Spóźniony dziennik Czupurka
Na forum trafiłam w listopadzie 2003 r. i jak ja bardzo żałuję, że nie byłam tu wcześniej, ale cóż lepiej późno niż wcale.
Ale zacznę od początku:
Rok 1997 - stanowimy 3-osobową rodzinę, która mieszka w 2-pokojowym mieszkaniu, a drugie 2-pokojowe wynajmuje. Z uwagi na to, że na wynajmie kokosów nie ma i trzeba wciąż pilnować lokatorów, stanęła decyzja: posprzedawać co się da i kupić większe już takie naprawdę nasze.
Jak trafił do mnie pierwszy nr muratora nie mam pojęcia, ale po lekturze kilku z nich zaczęły kiełkować myśli o własnym, małym domku, jako alternatywie 3-4 pokojowego mieszkania w bloku (oczywiście bez kosztów ziemi).
Ale jak przekonać tą drugą połowę do pomysłu, gdy sami nie umiemy wbić nawet gwoździa, spłacamy, zaciągnięty na samochód kredyt i wogóle do krezusów nie należymy?
i pomału, pomału zaraziłam męża optymizmem, że damy radę itd.. i machina ruszyła bezpowrotnie, choć w głowie pełno wątpliwości.........
:)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia