Zagospodarowujemy się
28 grudnia 2014 r.
Dziękujemy za świąteczne życzenia. Przepraszamy, że zaniedbaliśmy piękną tradycje ich składania, ale.....
Ostatnie tygodnie zlały się Śmigalskiej w jedną całość. Jeszcze trzy dni przed świętami połowa domu przypominała raczej warsztat stolarski niż wnętrza mieszkalne. Ale krok po kroczku, krok po kroczku- zaczęło się coś wyłaniać.
Pierwszy ucywilizował się pokój, do którego wrzuciliśmy meble z poprzedniego mieszkania nadające się do przenocowania oraz biurko po pacholętach, które z racji ponadprzeciętnej szerokości jest w stanie pomieścić Śmigalską wraz z jej papierami. Dla sprawiedliwości trzeba dodać, że papiery zajmują zdecydowanie więcej miejsca. W tym pokoiku zdecydowanie brakuje jakiegoś mebla- komody na drobne ubrania. Nie może to być nic stylizowanego. Typ jest już upatrzony, czeka na możliwości finansowe.
Częściowo zakończone jest urządzanie części zakominkowej salonu- tej, która w projekcie miała być odrębnym pokojem. Większość powierzchni zajęły Śmigowe akcesoria związane z muzyką- fendery, czarne skrzynie i takie tam oraz regały z książkami. Regały powstały ze zróżnicowanych gatunkowo i wiekowo egzemplarzy. Środek to produkcja ikeowska, skrajności to część starych mebli pomalowana na biało. Nawet się zgrało.
Do zagospodarowania została jeszcze ściana naprzeciwko okna. W planach jest tam przewidziane coś białego do leżenia- siedzenia- spania.
Po ciężkich bojach Śmigalska zakończyła prace przy szlifowaniu kolejnej komody. Był to pierwszy mebel, przy którym nie sprawdziła się najgrubsza ziarnistość papieru, tarka do jarzyn i inne metalowe dłuta. Pacholę sprawiło Śmigalskiej niespodziankę obdarowując ją szlifierką oscylacyjną. Dopiero przymocowane do niej na rzepy najgrubsze papiery ścierne (23)- dały radę ze zdarciem mahoniowej mazi (wosk na gorąco?) Komoda została pobielona i zawoskowana. Nieźle zgrała się z poprzednimi odnawianymi mebelkami. Uzupełnieniem kompletu jest zestaw sof jeszcze z poprzedniego mieszkania. Chwilowo musi to wystarczyć. Stojąca lampa- koniecznie wymaga większego klosza. Na swoje miejsce czekają również obrazy i grafiki. Brakowało czasu na spokojne przemyślenie ich miejsca zwisu. Wnętrza domagają się jakiś zasłon. Chwilowo Śmigalscy prowadzą tzw. dom otwarty dla oczu przechodniów.
Gwiazdka bardzo sie w tym roku postarała i obdarowała Śmigalskich pięknymi prezentami. Nad komodą zawisło okazałe lustro. Niestety- umiejscowienie tam włącznika światła spowodowało, że lustro musiało zawisnąć ciut za wysoko:D- Śmigalska wciąż się załapuje na swój widok, więc zaburzone proporcje przeżyje. Na zdjęciu na tle niestylizowanej kuchni. Śmigalska nie lubi sterylnych kuchennych wnętrz- jakoś nie pasują do jej rozedrganych nerwów.
Śmigalska uwielbia słuchać radia. Dotychczasowy radioodbiornik raczej się już nie nadawał do użycia. Na kuchennym parapecie pojawiło się coś, co przypomniało Śmigalskiej dzieciństwo. Mimo niewielkich gabarytów całkiem nieźle brumi.
Tuż przed świętami Śmigalska wyszlifowała i pomalowała zdobyczny egzemplarz stołu- stary stół gabarytowo był zbyt mały. Teraz trzeba się rozejrzeć za pasującymi doń krzesełkami.
Gwiazdka dostarczyła Śmigalskim piękny zestaw zewnętrznego oświetlenia. Wreszcie można bezpiecznie dotrzeć nocą do drzwi, bez obawy o połamanie kończyn. Fotorelacja w następnym poście. Śmigalska postara się podzielić pierwszymi wrażeniami z zamieszkiwania w domu- to faktycznie różni się od jej dotychczasowych doświadczeń mieszkanki blokowiska.
Pozdrawiam czytających.
Ś-ś
Edytowane przez śmig_śmigalska
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze