2-3 listopada 2005
Panama http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Panama.gif i Dominika http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Dominica.gif - pozdrawiamy z okazji dnia wolnego!
Dzień wolny od pracy dniem roboczym. Z tą myślą ochoczo (a jakże) wybrałem się do Whisperówki. Trochę posprzątałem co większe rzeczy poniewierające się po pomieszczeniach (czytaj: zrobiłem z nich kilka sporych kupek), aż w końcu zabrałem się za kończenie ogrzewania.
Na pierwszy ogień poszły grzejniki. przymocowałem do ścian te, które mi jeszcze zostały, sprawdziłem - grzeją.
Następne zadanie było nieco tricky. Otóż moje grzejniki (elektryczne konwekcyjne Noirot) są przystosowane do centralnego sterowania. Sterownik wysyłać może sygnał sterujący do dwóch stref, na jakie podzielone są grzejniki. Taki sygnał ma cztery funkcje:
1. grzejemy jak ustawione na grzejniku (comfort)
2. obniżamy wszędzie temperaturę grzania o 3,5 stopnia (economy)
3. grzejemy na 7 stopni Celsjusza, tak żeby nie zamarzło
4. wyłączamy to wszystko w diabły
Wszystko pięknie, tyle że sygnał sterujący to napięcie 230V, ewentualnie jego połówki. Kiedy usłyszał o tym Elektryk Piotr, to wydał z siebie dźwięk. Dźwięk oznaczał - różnicówka może lecieć, bo napięciem jednej fazy będą sterowane urządzenia wiszące na innych fazach. Może ale nie musi. Zaufałem francuskiej myśli technicznej (przyszło mi to dość łatwo bo jeżdżę Citroenem z zawieszeniem hydropneumatycznym), zamontowałem sterownik, podłączyłem i... Kiedy włączałem, czekałem na znajome "pstryk" w tablicy, ale... nic nie wywaliło. Przeprowadziłem testy na wszystkie możliwe sposoby - jest dobrze. Teraz mogę sterować, programować, uzbrajać i ekonomizować że hej! Doszło koleje pudełeczko do kręcenia, ustawiania, naciskania, czyli ogólnie rozumianej zabawy :)
Jako że facet rozwija się do siódmego roku życia (potem już tylko rośnie), mam dziecięcą wręcz słabość do tych wszystkich świecąco-pikających rzeczy, które można ustawiać i programować. Tak więc nie poprzestałem na programatorze od ogrzewania i zabrałem się za uruchamianie podłogówki. Podłogówka w pięciu pomieszczeniach oznacza pięć urządzeń z wyświetlaczami, które w dodatku spełniają funkcję użytkową (sterują grzaniem podłogi). Klnąc w żywy kamień Elektryka Stasia za to, że przeforsował wsadzenie dużej ilości grubych kabli do puszki (bo tak będzie lepiej) zaginałem kable 2,5mm próbując je wepchnąć do puszki, a następnie umieścić tam sterownik. Zadanie wydaje się jedynie z pozoru skazane na niepowodzenie - w dwóch przypadkach na pięć jestem pewien że się uda. Na razie wszystko wisi sobie na zewnątrz, bo już mnie palce bolały. Poza tym gdzieniegdzie okazało się, że płytki ciutkę zawężają światło puszki, i sterownik się nie mieści. Będę musiał je jakoś podszlifować czymś dremelopodobnym. Ale sprawdziłem - faktycznie przy ustawionych 27 stopniach podłoga robi się miło ciepła.
Obejrzałem dokładnie drzwi od prysznica Luśki. Żeby przybliżyć problem tłumaczę, że drzwi od prysznica Luśki składają się z trzech części: lewa szyba stała, drzwi właściwe, prawa szyba stała. Niestety coś tam jest rzeczywiście za szerokie. Pierwotny pomysł glazurników na obcięcie centymetra jednej z szyb bocznych na szczęście został porzucony. Teraz mamy trzy możliwości:
- zamówić u szklarza szybkę boczną o pasującym wymiarze. No fajnie, ale to kasa leci.
- kazać wkuwać się w kafelki. Rozwiązanie dość mocno inwazyjne i nie gwarantujące estetycznego rezultatu końcowego.
- wywalić uszczelki przy szybach bocznych, nie te przy drzwiach, tylko takie dotykające ściany. To rozwiązanie chyba najbardziej mi pasuje - sądzę że można tam spokojnie zaoszczędzić ten centymetr. Nie wydaje mi się, żeby lała się tam woda, a jeśli nawet to może kropla czy dwie - w końcu więcej się wyleje przy wychodzeniu spod prysznica.
W ciągu dnia zainteresowałem się tym, jak właściwie działa mi ta cała wentylacja z rekuperatorem. Zmierzyłem temperaturki i wyszło, że temperatura na dworze wynosiła 9,7C, na anemostacie wdmuchującym do pokoju 16,3C, na anemostacie wyciągającym z łazienki 19,4C, a do garażu (tam wylatuje zużyte powietrze) wylatywało 12C. Czyli faktycznie działa. Wot,tiechnika...
Wieczorkiem napaliłem sobie w kominku - trzeba będzie chyba coś pokombinować przy położeniu czujnika temperatury włączającego nawiew powietrza z kominka - musiałem dość długo grzać, aż się włączył. Za to potem fajnie i cieplutko.