Rozdział 4.
To build or not to build....
Oczywiście znalazło się od razu mnóstwo doradców, którzy usiłowali nas przekonać do którejś z pozostałych dwóch opcji, co decyzji naprawdę nie ułatwiało.
W tym czasie mojej głowie zaświtała myśl: po co szukać kolejnego mieszkania - przecież czeka na mnie mój kawałek Arkadii!!!
Mgliste wyobrażenia o altance czy domku letniskowym zaczęły przeobrażać się w coraz wyraźniejszą wizję DOMU...
I wtedy doradcy wzmogli swoją aktywność - to NIEMOŻLIWE, ponieważ:
a/ nie mamy pojęcia o budowaniu;
b/ nie mamy pojęcia o życiu na wsi;
c/ nie mamy pojęcia o trudach i obowiązkach związanych z domem;
d/ jesteśmy młodzi, aktywni, bardzo zajęci, bez przerwy w rozjazdach - to nie jest odpowiedni czas na dom;
e/ miejsce jest piękne, ale daleko od cywilizacji, na odludziu i przede wszystkim NA BEZDROŻU;
Konkluzja: jeśli naprawdę upieramy się przy rezygnacji z naszego pechowego mieszkania, to powinniśmy poszukać kolejnego lub w ostateczności kupić gotowy dom w mieście.
Trochę nam to wszystko zamąciło w głowach, więc postanowiliśmy zrobić rozeznanie.
Kupno mieszkania odpadło bardzo szybko - mieliśmy uraz po ostatnich doświadczeniach i nie chcieliśmy wdepnąć w kolejną spółdzielnię. Poza tym przekonaliśmy się, że nowe mieszkanie to opcja najdroższa, więc reasumując - bez sensu.
Odwiedziliśmy następnie firmę stawiającą domy szkieletowe pod klucz. Początkowo propozycja wydawała się kusząca - cena m2 pod klucz niższa niż cena m2 nowego mieszkania w stanie surowym. Po dokonaniu szczegółowych obliczeń okazało się jednak, że według cennika tej firmy byłoby nas stać na wybudowanie domku o powierzchni 70m2. Trochę za mało, jak na dom...
Obejrzeliśmy kilka domów "z drugiej ręki" - albo za drogie, albo ruina do kapitalnego remontu...
Na tym etapie zaczęliśmy czytać Muratora, a ja odkryłam Forum...
Błyskawiczna kalkulacja - system gospodarczy jest najtańszy, a w dodatku okazuje się, że wielu ludzi w naszym wieku i nie tylko, bez specjalistycznej wiedzy i uprzednich doświadczeń ma odwagę budować ... Do tego w większości poza miastem!
W związku z tym zaczęliśmy poszukiwania projektu. Po kilku intensywnych miesiącach decyzja zapadła: projekt M-136 z pracowni arch. Konrada Matuszewskiego z Poznania. Domek z poddaszem użytkowym, pow. 135,9m2, 5 pokoi. Do tego projekt garażu G4 Archetonu.
Projekty zakupiliśmy w zimie 2003. Wczesną wiosną chcieliśmy załatwić formalności i zabrać się za budowanie...
Ale... w wiosennym numerze Muratora znaleźliśmy reklamę firmy stawiającej domy z keramzytowych modułów przestrzennych. Zainteresowało nas to do tego stopnia, że nawiedziliśmy firmę i zaczęliśmy się nad tym poważnie zastanawiać. Dom z klocków gotowy do zamieszkania w trzy miesiące za rozsądne pieniądze... jak miło pomarzyć... Okazało się , że firma ma dopiero wypuścić nową ofertę projektową i trzeba poczekać. Ile czasu ? To kwestia najwyżej miesiąca. Po miesiącu - brak oferty. Ile jeszcze trzeba czekać? Dwa tygodnie. Po dwóch tygodniach - jeszcze miesiąc... itd..itd..itd..... Przez rzetelność, uczciwość i profesjonalizm owej firmy straciliśmy całą wiosnę.
A w czerwcu... zaczęły się problemy zdrowotne, z powodu których schody na poddasze zaczęły wyglądać złowrogo...
Decyzja - schodzimy na parter....
Zakupiony projekt został przeniesiony do archiwum domowego jako pamiątka ( no chyba, że ktoś będzie miał ochotę rzucić na niego okiem http://www.murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=12664&highlight=" rel="external nofollow">http://www.murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=12664&highlight= ).
I co teraz? Kolejne poszukiwania, tym razem domu parterowego...
Byliśmy już zniecierpliwieni całą sytuacją, poza tym przez te wszystkie miesiące przeanalizowaliśmy dogłębnie nasze potrzeby, wiele z nich korygując...
Dlatego przenieśliśmy w końcu wyobrażenia na papier i dostarczyliśmy naszym kolegom architektom...
W ten sposób zaczęła powstawać realna i ostateczna wizja naszego domu...