Budujemy na Wyspie - dziennik Kingi i Michała
Znowu coś mi się długo nie pisało Ale już się poprawiam i melduję o postępach :)
Ostatni weekend minął mi pod znakiem szczotki i pędzla czyli gruntowałam wylewkę O matko, nie wiedziałam, że machanie szczotką i pędzlem przez cały dzień może być takie męczące... Musiałam położyć 2 warstwy, na razie tylko na poddaszu, bo wciągała ten grunt jak gąbka - chyba jeszcze trzecia warstwa się przyda, ale to za jakiś czas, na razie przynajmniej tak przeraźliwie nie pyli...
Za to Michał ze swoim tatą pracowicie rzeźbili bruzdy pod elektrykę :) No i zrobił część instalacji wodnej, tzn. to co idzie w podłodze.
Ogólnie spędziliśmy pracowity weekend - i muszę powiedzieć, że to naprawdę duża radocha samodzielnie przyczyniać się do powstawania naszego domku - miła odmiana po użeraniu się z ekipą...
A w nagrodę na koniec dnia - kąpiel w falach przy zachodzie słońca - coś pięknego I pomyśleć, że niedługo będziemy to mieli na codzień :) W takich momentach zaczynam mieć baaardzo niepoprawne myśli, jak "co to za różnica, czy wylewki będą proste, czy nie... przecież jest tak pięknie..."
A propos wylewek... na całym parterze zostały skute i jutro robią je jeszcze raz - oczywiście na koszt firmy... Powód - następujące "usterki": wylewka w niektórych miejscach miała grubość tylko 2-3 cm (w projekcie jest 5cm), wylewka pękała i kruszyła się, pod wylewką dali jedną warstwę folii (w projekcie są dwie)... Mam nadzieję, że teraz będzie ok, bo już nie mam siły...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia