Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

talgo

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    476
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez talgo

  1. Górna łazienka zaczyna nabierać coraz lepszych efektów wizualnych Powoli "się" kładą płytki. Zdjęcia w najbliższym czasie
  2. No to czekam na efekty
  3. Lekkie posumowanie kosztów sauny: Legary - 350zł + boazeria (osika) 750zł + transport - 750zł Wełna (gr.5cm) 2szt po 78zł Folia izolacyjna na papierze (rolka 30m2) - 99zł Śruby, kołki - ok 200zł piec (harvia vega BC90E 9kw) - 789 zł + sterownik (nexen ss11) 752zł deski abachi na ławki ceny za sztukę: 2x150cm - 27zł 7x110cm - 19,80 zł 22x230cm - 46zł Kable sylikonowe - 250zł oświetlenie (2 lampy), cebrzyk, higrometr z termometrem, klepsydra i 4 zapachy - 460zł Podliczając wszystko w zaokrągleniu wychodzi 5800 zł.
  4. Gdyby firma robiła to podejrzewam, że koszt by wyniósł ok 12tyś jak nie więcej.
  5. Legary - 350zł + boazeria (osika) 750zł + transport - 750zł Wełna (gr.5cm) 2szt po 78zł Folia izolacyjna na papierze (rolka 30m2) - 99zł Śruby, kołki - ok 200zł piec (harvia vega BC90E 9kw) - 789 zł + sterownik (nexen ss11) 752zł deski abachi na ławki ceny za sztukę: 2x150cm - 27zł 7x110cm - 19,80 zł 22x230cm - 46zł Kable sylikonowe - 250zł oświetlenie (2 lampy), cebrzyk, higrometr z termometrem, klepsydra i 4 zapachy - 460zł Podliczając wszystko w zaokrągleniu wychodzi 5800 zł.
  6. Jutro wszystko podliczę
  7. No ja jedynie mogę pod mniejszą ławką więc w grę wchodzi tylko jedna sztuka, ale zawsze to coś
  8. Lampy super! Tylko gdzie ja je mam postawić...?
  9. Docelowo ma być okiennica jak pisałem wcześniej, ale póki co jest takowa zasłona: http://img198.imageshack.us/img198/8169/p1066926.jpg Co najważniejsze, szyba i rama okna się nie nagrzewa
  10. A, zapraszam, zapraszam (wolne pokoje są) Mam już grzać drewutnię?
  11. Również Najlepszego i dzięki za miłe słowa
  12. Tobie również wszystkiego dobrego w Nowym Roku Na małą saunę zawsze znajdzie się jakiś kącik. Ja jeszcze chciałbym gdzieś zrobić mokrą, ale miejsca zaczyna brakować... Mały domek??? U mnie porównują do hangaru... i śmieją się, że na garażu powinienem zrobić lądowisko dla helikoptera
  13. Docelowo ma być okiennica, ale póki co zrobiliśmy taką zasłonę z boazerii która została. Wkładamy ją na czas saunowania. A wygląda to tak: http://img198.imageshack.us/img198/8169/p1066926.jpg Z oknem nic się nie dzieje, co najważniejsze nie nagrzewa się co Nas bardzo cieszy! Także swoją rolę spełnia.
  14. Mysz, komin, wiatr i czary oraz największa wędzarnia w Europie Jak widzę budowa Krzysztofa wzbudziła sporo kontrowersji. Jeżeli jednak mógłbym prosić o polemiki w komentarzach…? Zwykło się mawiać, że pierwszy dom buduje się dla wroga, drugi dla przyjaciela (też mi przyjaźń…) a trzeci dla siebie. Ten jest pierwszy i ujmę to tak – mnóstwo rzeczy bym zmienił, ale chyba na to za późno i basta, przecież teraz się nie potnę. Zacznę może od myszy bo to temat, który zasługuje na opisanie. W październiku znajomi pytali mnie czy przed zimą nam się myszy nie pchają do domu bo im tak i to bardzo. Biedni – pomyślałem wówczas… Któregoś wolnego dnia przed południem, siedząc sobie na nowej kanapie tępo wpatrywałem się w telewizor. Okno było otwarte, bo przecież to normalne, że w listopadzie jest 17 stopni. Nagle kątem oka dostrzegłem małe poruszenie w okolicach kominka. Odwróciłem gwałtownie głowę i zobaczyłem potwora – miał ze dwa metry wzrostu, zęby wielkości mieczy i przekrwione oczy które wpatrywały się we mnie z nienawiścią. Znieruchomiałem, potwór też znieruchomiał i wyraźnie przyczaił się do skoku. Tyle, że ja nagle wydarłem się na cało gardło i żeby nie było – to był okrzyk wojenny! Poskutkowało bo kreatura postanowiła zrobić odwrót. Chyba tak się mówi, bez względu na to w którym kierunku ów odwrót się odbywa. W tym przypadku godzilla postanowiła puścić się biegiem przed siebie. Czy ktoś mi powie, dlaczego nie zrobiła w tył zwrot i nie pobiegła do okna?!? Wyglądało to tak: Ona (tzn. ta potwór) biegiem, ja za nią. Ona nie wyrobiła na zakręcie i huknęła w ścianę, ja wyrobiłem i nie huknąłem. Ona wepchnęła swoje gigantyczne cielsko pod drzwiami i uciekła do kotłowni, ja o dziwo nie wepchnąłem… Kiedy otworzyłem drzwi do kotłowni, potwora nie było - czary normalnie. Od tego momentu zaczęła się wojna. Niestety nie dorobiliśmy się wówczas jeszcze progu pomiędzy kotłownią a przedpokojem (ot i lenistwo nie popłaca). Szparę pod drzwiami zastawiliśmy deskami i kawałkami cegieł (no przecież z taką masą wszystko inne mysz by wypchnęła hmm). Codziennie wchodziłem do kotłowni szukając znaków i były!!! Ta kretynka łaziła wszędzie – po półkach, zlewie, zasobniku na wodę i znaczyła teren czarnymi bobkami (to było wielkie monstrum, więc niech będzie że czarnymi bobami). Zadzwoniliśmy do rodziców. Mój tato, znawca tematu polecił kupić pułapkę i zamontować kawałek słoninki. Słoniki nie było, kupiłem boczek. Dla skuteczności łapek na myszy zainstalowaliśmy 6 (w 6 m2) Efekt był taki, że po tygodniu boczek wydawał z siebie mało przyjemną woń, mysz w dalszym ciągu znaczyła teren a więc żyła i była, zastawione pułapki też były i to nietknięte. W pogoń za potworem zaangażowali się również sąsiedzi i to oni wpadli w jakimś sklepie na pastę dla myszy i szczurów z uwaga!!! „atrakcyjnym środkiem wabiącym” Czy ja na litość boską jestem biuro matrymonialne?!? Działa to mniej więcej tak: rozrzuca się torebki, mysz zostaje zwabiona „atrakcyjnym środkiem wabiącym” je i… (teraz będzie drastycznie) umiera zmumifikowana. Torebek rozrzuciliśmy więcej niż pułapek, zresztą te i tak trzeba było uprzątnąć, bo zapach stał się nie do wytrzymania. Na następny dzień rano wpadłem do kotłowni z nadzieją że ujrzę mumię myszy (takie małe piramidki na podłodze hehe) ale myszy nie było, jednak uwaga – we wszystkich torebkach były wygryzione dziury a pasta w dużej części skonsumowana. Co było dalej? Ano dalej było tak, że od dnia rozrzucenia pasty z tym cholernym „atrakcyjnym środkiem wabiącym” bobki (boby znaczy się) miały już zabarwienie niebieskie, więc chociaż łatwo było je zlokalizować. Nowe torebki zawsze były konsumowane a mysz ani myślała konać. Po tygodniu zacząłem się zastanawiać, czy może nie zakończyć działalności restauracji, ale któregoś dnia rano torebki były nienaruszone. Po kilku kolejnych dniach postanowiliśmy zaprzestać rozrzucania, po kilku następnych zdjęliśmy barykady z drewna i cegieł, okupant się poddał [*] i znowu zaświeciło Słońce. Trochę mnie niepokoiło że nie odnalazłem mumii, ale doczytałem że zmumifikowana mysz pastą z „atrakcyjnym środkiem wabiącym” umiera w swojej norce nie wydając żadnego zapachu. Potem wyobraziłem sobie mysz która kona w samotności, w norce, pojękując i zrobiło mi się smutno, a to przecież ja ją zamordowałem. Koniec? Bynajmniej! Co rano wstając jako pierwszy idę do kotłowni żeby zgasić światełka elewacji. Któregoś dnia na początku grudnia zszedłem rano do kotłowni i kiedy otworzyłem drzwi zobaczyłem na krawędzi umywalki siedzącą koleżankę. Oczy jej się zrobiły wielkie, mnie też. Przyczaiła się, ja też. Skoczyła, ja też. Zdążyła uciec po przewodach za zasobnik, ja nie, tzn. ja nie uciekałem, goniłem ją o ile w pomieszczeniu 2x3 m2 można mówić o bieganiu. Polka zaczęła się na nowo. Postanowiliśmy wreszcie poczytać co nieco w internecie na temat łapania myszy i jak wół tam stało, że myszy wcale nie lubią słoniny czy boczku, tylko słodycze. Pasta z „atrakcyjnym środkiem wabiącym” poszła w odstawkę, za to do łask wróciły pułapki tyle, że zaopatrzone w czekoladę Ritter Sport z nugatem (myślę, że każda inna też byłaby dobra ale akurat ta była pod ręką) Łapki zostały ustawione, drzwi zamknięte a my czekaliśmy. Nagle huknęło! Ha! mamy ją! Wpadliśmy do kotłowni. Na jednej z pułapek nie było już czekolady, myszy też nie. Powróciły barykady z drewna i cegły pod drzwiami, Albo się uda, albo trzeba będzie się przyzwyczaić do życia ze współlokatorką. Jednego dnia siedziałem po południu sam w domu, coś tam czytając kiedy usłyszałem huknięcie. Ależ pięknie podskoczyłem! Zastanawiałem się co to i gdzie to. Wszedłem do kotłowni i… to był koniec długotrwałej i wyczerpującej walki z wrogiem. Postanowiłem wszelkie dziury za zasobnikiem zabezpieczyć pianą montażową i jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem w jednej z nich mumię. Okrutne, to prawda ale od tamtej pory jest spokój. Kominek mamy już obudowany i to jak pięknie. Co prawda nad kratką wywiewową jest czarna smuga, a u sąsiadów nie, ale doszliśmy do wniosku, że to pewnie dlatego że nasz kominek jest dużo większy. Późną jesienią nad wsią zaczęły przetaczać się wichury. Jakiegoś dnia wróciłem z pracy do domu. Zimno było jak w psiarni, więc napaliłem w kominku. Po pierwsze to nie chciało się dać napalić po drugie jak już udało mi się rozniecić ogień, to ten miotał się we wszystkich kierunkach jak na wolnym powietrzu. Kiedy już się rozpaliło na dobre nagle ni z tego ni z owego ogień wraz z żarem zgasły – ale dosłownie jakby ktoś zgasił światło. Po prostu w kominku zrobiło się czarno. Zaciekawiony podszedłem do szyby i nagle walnęło we mnie kłębowisko dymu, ale dosłownie walnęło. Dym wydobywał się zewsząd, miałem wrażenie że dom stał się nagle wielkim kominem. Cug był taki, że zanim dobiegłem do okna żeby je otworzyć w całym domu było siwo i oczy szczypały jak po potarciu papryczką chilli (nie polecam kiedyś przez przypadek potarłem). A potem również błyskawicznie jak zgasł, ogień z żarem pojawiły się ponownie i cug odbywał się w tym kierunku co zwykle, czyli przez komin. Nawet się zastanawiałem czy nie powinienem może wziąć urlopu bo mam już omamy. Wędzarnia w domu była jednak dowodem na to że nie zaczyna mi odwalać. Szkoda że nie miałem surowego łososia – byłby wędzony i to na zimno. Po kilkunastu minutach sytuacja się powtórzyła, a potem jeszcze raz i tak w kółko. Zmuszony byłem wygasić w kominku i ostatecznie zapalić potwornie drogi gaz z butli. Ale zadzwoniłem do taty. Jak ten mi zaczął opowiadać coś o zimnych i ciepłych masach powietrza, które na siebie wzajemnie napierają i że jak wygra ta zimna to właśnie jest taki efekt i że to znaczy iż albo komin jest za nisko względem kalenicy, albo coś jest nie tak i że trzeba może wyciągnąć rurę i na górze dać strażaka. Pomyślałem że ciężko będzie namówić jakiegoś strażaka żeby poszedł posiedzieć na moim kominie zwłaszcza że nie miałem pojęcia co jego siedzenie może zmienić. Potem mi wyjaśniono że to taka metalowa czapa co przypomina hełm strażacki i obraca się razem z wiatrem. Domu nadal nie mamy odebranego, tak jak i sąsiedzi. Zapadła decyzja, że trzeba wreszcie z tym ruszyć bo bank nie będzie czekał całą wieczność na odbiory i jeszcze wypowie nam umowy kredytowe. Nie przypuszczałem, że tym jest tyle biegania. Gorzej, że do odbioru potrzebne są balustrady na balkonach a my takich nie mamy. Nic to, gazety też korzystają z fotoszopa  Poza tym odbiory energetyczny, kominiarski, geodezyjny, szczelności szamba i nasze starostwo wymaga jeszcze świadectwa energetycznego. Na pierwszy ogień poszedł kominiarz. Przyjechał, wlazł na górę do komina i słyszę jak krzyczy hohoho! (Szkoda że jeszcze nie spadł do kominka z workiem prezentów) Ale wracając – hohoho krzyknął kominiarz. Przecież ten komin nie jest dokończony. System Schiedlowski (nie mam pojęcia jak to się pisze) urywa się w pewnym momencie i do góry idzie sama obudowa z cegły, poza tym jak na jego oko jest trochę za nisko (uwaga – tak było w projekcie!) poza tym zdjął kratkę i powiedział że nie może być tak ot wsadzona rura kolankiem do komina tylko to musi wchodzić w jakiś eternit (czy eternit to czasami nie jest ten rakotwórczy azbest?)i dopiero tak uszczelniony może wchodzić w ścianę. Reasumując - pieczołowicie, tygodniami robiony kominek jest do połowy do rozebrania żeby można było zastosować ten eternit, poza tym komin do poprawy i odbioru nam nie zrobił. Zadzwoniliśmy do tego którego imienia wypowiadać nie wolno. Miał być w zeszłym tygodniu. Był! Popatrzył i stwierdził że musi się skontaktować z kominiarze i da znać. Nie dał. ZA to ja dałem z pytaniem i co – powiedział że nie może się skontaktować z kominiarzem. Kominiarz twierdzi że nikt do niego nie dzwonił… No i co robić? Nic będziemy walczyć dalej!
  15. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!!!
  16. W trakcie korzystania z sauny, jest jeszcze zamykana zewnętrzna roleta, także różnic temperatur nie powinno być zbyt wielkich.
  17. Żeby nie było wyszedłem wczoraj jeszcze, bo niektórzy pomyślą, że siedziałem do teraz Pierwsze wrażenia.... rewelacja!!! Wszystko działa tak jak działać powinno!!! Na początek się pochwalę, bo z pewnością nikt nie ma takiego oświetlenia w saunie... No co, trzeba sobie jakoś radzić ja się zrobiło zwarcie i poszedł bezpiecznik którego nigdzie (ale to nigdzie) nie można dostać! Ale nie ma tego złego... saunowanie odbyło się przy świeczkach.... polecam gorąco http://img820.imageshack.us/img820/5236/pc296795.jpg A wracając do fotek i jak powstawały ławki: http://img513.imageshack.us/img513/5668/pc296790.jpg http://img718.imageshack.us/img718/4753/pc296792.jpg http://img7.imageshack.us/img7/3859/pc306796.jpg http://img11.imageshack.us/img11/2766/pc306800.jpg http://img688.imageshack.us/img688/3614/pc306803.jpg http://img26.imageshack.us/img26/3606/pc306809.jpg http://img804.imageshack.us/img804/5247/pc306810.jpg http://img189.imageshack.us/img189/5104/pc306814.jpg http://img440.imageshack.us/img440/9528/pc306815.jpg http://img834.imageshack.us/img834/3853/pc306817.jpg http://img862.imageshack.us/img862/8333/pc306818.jpg http://img535.imageshack.us/img535/3733/pc306822.jpg
  18. Głośniczki są w łazience i dają rade. Wszystko śmiga tak jak powinno, z oknem nic się nie stało także jest super.
  19. Tak na szybko wrzucam, bo uciekam do sauuuuuuuuuny http://img705.imageshack.us/img705/8641/pc306816.jpg http://img189.imageshack.us/img189/5104/pc306814.jpg jak wyjdę wrzucę resztę
  20. http://img705.imageshack.us/img705/8641/pc306816.jpg http://img862.imageshack.us/img862/8333/pc306818.jpg http://img189.imageshack.us/img189/5104/pc306814.jpg
  21. Będzie okiennica zrobiona, także na czas seansu będzie one szczelnie oddzielone od sauny. Bo też mnie ono przerażało, ale myślę że to rozwiązanie powinno być dobre
  22. milek poszło na priva malka , ale jak grzeje ta drewutnia!!! A ręce jak ręce takie normalne są
  23. Wstępny rozruch był. Od dołu ciągnie zimne powietrze u góry wydmuchuje gorące. Także z wentylacją jest chyba ok
  24. W saunie są już dwie ławeczki, zdjęcia będą jutro bo dziś brak chęci na wstawienie Madeleine Dzięki za życzonka i również wszystkiego dobrego w Nowym Roku. *milek* ani się obejrzysz i ta altana z sauną powstanie w ogrodzie A sami będziecie ją budować?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...