Kazimierz - dziennik Margolci
cd... Strachy na dachy
Teraz czas zaczął upływać nam coraz szybciej, zwłaszcza że na budowie sporo się działo. Oj działo! Prace nad więźbą dachową szły niezwykle szybko i sprawnie Wynikało to po części z doskonałej logistyki i fachowości ekipy cieśli, tudzież z faktu, że nocująca na budowie ekipa przyjezdna nie miała na naszym odludziu większych możliwości ruchu oraz pokus czyhających za każdym rogiem, mogli więc w całości swój czas pobytu na budowie poświęcić temu celowi, dla którego realizacji zostali tam ściągnięci. Praca szła, za prawdę powiadam wam, wartko. Nasz domek nabierał powoli swoich docelowych kształtów. Te drewniane oheblowane słupy podtrzymujące konstrukcję w pokojach na poddaszu, te zaokrąglenia wolich oczu, różnice poziomów na poszczególnych połaciach dachu oraz surowa altanka połączona z głównym dachem zaczęły nadawać naszemu gniazdku niesamowitego uroku. Bardziej jednak widok ten działał na naszą podswiadomość i wyobraźnię, niż można było to zauważyć gołym okiem, ale co z tego - najważniejsze, że się nam podobało. Ten idylliczny obraz mąciła tylko jedna zdradliwa myśl - co my zrobimy z takimi skosami dachu? Gdzie postawimy ewentualne meble i ile miejsca tzw użytkowego pozostanie do wykorzystania? Eeech, postanowiliśmy nie zaprzątać sobie tym głowy na tym etapie i zajęliśmy się ustalaniem posadowienia ścianek działowych. Ponieważ co do ich rozmieszczenia mieliśmy z Koleżanką Małżonką zbieżne punkty widzenia, więc planowanie przebiegło szybko i bezproblemowo. Na domiar tego nasze wyobrażenia na temat umiejscowienia tychże ścianek nie wzbudziły głosów sprzeciwu u wykonawcy oraz u Pana Kierownika, przeto w niedługim czasie - coś koło połowy lipca wszystkie ścianki działowe (za wyjątkiem tych pod skosami dachu) były gotowe. Nadszedł więc koniec wielkiego murowania. i doszło do etapu ostatecznego rozliczenia z głównym wykonawcą. Jak zwykle w takich przypadkach nie obyło się bez utyskiwań i narzekań z obu stron, prób wysondowania czy da się coś jeszcze wydrzeć lub obciąć, ale w końcu tzw żydowskim targiem doszliśmy do porozumienia i rozeszliśmy się w pokoju i bez urazy. Z naszej strony niestety z dużo lżejszym portfelem.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia