Podsumowanie 2014 i reaktywacja
Miała być szybko druga część poprzedniego posta, ale się porobiło i końcówka roku zeszła na zupełnie czym innym, niż budowa domu. W rezultacie dokonania budowlane w 2014 r. obejmują wyłącznie przyłącza prądu i gazu oraz zrobiony I etap instalacji wod/kan/gaz/co. Zrobiłem też sobie projekt oświetlenia i ogólnie rozwiązałem większość problemów "wnętrzarskich", jakie mi ten dom sprawiał, ale to ciężko zaliczyć do prac budowlanych.
Jeżeli chodzi o zasadnicze powody poślizgu, to można wskazać dwa. Po pierwsze i najważniejsze powiększyła mi się rodzina. A końcówka tego powiększania była nieco nerwowa, więc choć wszystko skończyło się dobrze, zdecydowanie nie było głowy do myślenia o budowie.
Druga sprawa to problem płynności finansowej. Tak jak w starym szmoncesie czym innym jest, kiedy pieniądze "mam", a czym innym. kiedy "mam mieć". Przy prowadzeniu własnego biznesu kwestie terminów płatności potrafią dobić, szczególnie jeżeli nie ma się "bufora" pozwalającego na sztukowanie chwilowych wahnięć płynności, np. kiedy klienci nie płacą za faktury, a VAT i płace trzeba już zapłacić. Taki bufor spaliłem na budowie w 2013 r., co było taktycznym błędem. W rezultacie w początkach 2014 czułem się jak pilot pikującego samolotu, który ciągnie stery w górę i nie wie, czy przejdzie nad ziemią. Ostatecznie się zmieściłem, udało się odbudować płynność i odpowiedni bufor finansowy, ale na dalszy etap budowy wezmę już kredyt. Może by i dało się inaczej, ale większego sensu to nie ma, bo oszczędności są niewspółmierne do kłopotu.
Są jednak też i trochę bardziej "miękkie" okoliczności związane z budową, które nieco zmniejszyły moją determinację budowlaną. Chyba najważniejszą jest wałkowany od lat problem wyprowadzki do Warszawy. Moje kłopoty decyzyjne trwają już od lat, ale to nie jest takie proste. Z jednej strony przenosiny dobrze zrobiły by mojemu biznesowi, dochodom i karierze. Ale z drugiej oznaczają spadek komfortu życia. Bo nie znajdę tak dogodnego miejsca w Warszawie i okolicach, które jednocześnie byłoby tak dobrze skomunikowane z miastem. Zacząłem oglądać działki i wygląda to tak sobie, przy czym cena nie jest tu największym problemem. No i wreszcie przeciw przeprowadzce przemawia to, że najbliższa rodzina mieszka w Krakowie.
Ale w ostatnim czasie pojawiło się też trochę dodatkowych motywatorów. Po pierwsze wspólnik przeniósł się do Warszawy w związku z tym nasza firma ma tam oddział, biuro, sekretarkę etc. Przeprowadzka oznacza więc tylko tyle, że muszę sobie kupić biurko i wstawić je do naszego lokalu. Z przenosinami potencjalnie wiąże się też jeszcze jedna atrakcyjna opcja zawodowa. No i – last but nit least – moje ostatnie kontakty z krakowską służą zdrowia mocno mnie przestraszyły. I to nie dlatego, że nie chcę płacić i oczekuję darmowej opieki zdrowotnej, ale dlatego, że tu nie miałem nawet komu zapłacić! W Warszawie dostęp do wysokiej jakości usług medycznych jest lepszy, a ponieważ nie robimy się młodsi, ma to coraz większe znaczenie.
Jakie są więc plany na najbliższą przyszłość? Po pierwsze skończyć dom, ale... Prawdopodobnie po osiągnięciu "stanu deweloperskiego" i zrobieniu wykończeń zewnętrznych wystawię go na sprzedaż, choćby po to, żeby przetestować rynek. Jeżeli szybko znajdzie się kupiec za satysfakcjonującą kwotę, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zdecyduję się na transakcję. Jednocześnie równolegle dom będziemy kończyć. Jeżeli nie zostanie sprzedany w krótkich abcugach celem jest maksymalnie szybkie wprowadzenie się do całkowicie wykończonego domu. W stosunku do pierwotnych planów modyfikacja jest więc taka, że chcę od razu zrobić wszystko, łącznie z tarasami, pergolami, ogrodzeniem i umeblowaniem.
Pod takie założenie zrobiłem też sobie projekt wnętrz. Ale o tym w następnym odcinku.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia