No i zaczęło się na dobre.
Ale może trochę sie wstecz cofnę.
Na początku było słowo, ..... coś to znajomo się zaczyna, no dobra ..... a potem mieszkanie- spadek po zmarłej Babci w mieście. ( Mieszkamy na wsi nad morzem i tu chcemy pozostać)Do miasta nie chcemy za głośno, ruch itd chcemy tu nad morzem bo i praca itd. A poza tym tu pięknie.
Więc co z babciny mieszkaniem. Może wynajmować? tak było przez ponad rok no i same kłopoty, żadnych zysków, lokatorzy mieszkanie dewastują, a że w starym budownictwie to im idzie szybciej, płacić nie chcą potem opuścić też nie O Boże - toż to Kambodża, spadek niby radość a tu same kłopoty - smutek. No to co- mówi - moja druga połowa jak już w końcu się lokatorów pozbyliśmy - sprzedajemy i co- samochodzik , remoncik naszego małego mieszkanka, wycieczka ?. No ja na to jak na lato, mieszkania w mieście miałem już dość, nowszy samochodzik by się przydał no to sprzedajemy. Łatwo powiedzieć ale zrobić trudno, ogłoszenia cuda nie widy, a każdy co przychodzi to marudzi, wychodzi na to że jakbyśmy dopłacili toby może, może wzieli.
A tu nagle mi jakaś pierwotna myśl w głowie się plącze a może tak budowa domku, po trochu tak kawałkami może by dało radę za to mieszkanie może chociaż stan surowy. U nas dość tanie ekipy, wolne pokoje można wynajmować bo nad nasze morze coraz więcej turystów wali z całej ukochanej krainy. No to może budowa co? A ile to będzie kosztować ? pyta naiwnie i trochę denerwująco żona. A ja - no co ty jakoś pociągniemy, może starczy to mieszkanie na stan surowy a potem się zobaczy.Nowy samochód to nam ukradną, wycieczkę -to jeszcze pojedziemy a mieszkanko gdzie żyjemy malutkie a my coraz więksi itd. Zgodziła się.
No to projekty, płyty CDromy projektów domów gotowych, przynosili wszyscy znajomi, przysyłali - dwie półki i nic, coraz gorzej nawet bo coraz większe rozbieżności. Jak tu wogóle można budować jak się nawet na projekt nie można zdecydować? a tu i nawet działki pod budowę nie ma nie mówiąc już o pieniądzach. No i nagle bęc....... jest piękna działka budowlana , nad rzeką na skarpie . Widok dech zapiera widać nawet latarnie morską, na skraju wsi a wszystko jest . No i dobra chcemy ją i już, chociaż to mieszkanie jeszcze nie sprzedane to przecież kiedyś do cho...... je sprzedamy, no nie . Ale skąd teraz na tą działke kasę? przecież zaraz jak się jakiś kasowy turysta inwestor zwęszy to to kupi w ciemno. Dobra bierzemy jakieś kredyty odnawialne, Kasy zapomogowe i wszystko co innego istnieje no i ją mamy. No co prawda tam ze 100 drzew , a spod krzaków nie widać nic ale to co -odkrzaczymy.
W tak zwanym między czasie minęła zima 2001 roku a mieszkanie jak stało tak stoi, tylko oglądaczy coraz mniej. Nic mówi żona na wiosnę się ruszy zobaczysz. No i miała rację. Sprzedaliśmy tak średnio bo za 50 tys. ale dwupokojowe w starym budownictwie , a niech tam poszło.No to co zaczynamy? Gdybym wtedy wiedział co to znaczy to mniej bym się uśmiechał Tzw dokumentacja zjadła, zszargała wypluła mi nery, jak ją przebrnąłem to właściwie pomyslałem że nic juz mnie gorszego nie może spotkać. O byłem w błędzie!!! ale o tym też wtedy nie wiedziałem.
Przez cały sezon budowlany 2002 uzbrajalismy działkę i siebie we wszystko co potrzeba, a trochę tego potrzeba. Zresztą już samo wywiezienie 100 drzew, pozbycie się korzeni, na działce ze sporym spadem, gdzie prawie nie ma wjazdu dla cięższego sprzętu to samo mówi przez się. Tak, że nawet o podłączaniu wody i numerów z Zakładem Energetycznym nie wspominam. Minęła zima 2002 ale "papiery" mieliśmy, działka była uzbrojona, ogrodzona a nawet nieco zniwelowana spychem. Projekt domu wcześniej wybrany oczywiście zgodnie z radami Muratora, którego stałem się gorliwym czytelnikiem wyglądał cudownie na projekcie. Bo jak będzie wyglądał w rzeczywistości to się dopiero okaże. Wybraliśmy dom całkowicie podpiwniczony, mimo znacznie większego kosztu, gdyż dom stojący na skarpie, według wielu doradców no i Muratora raczej powinien mieć piwnicę (solidniejsze posadowienie budynku), poza tym , trzeba było jakoś wykorzystać spadek terenu, no i działka 11 arów to trochę za mało na jakieś dodatkowe szopki na opał , kotłownie itd. Poza tym właściwie od strony rzeki, gdzie schodzi skarpa ,piwnica będzie prawie na wierzchu, więc będzie wiele możliwości wykorzystania tam pomieszczeń piwnicznych. No trochę taras wyjdzie wysoko, ze 2,5 m nad ziemią ale co tam może służyć jak balkon.
Dom o pow. 140 m2 z użytkowym poddaszem. Dach dwuspadowy prosty z jednym wykuszem. Liczyliśmy długo i wyszło nam /Nie wiem jak myśmy to liczyli/,że damy rade i piwnice i reszte.
Teraz czas na dobrą radę /bo moge na to sobie pozwolić mamy już piwnice/dobra rada dla innych ku przestrodze albo jak kto woli brzmi: Jeśli chcesz poznac prawdziwe koszty budowy to należy zrobić tak. Siedzieć dwa dni i dokładnie, ale to dokładnie wszystko dodawać, potem wszystko jeszcze raz pododawać i zrobić zapas......a potem pomnożyć przez dwa i bedzie koło tego.
No to jeszce raz zaczynamy, a tu między czasie nastał rok dzisiejszy 2003. Szukamy fachowców. Więcej jest jednak doradców ,którzy zadają częściej głupie pytania niz dają rady np. Jaka ściana DW,TW czy może JW a z czego? No ja im na to że chyba to nie problem przyjdzie na to czas na to czas - jak w tej piosence, znów byłem głupi. No to znalazłem mądrego, mówi mi poszukaj na Forum muratora tam se wybierzesz. Ale był mądry...ha,ha , po dwóch tygodniach czytania Formumowiczów Elity i innych dopiero mi w głowie się pop.....No teraz to ja już nic nie wiem Porotherm - nie bo..., BK nie bo...A sciany to najlepiej żeby budować we wszystkich technologiach to by miały zalety a tak to same wady.
Dobra myśle- ściągnę ojca z centralnej Polski może tam więcej budują no i on stary budowlaniec niech coś podpowie.Musi bo ja to juz nie wiem. Idę do kumpla aby go namówić na Kierownika budowy ale też się boję bo na Forum pisali że ze znajomym najgorzej, a niech tam, nie mam wyjścia trza coś przecież robić nie.A nie będzie mi ktoś z miasta po 40 km jeździł jak dobrego Kierownika mam 20 m od budowy.
No .......spotkanie było udane, chociaż żona później mówiła ,że już do Kierownika budowy to mnie napewno samego drugi raz nie pośle. Ale się zgodził, no i stwierdził ma murarza, o ....Panie jaki to fachowiec. Zaparł się że umie, chociaż mu przypomniałem przysłowie, że :"jak Pan Bóg stworzył fachwców to trzy dni płakał" Pytam go w końcu o rzecz najważniejszą: ile za stan otwarty? no tego nie wiem -powiedział Kierownik ale będę zmiękczał fachowca, no dobra powiedziałem -zmiękczaj później z nim pogadam a teraz idę bo ojciec przyjechał.
No i przyjechała siła fachowa.
Trza zrobić murek oporowy i podwórko bo tu nawet nie ma gdzie materiałów poukładać, no i budkę zbijemy. Dobra Jedziemy z tą budką, murek też z kamienia jak się patrzy z 1,5 metra w ziemię, zazbrojony z drenażami i ze dwa metry w górę. Można teraz nawieść ziemi i połozyć płyty, które tanio gdzieś u znajomego dostałem. No ale tzw podwórko tak sie podniosło, że ponad płot sąsiada nowego. A ten nie lubi chyba by mu patrzono bo od kąd my tą działkję kupiliśmy to on coraz większy płot stawiał i to z płyt gądowych 2,5 m wysokości. Wiemy że to nie bardzo zgodne żeby nam taki płot ,ale w sumie niech tam mu będzie, mamy widok na rzekę i dalej..... niech tam z boku i on na nas nie patrzy. A tu teraz jak się podwórko podniosło to jego płot mozolny sięga mi do kolan. Dobrze ,że zabezpieczyliśmy murkiem przed wyparciem jego płotu no i on zrobił konstrukcje stalową, jakieś wsporniki, bo ten płot z całą tą ziemią i płytami jombo poleciał by do niego.Geodeci szybko dom wytyczyli ale fachowiec majster od razu odkrył problem. Dom jest za nisko posadowiony od tej strony gdzie skarpa jest wyższa i stan zero wyjdzie poniżej poziomu gruntu . Jak przyjdzie woda to będzie płynęła prosto do środka domu. No tak to my nie chcieliśmy. Trza dom podnieść. W końcu wyszło, że trza aż o 20 cm. i tak zostało.
No znowu mam chwilkę by powspominać , zanim bedzie na bierząco ( mamy piwnicę)
Jak tylko geodeci opuścili miejsce "boju" majster wziął sie do dzieła. No wyglądało to fachowo, oszalował pięknie ( działał wraz z dwoma pomocnikami) Przy okazji już było pare kwestii: szalować czy nie? Ale przekonałem majstra ,że trzeba bo będzie równo jak będzie lana ława. I tak zostało. Już samo załatwianie gruchy, a właściwie trzech z pompą rozstroiło nas dokumentnie. Ceny kosmiczne. Przyjechały w końcu. Czegoś takiego we wsi dawno nie było. Czy wszyscy tu tylko kręcili betoniarą? Poruszenie trwało trzy godziny no i ławy były wylane.