Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    20
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    72

Kazimierz - dziennik Margolci


Margolcia

534 wyświetleń

Podniesiony na duchu zapisami starych wyjadaczy forumowych postanowiłem w słowach paru spisać dzieje naszej przygody zwanej Budowaniem Własnego Gniazdka Rodzinnego. Ponieważ jednak mam znaczne opóźnienie czasowe, więc postaram się w kilku zdaniach streścić historię walki o swój kawałek podłogi z czasów już minionych i jak najszybciej dobrnąć do czasów obecnych, by móc regularnie ewidencjonować postęp prac i rozliczne dookólne problemy z tym procederem związane.

 

Początki:

 

Pomysł wejścia w rolę inwestora i rozpoczęcia wieloletniej drogi przez mękę w labiryncie niuansów budowania własnych czterech kątów pojawiał się już roku 1999 podczas nocnych Polaków (czytaj: małżonkowych) rozmów, jednakże tak naprawdę dojrzał do realizacji w zimną styczniową noc Roku Pańskiego 2000, kiedy to na świat przyszedł nasz jak dotąd jedyny potomek. Konieczność przemeblowania całego mieszkania spółdzielczego w wieżowcu z wielkiej płyty o klitkach zwanych pokojami, by dostosować je do potrzeb rozszerzonej składowo rodziny, uzmysłowił nam nieuniknioność podjęcia próby zrealizowania naszych marzeń o naszym własnym skrawku ziemi na tej planecie - domku z rabatkami, ogródkiem i miejscem do wylegiwania się na słoneczku. Tak więc pod koniec stycznia rzeczonego roku decyzja zapadła. Idziemy w budowane.

 

Pierwsze kroki:

 

Rozpoczęliśmy zakrojone na szeroką skalę poszukiwania optymalnej działki w optymalnej cenie. Koleżanka małżonka z racji aresztu domowego spowodowanego opieką nad nowonarodzonym wyszukiwała ofery, a ja dokonywałem wizji lokalnych. Za kryterium przyjęliśmy działkę najlepiej do 30 km od Poznania, w którym mieszkamy, około 1000-1500 mkw i żeby było blisko do lasu i nad jakieś jeziorko. Nasze poszukiwania trwały... 1,5 roku, ponieważ kolejne oglądane lokalizacje zawsze miały jakiś feler; a to słup wysokiego napięcia, a to brak mediów, a to horrendalna cena itp, itd. W końcu któregoś pięknego czerwcowego dnia 2001 roku stanąłem w miejscu, które zawładnęło moim sercem. Co prawda działka 2500 mkw, polna droga dojazdowa i żadnych mediów, ale za to rolna w trakcie przekształcania(a więc relatywnie tania), a za plecami las, w dodatku położona na wzgórzu z widokiem na rozległe pola i usytuowana w otulinie Puszczy w grupie tylko 10 działek, co gwarantowało w przyszłości brak uciążliwości ze strony jakiegokolwiek przemysłu ciężkiego i do tego pewną zaściankowość oraz poczucie powstania ewentualnej małej wspólnoty - tylko 9 sąsiadów. w promieniu kilku 2km.

 

cd nastąpi

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...