Dom pasywny w Gdyni
Łyżka dziegciu w beczce miodu.
Mój projekt, jak każdy inny, ma pewne mankamenty. Co mi nie wyszło i co zrobiłbym inaczej, mając wiedzę na moment obecny?
Po pierwsze okno w kuchni jest trochę zbyt za mało podniesione w stosunku do projektowej posadzki na gotowo (poziom PPP). Chciałem, aby blat roboczy wchodził pod (nieotwierane) okno w kuchni, tworząc jedną płaszczyznę. Ta płaszczyzna miałaby szerokość w 80 cm na całej długości okna. No i tak będzie, ale blat będzie musiał być na normalnej wysokości 90 cm, a planowałem, jednak dać te 5 cm wyżej. To moja pomyłka, nie sprawdziłem i teraz będę miał "normalnie" zamiast "wygodnie". Może uda się to trochę naprawić obniżeniem posadzki, a właściwie zmniejszając grubość styropianu pod posadzką. Żeby zachować odpowiednie R (opór cieplny), będzie to musiał być materiał o sporo niższej lambdzie, a więc droższy.
Po drugie, schody na poddasze będą umieszczone w ... salonie! Nie do końca nad miejscem, gdzie się wypoczywa, ale w ciągu komunikacyjnym, zaraz za wejściem do strefy dziennej. Muszę przyznać, że nie dało się w łatwy sposób wyeliminować tę niedogodność, ponieważ w konstrukcji wiązarów dachowych trzeba by było wprowadzić dość karkołomną zmianę, wrażliwą na wszelkie niedokładności w wykonaniu na budowie. Postaram się oczywiście tak zamaskować klapę schodów, aby nie rzucała się w oczy, ale nie będę mógł w jej miejscu zainstalować oświetlenia. Trudno się mówi, zobaczymy jak wyjdzie.
Po trzecie, nie do końca podoba mi się bliskość drzwi do łazienki i zestawu wypoczynkowego. Martwią mnie, że tak powiem, dźwięki, które mogą towarzyszyć korzystaniu z toalety. Wstępnie zaprojektowałem ściankę z np pustaków szklanych na narożniku części dziennej i korytarza, ale jestem otwarty na inne rozwiązania. Może w ogóle nie będzie żadnego problemu?
Na koniec zamieszczam ostatni rysunek ze strefami w części mieszkalnej, oznakowane różnymi kolorami dla łatwej identyfikacji. Zaznaczyłem na rysunku te nieszczęsne schody strychowe:
1 komentarz
Rekomendowane komentarze