Budujemy na Wyspie - dziennik Kingi i Michała
W nocy mieliśmy pierwszą kradzież na budowie
Wyprowadzili nam obejmy do rur spustowych, resztki folii na posadzkę i 3 worki kleju do styropianu Niby niewiele i nie chodzi o pieniądze, ale jakoś mi tak nieswojo A tyle czasu nic się nie działo! Stal zbrojeniowa leżała i mnóstwo innych rzeczy... Chyba ktoś na swoją budowę, bo zarobić to na tym nie zarobią...
Na dzisiaj byliśmy umówieni z firmą na odbiór stanu surowego. Przyjeżdżamy na budowę, a tu okazuje się, że wylewki na parterze świeżo zatarte i nie można wchodzić! To oni sobie wyobrażali, że my im tak na słowo uwierzymy, że są równe? Szczególnie, że na poddaszu było sporo nierówności, więc poprawiają...
W dodatku nie zrobili chudziaka w garażu, bo Piotrek - właściciel firmy, stwierdził, że tego umowa nie obejmuje... No i nasz błąd, powinniśmy wyszczególnić:"w domu oraz garażu"... W ogóle mam dylemat, czy walczyć o swoje, czy machnąć ręką? Wiem, że on nas naciąga, ale z drugiej strony jest w tym tak żałosny, że aż mi się nie chce zniżać do tego poziomu
No, ale smutno się zrobiło... nawet nie mam siły się cieszyć, że pewien duuuży etap już prawie skończony
Ale jeszcze troszkę, musimy wytrzymać, potem będzie tak pięknie :) Dwa dni temu wybraliśmy się wieczorkiem na spacer nad morze - aż wstyd się przyznać, że pierwszy raz od paru miesięcy i było tak pięknie, cicho, spokojnie, pusto... kocham to miejsce
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia