Miesięcznik Murator ONLINE

Jump to content
  • entries
    20
  • comments
    0
  • views
    22

Kazimierz - dziennik Margolci


Margolcia

583 views

Strachy na dachy cd...

 

 


W ostatnich dniach lipca więźba dachowa osiągnęła swoją docelową formę i rozpoczął się etap deskowania i papowania połaci dachowych. Wraz z postępem tychże prac, w środku zaczęło z wolna panować iście wojenne zaciemnienie. Ponieważ nieubłagalnie zbliżał się czas, tzw stanu surowego otwartego, przeto należało zwołać w trybie pilnym zebranie w gronie decyzyjnym i uzgodnić co dalej. Czy mając mury gotowe i zamknięte dachem dać sobie spokój już w tym roku z budowaniem, zbierając siły a przede wszystkim fundusze na kolejne etapy w przyszłym roku, czy też pójść za ciosem i osiągnąć jeszcze stan surowy zamknięty w tym roku zanim portfel zacznie świecić pustkami. Komisja trójstronna w stałym składzie-Koleżanka Pierwsza Żona, Pan Kierownik i ja - po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw uchwaliła, iż po skończeniu dachu damy przez miesiąc odpocząć cieślom, a potem zabiorą się do układania dachówki. W międzyczasie zajmiemy się wykonywaniem pozostałych prac murarskich - cokołem i obmurowaniem podpór z belek klinkierem, wylaniem betonu na altance i zrobieniem na niej murków z klinkieru, a także obłożeniem klinkierem wejścia do domu. Po wykonaniu tych zadań i położeniu dachówki miała zostać podjęta oststeczna decyzja, co do dalszej walki na froncie robót w tym roku. Ale jeszcze przedtem - urlop. W końcu inwestorom(rodzince) też się coś od życia należy, a i odrobina dystansu i oderwania od codziennych trosk też nie zawadzi. Kości zostały więc rzucone i organ wykonawczy, czyli - ja - przystąpił do realizacji, a raczej do podzlecenia, wytyczonych celów. Z racji tego, że nasz dotychczasowy wykonawca nie był już osiągalny, rozpuściliśmy wici po znajomych poszukując innej, sprawdzonej ekipy murarskiej. Łowy nie trwały długo i już po paru dniach siedzieliśmy z majstrem przy stole negocjacyjnym dogadując zakres, szczegóły i cenę zlecenia. Ustaliliśmy także termin wejścia na budowę na 09. sierpnia, a więc jeszcze przed naszymi wakacjami, które zaplanowaliśmy od połowy tego miesiąca. Ponieważ ekipa była przyjezdna, więc dodatkowym atutem był fakt, że podczas naszej nieobecności będą nocować na budowie, więc w razie czego przypilnują także calego opuszczonego dobytku. Ekipa okazała się być wybitnie słowna, gdyż zgodnie z umową i bez szemrania stawiła się na placu boju w oznaczonym terminie, w pełni wyekwipowana, gotowa i zwarta do pracy. Trochę mnie to nastawiło do nich bardziej przekonująco, więc dałem się namówić na niewielką zaliczkę. Zaraz też, cegła po cegle, zaczął się pojawiać wokół domu nasz nowy, piękny, klinkierowy cokół. Tymczasem walka z deskowaniem i papowaniem dobiegała końca i kilka dni później - nomen omen 13 w piątek chałupa była już waterproof, czyli - jak się w środku stało, to na łeb już nic nie leciało. ył to więc dobry powód, by uścisnąć rękę cieślom, przekazując jednocześnie tradycyjnie - uzgodniony wcześniej zwitek papierkowych podarków o wysokich nominałach (nie bez bólu). Umówiliśmy się także wstępnie na termin montażu dachówki i z czystym sumieniem udaliśmy się na zasłużony urlop.

 

 


cd nastąpi...

0 Comments


Recommended Comments

There are no comments to display.

Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.



×
×
  • Create New...