bym chciała inaczej... Szczęście że glazurnicy cierpliwi :) W międzyczasie na gwałt szukamy kibli, stelaży, umywalek, kabin, szafek, płytek...

 

 


Dobra, stan na dziś:

 


- jest podłoga w gospodarce, już zafugowana

 


- jest podłoga i ściany w pralni

 


- jest podłoga w kuchni

 


- jest podłoga w przedsionku

 


- są parapety z płytek w pralni, gospodarce i garażu

 


- wymalowane na pierwszy raz (zagruntowane) pomieszczenia

 


- kable od oświetlenia wychodzą z sufitów tam gdzie chciała Luśka

 


- są Geberity do kibelków

 


- przyjechała kabinka do małej łazienki

 


- przyjechały drzwi do kabiny do dużej łazienki. Pierwotnie miała być oczywiście kabina "w całości", ale wczoraj Luśce zmieniła się koncepcja. Może to i lepiej, bo nigdzie nie mieli kabiny prostokątnej z drzwiami otwieranymi tak jak chcemy. A jak mieli to cena była powyżej 6 tysięcy.

 


- nie przyjechała wanna, bo... bo nie. Przyjedzie jutro.

 


- kupiliśmy deskę z kranem Zamiast bidetu.

 


- zamówiony jest kibelek pasujący do Luśkowej deski. Jutro odbieramy. Mój jeszcze jest niepewny, bo musi pasować do umywalki, która musi pasować do szafki, która musi pasować do płytek w małej łazience. A mała łazienka jeszcze jest spowita mrokiem tajemnicy. Do jutra najprawdopodobniej, bo inaczej glazurnicy nie będą mieli co robić.

 


- potrzebne sa ościeżnice. Ale ościeżnice muszą pasować kolorem do drzwi. Drzwi oczywiście spowija... tak, mrok tajemnicy, ponieważ nie jest ustalony ich kolor. Mi podoba się calvados, ale Luśka mówi że będzie zbyt żarówiasty. No fakt, ale mi się zawsze podobały takie rzeczy, które do niczego nie pasują. Na przykład przeraźliwie zielone marmury, które chętnie widziłabym choćby w garażu Albo takie ładne, szlachetne drewno, którym najchętniej wyłożyłbym ściany dużego pokoju

 

 


Mam nawet jakieś zdjęcia, ale... jutro, dobrze? Juuutro...

Whisper

Dziennik Whisperów

W telegraficznym skrócie, bom od paru dni utrudzon wielce...

 

 


2 października 2005

 


Nocowałem pierwszy raz w domku :) Było twardo, bo 5cm styropianu FS20 nie jest moim ulubionym materacem. Śniło mi się strasznie dużo i co chwila się budziłem. A śniły mi się niedoróbki budowlane

 

 


3 październik 2005

 


A nocowałem dlatego, że z rana mieli pojawić się glazurnicy. I pojawili się. I do roboty się nawet wzięli...

Whisper

Dziennik Whisperów

30 września 2005

W końcu jakieś święto narodowe - dziś Dzień Niepodległości Botswany http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Botswana.gif" rel="external nofollow">http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Botswana.gif. Najlepszego!

 

Z tej okazji rankiem zadzwonili do nas kominkarze i powiedzieli że stan surowy jest skończony. Pojechaliśmy obejrzeć jak to teraz wygląda.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/kom_surowy.jpg" rel="external nofollow">http://whisperjet.republika.pl/dziennik/kom_surowy.jpg

 

Wygląda dość... hmmm.... rozłożyście. Wdzięk i gracja pieca hutniczego. Mam nadzieję że po obłożeniu kamieniem będzie wyglądał jak kominek a nie Wilczy Szaniec.

 

A skoro mowa o kominkach - pojechaliśmy pooglądać kamienie na kominek. Po pierwsze jest tego za dużo. Po drugie, jest za drogie. Po trzecie to co mi się strasznie podobało było drogie i w dodatku niedostępne. Takie zycie... We wtorek będziemy kombinowali dalej - będzie już szef kamieniarzy.

Whisper

Dziennik Whisperów

Tego samego dnia wieczorem pojawił się awaryjnie ściągnięty Człowiek-Wentylator, żeby wstawić rurę do dystrybucji gorącego powietrza. Wstawił, pojechał.

 

 


29 września 2005

 


Rano w pracy telefon - dzwoni Luśka że kominkarz się wścieka na rurę. Że źle i w ogóle. Że końcówka tej rury za wysoko, że powinna być niżej, poniżej kratek w komorze głównej. Zaczynam mu tłumaczyć, że tak ma być, że ta rura ma być wysoko, bo w trakcie normalnej pracy DGP kratki będą zamknięte i całe powietrze gorące będzie wyciągane przez DGP. Nie trafia. Tak się nie robi, on nie bierze odpowiedzialności itd. Postawiłem sprawę twardo - tak ma być. Zaraz po skończeniu rozmowy dzwonię do Wentylacyjnego Szefa żeby się upewnić. Wentylacyjny Szef potwierdza i podtrzymuje mnie na duchu .

 

 


Pod koniec dnia znów telefon. Okazuje się że zabrakło im prostki (to taka specjalna pumeksopodobna cegła). Jak kupowali ją od Darka B, to wzięli już wszystko. Producent przestał produkować, prostki nie ma i nie będzie. Ale mają trochę prostki jakieś 100km od Warszawy, trzeba by pojechać... Niech jadą. W końcu okazuje się, że Darek B jeszcze skądś zorganizował akurat 40 sztuk - tyle ile brakowało. Tak więc po pracy kierunek Żabia Wola, potem z prostką na budowę. Ciemno, mokro, na podwórku błoto takie że można buta zgubić. Jak my tam żyć będziemy jesienią???



×
×
  • Dodaj nową pozycję...