Już, już jedną nogą jesteśmy przeprowadzeni - coraz więcej kartonów spakowanych i zawiezionych na stryszek, w obecnym mieszkaniu widać coraz bardziej, że rzeczy ubywa. Końca co prawda nie widać, ale liczy się, że jest postęp ![]()
Ale niestety, na razie jest akcja "stop inwestycjom". Bank zakwestionował nam rozliczenie trzeciej transzy i wstrzymał wypłatę czwartej, ostatniej. Powód? Nie zrobiliśmy niektórych prac z etapu trzeciego, bank więc nie wierzy, że wybudujemy dom do końca. To, że zrobiliśmy mnóstwo z etapu czwartego ich zupełnie nie obchodzi... nie ma płytek na ścianie w górnej łazience, nie ma osprzętu wod - kan na górze (bo i po co mam baterie teraz kupować, skoro prace nad tym pomieszczeniem przesunęły się w najlepszym wypadku na koniec lata?!), nie ma grzejników (i nie ważne, że wszędzie zaplanowano i zrealizowano podłogówkę!), nie ma więc kasy. Rzeźbiliśmy więc z tego, co nam zostało, ale i to szybko się skończyło. Zaciągnęliśmy więc pożyczkę krótkoterminową u rodziny, żeby zapłacić za prace już wykonane i z resztek oszczędności wpłacamy zaliczki na rzeczy, na które trzeba czekać, a bez których kiepsko się mieszka (np. panele na całej górze). A w międzyczasie dzwonimy do banku pytać: co dalej? Analitycy sprawdzają teraz, czy rzeczywiście te prace, które już wykonaliśmy z kolejnego etapu zrównoważą te, których nie wykonaliśmy jeszcze. Lada dzień mają się zdecydować. Ale my się mamy lada dzień wyprowadzić, kurde mol, a dom na razie nie nadaje się do zamieszkania, choćbyśmy bardzo tego chcieli. I taki mamy mały impas.
- Czytaj więcej..
-
- 6 komentarzy
- 1 571 wyświetleń








