31 stycznia 2011
Powoli zaczyna się krystalizować sprawa przyłącza wodnego. Nie można go zrobić podłączając się do rury sąsiada. Rura, do której on się podpiął ma za małą średnicę i nie będzie w stanie obsłużyć kolejnego domku.
Śmig obudził w sobie duszę społecznika i postanowił zorganizować spotkanie przyszłych sasiadów w celu obgadania sprawy dostarczania wody na nasze działki. Odległość do najbliższego (wskazanego na cud mapkach wodociągów) możliwego przyłącza to jakieś 250 metrów. Wychodzi na to, że sami musimy zbudować ten kawałek wodociągu, a potem oczywiście przekazać go wodociągom. Logika takowego działania nijak się nie mieści w głowie Śmig- Śmigalskich.
Śmig obdzwonił przyszłych iwestorów, zaprosił ich na wspólne zebranie w celu wybrania pełnomocnika reprezentujacego interesy wszystkich.
Bezsensem wydaje się robienie 15 projektów wodociagu i 15 rowów z rurami. Można zlecić zrobienie jednego projektu, znaleźć sprytnego koparkowego i małą firmę, która położy rury, a kosztami podzielić się sprawiedliwie.
Wszyscy obdzwonieni okazali rozradowanie, że ktoś wreszcie podjął ten temat.
Śmig- Śmigalskim wydało się trochę dziwnym to, że nabywcami działek byli parę miesięcy przed Śmig- Śmigalskimi i jakoś nikomu nie przyszedł do głowy ten sposób rozwiązania problemu.
Z przyłącza kanalizacyjnego powoli wycofują się kolejni właściciele działek. Przedsiębiorstwo wod.- kan. wyceniło roboty na 75 tysięcy (gdyby zlecono je właśnie im). Śmig- Śmigalscy nie padli z wrażenia tylko dlatego, że juz wcześniej zaplanowali na swojej działce przydomową oczyszczalnię ścieków z drenażem rozsączającym (koszt ok. 4 tysiecy, a później brak opłat za odprowadzenie ścieków).
Kolejny problem czekajacy na rozwiązanie to druty zwisające nad działką w jej zachodnich rejonach. Nie utrudniają one posadowienia domu, ale w jakis tam sposób zakłócają ogólny widok. W grudniu Śmig wystosował pismo do energetyków, żeby sobie przesunęli słup umożliwiając drutom wiszenie nad drogą, gdzie jakoś bardziej wpasowywałyby się w krajobraz. Powołał się nawet na wyroki sądów, które zapadały w podobnych sprawach. I co?
No jak to co?
Śmig- Śmigalscy od razu poczuli z kim maja do czynienia. Z MONOPOLISTĄ!!!!
Energetycy owszem, przyznali, że istnieje kolizja. Pozwolili nam nawet na nasz koszt wykonanie projektu przeniesienia słupa, zapłacenie za nowy słup, pokrycie ewentualnych strat odbiorców prądu, którzy z powodu przenosin będą owego prądu pozbawieni , pokrycie strat w ziemiopłodach, a na koniec najpiękniejsze PRZEWIEZIENIE POZOSTAŁOŚCI STAREGO SŁUPA NA NASZ KOSZT DO SIEDZIBY PRZEDSIEBIORSTWA!!!!!!!
Śmig- Śmigalskim jeszcze do zeszłego tygodnia wydawalo się, że słowo porozumienie oznacza coś, co satysfakcjonuje wszystkie strony
ale byli w błędzie, a nawet w wiel_błądzie
Koniec końców w Śmigu obudziła się natura jego przodka z szabelką u boku i postanowił zwrócic się do urzedu zajmującego się rozwiązywaniem spraw spornych (może się komuś przydadzą namiary, to podam, że jest to Urząd Regulacji Energetyki- ma swoje oddzialy regionalne- adresy można znaleźć w necie). Może tam będą inaczej pojmowali istotę porozumienia.
Kamień z serca być może opadł za wcześnie. Małżeństwo chętne do zakupu mieszkania odłożyło decyzję do piątku. A jutro ma być kolejny oglądający......
Budowa domu wydaje się Śmigalskiej bułką z masłem w porównaniu z emocjami, które się rodzą teraz.
Niech już się wbije ta pierwsza łopata koparki !!!Niech wreszcie zacznie się dziać coś konstruktywnego, zależnego tylko od Śmig- Śmigalskich, a nie od czyjegoś widzimisie.
Jutro znów będzie dzień, a za parę dni spotkanie w sprawie adaptacji projektu
Pozdrawiam czytających
Śmig- Śmigalska
- Czytaj więcej..
-
- 2 komentarze
- 1 106 wyświetleń