zaległy dziennik łowcy krokodyli
Rok 2003
3. Boiska
Lato 2003 roku spędziliśmy częściowo na wsi z ambitnymi planami zagospodarowania części działki pod boiska. Boisko do piłki nożnej już było o czym wspomniałem wyżej. Na działce było także boisko do siatkówki, tj. dwie żerdki i sznurek, ale jego ułożenie nie było najszczęśliwsze. Trudno było znaleźć dostatecznie duży placyk nie porośnięty sosenkami. Poświęcając kilka drzewek, udało się w końcu wytyczyć boisko do siatkówki plażowej, badmintona, placyk na postawienie jednego kosza i miejsce pod ognisko. Z gromadką okolicznej młodzieży wzięliśmy łopaty i zaczęliśmy od kopania. Robota nie szła nam zbyt składnie i już zacząłem powątpiewać w celowość i sukces całego przedsięwzięcia. Po podwieczorku odwiedził nas najbliższy sąsiad Andrzej. Gdy zorientował się o co chodzi odwrócił się na pięcie i po chwili z jego zagrody wyjechały dwa traktory. Jeden z przyczepą, a drugi z cyklopem, taką maszyną przypominającą koparkę. Za chwilę miałem zdjęty humus ułożony wzdłuż boiska w coś co przypominało małą trybunę dla widzów. Z innego końca działki przywieziono mi 5 przyczep piasku, do którego rozgarniania rzuciła się gromadka dzieci. Traktory odjechały, sąsiad zjawił się z piłą spalinową i propozycją przerzedzenia moich dąbków z przeznaczeniem na słupki do siatki. Zanim słoneczko schowało się za lasem - rozegraliśmy inauguracyjnego seta.. Do czasu żniw, codziennie na działce gościliśmy okoliczną młodzież, czasami kończyło się to ogniskiem i kiełbaską.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia