Dziennik Ewy i Sebastiana
Dzisiaj krótko bo mam doła
Bilans tygodnia: dom ocieplony kołderką styropianu. Na klej i siatkę zabrakło słońca. SŁONECZKO!! CZEKAMY Z UTĘSKNIENIEM!!
Z drugiej strony dzięki pogorszeniu pogody mamy popodwieszane sufity. Chociaż jeden sukces. No, może drugi bo kibelek też już wisi a ściany w kratkę prezentują się całkiem, całkiem. Ściany nadal nie wygładzone i oczywiście gościu przepadł i znowu go dzisiaj nie ma Fadroma skończyła robotę - krajobraz troszkę mniej marsjański ale nadal trzeba wynająć ciągnik do zbronowania ziemi. A mama już zaczęła mi zwozić rośliny. No i musiałam znaleźć dla nich bezpieczne miejsce.
W Trójmieście otworzyli Castoramę. No i dobrze bo już się wkurzyłam i kupujemy u nich płytki do łazienki. Miały być zupełnie inne ale chyba straciłam nadzieję. A do tego koniecznie w tym tygodniu trzeba wykafelkować kabinę.
"Spece" ze sklepu sprzedali nam zły syfon - trzeba zrobić borutę. Akurat mam do tego nastrój :)
Miało być krótko ale tak miło się narzeka - zwłaszcza jak nikt mnie nie ucisza :)
Acha jeszcze jedno - Sebastian wziął urlop - jak na razie spędza go w warsztacie bo mi wczoraj samochód umarł i trzeba go reanimować. Ciekawe ile ta "przyjemność" będzie kosztowała. Wiecie, jak się wali to wszystko
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia