"Bziabzia" czyli Alice realizuje marzenia
20.07 (wtorek)
Wieczorem po pracy spotykamy się wreszcie z hydraulikiem. Ma złe wiadomości. Ekipa nie jest w stanie wejść z robotą, bo cały sierpień spędza w Mediolanie, gdzie złapała intratny kontrakt. Nie mogą go przełożyć czy opóźnić bo właściciel hurtowni, w której będą prowadzone prace zamyka interes na wakacyjną przerwą i muszą z pracą zdążyć w 4 tygodnie. Mogą pojawić się u nas dopiero we wrześniu. Ze spuszczonymi głowami robimy mimo to rekonesans na budowie. Ustalamy różne szczegóły, między innymi podejmujemy decyzję odnośnie grzejników. Niemal na 100 proc. będą to aluminiowe żeberkowe. Dowiadujemy się, że musimy nieco zmienić wystroje łazienek, bo będzie trudno przy proponowanym przez nas ustawieniu zrobić podejścia.
Na działce pojawia się też elektryk (z polecenia AM – kolejny raz DZIĘKI) i ustala z Kasią punkty. Oczywiście dyskutujemy w deszczu.
21-23.07 (środa-piątek)
Dni upływają w iście zawrotnym tempie. Obdzwaniamy okoliczne tartaki, bo cieślom jednak zabrakło drewna. Symboliczną ilość, ale jednak brakuje. O ile jednak belki udaje się załatwić niemal od ręki, o tyle mamy problem z drewnem na deskę czołową. W projekcie mamy bardzo nietypowy rozmiar – 3,8x20 cm. W tartakach robią wielkie oczy (tak interpretuję ciszę w słuchawce jaka zapada po zadaniu przeze mnie pytania). Na ewentualną realizację tego zaskakującego zlecenia musielibyśmy czekać nawet do 2 tygodni. Sugerują nam, że niemal wszyscy klienci biorą zwykłą calówkę, ewentualnie dwu calówkę o szerokości 16 cm. A taką deskę można już dostać od razu. Ustalamy z naszymi przyszłymi wykonawcami dachu, że z ich firmy podjedzie ktoś na działkę i sprawdzi organoleptycznie, czy konieczny jest rozmiar zaproponowany przez architekta.
W czwartek prace rozpoczyna ekipa elektryków – pracują we dwóch. Młotki nie przestają stukać, a wiertarki borować. Na bieżąco Kasia ustala rozmieszczenie gniazd kontaktowych, wyłączników dla poszczególnych pomieszczeń. Do mnie należy ustalenie punktów dla kina domowego, telewizji, telefonu i internetu. Anteny będą jednak doczepione do komina, chociaż rozważaliśmy też rozwiązanie z jednym ze słupów na tarasie. Boję się jednak, że rosnące drzewa przysłonią sygnał z satelity.
Dzień później cieślę kończą wreszcie więźbę (około tygodnia spóźnienia ze względu na deszcze). Mają jeszcze – w ramach umowy – pojawić się w następnym tygodniu by zainstalować deskę czołową. Wykonawca dachu stwierdza, że może być rozmiar standardowy, musimy tylko poczekać aż przywiozą na działkę odpowiednią ilość drewna.
http://www.republika.pl/tadeo_s/images/Dom/WIECHA1.JPG" rel="external nofollow">http://www.republika.pl/tadeo_s/images/Dom/WIECHA1.JPG
I kolejny etap za nami
Jedni kończą, drudzy zaczynają. Elektryk ma dzień przerwy, szkoda bo ekipa od alarmów rozkłada kable pod przyszłą instalację. Prace zajmują prawie cały dzień.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia