Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    14
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    38

Entries in this blog

Lanius

Dom Janusza I Blanki

Budowa, trwa chociaż niby zima. Początkowo zakończyłem budowę w październiku 2004. Skończony dach (deskowanie+ papa) oraz zabite deskami okna myślałem, że tak skończę sezon budowlany 2004 r. Jednak w listopadzie zacząłem się mocno zastanawiać czy nie za szybko skończyłem. Decyzja była krótka skoro nie ma zimy należy jak najszybciej odbijać dechy i ruszać dalej z budową. Zacząłem od wstawienia okien na dole. Odbyło się to dość sprawnie. Wcześniej zakupione okna wstawiliśmy w trójkę w ciągu jednego dnia. Pozostał jedynie taras gdzie niestety nie mam drzwi. Następnie elektryka. Udało się to również położyć samemu. No i tynkowanie. Do połowy stycznia 2005 otynkowaliśmy :sypialnie, przedpokój, łazienkę, spiżarkę i kuchnię. Zrobiliśmy tez wylewki w pokoju, gipsarowanie, wstawiliśmy parapety. W ten oto niecodzienny sposób prace wykończeniowe posunęły się znacznie do przodu mimo kalendarzowej zimy no i braku ogrzewania w środku. Podczas tynkowania temperatura nigdy nie spadła poniżej +5 stopni.

 

 

[/img]

Lanius

Dom Janusza I Blanki

Początkowo jakoś szło. Zrobił ściany piętra u kumpla. Kumpel się upierał, żeby zrobił od razu strop. Ale ja się też uparłem, że musi zrobić teraz u mnie ścianki to wróci do niego tak jak było w umowie. Coś przeczuwać musiałem bo zwlekał, kombinował ale w końcu po 3 tygodniowym opóźnieniu przyszedł. O tej pory jakoś szło. Aż do stropu. Majster powiedział, że najpierw się robi strop a potem schody i teraz musi to robić (wcześniej mówił odwrotnie) Dobra rób ten strop. Kumpel się zdenerwował bo u mnie miał majster teraz robić schody a robi strop. Ale mówi poczekam. Zrobił strop majster. Ładniutką Terrivę z bloczkami keramzytowymi. ( tym razem były solidne, można było po nich chodzić nie tak jak po poprzednich nad piwnicą, które leciały nawet jak się na nie spojrzało. Tamtymi byłem podłamany. 30 musiałem wymienić. Jednak jak przyszedł beton to się wszystko jakoś połączyło solidnie) :)

 


Poszedł do kolegi robić strop. Po nim miał wrócić niebawem. Jak się okazało ślad wszelki po nim zaginął. Telefony na nic, pobyt niewiadomy. Istny szok I tak cały Sierpień. Dobrze ,że wspólnie z ojcem wzięliśmy się za ścianki działowe na dole. Bo byśmy czas zupełnie zmarnowali. Co robić dalej. Przecież chcieliśmy w tym roku jakoś to zakryć dachem a tu gdzie ścianki kolankowe, szczyty, i to połączone słupami ze stropem No i oczywiście to czego bałem się od początku najbardziej - więźba .

 


Brak kasy nie pozwalał szukać innych wykonawców, zresztą ten miał już za ten etap prawie zapłacone. Co robić. Wogóle jaką więźbę wybrać > Jak to zrobić najtaniej, ale nie spartolić tak ważnego elementu jakim jest dach.

 


Początkowo chciałem zrobić więźbę na to położyć folię i blachodachówkę.

 


Jednak głębokie przemyślenia wszystkiego za i przeciw. Rozmowy z fachowcami i lektura doprowadziły mnie do następującego rozwiązania.

 


Dam więźbę z pełnym deskowaniem zaimpregnowaną w tartaku przez topienie w wannie. Potem na to papa. Dlaczego a no dlatego że;

 


1. deski wygłuszą dach , usztywnią dodatkowo konstrukcję i wzmocnią gdyby cieśle domorośli popełnili jakieś błędy.

 


2.Zastosowanie desek mimo dodatkowych kosztów ( 2,5 tys. złotych) pozwala na zastosowanie taniej papy. Da nam to wytchnienie finansowe na kilka lat. Zaoszczędzimy na razie na tym 10 tys. złotych gdybyśmy kładli gotowy dach od razu .Tak wykonany dach dobrze zabezpieczy mury o co nam chodziło.

 


3.Nie do końca chciałbym blachodachówkę, wolałbym dachówkę ceramiczną a wiadomo jaki jest jej koszt. Te kilka lat da mi chociaż szanse na zdobycie kasy na taki rodzaj pokrycia dachowego o jakim marzymy z żoną. (Muszę powiedzieć, że nasza więźba jest tak zaprojektowana ,że można użyć dużo cięższej dachówki zamiast blachy.)[

 


4.Mam małe zaufanie do folii , widziałem kilka takich dachów ,gdzie położono folie przed kilkoma laty. Może teraz są już lepsze bo tamte do niczego się nie nadawały. Popękane, sparciałe itd. Wszyscy oni klęli na pomysł z folią i twierdzili, dali by dechy na całym dachu. A zaoszczędzili np. na podbitce dopieszczając wizualnie istniejącą nadbitkę .

 


Plan zatem powstał ale jak go wykonać bez wykonawcy. Umówieni byliśmy na cały dom łącznie z dachem i 2/3 mu zapłaciłem.

 


Rozpocząłem poszukiwania. Znalazłem gościa na jego 4 budowie. Znalazł lepszą fuchę i nie zamierzał z niej rezygnować. Ale trzeba przyznać , że roboty -mówił - dokończy ale później. Wpadłem w szał.

 


Pomogło to. Albo majster miał już wcześniej przygotowany plan alarmowy -alternatywny. Zastrzelił mnie tak ,że się zgodziłem nie wiedząc co czynię.

 


Pojutrze – mówi- przyjdzie mój brat z cieślą i za tą samą cenę dokończą moje zlecenie. Ja za nich ręczę, brat dobry jak ja może nawet lepszy ( No ja bardziej doświadczony) w razie czego będę służył pomocą.

 


Ogłupiony tym pojutrze pojechałem do domu wykłócać się z rodziną ,że dobrze zrobiłem godząc się na to by zupełnie nieznany, niesprawdzony obcy facet robił nam poddasze i dach.

 


Ile ja się nasłuchałem. Wyzwali mnie od naiwniaków, że wspomnę te najłagodniejsze z określeń mego Taty. Był już taki moment, że Ojciec spakowany chciał wracać do swego domu ( bo po co tu on) a ja chciałem sprzedawać nawet za pół ceny wszystko w pień.

 


Fachowcy z opóźnieniem kilku dni przyjechali 90 km. I z rozbrajającą szczerością powiedzieli, że w tą robotę wrobił ich brat bo oni mięli wyjechać do Danii a teraz muszą ratować dobre imię rodziny no i z musu i łaski robotę wykonają ale za umówioną cenę to nigdy. Chyba, że bez kominów i bez schodów. Ryczałem jak bawół. Gnałem na zabicie moim passatem do majstra ( siedział 30 km od domu) z myślą o morderstwie albo chociaż o torturach. Wpadam tam 130 km/godz. Zakręcam gdzieś na podwórku. Gdzie on jest wołam. A on wychodzi z uśmiechem i mówi brat już dzwonił co się denerwować niech robi tyle ile chce, ja resztę skończę za darmo. Tak mnie znowu zamórowało, że jeszcze raz zapytałem . Więc oni mają zrobić poddasze i dach z papowaniem deskowaniem itd. Ja mam im zapłacić wszystko tak jak się umówiliśmy za cały dom a ty resztę dokończysz za darmo? Tak odpowiedział dla mnie umowa rzecz święta. Znów wracam do domu, na odległość czując co o mnie powiedzą. Z ojcem trzy dni się nie odzywaliśmy reszta dyskretnie milczała, widząc ,że nie ma już teraz ze mną żartów. Nowe majstry zaczęły robotę. I ................ szło im doskonale. Więźbę kładli jak niebyle cieśle. Szybko i sprawnie. Tylko materiału ciągle mało im było. Desek gwoździ to z 10 razy dowoziłem tak jakoś nie mięli wyobrażenia o tym ile tego wszystkiego potrzeba. Inspektor nadzoru, wyjadły na budowach wyjadacz – stwierdził krótko. No panie dobrze nad wyraz. Tylko jedną krokiew koszową spieprzyli ale poprawią.

 


Jak dach powstał to się moja pozycja w rodzinie zmieniła. No jaki on mądry mówi żona patrz mama zaryzykował i się udało. Ładnie nie.

 


A ile ta decyzja mnie kosztowała, wiedzą tylko ci co muszą podejmować podobne decyzje na etapie niebezpiecznej ale wspaniałej przygody jaką jest budowanie własnego domu.

Lanius

Dom Janusza I Blanki

Obiecałem to zaczynam opisywać.

Pierwszy błąd na tym etapie polegał na tym, że wspólnie z kelegą zatrudniliśmy tego samego murarza. Wydawało nam się że pogodzimy jego czas i technologicznie nie będzie przestojów. Jednak nawet przez myśl nam nie przeszło, że ten "mistrz" nie informując nas o tym zamierzał prowadzić 4 budowy naraz.

Lanius

Dom Janusza I Blanki

No jestem po długiej nieobecnoci.

Całe lato i pół jesieni upłynęło na ciężkiej harówie, walce z wykonawcami i przeciwnociami losu. Wszystko działo się jak w filmie sensacyjnym. Może powoli jako uda mi się wszystko po kolei opowiedzieć.

Coprawda osięgnelimy błogosławiony stan upragniony (surowy) ale ile nas to wszystkiego kosztowało. Niby dom już cały stoi ale jedna myl mnie nie opuszcza.

Gdybym wiedział ile to wszystko kosztuje i z czym należy się borykać nigdy bym tego domu nie postawił.

Jak znajdę chwilke wolna to zacznę opowiadać.

Lanius

Dom Janusza I Blanki

No i po Świętach

 

Muszę nieco cofnąc się w czasie by napisać o przyjeździe bloczków na piętro.

Otuż na szczęście bloczki miały dzień wcześniej przyjechać do kumpla a nie do mnie. Tego dnia około 11.00 przyjechały trzy tiry. Nagle telefon od jego ojca- Ty oni to prosto w piach ładują i wszystko jakies pokruszone, przyjeżdzaj. Kumpel do mnie wali biegiem i dalej galopem jedziemy na jego działkę. A tam wszystko jest tak jak jego ojciec powiedział. Kumpel wściekły woła na kierowców -oprawców. Co jest ? przeciez miało być na paletach zafoliowane , ładne. Kierowca ze spokojem odparł, że to nie jego brocha. Dzwonimy, wyjaśnia się ,że zamówienie było na paletach ale ktoś tam coś, no i nie jest to moga opuścić 20 groszy na sztuce. Co mi tam 20 groszy mówi kumpel przeciez ten towar do niczego, zabierać mi to i chcę widzieć na paletach. Wymiana telefonów trwała 2 godziny, przedstawiano wszystkie mozliwe komlikacje, że rozładowanego się nie da załadować itd. Kumpel jednak mądrze sie uparł no i skład mu zabrali.

Dopiero teraz wiem jak bardzo chcieli nas w jajo i to nie wielkanocne zrobić. Na drugi dzień przyjechał do mnie skład elegancki na paletach ofoliowany. Wiedzieli już ,że z nami nie ma żartów albo przekrętów, bo ktoś tam pewnie chciał zarobić. Do kumpla tez przywieźli jak się należy.

Lanius

Dom Janusza I Blanki

Szybko szybko przed Vatem

 

Ludzie toż to zgroza co sie dzieje. Panika wszędzie, a sklepikarze i hurtownicy zacieraja ręce. Wpadam ja ci pod koniec marca do hurtowni i pytam - jak tam cena bloczkó ? no i szok 6 zł suporeks ile pytam z oczami jak spodki ? 6 złoty chce Pan to Pan pyta gdzie indziej. No to jedę gdzie indziej i wszędzie to samo. Wracam do znajomej hurtowni. A tam uśmiech od ucha do ucha i co był Pan u Łysego i u Franka Ha ha ha wszędzie to samo co. No ale my dla Pana damy po 5.5 z przywozem i rozładunkiem. No dobra biorę to przynajmniej na ściany piętra bo tyle narazie mam.

Następne jednak moje pytanie wywołało zdziwienie już w całym dziale handlowym. A ja przeciez zapytałem niewinnie dlaczego obok stoi kilometrowa kolejka różnych pojazdów dużych i małych ze złomem albo złomopodobnym towarem. Pani sie do mnie nachyla i tajemniczo szczepce Chińczycy!!! Co ? z przerażenia otwieram oczy najechali z tymi czapkami co to w kawałach. Nie odpowiada sklepowo-hurtowniczka kupuj,a wszystko więc jest szał. Natychmiast myśl mi błysła jak grom z nieba to znaczy że pręty zbrojeniowe.... Tak 100% Panie i cena wzrasta. No tego Panie to jeszcze nie było. Jadę do domu na rozmyślania.

Lanius

Dom Janusza I Blanki

No i po dość długiej przerwie powracam na łamy niniejsze. A mamy już dzięki Bogu rok 2004 i to w dodatku głęboki zimowy mroźny stan uśpienia budowlanego. Uśpienie trwa w pracach ale niekoniecznie w umysłach, gdzie każdego wieczora rosną mury, kominy ,leją się stropy, tworzą dachy i to naprzemian co wieczór z innego materiału. Raz nadchnienie i wręcz pewność będzie suporeks na ściany- dwuwarstwowa z ociepleniem. Tanio szybko i wszyscy wkoło tak mają. Następna noc i jest nowy faworyt - silka. W głowie argumenty jak z reklamówki. Na szczęście jest jeszcze trochę tych nocy do momentu ostatecznej decyzji.

Niestety zima dla budowlańców to czas jałowy. A i Nowy Rok 2004 nie nastraja optymistycznie. Od maja vat 22 jak się patrzy. Jak tu co zrobić i zdążyć jeszcze przed godziną "W" A teraz parę słów o placu budowy. No jest biało i namiot mój wojskowy - składnica materiałowa na działce zniknął. A właściwie pewnego wietrznego dnia ulietieł daljeko za rzekę i już.

Trzeba będzie coś na wiosnę wymysleć żeby pozostały po nim żerdzie jakoś zakryć.

Lanius

Dom Janusza I Blanki

Dwa dni piątek i sobota były bardzo pracowite.

 


Stało się to tak. Ojciec czyli teraz główny majster stwierdził, że pod wiatą garażową dobrze by było przed zasypaniem zrobić kanał do samochodu. No ja mówię jasne jest trochę bloczków, to ty zrób fundamencik ja wezmę wolne w piątek i jedziemy z koksem. Jak pomyśleli tak .... przynajmniej zaczeli robić. Ociec że tak powiem fundament zdjełał jak się patrzy ale kurde .......dobra no zrobił za szeroko.

 


W sumie jak by samochodem chciał wjechać do wiaty a w kanale nie byłoby desek to swobodnie wszystko łącznie z czołgiem wpadło by do środka Ha ha ha. Przychodzę ja w piątek rano i patrze, coś ta szerokość nie taka. Tata- majster podrapał się po niebujnej czuprynie i mówi - jak to cholera wyszło, to nie wiem.

 


Co teraz, no dobra można by dolać fundament ale stracimy kupe dni a on niedługo wraca do siebie, ja to żadnych szans ,że to sam zrobie, więc co? Mac Giver. Robimy kapi nos od wewnątrz czyli wysuwamy bloczki betonowe o dwa centymetry z każdej strony i na tym jedziemy z bloczkami do góry ściany kanału. I tak na dole będzie zalana betonowa posadzka w kanale więc jakos to będzie. Dwa dni pracy i jest w wiacie kanał , można teraz wszysto zasypywać. :)

Lanius

Dom Janusza I Blanki

Piwnica i co dalej?

 

 


To pytanie dręczy mnie już jakiś czas. Mam nastepujący dylemat: Czy brać teraz kredyt i zrobić pospiesznie przed zimą jeszcze stan surowy ( mogę nie zdążyć) Czy też zabezpieczyć piwnicę przed zimą zasypać i czekać cierpliwie do wiosny? Za tym pierwszym przemawiają i nasza niecierpliwość i strach przed przyszłorocznym Watem z drugiej strony procedura załatwienia kredytu napewno potrwa i mogę nie zdążyć z pracami murarskim. Zanim podejmiemy decyzję wzieliśmy się za zabezpieczanie stanu istniejącego. W Dwa tygodnie ojciec postawił ( nawet bardzo równo) ścianę pod wiatę garażową, powstawiał do piwnicy prowizoryczne okna, które gdzieś miałem no i drzwi.

Lanius

Dom Janusza I Blanki

No czas na dalszy ciąg, chociaż ciąg to może i za dużo powiedziane. Piwnica jest, przykryta stropem, który od począdku tyle problemów sprawił, więc nadszedł czas na izolacje i zasypanie piwnicy. No i tu trzeba było podjąć na nowo studia. Czym izolowa tanio i skutecznie. Doszedłem do wniosku, że dobre warunki pozwalają na to by dać na ściany fundamentowe : rapówkę , nastepnie zagruntowane podwójnie Izohanem Izobut nastepnie papa dawana na lepik. Tam gdzie piwnica będzie wystawała dam dysperbit WL ocieplenie styropianem na to klej z siatka no i jakiś cokół. W związku z tym ,że ziemie z wykopu spych rozplantował całkowicie na działce, inaczej by nie można wogóle się po niej poruszać, staneliśmy z moją "małżowinką" przed problemem przywiezienia ogromnych ilości piasku. Na szczęście dzięki pomocy znajomego rolnika, który kopał dół pod kompostownik udało się do tej pory połowę zasypać (15 przyczep)
Lanius

Dom Janusza I Blanki

Po 10 dniach lania wodą na ławy, co czyniliśmy wspólnie z żoną dość chętnie ( w końcu coś można było robić samemu) nadejszła wiekopomna chwila - kolejna zresztą- czyli budowa ścianek fundamentowych. Na początku wyliczyłem sobie ,że bloczków starczy ze dwa pełne transporty z przyczepą, ale okazało się, że bloczki na grubość 38 cm zżerają materiału ogrom i potrzeba dwa razy więcej. Wszystko to jednak nic w porównaniu z wieńcem i stropem. Tu zaczęły się prawdziwe "schody" chociaż schodów jeszcze nie mamy>

Wybór padł na Terivę I z bloczkami keramzytowymi . Producent miał inżyniera co wymierzył i ...... jak się okazało źle, część belek była za krótka o 10 cm. Na szczęście wymienili bezpłatnie. Potem przy układaniu bloczków okazało się ,że część z nich jest pokruszona ( też wszystkie wymienili) a na koniec po jednej ulewie kilka z bloczków po prostu spadło na dół. W moim umyśle zapanowała wtedy panika co to? jak tak można? a co to bedzie jak na to przyjdzie ciężki beton? -- smutek--

Chłopcy- fachowcy po dwóch tygodniach wiązania, szalowania, stęplowania w końcu powiedzieli, że będziemy kręcić. Wcześniej zgromadziliśmy dwie wywrotki piachu i żwiru no i zaczęło się o 8 rano a skończyło o 1 na drugi dzień- szok-. No ale teraz mamy piwnicę, którą lejemy kilka razy dziennie na strop, żeby beton dobrze związał.

Lanius

Dom Janusza I Blanki

No i zaczęło się na dobre.

 


Ale może trochę sie wstecz cofnę.

 


Na początku było słowo, ..... coś to znajomo się zaczyna, no dobra ..... a potem mieszkanie- spadek po zmarłej Babci w mieście. ( Mieszkamy na wsi nad morzem i tu chcemy pozostać)Do miasta nie chcemy za głośno, ruch itd chcemy tu nad morzem bo i praca itd. A poza tym tu pięknie.

 


Więc co z babciny mieszkaniem. Może wynajmować? tak było przez ponad rok no i same kłopoty, żadnych zysków, lokatorzy mieszkanie dewastują, a że w starym budownictwie to im idzie szybciej, płacić nie chcą potem opuścić też nie O Boże - toż to Kambodża, spadek niby radość a tu same kłopoty - smutek. No to co- mówi - moja druga połowa jak już w końcu się lokatorów pozbyliśmy - sprzedajemy i co- samochodzik , remoncik naszego małego mieszkanka, wycieczka ?. No ja na to jak na lato, mieszkania w mieście miałem już dość, nowszy samochodzik by się przydał no to sprzedajemy. Łatwo powiedzieć ale zrobić trudno, ogłoszenia cuda nie widy, a każdy co przychodzi to marudzi, wychodzi na to że jakbyśmy dopłacili toby może, może wzieli.

 


A tu nagle mi jakaś pierwotna myśl w głowie się plącze a może tak budowa domku, po trochu tak kawałkami może by dało radę za to mieszkanie może chociaż stan surowy. U nas dość tanie ekipy, wolne pokoje można wynajmować bo nad nasze morze coraz więcej turystów wali z całej ukochanej krainy. No to może budowa co? A ile to będzie kosztować ? pyta naiwnie i trochę denerwująco żona. A ja - no co ty jakoś pociągniemy, może starczy to mieszkanie na stan surowy a potem się zobaczy.Nowy samochód to nam ukradną, wycieczkę -to jeszcze pojedziemy a mieszkanko gdzie żyjemy malutkie a my coraz więksi itd. Zgodziła się.

 


No to projekty, płyty CDromy projektów domów gotowych, przynosili wszyscy znajomi, przysyłali - dwie półki i nic, coraz gorzej nawet bo coraz większe rozbieżności. Jak tu wogóle można budować jak się nawet na projekt nie można zdecydować? a tu i nawet działki pod budowę nie ma nie mówiąc już o pieniądzach. No i nagle bęc....... jest piękna działka budowlana , nad rzeką na skarpie . Widok dech zapiera widać nawet latarnie morską, na skraju wsi a wszystko jest . No i dobra chcemy ją i już, chociaż to mieszkanie jeszcze nie sprzedane to przecież kiedyś do cho...... je sprzedamy, no nie . Ale skąd teraz na tą działke kasę? przecież zaraz jak się jakiś kasowy turysta inwestor zwęszy to to kupi w ciemno. Dobra bierzemy jakieś kredyty odnawialne, Kasy zapomogowe i wszystko co innego istnieje no i ją mamy. No co prawda tam ze 100 drzew , a spod krzaków nie widać nic ale to co -odkrzaczymy.

 


W tak zwanym między czasie minęła zima 2001 roku a mieszkanie jak stało tak stoi, tylko oglądaczy coraz mniej. Nic mówi żona na wiosnę się ruszy zobaczysz. No i miała rację. Sprzedaliśmy tak średnio bo za 50 tys. ale dwupokojowe w starym budownictwie , a niech tam poszło.No to co zaczynamy? Gdybym wtedy wiedział co to znaczy to mniej bym się uśmiechał Tzw dokumentacja zjadła, zszargała wypluła mi nery, jak ją przebrnąłem to właściwie pomyslałem że nic juz mnie gorszego nie może spotkać. O byłem w błędzie!!! ale o tym też wtedy nie wiedziałem.

 


Przez cały sezon budowlany 2002 uzbrajalismy działkę i siebie we wszystko co potrzeba, a trochę tego potrzeba. Zresztą już samo wywiezienie 100 drzew, pozbycie się korzeni, na działce ze sporym spadem, gdzie prawie nie ma wjazdu dla cięższego sprzętu to samo mówi przez się. Tak, że nawet o podłączaniu wody i numerów z Zakładem Energetycznym nie wspominam. Minęła zima 2002 ale "papiery" mieliśmy, działka była uzbrojona, ogrodzona a nawet nieco zniwelowana spychem. Projekt domu wcześniej wybrany oczywiście zgodnie z radami Muratora, którego stałem się gorliwym czytelnikiem wyglądał cudownie na projekcie. Bo jak będzie wyglądał w rzeczywistości to się dopiero okaże. Wybraliśmy dom całkowicie podpiwniczony, mimo znacznie większego kosztu, gdyż dom stojący na skarpie, według wielu doradców no i Muratora raczej powinien mieć piwnicę (solidniejsze posadowienie budynku), poza tym , trzeba było jakoś wykorzystać spadek terenu, no i działka 11 arów to trochę za mało na jakieś dodatkowe szopki na opał , kotłownie itd. Poza tym właściwie od strony rzeki, gdzie schodzi skarpa ,piwnica będzie prawie na wierzchu, więc będzie wiele możliwości wykorzystania tam pomieszczeń piwnicznych. No trochę taras wyjdzie wysoko, ze 2,5 m nad ziemią ale co tam może służyć jak balkon.

 


Dom o pow. 140 m2 z użytkowym poddaszem. Dach dwuspadowy prosty z jednym wykuszem. Liczyliśmy długo i wyszło nam /Nie wiem jak myśmy to liczyli/,że damy rade i piwnice i reszte.

 


Teraz czas na dobrą radę /bo moge na to sobie pozwolić mamy już piwnice/dobra rada dla innych ku przestrodze albo jak kto woli brzmi: Jeśli chcesz poznac prawdziwe koszty budowy to należy zrobić tak. Siedzieć dwa dni i dokładnie, ale to dokładnie wszystko dodawać, potem wszystko jeszcze raz pododawać i zrobić zapas......a potem pomnożyć przez dwa i bedzie koło tego.

 


No to jeszce raz zaczynamy, a tu między czasie nastał rok dzisiejszy 2003. Szukamy fachowców. Więcej jest jednak doradców ,którzy zadają częściej głupie pytania niz dają rady np. Jaka ściana DW,TW czy może JW a z czego? No ja im na to że chyba to nie problem przyjdzie na to czas na to czas - jak w tej piosence, znów byłem głupi. No to znalazłem mądrego, mówi mi poszukaj na Forum muratora tam se wybierzesz. Ale był mądry...ha,ha , po dwóch tygodniach czytania Formumowiczów Elity i innych dopiero mi w głowie się pop.....No teraz to ja już nic nie wiem Porotherm - nie bo..., BK nie bo...A sciany to najlepiej żeby budować we wszystkich technologiach to by miały zalety a tak to same wady.

 


Dobra myśle- ściągnę ojca z centralnej Polski może tam więcej budują no i on stary budowlaniec niech coś podpowie.Musi bo ja to juz nie wiem. Idę do kumpla aby go namówić na Kierownika budowy ale też się boję bo na Forum pisali że ze znajomym najgorzej, a niech tam, nie mam wyjścia trza coś przecież robić nie.A nie będzie mi ktoś z miasta po 40 km jeździł jak dobrego Kierownika mam 20 m od budowy.

 


No .......spotkanie było udane, chociaż żona później mówiła ,że już do Kierownika budowy to mnie napewno samego drugi raz nie pośle. Ale się zgodził, no i stwierdził ma murarza, o ....Panie jaki to fachowiec. Zaparł się że umie, chociaż mu przypomniałem przysłowie, że :"jak Pan Bóg stworzył fachwców to trzy dni płakał" Pytam go w końcu o rzecz najważniejszą: ile za stan otwarty? no tego nie wiem -powiedział Kierownik ale będę zmiękczał fachowca, no dobra powiedziałem -zmiękczaj później z nim pogadam a teraz idę bo ojciec przyjechał.

 


No i przyjechała siła fachowa.

 


Trza zrobić murek oporowy i podwórko bo tu nawet nie ma gdzie materiałów poukładać, no i budkę zbijemy. Dobra Jedziemy z tą budką, murek też z kamienia jak się patrzy z 1,5 metra w ziemię, zazbrojony z drenażami i ze dwa metry w górę. Można teraz nawieść ziemi i połozyć płyty, które tanio gdzieś u znajomego dostałem. No ale tzw podwórko tak sie podniosło, że ponad płot sąsiada nowego. A ten nie lubi chyba by mu patrzono bo od kąd my tą działkję kupiliśmy to on coraz większy płot stawiał i to z płyt gądowych 2,5 m wysokości. Wiemy że to nie bardzo zgodne żeby nam taki płot ,ale w sumie niech tam mu będzie, mamy widok na rzekę i dalej..... niech tam z boku i on na nas nie patrzy. A tu teraz jak się podwórko podniosło to jego płot mozolny sięga mi do kolan. Dobrze ,że zabezpieczyliśmy murkiem przed wyparciem jego płotu no i on zrobił konstrukcje stalową, jakieś wsporniki, bo ten płot z całą tą ziemią i płytami jombo poleciał by do niego.Geodeci szybko dom wytyczyli ale fachowiec majster od razu odkrył problem. Dom jest za nisko posadowiony od tej strony gdzie skarpa jest wyższa i stan zero wyjdzie poniżej poziomu gruntu . Jak przyjdzie woda to będzie płynęła prosto do środka domu. No tak to my nie chcieliśmy. Trza dom podnieść. W końcu wyszło, że trza aż o 20 cm. i tak zostało.

 


No znowu mam chwilkę by powspominać , zanim bedzie na bierząco ( mamy piwnicę)

 


Jak tylko geodeci opuścili miejsce "boju" majster wziął sie do dzieła. No wyglądało to fachowo, oszalował pięknie ( działał wraz z dwoma pomocnikami) Przy okazji już było pare kwestii: szalować czy nie? Ale przekonałem majstra ,że trzeba bo będzie równo jak będzie lana ława. I tak zostało. Już samo załatwianie gruchy, a właściwie trzech z pompą rozstroiło nas dokumentnie. Ceny kosmiczne. Przyjechały w końcu. Czegoś takiego we wsi dawno nie było. Czy wszyscy tu tylko kręcili betoniarą? Poruszenie trwało trzy godziny no i ławy były wylane.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...