Spóźniony dziennik Czupurka
Rok 2004
01 czerwiec
małżowinka odebrany i już w domowych pieleszach
tarasy - robota rozpoczęta.
wyszło, ze tego tarasu to, będzie coś ok. 60m2. forum stwierdziło, że buduję lądowisko
dodam, że dość kosztowne, no ale bez tarasu się nie da.
mam glinę jak narazie i na jesień przyjdzie mi brodzić po kolana w błocie, tzn. wpierw otworzę drzwi z salonu lub oranżerii, potem wykonam z ramy skok pół metra w dół, prosto w błocko.
więc chyba poświęcę tą 5 cyfrową kwotę i wyleję ten taras. a potem, jak brać forumowa będzie przylatywać do mnie na piwko, to będzie gdzie posadzić maszyny.
no to, dzwonię do majstra negocjować cenę robocizny (z szacunków Didi wychodzi cosik ok 2,4k).
telefon do majstra:
ja: - zastanowił się pan ile chce za ten taras?
on: - oj dużo roboty, dużo i te schody na całej długości i szerokości, oj dużo.
- wiem, że dużo, no to ile?
- ..............
- no ile?
- 3 balony.
- ..................?
- 3 tysiące.
- co! tak dużo! nie mam, nie dam, musi być miej!
- a inni biorą więcej.
- no i dobrze niech biorą, ale nie ode mnie. trzeba coś spuścić.
- no to, 500 mniej.
- nadal za dużo. muszę podzwonić po innych. a pan się przez ten czas zastanowi. zadzwonię jeszcze raz.
jak odłożyłam słuchawkę, no to byłam niepocieszona (tyle kasy do wydania), więc pomyślałam zagram vabank. po jakimś czasie dzwonię jeszcze raz:
ja: - szefie, kurka za drogo. daję 1.500 i ani grosza więcej.
on: - oj.... a z czego ja zapłacę chłopakowi, jeju.
ja: - nie wiem z czego, jakoś się podzielicie. a wogóle to, negocjuj
wychodzi na to, że nie zrozumiał ostatniego zdania, bo:
on: - dobra zgadzam się, najwyżej sam będę robił
ale powiem, że mimo mojego duuuużego zadowolenia, trochę mi głupio
po ustaleniu ceny robocizny, zamówiłam 4 wywroty piachu.
po południu zajeżdżam na budowę, a tu piaseczek ładnie pod same drzwi balkonowe usypany i czeka na zagęszczanie.
majster, solo, odwalił kawał dobrej roboty (jedną wywrotę piachu przeniósł sam) i wieczorkiem był półprzytomy. a że dzień dziecka to, dostał browarki na pokrzepienie (i od raz pomogło).
zupełnie inna perspektywa teraz jak się wychodzi z salonu - żadnych skoków spadochronowych w dół.
02 czerwca
sufity - po pewnych perypetiach komunikacyjnych (wcięło maila z zamówieniem) płyty i cały osprzęt ma wylądować dzisiaj na budowie.
od jutra wielka akcja sufitowa.
reasumując, budowa obudziła się z zimowo-wiosennego letargu
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia