Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

sorier

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    61
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez sorier

  1. Nawet karta katalogowa producenta nie zawiera takiej informacji. Najprawdopodobniej co najmniej 1kg. Ale przeciążony miarkownik nie ulegnie uszkodzeniu, on po prostu nie podniesie klapki, tak jest skonstruowany.
  2. Jako że problemy z wolnym rozpalaniem kotła przy górnym rozpalaniu nie dały mi spokoju, wpadłem na pewien pomysł. Niestety w niewielu kotłach można zastosować ten sposób rozpalania, ale może komuś się przyda. http://zapodaj.net/images/af71830e760c.png Żeby się zbytnio nie rozpisywać, ładujemy kocioł do pełna węglem, na to garść drewna i od góry dosypujemy węgla do pełna tak by przelot spalin był całkowicie zasypany. Podpalamy drewno przez drzwi zasypowe i przymykamy je (nie całkowicie) a później zamykamy pozostawiając otwarte PW. Dolne drzwi i PG zamykamy całkowicie. Rozpalanie ma dwa etapy. Pierwszy to górnej warstwy paliwa, trwa to kilkanaście minut, a drugi to już tradycyjne . Kocioł bardzo szybko osiąga wysoka temperaturę spalin. Intensywność rozpalania regulujemy klapką PW. Dopiero gdy otwarcie PW nie podnosi temperatury spalin otwieramy minimalnie PG. Dzięki szybkiemu wzrostowi temperatury spalin i specyficznemu palnikowi który tworzy sie w "gardle" wymiennika węgiel spala sie bazdymnie już po kilkunastu minutach od podpalenia i trwa to aż do momentu gdy trzeba "hamować" kocioł aby zapobiec nadmiernemu wzrostowi temperatury. W porównaniu z poprzednimi metodami rozpalania którę stosowałem ten jest najszybszy i najczystszy.
  3. Chyba źle mnie zrozumiałeś. Ta minimalna temperatura spalin (170st.C) potrzebna do rozgrzewania instalacji (do wzrostu temperatury wody) odnosi się do samego początku rozpalania, wtedy gdy opał nie jest rozżarzony i nie bierze udziału w pracy ( w grzaniu) kotła. Co gorsza opał zimniejszy niż woda w instalacji odbiera z niej ciepło a nie dostarcza. Jeżeli przyjmiemy że komora zasypowa to na przykład 50% powierzchni wewnętrznej kotła to można sobie łatwo wyobrazić jak niską sprawność ma w tym momencie kocioł i jak ważna odpowiednio wysoka temperatura spalin na początku palenia. Oczywiście wraz ze wzrostem temperatury wody w instalacji i temperatury budynku, oraz rozpalaniem (rozżarzaniem) opału w komorze zasypowej, temperatura spalin potrzebna do utrzymania odpowiedniej mocy kotła spada.
  4. Ja na to: """Przykład z zapałką jest dobry i zły jednocześnie. Dobry, bo jak się okazuje to zapałka trzymana łebkiem w górę daje sumarycznie znacznie więcej ciepła (w ogóle więcej, nie w jednostce czasu), a zły - bo przykład nie jest uniwersalny, tzn. zapałki np. nie można zamienić świecą. Świeca zapalona od dołu ? ;)""" Odpowiedziałeś: To ja się pytam... Dlaczego swój przykład z zapałką uznajesz za dobry ? Palisz w kotle zapałkami ?? Mam nadzieję ze nie. Jeśli chcesz się tego trzymać to powinieneś rozpatrywać nie jedną zapałkę, ale gruby pakiet zapałek umieszczony w zimnym środowisku. Taki przykład jest bardziej zbliżony do prawdy. Pojedyncza zapałka ma full dostęp do tlenu z każdej strony, mimo to obrócona łebkiem w dół kopci. Złap w pincetę i zobacz sam. Jeśli kopci pojedyncza, to co dopiero pakiet. Ten kopeć to nie jest rzecz bez znaczenia ale gazowy węgiel. Węgiel powinien być spalony w kotle, a nie zostawać wypuszczany w powietrze którym wszyscy przecież oddychamy. Znów porównujesz do zapałek obróconych łebkami w dół. Ja nie odpalam węgla od dołu tylko z boku. Oczywiście że lepiej odpalać od góry, to nie podlega dyskusji, ale czasem czas jest priorytetem i wtedy rozpalanie z boku jest lebsze (szybsze) i na pewno czystsze niż od dołu. Naprawdę doceniam twoją chęć podzielenia się swoimi doświadczeniami z innymi ludźmi, jednak to zdanie zabiera mi wszystkie narzędzia do dyskusji gdyż wątek... powstał w odwrotnym celu, (jak najdłużej spalać zasyp węgla) to coś takiego jak jazda na kropelce. Pozdrawiam. Oczywiście masz racje. Zresztą przeczytaj mój poprzedni post. Rozpalanie z boku jest szybsze niż od gory, a jednocześnie ekonomiczniejsze (ekologiczniejsze) niż od dołu. W pewnych sytuacjach jest to najlepsze rozwiązanie. Tylko to miałem na myśli odpowiadąjac na pytanie jednego z forumowiczów. Każdy ma własną głowe i własny kocioł, sam może przemyśleć to i poeksperymentować. Ja też wciąż eksperymentuje, bo lepsze jest wrogiem dobrego
  5. U mnie jest tak. Przy obecnych temperaturach po odpaleniu (odpaleniu od góry) staram się utrzymywać na czopuchu 180-200stC, wtedy kocioł spokojnie nabiera temperatury. Jeżeli temperatura spadnie poniżej 170stC temperatura na kotle przestaje sie podnosić (moc kotła mniejsza niż zapotrzebowanie cieplne budynku). Wraz z upływem czasu ( i rozpalaniem się głębszych warstw opału) temperatura potrzebna do utrzymania temperatury spada do ok 90-100st.C. Wszystko to przy temperaturze zewnętrznej ok 10st.C. Jeżeli temperatury zewnętrzne oscylują wokół -10st.C wtedy początkowa temperatura spalin musi wynosić co najmniej 300-350st.C żeby kocioł nabierał temperatury. Dalsze spalanie analogicznie j.w. ale minimalne temperatury ok 150st.C. Temperatury spalin w moim kotle są raczej wysokie, to z powodu trochę małego kotła. Ale przed zbyt dużymi stratami kominowymi ratuje mnie wolny przepływ spalin w kominie i jego duża powierzchnia zewnętrzna, przez co komin też ogrzewa dom. Eksperymentując z ustawieniami powietrza pierwotnego i wtórnego (wtórnego podawanego przez otwory w drzwiach zasypowych a nie KPW), zauważyłem że: -im wyższa temperatura spalin tym czystsze spalanie -spalanie jest czystsze (i pewnie też ekonomiczniejsze) gdy powietrza wtórnego jest minimalne więcej niż potrzeba (spaliny i kocioł są minimalnie chłodzone przez nadmiar powietrza), niż wtedy gdy powietrza jest za mało (zbyt mała ilość powietrza powoduje zdymianie opału i też spadek temperatury spalin i kotła). -kocioł powinien jak najwolniej i przy jak najniższej temperaturze spalin rozgrzewać instalacje c.o. Wiec nie "czerwony" czopuch w pół godziny, ale ciepły np. przez 3 godziny. Efekt ten sam a zużycie paliwa mniejsze. Powietrze wtórne podaje przez rząd otworów wywierconych na dole drzwi zasypowych (jestem zdania ze to działa lepiej niż KPW), a temperaturę mierze na czopuchu termometrem elektronicznym. Kocioł to górnospalajacy zębiec. W pewnym etapie palenia (a dokładnie rozpalania), dobierając odpowiedni stosunek PP do PW jestem w stanie uzyskać zupełnie bezdymne spalanie. Niestety trwa to krótko. Po osiągnięciu zadanej temperatury muszę zmniejszyć ilość powietrza i wtedy kocioł delikatnie dymi rzadkim jasnym dymem. Po skoksowaniu całego zasypu węgla kocioł znów przestaje dymić.
  6. Mam zupełnie tak samo w Zębcu KWK. Problem nie w nieszczelności dolnej klapki, ale w zbyt dokładnej szczelności. Dokładne odcięcie powietrza pierwotnego powoduje, że z rozżarzonego zasypu wydzielane są "słabopalne" gazy i / lub ich temperatura jest za niska do zapalenia, wiec płomień znika. A gdy nie ma płomienia to nawet otwarcie drzwi zasypowych (maksymalne dotlenienie) nie pomoże. Może powiem teraz coś wywrotowego, ale jestem zdania że ani dolna klapka powietrza pierwotnego, ani górna klapka (lub kpw) powietrza wtórnego nie służą do regulacji temperatury kotła. Obie klapki służą do regulacji intensywności palenia. Temperatura wody w kotle jest tylko wynikiem intensywności spalania opału. Próby ograniczania temperatury kotła zamykaniem "powietrza wtórnego" skutkuje wygaśnięciem płomienia i zdymianiem opału. Dzieje się tak najczęściej gdy kocioł pracuje poniżej mocy minimalnej, czyli gdy temperatura zewnętrzne jest dobrze na "plusie". Jaka jest na to rada? Podniesienie tamperatury na miarkowniku i ustawienie minimalnej szczeliny na klapce powietrza pierwotnego na 1-2mm a czasem i więcej.
  7. Dokładnie tak jest. W kotłach ze wspólnymi drzwiami dla rusztu i popielnika, w miejscu w którym jest tzw. "pionowy ruszt" grubość opału jest zawsze najmniejsza i zawsze tędy przepływa najwięcej powietrza. Po zatkaniu tego miejsca mniej powietrza przepływa przez opał (a najczęściej przez popiół bo opał najpierw wypala się koło drzwiczek) krótsza i łatwiejszą droga nad palenisko, a jednocześnie więcej przepływa przez resztę opału i rozpala go powodując większe dymienie. Oczywiście na większe dymienie jest sposób... więcej powietrza wtórnego bezpośrednio nad palenisko czyli przez otwór w drzwiach zasypowych. Taka rada dla eksperymentujących. Po otwarciu drzwi zasypowych w komorze zasypowej nigdy nie może być zalegającego dymu. Jeżeli dym jest widoczny to znaczy, że powietrza wtórnego jest za mało, a pierwotnego za dużo.
  8. Miło mi Wierz mi albo nie, ale kocioł nie dymi bardziej niż odpalany od góry. Cały gaz podczas rozpalania przechodzi przez strefę ognia. Wystarczy ze płomień dojdzie do pierwszego zakrętu wymiennika (pierwsza półka) a gazy dokładnie sie z nim wymieszają i dopalą. A to następuje po kilkunastu minutach od podłożenia ognia. Potem jest juz tylko lepiej (czyściej). Jeżeli chodzi o rozpalanie to wyżej napisałem ze jest to niemożliwe. A jeżeli chodzi o stabilną prace kotła to też nie ma problemu. Kocioł po przejściu z "rozpalania" na "prace" wciąż ma na tyle długi płomień, że wszystkie wydobywające gazy wymieszają się z nim. Oczywiście po dłuższym czasie płomień robi sie krótszy (zapotrzebowanie budynku na ciepło zmniejsza sie) ale wtedy cały ładunek opału jest jednym wielkim żarem wiec prawie nie dymi. Oczywiście jeżeli dostarczę mu odpowiednia ilość powietrza nad żar. Wiem co pisze. Więcej ciepła w jednostce czasu, a nie sumarycznie. Kocioł ma sie rozpalić jak najszybciej a nie jak najdłużej ma sie palić jeden załadunek węgla. Rozpalanie z boku daje dużo ciepła w krótkim czasie. Sugeruje poeksperymentować z zapałkami. Oczywiście, ze przykład nie jest uniwersalny bo taki nie miał być, dotyczył tylko porównaniu "góra"-"bok". Gdy w kotła zaczniemy palić parafina zamiast węgla lub drewna wtedy podyskutujemy o świecach. Nie widzę podobieństwa. Świeca zapalona od dołu gaśnie, węgiel się rozpala. Tu masz racje. Ale rozpalający sie kocioł większość ciepła oddaje przez spaliny i płomień do wymiennika, a nie przez żar bezpośrednio do ścianek komory zasypowej. Podsumowując. Boczne rozpalanie ma przyspieszyć początkowa fazę pracy kotła, a nie zastępować rozpalanie górne. Boczne rozpalanie to tak naprawde rozpalanie górne przyspieszone na skutek specyficznego przepływu powietrza, płomienia i spalin w kotle. To czy mój sposób da sie zastosować w innych układach c.o. zależy nie tylko od budowy kotła, jego mocy, wymiarów, ale także od budowy pozostałej części instalacji. Duże znaczenie ma także przewymiarowanie, lub niedowymiarowanie kotła. Mój sposób sprawdza sie zwłaszcza w tym drugim przypadku. Gdyby nie pytanie jednego z forumowiczów dotyczące prędkości (a raczej wolności ) rozpalania od góry, to nigdy bym tych postów nie napisał. Jedynym moim celem była pomoc. Ja poradziłem sobie w ten sposób, wy musicie wyciągnąć wnioski....
  9. Ad 1 Kanały to 4 zawieszone na krawędzi otworu zasypowego kątowniki. Po dwa kątowniki 50mm i 30mm. Zewnętrzne (50mm) są dłuższe, sięgają rusztu, a wewnętrzne krótsze by łatwiej podpalić drewno podczas rozpalania. Kątowniki swoimi ramionami nie dotykają ścianki kotła (mają założone dystanse z nakrętek M8) by powietrze nie wylatywało tylko górą kanału ale także bokami nad opał. Jeżeli ktoś będzie chciał zastosować to rozwiązanie w swoim kotle to ilość i przekrój kanałów musi dobrać doświadczalnie. Ad 2 Taki sposób nie jest ani bardziej skomplikowany ani bardziej pracochłonny. Szczerze powiem, że mniej czasu zajmuje mi wyczyszczenie i rozpalenie kotła niż zajęło mi napisanie postu opisującego to A dlaczego tak rozpalam? A no właśnie z powodu czasu. Mój 25kW piec musi co rano rozgrzać prawie 500litrów wody w układzie c.o., wiec czas jest dla mnie priorytetem. Porównując mój sposób rozpalania do "górnego" rozpalania, to jak porównanie zapalania zapałki łebkiem na dół lub do góry. Dzieci w przedszkolu wiedzą że zapałka szybciej rozpali sie gdy po zapaleniu skierujemy ja łebkiem na dół by płomień zapalił cała zapałkę. Jeżeli po zapaleniu skierujemuy ja łebkiem do góry to zapałka będzie paliła sie dłużej, ale da mniej ciepła w jednostce czasu.
  10. Sorier, opisz proszę, w jaki sposób rozpalasz kocioł " z boku". Miło, że kogoś zainteresowałem Mój kocioł to Zębiec KWKS (górnospalający), zdemontowałem z niego dmuchawę i założyłem miarkownik. Dolne drzwi w tym kotle są jednocześnie drzwiami rusztowymi i popielnikowymi. Rozpalanie wygląda następująco. Jakiekolwiek drewno pocięte na długość odpowiadającą odległości miedzy górna krawędzią otworu dolnych drzwi i dolną górnych i porąbane jak do rozpalania, owijam gazetą (tak by utworzyła rurę wypełnioną drewnem) i stawiam pionowo na środku szerokości kotła przy przedniej wewnętrznej ściance (czerwone na rysunku). Następnie kocioł zasypuje do pełna (aż sie wysypuje drzwiami zasypowymi) opałem, zamykam drzwi zasypowe, otwieram szyber i podpalam gazetę przez szpary w kratce nad rusztem (nie wiem jak sie to fachowo nazywa). Palące się drewno, w swego rodzaju szybie, wytwarza ciąg który szybko podgrzewa przepływające powietrze w kotle i w kominie i jednocześnie na dużej powierzchni podpala opał. Po kilku, kilkunastu minutach szyb się zasypuje ale opal jest już na tyle rozpalony, że dalsze rozpalanie postępuje szybko, a na pewno szybciej niż przy rozpalaniu górnym. http://zapodaj.net/images/7eb2ee24a351.gif Pisząc "opał" mam na myśli różne granulacje węgla kamiennego. Najlepiej rozpala sie groszek, a najgorzej miał. Miał ma te właściwość, że jakość jego spalania zależy od wilgotności - zbyt suchy osypuje sie za szybko , a zbyt mokry zlepia sie i nie osypuje wcale. Oczywiście następstwem zasypania "szybu" jest nagle odcięcie dużej ilości powietrza nad zasypem opału, ale znalazłem na to sposób. Otóż równolegle do gazetowej rury wkładam do kotła kanały doprowadzające dodatkowe powietrze spod rusztu (a w zasadzie z boku) nad palenisko. To też oznaczone jest czerwonym prostokątem na rysunku, a strzałki wskazują przepływ powietrza. Ilość, kształt i przekrój kanałów trzeba dobrać doświadczalnie. Jeżeli podczas palenia (po ustabilizowaniu sie kotła po kilku godzinach od rozpalenia) przy otwieraniu drzwiczek zasypowych widać w kotle dużo dymu który momentalnie sie zapala (albo co gorsza wybucha) to znaczy że przekrój kanałów jest zbyt mały. Rozwiązania które zastosowałem opracowałem doświadczalnie kilka lat temu. Mają swoje zalety i wady, ale to chyba maksymalne efekty jakie mogłem uzyskać przy minimalnym nakładzie pracy. Jedną z zalet jest możliwość zastosowania w kotle nie tracąc na niego gwarancji (także w kotłach z dmuchawą). Jeżeli coś opisałem niezbyt jasno to chętnie to rozwinę. Pozdrawiam, sorier.
  11. Witam wszystkich Właśnie dlatego ja nie rozpalam kotła od góry (dosłownie). Doświadczalnie opracowałem metodę rozpalania całego zasypu kotła z boku. Opał (w moim przypadku węgiel) nie pali się z góry na dół, ale od drzwiczek zasypowych wgłąb kotła (poziomo) na całej wysokości zasypu. Z moich obserwacji wynika, że kocioł rozpala się dużo szybciej niż przy rozpalaniu od góry, a jednocześnie jest bardziej ekonomiczny i ekologiczny niż rozpalany od dołu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...