Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    17
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    114

Entries in this blog

Bartłomiej

Dziennik Bartłomieja

czwartek, 3. kwietnia

 

 


Prace na budowie idą swoim tempem. Kanalizacja oraz instalacja wodna są już w zasadzie położone. Na wykończenie czekają tyko trzy elementy. Podprowadzenie do umywalek w łazienkach na poddaszu czeka aż pojawią się odpowiednie ścianki. Dodatkowo, uparłem się, żeby pion kanalizacyjny przechodzący w ścianie przy jadalni był porządnie zaizolowany akustycznie. Nie mam zamiaru słuchać przy śniadaniu, że ktoś na górze właśnie bierze prysznic czy myje ręce. Czekamy na piankę bo okazało się, że takich dużych średnic (110mm) to nie ma w wolnej sprzedaży. OK, mogę poczekać. Na sobotę jesteśmy umówieni na próbę ciśnieniową instalacji wodnej - jeśli wszystko pójdzie dobrze to w poniedziałek rozliczenie za ten etap. Brrr...... ale nie ma wyjścia - robota zrobiona, trzeba płacić. :)

 

 


Murarz wszedł wczoraj. Nie podoba mi się to, bo miał wejść w poniedziałek, i nie omieszkałem o tym powiadomić mojego wykonawcy. Jeszcze jeden taki numer (niesłowność) i będzie awantura.

 


Roboty dla murarza nie jest wiele, ew. kłopoty przewiduję przy murowaniu sauny i przesuwaniu wspornika więźby. Pomysł jest, ma ręce i nogi, błogosławieństwo projektanta również. OK, no to jedziemy, bardzo mi zależy na tej saunie.

 

 


Dekarze uwijają się na dachu, w dwa dni przybili wszystkie łaty i zabrali się za układanie dachówki. Dach zaczyna zmieniać kolor - z czerni papy przechodzi w piękną klasyczną czerwień podwójnej esówki Braasa. Pięknie! :)

 


Kolor obróbek blacharskich został ustalony przez moją żonę - będzie współgrał z kolorem dachówki. Nasza sąsiadka ma brązowe wykończenia i nam (znaczy mojej żonie :)) się to nie podoba. OK, ja też uważam, że dach nie powinien być pstry.

 


Przy okazji trzeba będzie ocieplić lukarny bo potem nie powinien mi się już nikt szwędać po ułożonej dachówce. Na szczęście, ocieplenia wykona ta sama ekipa, która wykonuje mi teraz prace murarskie. Dogadają się z dekarzami "na miejscu".

 

 


W tzw. międzyczasie na mojej działce wyrosła studnia. Tak prawdę mówiąc to spodziewałem się czegoś więcej, aniżeli tylko wystającego kawałka rury z ziemi. Na szczęście, został on zakończony ręczną pompą, więc mam na działce wodę. W przyszłym tygodniu wezmę jej próbkę i zbadam w SANEPIDzie.

 


Pozostanie zatem jeszcze kwestia podprowadzenia wody do domu. Upieram się, żeby pompa była wyprowadzona na zewnątrz - chciałbym uniknąć hałasu w domu. Sam zbiornik na wodę stanie w garażu, trzeba przeciągnąć jakieś 7 metrów rury. Hydraulik mnie przekonuje, żebym jednak umieścił hydrofor w garażu i ew. zabudował go dodatkowo ścianką z izolacją. Nie jestem przekonany do takiego podejścia, nie chcę w domu hałasu a dodatkowo chcę wyprowadzić wyjście na instalację do podlewania ogródka bezpośrednio ze studni. Jeszcze mam trochę czasu na zastanawianie się. A jak Wy macie to rozwiązane? Pompa na zewnątrz w kręgu czy jednak w domu?

 

 


Dalej rozglądam się za szambem. Mam już jedną propozycję, firma z okolicy (Izabelin), zakładali u mojej sąsiadki. Chcą 3700 za full service: zbiornik 10m3+kopanie dołka+transport+posadowienie. Dużo to czy mało? Znalazłem alternatywną propozycję (zbiornik monolit za 2100), ale nie mam jeszcze wyceny pozostałej usługi. Na sobotę jestem umówiony na "wizję lokalną". OK, nie spieszy mi się.

 

 


Instalacje elektryczne czekają na uzupełnienie. Muszę przysiąść i rozrysować sobie wszelkie brakujące elementy. Co jakiś czas dopada mnie strach, że o czymś nie pomyślałem, że coś jeszcze powinno się znaleźć pod wylewkami i tynkami. Czasu jest coraz mniej. Muszę gdzieś znaleźć, jakie kable trzeba poprowadzić do domofonu w ogrodzeniu. Zainstaluję "za zaś", zeby można było mieć kamerę bądź wideodomofon. A co tam, żyjemy przecież w XXI wieku.

 


W przyszłym tygodniu przyjdzie ekipa, która położy instalację alarmową. Chcieli zrobić to sami, elektryk na to przystał. Ja tez się zgodziłem, szczególnie że mówią, że montaż robią "za darmo". Aha, już ja znam te ich "zadarmy". :)

 

 


Pozostaje jeszcze połozenie instalacji centralnego odkurzania. Postanowiłem zrobić to sam z niewielką pomocą mojego elektryka. Największy kłopot to oczywiście wykuwanie kanałów w ściana oraz przebicie się przez strop. Poradzimy sobie - narzędzia mamy.

 


Oszczędność jest, szkoda mi płacić 250pln za punkt oraz 150pln za wyprowadzenie gdniazda odkurzacza. Dla mojego domu wystarczą 3 gniazdka (szufelki w kuchni nie montujemy) jeśli weźmiemy rurę 10.5 metra. Jak zrobię 5 gniazdek to uda się "obskoczyć" wszystko nawet i rurą o długości 7m. Może to gra warta świeczki, krótsz rura jest i tańsza i wygodniejsza. W zamian możemy obie pozwolić na jakąś dodatkową super-szczotkę albo coś. Materiały instalacyjne nie są drogie. Po lekturze forum wymiany doświadczeń uwierzyłem w swoje siły.

 


Tylko jak spradzić, czy dobrze wykonałem połączenia? Jak się robi "próby ciśnieniowe" takiej istalacji?

 

 


Najwyższy czas rozglądać się za grzejnikami. Już znamy wymagane moce dla każdego z pomieszczeń, ustalamy powoli ich wymiary. Coś czuję, że w nadchodzący weekend czeka mnie kolejny rajd po sklepach. Nie przepadam za tym, ale to chyba normalne. :)

 

 


Nie opuszcza mnie myśl "O czym jeszcze zapomniałem". Może macie jakieś sugestie, co powieniem zrobić jeszcze przed położeniem tynków oraz wylewek?

 

 


Na budowie jestem codziennie. Obiecałem sobie, że nie popełnię ponownie tego samego błędu braku nadzoru inwestorskiego nad ekipami. Nie chcę być upierdliwy, ale zamierzam rozliczać wszystkich bardzo dokładnie i nie odpuszczać żadnej papraniny. Wiem o co walczę, to jest MÓJ DOM !!!

 

 


Pozdrawiam,

 


Bartłomiej

Bartłomiej

piątek 28. marca

 

 


Wyrwałem się na chwile z pracy i skorzytałem z okazji wyjazdu służbowego do Jabłonnej, żeby choć na chwilę wpaść na budowę. Dzieje się, to dobrze. Pojawili się hydraulicy, po dwudniowej przerwie. Kładą instalację wodną. Zeznali, że jeszcze dzień i ten etap będzie z głowy. Potem jeszcze c.o. i możemy jechać z tynkami. Jest to dla mnie ważne, bo tynkarzy muszę uprzedzić z kilkudniowym wyprzedzeniem. A zatem akcja tynki rusza za tydzień w poniedziałek. Ciekawe, czy się uda. :)

 

 


Na budowie urzęduje już ekipa dekarza. Rozpoczęli od przybijania łat, skończą jutro a od poniedziałku na budowie pojawi się już dachówka. Dobrze jest, muszę tylko dogadać ekipę wykończniową, aby uzgodnili z dekarzem sprawę ocieplenia lukarn oraz posadowienia okien połaciowych.

 

 


Postanowione - murarz "wchodzi" w poniedziałek. Dwie ścianki do zbudowania (sauna !! :)), jedna do przesunięcia i kilka drobnych rzeczy do poprawienia. W sobotę widzę się z murarzem, żeby wszystko obgadać ostatecznie.

 

 


W wyniku intensywnej korespondencji oraz rozmów telefonicznych udało mi się dzisiaj wynegocjować całkiem zacny upust na bramę garażową Hormanna. Dzięki Adamie !!! :):)

 

 


Cały weekend mam już zaplanowany - chwała Bogu, że sklepy i hurtownie są zamykane na noc, bo bym chyba w ogóle nie sypiał.:)

 

 


Kolejny wpis już w przyszłym tygodniu.

 


Pozdrawiam,

 


Bartłomiej

Bartłomiej

Wiosna idzie..... nie ma na to rady. :)

 

 


Najwyższy czas zaczynać prace na mojej budowie. Jak pisałem wcześniej, zimę spędziłem na

 

 


gorączkowych poszukiwania ekip wszelakiej maści. W wyniku niezliczonych spotkań, rozmów, ustalania, negocjacji oraz dyskusji na forum rodzinnym, udało nam się znaleźć oraz wybrać ekipy (serdecznie dziękuję za polecenie fachowców). Można zatem zaczynać. Z racji ograniczeń budżetowych musieliśmy podzielić tegoroczne prace na etapy. Jak na razie mamy zdefiniowany etap pierwszy. W jego skład wchodzą:

 


- położenie instalacji wszelakich;

 


- zalanie podłóg wylewkami oraz pokrycie ścian tynkiem;

 


- wybudowanie schodów - nie zrobiliśmy tego na etapie budowy domu i nie żałujemy!

 


- pokrycie dachu i zainstalowanie okien połaciowych;

 


- i koniec wieńczący pierwszy etap - montaż okien, drzwi oraz bramy garażowej.

 

 


Kolejne prace ruszą później, czyli gdzieś w lipcu, ale wszystko będzie zależne od zgromadzonych pieniędzy.

 

 


A co słychać na samej budowie?

 

 


Udało mi się znaleźć dobrego cieślę, który podjął się wykonac poprawki po mojej poprzedniej ekipie. Pod nadzorem mojego inspektora oraz przy jednoczesnych konsultacjach z projektantem udało mi się doprowadzić dach do stanu, w którym dekarz może rozpocząć swoją pracę.

 

 


Elektryke mam właściwie już położoną. W tej chwili trwa kładzenia instalacji antenowej oraz okablowanie strukturalnego. Postanowiłem zrobić "na zapas" i instalację antenową kładę trójprzewodową a do każdego gniazdka tel/kom po dwie skrętki (kat. V oczywiście). Zastanawiam się jeszcze nad położeniem kabli pod ew. kamery w sypialniach, abyśmy później mogli oglądać sobie, czy nasze bejbi nie rozrabia zbytnio pozostawione w swojej sypialni. Mamy trochę skojarzenia z BigBrother, ale przecież nie musimy wykorzystywać tej instalacji zawsze. Jak nasze pociechy dorosną, to się kamerki pozdejmuje.

 


Udało mi się wywalczyć z małżonką miejsce na szafkę, w której będzie skoncentrowane całe okablowanie strukturalne. Szafka niemała - 19" - ale musi się w niej zmieścić trochę sprzętu: serwer, modem, cross. Zastanawiam się jedynie, czy to dobrze, że ustapiłem jej w kwestii koncentratora okablowania antenowego - wynegocjowała położenie rozdzielni TV na suficie poddasza.

 

 


Położoną mam już instalację kanalizacyjną wraz z wyjściem na zewnątrz budynku. Niestety, wkstutek naszego kaprysu posiadania łazienki przy sypialni na poddaszu trzeba było puścić pion kanalizacyjny w ścianie jadalni. Uzgodniłem z hydraulikiem, że pion będzie porządnie wkuty w ścianę i dodatkowo zaizolowany pianką. W niskoszumowe wynalazki jednej z firm produkującej rury nie wierzę - stąd ta izolacja.

 

 


Do końca tygodnia powinna zostać położona instalacja wodna w całym domu. Czas więc najwyższy na wydrążenie studni. Znalazłem lokalnego człowieka, który zakłada studnie w okolicy. Okazuje się, że wodę można znaleźć już na ok 12-15 metrach pod powierzchnią. Rozmawiałem z sąsiadami - nie jest to najlepszej jakości woda, ale da się ją pic po zastosowaniu podstawowych filtrów na żelazo i mangan. Byłem też w gminie i sprawdzałem plany podłączenia mojego domu do wodociągu - za jakieś 2 bądź 3 lata powinienem mieć wodę gminną. I chyba się na nią zdecyduję, ponieważ jest ciągnięta z głębokości 50. metrów i dzięki temu dużo lepsza. Koszty nie są duże, więc zostawię w instalacji proste złącze umożliwiające "przejście" na inne zasilanie w wodę. A studnię zostawię sobie i tak do podlewania ogródka.

 

 


Podjęliśmy z żoną kolejną istotną decyzję, która sprawiła nam duuuużo radości. Będziemy mieli saunę. Wybraliśmy miejsce na poddaszu; sauna będzie sąsiadowała z łazienką. :)

 


Po długich konsultacjach z cieślą oraz projektantem, czy i w jaki sposón można przesunąć belkę, na której wspiera się konstrukcja dachu, wypracowaliśmy satysfakcjonującą koncepcję. Przesunięcie ścianki będzie banalne, domurowanie dwóch kolejnych również i w efekcie będziemy się cieszyć sauną o wymiarach 180x300cm. Sporo przestrzeni zabierze nam skos oraz ocieplenie, ale i tak zakładamy, że kąpieli zażywać będą dwie (max trzy) osoby.

 


W budżecie pojawiła się kolejna pozycja; już się rozglądamy, skąd wziąć fundusze na saunę. :)

 

 


Kolejna ekipa weszła dzisiaj z samego rana i od razu zaczęła pracowicie przybijać łaty i kontrłaty do naszego dachu. Kilka dni się na to zejdzie i już od poniedziałku na moim dachu pojawią się pierwsze dachówki. Po dziesiątkach godzin spędzonych na oglądaniu, wybieraniu i

 


zastanawianiu się, wybraliśmy podwójną esówkę Braasa w klasycznym kolorze czerwieni.

 

 


Czekamy na pogodę, aby swoje prace mógł rozpocząć murarz. Niestety, temperatura w nocy ciągle spada poniżej zera i boimy się o przemarzanie świeżo połozonej zaprawy. Z drugiej strony nie chcę czekać zbyt długo, gdyż boję się "zniknięcia" instalacji, które do tej pory zostały ułożone w moim domu. Niestety, plaga złodziejstwa się szerzy, również w mojej okolicy.

 


Pozostaje mieć nadzieję oraz uczynnych sąsiadów.

 

 


Strasznie długa wyszła ta opowieść, ale ostatnio bardzo dużo się dzieje na mojej budowie. Mógłbym tak jeszcze długo, ale czas wracać do pracy. :) W wolnych chwilach (a będą takie ?!? :) ) postaram się uzupełniać mój dziennik.

 

 


Bartłomiej

 


cdn

 

 


[ Ta wiadomość była edytowana przez: Bartłomiej dnia 2003-03-26 10:43 ]

Bartłomiej

Dziennik Bartłomieja

13.12.2002

 

 


Postanowiłem moje dzisiejsze wpisy dziennikowe podzielić na dwie części. Z racji tego, że nie uzupełniałem go od tak dawna, pierwsza część opisuje przeszłość. Teraz czas napisać, czym obecnie się zajmuję.

 

 


Zima pełną gębą, mrozy już zdrowo dokuczają, a zatem najwyższy czas zabrac się za poszukiwanie ekip(y), która zajmie się doprowadzeniem mojego domu do stanu "zamieszkiwalności". bardzo chciałbym związać się z jakimś jednym wykonawcą, jak to zrobili niektórzy forumowicze, ale widzę kilka wad takiego rozwiązania:

 


a) Ciężko znaleźć firmę, która ma (bardzo) dobrych fachowców z każdej dziedziny. A jednak przy wykończeniu domu jest sporo prac specjalistycznych, które oddać najlepiej w ręce doświadczonych ludzi.

 


b) Firmy, które mówią o sobie, że kompleksowo zajmą się wykończeniem domu, najczęściej podzlecają przeróżne prace "zewnętrznym" fachowcom, a to odbija się na cenie usługi, gdyż oczywiście swoją marżę jakąś muszą narzucić.

 


c) Jeśli nawet znajdę taką firmę, ciężko się z nią dyskutuje nt. cen. Wypróbowałem. Porażka.

 


d) W razie jakiejś wpadki z częścią roboty, ciężko taką firmę wyrzucić z budowy, bo trzeba na jej miejsce znajdować podobną. Gdy się bierze fachowców do każdej z prac osobno, można w nich przebierać, jak w ulęgałkach. Ale wtedy całość zarządzania procesem budowy należy wziąć na siebie. To nie jest wcale taki minus, bo i tak nie ma co liczyć, że ktoś nas wyręczy w nadzorowaniu budowy (vide moje doświadczenia z cieślami).

 

 


No, ale wystarczy już tych moich przemyśleń. Przede mną stoi zadanie zorganizowania ekip wykończeniowych. Zastanawiam się nad następującym podziałem:

 


1. Dekarz - do wykonania poprawek w konstrukcji dachu, położenia pokrycia, obróbek blacharskich, rynien, zamontowania okien połaciowych.

 


2. Ekipa do instalacji wodno-kanalizacyjnych oraz c.o. Do tej grupy prac zaliczam zamontowanie i uruchomienie kotłowni oraz położenie instalacji ogrzewania podłogowego.

 


3. Tynkarze wewnętrzni. Waham się pomiędzy maszynowym tynkiem gipsowym a tradycyjnym cem-wap. Ceny stoją przemawiają raczej za gipsowym, ale jeszcze ostatecznej decyzji nie podjąłem.

 


4. Wykończenie wnętrz - począwszy od wykonania wylewek przez glazurę oraz parkiety, aż po ostateczne ocieplenie dachu i malowanie.

 


5. Roboty specjalistyczne, do których zaliczam elektryka, montaż okien, instalację gazową (kocioł + kuchnia), kominek z DGP, odkurzacz centralny, brama garażowa.

 

 


Pozostałe roboty na zewnątrz budynku (np. tynki czy ogrodzenie) zostawiam sobie nieco na później.

 


Jeżeli z Waszego doświadczenia wynika, iż przyjęte przeze mnie założenia co do "konstrukcji" ekip są nieprawidłowe, dajcie mi znać w "komentarzach". Może czegoś nie widzę, może o czymś zapomniałem. Będę wdzięczny za wszystkie porady.

 

 


Jeśli moglibyście mi polecić jakiego wypróbowanego fachowca, np. elektryka z wyobraźnią, tynkarza bądź kominkarza - będę bardzo wdzięczny.

 

 


No i mam nadzieję, że za jakiś czas znów spotkam się z grupą warszawską. :)

 

 


Pozdrawiam,

 


Bartłomiej

Bartłomiej

Dziennik Bartłomieja

13.12.2002

 

Minęło ponad 6 miesięcy, jak nie zaglądałem do mojego dziennika budowy. Niedobrze, a raczej wstyd. Postaram się teraz nadrobić moje wpisy bo działo się....... oj działo.

 

Ostatni wpis skończyłem na wylewaniu stropu. Tak - strop mi się udał, ani jednej ryski, ani jednego pęknięcia. Właściwie nie mam żadnych grubszych zastrzeżen do wykonanej pracy, po wylewaniu pozostały jedynie tylko jakieś nieliczne "nieobetonione" druty zbrojenia, które wymagały zabezpieczenia. I już.

 

Wymurowanie poddasza okazało się zadaniem wyjątkowo banalnym. Robota szła dobrze, sprawnie. Kłopoty zaczęły się, a własciwie "wyszły", przy stawianiu konstrukcji dachu.

 

I w tym miejscu musze się mocno uderzyć w piersi i przynać publicznie do popełnienia CIĘŻKIEGO GRZECHU inwestorskiego. Otóż wskutek przeróżnych napiętrzających się obowiązków służbowcyh (wyjazdy itp) niedopilnowałem budowy. Najciężej odbiło się to na kostrukcji dachu, która została wykonana przez cieśli na ich własny sposób. Nie przypilnowałem, aby trzymali się ściśle projektu a oni stwierdzili, iż doświadczenie upoważnia ich do nieuzgodnionych zmian w konstrukcji dachu.

Na budowie pojawiłem się za późno, aby wstrzymywać jakiekolwiek prace. Dodatkowo dołożyła się do tego moja nieznajomość tematu - wielokrotnie oglądałem kostrukję i nie widziałem niezgodności. Refleksja pojawiła się zbyt późno dach był już prawie całkowicie odeskowany. Miałem szczerą chęć kazać im rozbierać cały dach, ale już wtedy nie najlepiej układało mi się z wykonawcą, więc ryzykowałem zwyczajnie porzucenie budowy.

Po dokonoaniu inspekcji przez dwóch niezależnych od siebie fachowców (w tym mojego zaufanego projektanta) okazało się, że nie jest tak źle. Przegoniłem cieśli z budowy, wykonawcę też i zabrałem się do sporządzania listy poprawek. Najwięcej dotyczyło więźby, ale mam na tyle szczęścia, że żadne z nieprawidłowości wykonawców nie są nie do naprawienia. Projektant zaproponował zmiany (poprawki), poprzeliczał wszystko i okazało się, że po dorzuceniu kilku elementów, podparciu niektórych elementów "niekłopotliwych" estetycznie miejscach, dach zachowa swoją zdolność unoszenia ciężarów przewidzianych w projekcie.

Poprawki dachu zamierzam zrobić przy pomocy dekarzy. Znalazłem dwóch, którzy deklarują chęć pomocy i mam pewność, że solidnie wykonają swoją robotę. Jeden z nich jest polecony przez kolegę z pracy, który miał jeszcze większe "przygody" ze swoją więźbą.

 

Jestem dobrej myśli.

 

Aby uporządkować nieco mój dziennik, muszę trzymać się kalendarza. Dokładnie 10. lipca otrzymałem od mojego wykonawcy "sesemesa" z wiadomością, że budowa została zakończona. Oprócz zastrzeżeń do wykonania więźby, na mojej liście zastrzeżeń nie pojawiły się już jakieś bardziej znaczące pozycje - ot, kilka drobiazgów nie mających znaczenia dla konstrukcji budynku bądź jego właściwości.

 

I tak dobrnąłem do końca fazy pierwszej budowy mojego domu, czyli stanu określanego jako surowy otwarty. To na razie koniec prac na ten rok, reszta rusza na wiosnę.

 

Jak do tej pory zdobyłem bardzo istotną nauczkę na przyszłość. Za żadne skarby nie pozostawić budowy na dłużej niż jeden dzień w rękach wykonawców. Inspekcja inwestora musi być wykonywana codziennie, choćby miało to kosztować wiele czasu, energii czy paliwa. Nerwy, jakich w ten sposób można uniknąć są bezcenne.

Wiem, że pisze rzeczy oczywiste dla większości inwestorów z forum Muratora, ale może mój wpis ostrzeże kogoś przed pójściem w moje ślady.

 

Tak czy inaczej, w przyszłość patrzę z optymizmem. Przecież już za rok będę mieszkał w moim wymarzonym domu.......

 

cdn.

Bartłomiej

Dziennik Bartłomieja

06 06

 

 


Minęły raptem dwa dni od mojego ostatniego wpisu, a już jest czym uzupełnić mój dziennik. Niniejszy wpis stać będzie pod hasłem "STROP". Wczoraj wieczorem Inspektor przejrzał całe zbrojenie, zweryfikował wszystkie wrażliwe punkty, sprawdził, że wszystko w porządku. Ja nie miałem specjalnie wątpliwości, że jest OK, ponieważ ekipa zęby zjadła na takiej robocie i na "zbrojarce" znają się jak mało kto. Mają juz duże doświadczenie, niejedną dużą (i małą) inwestycję za sobą.

 

 


Operacja "STROP" rozpoczęła się dzisiaj rano o siódmej. Spóźniłem się 10 minut i akurat trafiłem na wylewanie pierwszej gruchy. Jedna ciekawa rzecz to to, że w chwili rozpoczynania wylewania, "szeryf" się przeżegnał nabożnie. Jednak czuje chłopina jakiś respekt przed nieodwracalnym..... :)

 


Pompa, podajnik, wszystko szło bardzo sprawnie. Samo wylanie jednej gruszki trwa ok 9 minut. Przyjeżdżały dwie z pobliskiej betoniarni więc przestojów specjalnie nie było. Gdyby była trzecia, to by można było lać "jednym ciągiem" z przerwami tylko na zmianę gruszki. Współpraca z operatorem pompy pozostawiał trochę do życzenia, ale zwróciliśmy mu uwagę i już potem wszystko było OK.

 

 


Podsumowanie:

 


powierzchnia stropu: ponad 190m2

 


grubość stropu: 19cm

 


ilość betonu: ok 37 m3

 


liczba gruszek: 7

 


waga wylanego stropu: prawie 105 ton !!! (przy założeniu, że m3 B25 waży 2.8 tony)

 


Na mnie robi to niezłe wrażenie, nie wiem jak na Was. :)

 

 


Pogoda tylko mi się trochę nie podoba, zapowiada się słonecznie i ciepło. Zapowiada się upojny weekend na budowie, podlewanie betonu 3 razy dziennie co najmniej. Trochę mi się to nie uśmiecha, będę musiał zabrać z ogródka wahadłowy zraszacz do podlewania. jak długo powinna trwać taka jedna "sesja" podlewania?

 

 


Trzymajcie kciuki za mój strop.

 


Pozdrawiam,

 


Bartłomiej

 

 


cd z całą pewniością nastąpi

Bartłomiej

Dziennik Bartłomieja

04.05

 

Prace na budowie idą pełną parą. Już w niedzielę mogłem chodzić po deskowaniu dla mojego stropu, wczoraj ekipa zabrała się za układanie zbrojenia.

 

Moją budowę wizytował dodatkowo projektant - bardzo się cieszę, ponieważ miał okazję pogadać bezpośrednio z ekipą, sprawdzić, czy wszystko jest wykonywane zgodnie z jego zamysłem oraz projektem. No i wszystko jest OK. Zgodnie z opinią projektanta, moja ekipa bardzo solidnie wykonuje zbrojenie - widać chłopaki maja duże w tym doświadczenie. Prace murarskie jak na razie też w najlepszym porządku, nie ma się do czego przyczepić. Bardzo się z tego cieszę, projektant jest jednocześnie wykonawcą, więc ma również doświadczenie praktyczne a to duży atut.

 

Na środę planowane jest wylewanie stropu. Muszę się urwać z roboty - bardzo chcę być przy tej operacji. Jak na razie pogodę mamy słoneczną więc trzeba będzie się przyłozyć do pielęgnacji. Ale podobno pod koniec tygodnia ma padać....

 

W czwartek przyjeżdża więźba. Bardzo szybko się uwinęli. To dobrze się składa, bo chłopaki wezmą się od razu do impregnacji - postanowiłem robić to już na budowie. W czwartek będzie tez cieśla - muszę sobie z facetem porozmawiać.

 

cdn.

Bartłomiej

Bartłomiej

27.05

 

Minęło siedem dni odkąd nie zaglądałem do mojego dziennika. Wypada więc uzupełnić.....

 

Po przegonieniu wszystkich napotkanych chmur znad mojej budowy robota ruszyła na nowo. Końcówki murów są "wyciągane" do odpowiedniego poziomu wyznaczającego strop, już widac pierwsze działówki na parterze. Cieszę się, że moje wyobrażenie o przestronności pomieszczeń parteru jest potwierdzane przez "organoleptyczne" doświadczenia rzeczywistości. W salonie można juz tańczyć (choc trzeba uważać na rusztowania), korytarz wcale nie jest taki wąski, jak mi się wydawało a i łazienka też godnie przyjmie chętnych do zażywania kąpieli. Ponoc tak jest, że człowiek widząc surowe mury ulega złudzeniu małej przestrzeni i nierzadko zdarza się, że w ostatniej chwili dokonywane są jakiś mało przemyślane powiększenia pomieszczeń. Potem okazuje się, że wszystko wychodzi za duże bądź niekształtne. Pomny tego nie zwracam uwagi na moje "odczucia" i odwołuję się do wymiarów pomieszczeń, które znam już przecież prawie na pamięć. Jest dobrze, właśnie tego się spodziewałem.

 

Postępy na budowie?

Wspomniałem już o ścianach. Dodatkowo, otwory dzwiowe i okienne doczekały się swoich nadproży. W tym tygodniu rusza układanie szalunku pod strop.

 

Odebrałem projekt stropu żelbetowego od mojego projektanta. Mam nadzieję, że nie sprawi on żadnego problemu mojemu wykonawcy, bo i niby dlaczego. Na piątek/sobotę obecnego tygodnia planowane jest zalanie stropu.

I tu będę miał do Was prośbę o pouczenie mnie, jak należy się obchodzić z takim stropem. Co przypilnować, jak pielęgnować, na co pozwolić a na co nie podczas i po wylewaniu? Jak długo to powinno stać itd. W tym celu założę oddzielny wątek na forum "Wymiana doświadczeń". Mam szczerą nadzieję na Wasze dobre rady.

 

Zamówiłem więźbę dachową. Dzięki pomocy EM (!!! Raz jeszcze wieeelkie dzięki, Michał !!!) udało mi się wydać o prawie 3.000 złotych w porównaniu z ofertą mojego wykonawcy. Jestem z tego bardzo zadowolony. Dostawa więźby szacowana jest na ok. 12. czerwca.

 

W niedzielę byłem na targach MuratorExpo. Pozbierałem mnóstwo ofert, obejrzałem wiele ekspozycji. Ciekawe, ale bez zachwytów. I tak wszystkie elementy wykończenia mojego domu będę ustalał szczegółowo z konkretnymi dostawcami więc takie targi traktuję jako "rozpoznanie terenu" oraz okazję do zebranie wizytówek i kontaktów.

 

Wszystkim forumowiczom życzę miłego tygodnia.

Bartłomiej

 

cdn.

Bartłomiej

20.05

 

 


W poprzednim moim wpisie do dziennika wspominałem o niszczących siłach natury, które miałem wątpliwą przyjemność odczuć na własnej budowie. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że jest to tylko niewinne preludium do prawdziwej burzy, która się potem rozpętała nad moja głową......

 

 


Miniony piątek był dla mnie bardzo trudnym dniem z racji kubła (z raczej wanny) zimnej wody, jaką postanowiono wylać na moją głowę. Nikt chyba nie ma wątpliwości, iż nie jestem doświadczonym budowlańcem (wystarczy tylko przeczytać mój dziennik oraz inne moje posty) lecz staram się jak najpoważniej podejść do sprawy budowania moich wymarzonych czterech kątów. Jestem otwarty na wszelkie rady a zdanie fachowców jest dla mnie nadzwyczaj cenne.

 

 


Otrzymałem od redakcji Muratora kilkustronicowy dokumet zawierający listę uwag dotyczących zarówno poprawności "koncepcyjnej" projektu domu, który właśnie stawiam, jak również szereg zastrzeżeń dotyczących fachowości pracy, jaką wykomuje moja ekipa. Nie będę się wdawał w szczegóły na forum mojego dziennika; wszystkich zainteresowanych zapraszam na priv.

 


Wystarczy tylko powiedzieć, że pod wpływem tych uwag podjąłem natychmiastową decyzję o wstrzymaniu robót do momentu wyjaśnienia wszystkich wątpliwości. Na szczęście był to piątek; robotnicy pojechali dzień wcześniej (bo zwykle pracują również w soboty) do domów. A ja zająłem się gorączkowym wyjaśnianiem - punkt po punkcie - pełnej wyliczanki wspomnianych błędów.....

 

 


Moje szczęście polega na tym, że zarówno projektant mojego domu jak i mój inspektor nadzoru mają nie tylko wyższe wykształcenie budowlane (Inżynieria Lądowa PW) ale również wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu tego typu przedsięwzięć. Przejrzawszy kompletną listę zgłoszonych błędów, zupełnie niezależnie od siebie odrzucili znakomitą większość uwag pozostawiając jedynie dwa punkty jednogłośnie zakwalifikowane do kategorii poprawek. Oba te punkty zostały przekazane wykonawcy z poleceniem natychmiastowego usunięcia niedociągnięć. Z wielkiej chmury mały deszcz, jak to powiadała moja babcia. Nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy.

 

 


Mimo to bardzo się cieszę, że miałem okazję przejść przez to wszystko - choć kosztowało mnie to mnóstwo nerwów oraz kolejny dzień pracy mojej ekipy w plecy - bowiem nabrałem dystansu do uwag zgłaszanych przez różnej maści fachowców. Wiem, na kim mogę polegać i komu zaufać. A do tego jeszcze mnóstwo samokształcenia w dziedzinie, o której jeszcze mało mam pojęcia. :)

 

 


Ale to nie wszystko, co udało mi się zrobić przez te kilka dni !!!

 

 


Przyjrzałem się nieco dokładniej tematowi ogrzewania kominkiem w wersji DGP. Po konsultacji z firmą zajmująca się budową komunków (oraz moim projektantem !) mam już odpowiednią wiedzę, która pozwoli mi na zdecydowanie o ilości, wielkosci oraz położeniu kanałów wentylacyjnych na potrzeby obecnego stadium budowy mojego domu. Dodatkowo, mam jeszcze więcej pytań dotyczących kominka - czeka mnie chyba otwarcie kolejnego wątku na forum "Wymiana Doświadczeń". Zajrzę najpierw do archiwum !

 

 


Spotkałem się również z projektantem oraz instalatorem c.o. oraz wod-kan (!!! raz jeszcze wielkie dzięki dla Alicjanki !!!). Przegadaliśmy większość spraw, które w obecnej chwili są najistotniejsze, umówiliśmy się na następny tydzień na przedstawianie oferty wykonania owych instalacji. Zakiełkowała również we mnie myśl o własnej przydomowej oczyszczalni. Prawie same zalety (no, może oprócz kosztu budowy.... :) ) lecz jest to instalacja dość wymagająca od otoczenia i nie zawsze można ją zastosować. Kolejny temat do mojego doktoratu z bycia inwestorem !

 

 


No dobrze, a co na budowie?

 


Mury wspięły się do góry na tyle, że czekają już tylko na uwieńczenie otworów nadprożami oraz (chwilę później) rozpoczęcie konstrukcji stropu. Początek prac mających na celu zakończenie etapu "parter" czeka mnie jeszcze w tym tygodniu !!!

 


Oznacza to jakieś kolejne zakupy w hurtowniach (nadproża, stal, beton, pustaki itp) oraz kolejne rozliczenie się z wykonawcą. ( buuuuuuuuu.....)

 

 


Zaczynam już ciepło myśleć o kolejnym etapie - stawianiu konstrukcji dachu. Najwyższa pora skontaktować się z tartakiem i złożyć zamówienie na więźbę. Za życzliwe rady inwestorskie, jakie do tej pory otrzymałem serdecznie dziękuję. Będę miał do Was jeszcze kilka pytań bowiem wykonawca namawia mnie do zainpregnowania drewna już na placu budowy. Dzięki temu można poczynić kolejne oszczędności. Ciekaw jestem Waszego zdania, czy na tym powinno się oszczędzać, czy na placu budowy można równie dobrze zaimpregnować drewno, jak zrobią mi to w tartaku oraz na jakie rzeczy powinienem zwrócić uwagę przy zamawianiu, transporcie oraz składowaniu elementów więźby dachowej? Liczę na Wasze komentarze. Zaraz biorę się do czytania archiwum.

 

 


Widzę, że wyszła większa epistoła. Niecierpliwych przepraszam, ale naprawdę wiele się wydarzyło w moim inwestorskim życiu przez te pięć krótkich dni.

 

 


A dziś rano w radiu usłyszałem jak Louis Armstrong śpiewa: "And I think to myself: What a worderful world." Mimo wszystko, ja też uważam, że świat jest piękny. Przecież wkrótce stanie na nim mój piękny wymarzony dom...... :) :) :) :) :)

 

 


Pozdrawiam,

 


Bartłomiej

Bartłomiej

15.05

 

 


Pisałem wcześniej, że pogoda mi nie sprzyja. Wtedy jeszcze nie miałem pojęcia, jak pogoda potrafi zepsuć robotę na budowie. Wczorajsza burza, która przetoczyła się wieczorem nad chyba prawie całą Warszawą, nie ominęła również mojego malutkiego skrawka ziemi. Gdy ja wracałem do domu z budowy rozkoszując się widokiem ostrych jak nóż błyskawic przecinających atrament nieba, wichura już dobierała się do mojego domku. Efekt? Przewrócona cała ściana garazowa - jakieś 17 metrów. Niestety była to tylko wartwa elewacyjna - 12cm - i nie wytrzymała naporu wiatru. A jeszcze wczoraj wieczorem sprawdzałem sobie, jak wygląda świat przez okna w tej właśnie ścianie.....

 

 


Konsekwencją tak bolesnej interwencji natury będzie niestety nieplanowany zakup klinkieru. Cokół nie wytrzymał i tez został zniszczony. Moi robotnicy mówią, że nie da się tak elegancko obłupać resztek zaprawy, aby móc użyć te cegły ponownie. Czy ktos ma pomysł, co z nimi zrobić? Chętnie przyjmę wszelkie propozycje.

 


Porotherm da się uratować, mocno nie ucierpiał. Najwyżej przesunie się go na ścianki wewnętrzne bądź na poddasze jako ściankę "przed-kolankową".

 

 


Wczorajszy dzień upłynął moim robotnikom na rozbieraniu ścian, pod którymi była źle "wypuszczona" izolacja pozioma. Dzisiaj kolejne dwie dniówki w plecy.

 

 


Niedobrze.......

 

 


Dzisiaj muszę się spotkać z projektantem - temat stropów oraz dachu robi się pałący.

 

 


cdn.

 


Pozdrawiam,

 


Bartłomiej

Bartłomiej

14.05

 

Moja decyzja dotycząca izolacji poziomej fundamentów nie spodobała się moim budowlańcom. Nie oczekiwałem po nich nawet krztyny entuzjazmu - bo przecież trudno się cieszyć z tego, że ktoś każe zniszczyć czyjąś pracę. Przyjęli to z godnością "Jak pan chce, pan tu będzie mieszkał", mając głównie pretensję do mojego inspektora. Postanowiłem nie zagłębiać się w wyjaśnianie, kto jest temu winny, że trzeba rozbierać kawałek muru. Posługując się terminologią Project Managerów mogę powiedzieć, że moja decyzja spowodowała utratę dwóch bądź trzech roboczodniówek (w zależności od tego, w ilu będą ten mur rozbierać). Nie boli mnie to wcale, zupełnie mi się nie spieszy.

 

Pogoda nie jest już moim sprzymierzeńcem; przechodzące co jakiś czas burze (choć krótkie) destabilizują robotę na budowie. Ale to również nie moje zmartwienie, nie płacę wykonawcy za godzinę pracy lecz za wykonaną robotę.

 

Dziś mam nadzieję spotkać się ponownie z moim projektantem - odbieram zmieniony przezeń projekt mojego domu. Muszę jeszcze przedyskutować kwestię materiału na stropy: FERT (jak w projekcie) czy Porotherm? Właściwie zależy to od kosztu. Różnica polega na tym, że belki Porothermowe stawia się co 62,5cm a nie co 45cm jak w FERT'cie.

 

Rozpocząłem moją współpracę z Muratorem. Bardzo zależy mi na czasie, z niektórymi decyzjami po prostu nie mogę czekać do ostatniej chwili. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.......

 

cdn.

 

Bartłomiej

Bartłomiej

13.05

 

 


"Niech się mury pną do góry......"

 

 


No i się pną. Materiał na ściany już od kilku dni stoi na budowie, murarze dzielnie wzięli się do pracy. Zaintrygowała mnie tylko technika stawiania tych ścian, zaczęli mianowicie od ścian elewacyjnych a nie nośnych. Dowiedziałem się potem, że tak też można. Widać logika budowlana rządzi się swoimi prawami. :)

 

 


No i już mam pierwszy problem (taki z natury poważny). Murarze tak się ostro wzięli do murowania ścian......... że zapomnieli odwinąć poziomą izolację fundamentów, aby ją później połączyć z izolacją podłogi. I wymurowali już dwie ściany na wysokość 4. pustaków. Jak to zobaczyłem to mnie krew zalała. Natychniast wykonałem telefon do wykonawcy i kazałem to naprawić. Dla mnie sprawa jest ewidentna i trzeba postawiony fragment rozebrać. On zaczął tłumaczyć, że to nic wielkiego i że lekko coś tam podkują, dokleją papę i będzie git. Ja się na to nie chcę zgodzić, chcę aby było zrobione porządnie.

 


No i tu stoję przed dylematem:

 


a) upierać się narażając się na jakieś późniejsze złośliwości z ich strony (już kiedyś słyszałem o zamurowywaniu zbuka w ścianie - smród przeokropny i nie do znalezienia )

 


b) dac spokój i pozwolić na "poprawki" w postaci doklejenia papy

 


Osobiście skłaniam się ku pierwszemu wariantowi - chcę aby wszystko było porządnie wykonane a dodatkowo wierzę w "wychowawczy" element takiej decyzji. No tak, ale czy tych ludzi da się jeszcze wychować? A jak Wy byście zareagowali? Poproszę o sugestie w wątku komentarza do mojego dziennika (tak dla zachowania "higieny" niniejszego wątku).

 


Dzisiaj jadę na budowę pogadac z robolami. Trzeba ich osobiście przypilnować!

 

 


Cokół klinkierowy został wykonany poprawnie, żadnych brudów, żadnych zacieków, jak na razie wszystko OK. Pewnie zaraz ktoś powie, że wykwity "wychodzą" dopiero po pewnym czasie. No cóż - zobaczymy....

 

 


Pozdrawiam,

 


Bartłomiej

Bartłomiej

08.05

 

Wczorajsze odwiedziny mojego inspektora - p. Jacka - zaowocowały ostatecznym ustaleniem wykonania izolacji poziomej, która znajdzie się na wymurowanych ścianach fundamentowych. Ziemia pod podłogę "na gruncie" juz została utwardzona ("skoczkiem") i właściwie nadaje się do zalewania chudziakiem. Panowie już rozpoczęli murowanie cokołu z klinkieru. Wiąże się to z dużymi obawami z mojej strony - tak bardzo mnie nastraszyliście tymi wykwitami na ścianach z klinkieru. Będę jeździł i pilnował, żeby mi wycierali dokładnie każdą cegiełkę tuż po jej wymurowaniu. Teraz to już na pewno moi budowlańcy będą mnie uważać na obłąkanego. Ale trudno - muszę tego przypilnować bo mi inaczej małżonka żyć potem nie da.

 

Wczorajszy dzień to również spotkanie z projektantem. Otrzymałem błogosławieństwo na materiał na ściany - robię z Porothermu. Ustaliłem też zmiany na poddaszu wynikające z przesunięcia kominka. Wszystko zostanie wprowadzone do projektu i będzie OK.

 

Z rzeczy pilnych pozostaje mi na razie "tylko" kupienie cegieł - za chwilę moi dzielni murarze zechcą stawiać mury a na razie nie mają z czego. Sprawa do załatwienia na dziś.

 

cdn.......

Bartłomiej

07.05

 

 


Wczoraj ledwo zdążyłem na plac budowy, żeby moim wykonawcom przekazać radosną nowinę, że będą budować kominek w innym miejscu. Piszę "ledwo", bo właśnie zasypywali ziemię na podłogę. :) Ufff, udało się, ale mam nadzieję, że juz nic więcej nie przeoczę.

 

 


Dowiedziałem się przy okazji, że nastąpił już pierwszy spór pomiędzy moim inspektorem a wykonawcą. Po wyjaśnieniu szczegółów jestem bardzo zadowolony z interwencji p. Jacka - nie dopuścił do bylejakiego położenia izolacji poziomej na wymurowanej właśnie ścianie fundamentowej. I dobrze ! Ma u mnie piwo.

 

 


Jeszcze w tym tygodniu będę kupował cegły na mury parteru i poddasza. Przydałyby się na czwartek ale obawiam się, że się nie wyrobię. Trochę mnie wkurza to tempo (poprzedni termin był ustalony na 15. maja), ale wiem czym jest spowodowane. W okolicy budują się jeszcze trzy domy, dwa z nich zaczęły tak ze 2 tygodnie przed nami i mój wykonawca wciągnął się we współzawodnictwo. Nie podoba mi się to; moja babcia zawsze powtarzała, że pośpiech zawsze jest złym doradcą.

 

 


W gronie rodzinnym wielka narada kredytowa. Ścierają się różne opcje, rozważane są przeróżne warianty. A niestety czas nagli - trzeba jak najszybciej dostać pieniądze z banku. Mam nadzieję, że wybierzemy mądrze i nie stracimy na kredycie fortuny.

 

 


Wczorajsza wizyta na budowie to również jedno przykre doświadczenie. Czy u Was też są wszędzie te małe czarne w wściekłe jak diabły muszki czy meszki ?!? Cały jestem pogryziony, nie sposób było się od nich uwolnić. A jeszcze w radiu mówią, że nasi południowi sąsiedzi mają klęskę zywiołową spowodowaną komarami. Koszmar! Jak ja nie lubię insektów !!!

 

 


cdn............

Bartłomiej

06.05

 

 


Niestety nie miałem czasu na uzupełnianie dziennika. A działo się, oj działo!

 

 


Ławy fundamentowe zostały zalane betonem - poszło ponad 20m3. Podeschły, zostały pięknie przyozdobione izolacją poziomą i rozpoczęło się murowanie ścian z bloczków. Właściwie murarka etapu "zero" powinna być zakończona w tym tygodniu. Pozostaje jeszcze kilka metrów bieżących i roboty izolacyjne.

 

 


W międzyczasie widziałem się z architektem. Właściwie wszystko dogadaliśmy ale czeka mnie jeszcze spotkanie z projektantem. Wykrystalizowała mi się koncepcja posadowienia kominka. Niestety, mój wykonawca nie będzie zadowolony bo trzeba będzie wylać dodatkowy kawałek fundamentu pod nową lokalizację kominka.:)

 

 


Mój pomysł na powiększenie otworów okiennych tak, aby zmieściły się tam rolety antywłam. niestety nie wypalił. Nie da się tego zrobić bezproblemowo, chyba że zdecyduję się na podwyższenie parteru. A to jest grubsza sprawa.

 

 


W związku z postępem zajmuję się obecnie wybieraniem materiałów na zbudowanie ścian. A i owszem, jeszcze się nie zdecydowałem. :)

 


Najbardziej przychylam się ku opcji budowania z Porothermu: ściany pozostaną trzywarstwowe (zgodnie z projektem) tylko pustaki U-25 oraz cegłę dziurawkę "dwunastkę" zastąpią odpowiednie materiały z Porothermu. Wcale nie jest drożej (w rodzinie mamy hurtownika materiałów :)) a wszyscy przekonują mnie o wyższości produktów Wienebergera.

 


Policzyłem już powierzchnię ścian, którą mam do wymurowania, ew. koszty murów już znam.

 

 


Tak BTW: przez ten dłuuuuugi weekend z nikim się nie mogłem umówić i tak naprawdę niewiele pozałatwiałem. Wszyscy brali urlopy - tylko dlaczego nie ja ?!?

 

 


Jutro mam "widzenie" z projektantem.

 


Musimy ustalić wszystkie szczegóły konstrukcyjne: meteriał na mury, stropy, przesynięcie okien w dachu oraz przesunięcie kominka. Nie powinno byc problemu, ale przecież w końcu trzeba to zrobić.

 

 


cdn.......

 

 


Pozdrawiam,

 


Bartek

Bartłomiej

Dziennik Bartłomieja

Niby już robiłem wpis czwartkowy, ale dziś wieczorem wydarzyło się tyle, że nie mogę się powstrzymać i nie napisać tego w moim dzienniku.

 

 


Na dzisiaj wieczorem byłem umówiony z moim inspektorem. Od samego początku wiedziałem, że jest to człowiek, z którym koniecznie muszę się zaprzyjaźnić na czas budowy - wszak to on będzie reprezentował moje interesy względem wykonawcy. To on ma wszystkiego dopilnować, aby było wykonane zgodnie z projektem oraz zgodnie ze sztuką budowlaną. Inspektor - p. Jacek - jest doświadczonym budowlańcem; człowiek z polecenia, mam do niego zaufanie.

 

 


Spotkaliśmy się tuż przed wieczorem więc postanowiliśmy wszystkie sprawy ustalić podczas podróży na plac budowy. Zabraliśmy projekt, niezbędne papiery oraz oczywiście...... latarkę. Gdy przyjechaliśmy na miejsce było juz raczej ciemno. Budowlańcy mieszkają w pobliżu placu więc wszyscy wylegli oglądać, kto przyjechał.

 

 


Plac budowy oglądałem w świetle reflektorów samochodu. Boże, jak to pięknie wygląda !!! Fundamenty równiutko wytyczone, deskowanie elegancko ułożone, chudziaczek (a może chudzinka :)) wylana, na tym porozkładane zbrojenie. Robotnicy zeznają, że ich zdaniem wszystko jest gotowe na przyjazd gruchy z betonem. "To się jeszcze okaże" - myślę sobie w duchu i razem z p. Jackiem rozpoczynamy inspekcję. Ja na niewiele się przydam - bo przecież nie znam się na tym specjalnie a zbrojenie widzę pierwszy raz w życiu - ale przynajmniej jestem w stanie sprawdzić, czy wszystko jest równo przymocowane a strzemiona są w przewidzianych w projekcie odstępach. Dla mnie wszystko wygląda OK. Ale p. Jacek jest innego zdania. Trzeba zrobić wszędzie podkładki 2.5cm pod zbrojenie, aby podczas wylewania stal nie opierała się na chudziaku i beton mógł wpłynąć pod zbrojenie. W niektórych miejscach trzeba poprawić mocowania, jedna z ław ma nierówno ułożone zbrojenie - trzeba przesunąć. Ogólnie jest kilka drobnych uwag, które nie sprawią kłopotów przy poprawianiu. To dobrze. Ustaliliśmy, że jutro o siódmej rano przyjeżdżamy sprawdzić, czy poprawki są naniesione zgodnie z zaleceniami i zgodnie z projektem. Jeśli wszytko będzie OK - o dziewiątej przyjeżdża grucha z betonem.

 

 


Ale to wszystko, o czym tutaj napisałem to właściwie wstęp do najważniejszego. Nawet nie macie pojęcia, jaką przyjemność sprawiło mi oglądanie tych fundamentów, chodzenie po nich i oglądanie rozkładu mojego domu. To było coś niesamowitego ! Mogłem sobie przejść z garażu do kuchni, potem do salonu, sprawdziłem gdzie będą schody a gdzie gabinet czy pomieszczenie gospodarcze. Wyobraźnia już podsuwała mi obrazy tych pomieszczeń, nareszcie papierowe plany, które znam na pamięć, zmaterializowały się w tak pięknej formie. Widać granice mego domu, wiadomo już, gdzie staną ściany i którędy będę wchodził na górę niosąc mojej żonie śniadanie do łóżka. To było dla mnie wspaniałe przeżycie. Pierwszy raz stanąłem w moim domu !!! :)

 

 


Jestem pewien, że teraz uśmiechacie się pod nosem i z pobłażaniem kręcicie głową, że przecież to jeszcze nic, że czeka mnie jeszce mnóstwo takich przeżyć, że dużo więcej będzie widać w kolejnych etapach, że to przecież dopiero sam początek. I pewnie macie racje, ale ja i tak się bardzo cieszę.

 

 


Jutro muszę wstać bardzo wcześnie, aby zdążyć na siódmą, gdy p. Jacek będzie wizytował poprawki dokonane w zbrojeniu. Muszę jeszcze zrobić kilka fotek samego zbrojenia bo już nigdy nie będzie po temu okazji. Jakoś jestem spokojny, że jutro wszytko pójdzie dobrze. Przecież to dopiero początek. :) :) :)

 

 


Bartłomiej

Bartłomiej

Dziennik Bartłomieja

wtorek 23.04

 

 


No i stało się !!! Budowa ruszyła.

 

 


Na wtorek zamówiliśmy geodetę, bo przecież trzeba wiedzieć, gdzie tak naprawdę jest nasza działka i gdzie można ten dom postawić. Umówieni byliśmy na 9.00 rano. Dzwadzieścia minut po czasie pojawili się jacyś ludzie i zaczęli swoje pomiary. Wytyczyli mi działkę, potem zabrali się za oznaczania "punktów kontrolnych" budynku. Sam Pan Geodeta pojawił się o 9:40 oczywiście tylko po to, żeby zainkasować należność.

 

 


Ekipa budowlana już stała w tym czasie w blokach. Przywieźli bloczki betonowe do fundamentów, stal do zbrojenia ławy. Prąd i woda już pociągnięte. Kibelek stoi.

 

 


środa 24.04

 


W środę wieczorem fundamenty były już gotowe i zostały zalane chudziakiem. Zbrojenie już jest przygotowane. Dziś albo jutro przyjeżdżam z moim inspektorem, aby ocenił jakość wykonania zbrojenia, szalunku i pozwolił na wylewanie ławy fundamentowej.

 

 


czwartek 25.04

 


Po pouczającej lekturze dzienników budowy kilku forumowych inwestorów postanowiłem założyć własny.

 


Ależ to wszystko się szybko dzieje. :)

 

 


[ Ta Wiadomość była edytowana przez: Bartłomiej dnia 2002-04-25 11:36 ]

 

 


[ Ta Wiadomość była edytowana przez: Bartłomiej dnia 2002-04-25 11:36 ]



×
×
  • Dodaj nową pozycję...