Praktyczny dziennik WIELKIEJ teoretyczki.
Wczoraj zrobiłam domowe śledztwo - jestem trochę zwichnięta bo muszę sprawy załatwiać na bieżąco.
I późnym wieczorkiem byłam PRAWIE pewna że to ja narozrabiałam, składając zamówienie przez internet (to przecież takie proste jak żadko używa się tabulatora, no nie?)
No ale dziś dzwonię sobie do Muratora, właściwie żeby poprosić o wymianę projektu i wiecie co? Okazuje się że zamówienie było na wersję podstawową a ktoś tam u Nich się machnął!!!!
W poniedziałek mam obiecanego "listonosza", który ma dokonać zamiany.
Co prawda - "nie ma tego złego..." ale ja BARDZO PROSZĘ żeby takie "atrakcje" więcej już miejsca nie miały!!!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia