Spóźniony dziennik Czupurka
Rok 2005
bez daty
żyjątka - czyli co mieszka w moim ogrodzie
Mam ślimaki, takie z domkami, ale w ilości znośnej. Jednak poczytałam, że są szkodnikami i jedzą liście, więc jak tylko któregoś spotkam, lądują za płotem na niezagospodarowanym w tej chwili kawałku łąki, a niektóre kończą swój szczęśliwy żywot pod nożem kosiarki (blee ).
Są i dżdżownice (chyba), które spotykam tylko przy okazji wkopywania kolejnych roślinek, więc generalnie mają spokój.
Natomiast, w czerwcu tego roku odkryłam rzecz makabryczną. W moim ogródku mam mrówki, takie małe, czarne, żyjące w ziemi. Po stosownej lekturze, jako człowiek czynu, postanowiłam zawalczyć, a mogłam wpierw spokojnie pomyśleć.
- pierwszy sposób był ekologiczny - kilka litrów wrzątku. Efekt - mrówki lokalnie utopione, reszta przeniosła się w inne miejsce. Mnie została ugotowana w tym miejscu trawa.
- drugi chemiczny - kupiłam mrówkofon. Ale z powodu ciągłych opadów, nie mogłam od razu zastosować. Przy okazji czekania na suszę odkryłam, że miejsc mrówkowych jest więcej i ...
dopiero wtedy przemyślałam sprawę .....
... i doszłam do wniosku, że niech sobie te mrówy żyją. W końcu to ja jestem na ich terenie, no i chciałam być ponoć bliżej natury. A dopóki nie mieszkają ze mną, jest ok.
Generalnie już i tak można odczuć naszą ingerencję w lokalny ekosystem. W zeszłym roku, latem, zachwycałam się koncertami jakie dają świersze.
W tym roku odkryłam ... ciszę. Dlaczego? Wtedy były na naszej działce wysokie trawy, więc świerszcze szalały. W tym roku założyliśmy trawnik i.... nie ma świerszczy.
Na pocieszenie dodam, że narazie z dwóch stron za ogrodzeniem są chaszcze - dzięki temu tam rezydują świerszcze i jeszcze grają, ale jak powstaną nowe domy ........ pewnie zalegnie kompletna cisza .....
....Mrówką daję spokój....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia