Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

bonnieblue81

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    66
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez bonnieblue81

  1. ps. co do spieków... niedawno przydarzyło mi się coś dziwnego - myślę że to był już zalążek moich zeszłotygodniowych problemów. Któregoś razu jak dałam niskie U w odniesieniu do d to zrobiły mi się takie spieki (???), że porobiły się bryły na 10-15 cm których chyba o ścianę by się nie rozwaliło... Wyglądało jak jakaś zastygła masa pozlepiana spiekami. Nie wiem co to było, pierwszy raz mi się coś takiego zrobiło. Pewnie to dlatego, że znacząco zaniedbałam stwora i z lekka się pozatykał... Ale przy czyszczeniu pieca, nie zauważyłam żadnych dziwnych rzeczy. Było dużo sadzy i tyle. jeszcze jedno...Ostatnio dotarło do mnie info, że najbardziej kluczowy we wszystkim jest dzwon i trzeba go często i bardzo dokładnie czyścić, dlatego planuję zakupić jakieś druciane szczoty, żeby potraktować go z grubego kalibru. Odgrywa podobno kluczową rolę jeżeli chodzi o temp. A od czasu do czasu zalecana jest jego wymiana bo może się przepalić - koszt podobno nie duży. Nie wiem na ile wiarygodna jest ta inf, ale warto może jej się bliżej przyjrzeć.
  2. Pewnie, że wypróbuję bo co mi szkodzi Ale chyba zrobię to dopiero w weekend albo jutro zaraz po przyściu z pracy. Boję się tak w ciemno ustawiać, bo jeszcze mi wygaśnie albo co, a rano nie będzie miał kto rozpalać a do wieczora będzie już lodóweczka... Kurcze, przez te śnieżyce będę miała problem z przywózką węgla. Zazwyczaj robimy tak, że bierzemy mniejszy samochód i podjeżdża nam pod sam garaż i wsypuje praktycznie do garażu. Wtedy tylko wystarczy przerzucić węgielek w głąb garażu. A że u nas podjazd mocno spadzisty to przy tym lodowisku to nam nikt do garażu nie zjedzie - bo jak zjedzie to tam zostanie... I znowu pod górę mamy z tym grzaniem Ale coś się wymyśli. RSS, życie mnie już nauczyło optymizmu, więc się nigdy nie poddaję - przecież nigdy nie ma drogi bez wyjścia - jak nie drzwiami to zawsze można oknem nie? Jak już coś będę wiedzieć, to dam znać jak mi chodzą ustawienia jur51. A od jutra znowu śnieżyce - i znowu się zrzuci pare kilo przy łopacie... Chyba trzeba pomyśleć o przeprowadzce w ciepłe kraje...
  3. Poza tym, muszę powiedzieć, że termostat teraz nie pomaga, ale przy wyzszych temp na dworze widać jednak różnicę. Np w listopadzie podajnik starczał mi na 6 dni, co w normalnych warunkach jest nie do pomyślenia - max 4 dni. Poza tym, nawet w tak beznadziejnym przypadku jak mój można cos poprawić Odkąd pojawiłam się na tym forum to wiele zaoszczędziliśmy. W porównaniu do zeszłego roku będziemy prawdopodobnie 2 tony do przodu, a to już całkiem sporo. Zatem, nie warto się poddawać i próbować wszelkich możliwości! Co wiele głów to nie jedna!!!
  4. Tak, tak wszystko rozumiem. Już trochę w tym siedzę więc co roku poszerzam swoją wiedzę. Niestety nie mam żadnych zaworów na grzejnikach - to są stare grzejniki typu - nie patrz, nie dotykaj... Mnie niestety też nie stać na takie marnotrawienie ciepła, ale wiesz żeby coś zmienić trzeba najpierw zainwestować i to całkiem sporo. A na to też za bardzo kasiorki nie ma. Dlatego co roku robimy coś po trochu. W przyszłym roku planuje wymienić kolejną część okien, bo ich tez całkiem sporo mamy - w samym salonie są 2 okna potrójne i balkon 3 częściowy - więc sama rozumiesz, że przez to wszystko mamy duże straty. Plus planuję zakupić kilka zaworów termostatycznych na newralgiczne kaloryfery. Z drugiej strony, takie remontowanie na raty strasznie wciąga i sprawia dużo radochy. Ja jeszcze jestem finansista więc lubię sobie wszystko przeliczać na złotóweczki i robić różne szacunki I tak widzę, ze z roku na rok jest poprawa i coraz więcej da się zaoszczędzić. Pamiętam, jak jeszcze 5 lat temu mieliśmy stary piec węglowy (zwykły bez żadnych bajerów) i jak się wracało do domu wieczorkiem a w piecu zgasło w domu było po 14-15 st. Wtedy to dopiero były warunki ekstremalne! Teraz muszę przyznać, że w chałupce mamy luksus, a jeszcze parę latek i będziemy żyć jak w pałacach )) Takie są niestety uroki życia w starych chałupkach (chociaż moja nie jest jeszcze taka stara, bo z pocżątku lat 80-tych). Ale mimo wszystko uwielbiam moją chałupkę i za nic bym się nie zamieniła, a przynajmniej mamy pole do popisu
  5. Dzieki za zainteresowanie Ja już pół zimy przesiedziałam w kotłowni żeby zoptymalizować ustawienia. Pewnie, i tak już widzę różnicę, w prównaniu z zeszłym rokiem - ale to przy temp w okolicach 0 st. Przy takich temp jak teraz uważam, że nic nie da się więcej zrobić. Obecnie na górze wyciągam max 21 st, na dole 20. Jak były duże mrozy w okolicach - 20 w domu było 19 st a węgla mi szło 56 kg na dobę. Ja uważam, że winą są tu duże straty ciepła, a z tym bez inwestycji niewiele się zrobi.Przez to również piec szybko się wychładza i nie utrzymuje temp. Zobaczę dzisiaj ile mi od wczoraj poszło węgla bo wyśrubowałam ustawienia ale na oko widzę, że zżera jeszcze bardziej. Teraz mam piec tak ustawiony ze przy 55 st piec się włącza w podtrzymanie, dodatkowo mam włączony termostat więc przy 21 się wyłącza plus na część nocy bo temp jest ustawiona na 20. Myślę, że to będzie najbardziej optymalne, bo piec wyłącza się na chwile (6 minut) po osiągnięciu 55 st, oraz na trochę dłuższą chwlę (40 minut) gdy osiągnie temp pokojową. Ale to zdarza się max 2 razy w ciągu dnia. Z moich spostrzeżeń wynika, że w przypadku temp pokojowej 2 h potrzeba zeby temp w pomieszczeniu wzrosła o 0,5 st ( i to w tym gdzie są nowe okna) więc zakładam że w pozostałych jest jeszcze gorzej. Na wył.pieca przy osiągnięciu temp pokojowej potrzeba ok 6h. Natomiast w przypadku temp pieca, wzrost temp o 3 st zajmuje mu 40 minut. I w podtrzymaniu jest ok 6 minut (wczoraj specjalnie stałam z zegarkiem w łapce i mierzyłam ) Moje obecne ustawienia: d=25 u=50 b=60 o=30 nie grzeję wody CWU. Dom 280 m2, brak ocieplenia, kilka okien nowych, stara instalacja z kaloryferami żeliwnymi i grubymi ruramii - z tego co wiem ok 300 l wody w obiegu. Radzesobiesama myślę, że mój przypadek jest hm.... żeby nie mówić beznadziejny, ale całkiem skomplikowany. Jeszcze ze d2 lata musiy się pomęczyć, ale potem będzie napewno lepiej
  6. No coż... u mnie jak zwykle kiepskawo... Cieplej się zrobiło ale zużycie nadal duże... Wczoraj miałam jeszcze awarię - zaczęła mi się żarzyć sadza w kominie. Przynajmniej u jego spodu za czopuchem. Bardzo mnie ostatnio niepokoiło zachowanie piecyka, i jednak słusznie było coś nie tak. Na szczęście nie było poważnych problemów - jesienią kominiarz czyścił komin więc nie miało się co zapalić. Ale dzień zgłowy na kompleksowym czyszczeniu pieca i okolic. Co do zużycia.... max 3 dni. Ustawiłam dzisiaj parametry Radzesobiesama, ale u mnie to się zupełnie niesprawdza. Pochłania mi jeszcze więcej węgla niż standardowo. Piec pracuje 40 min po czym na 6 min się wyłącza a w tym czasie pochłania mi monstrualne ilości węgla. Mniejsze zużycie mam jak mam d=19 i piec chodzi 24 h. Dzisiaj obejrzałam prognozę i się nieco podłamałam, że konca zimy nie widać. A węgielek juz mi się konczy i za 2 tyg muszę kupić nową partię. W sumie od 01.10 do 15.02 zużyje 6 ton. Uważam, że mniej niz rok temu, ale i tak to jeszcze spora ilość. A najgorsze, że nie wiem ile kupić. W planach miałam 1,5 tony ale przy tych mrozach to do końca marca napewno nie starczy. A u Was ile poszło węgla od początku sezonu? Mam nadzieję, że przyszły rok będzie lepszy gorąco pozdrawiam!
  7. Ja niestety też mam ograniczone fundusze, i to dosyć znacznie bo sama utrzymuję chałupkę jak na razie, ale intensywnie myślę o takich rzeczach i pomału odkładam kaskę to na to, to na tamto. Uważam, że trzeba myśleć przyszłościowo i trzeba się jak najbardziej uniezależnić. Szacuje się, że węgla starczy na 50-60 lat, potem może to być produkt deficytowy i będzie kosztował jak zboże. Poza tym nawet jak inwestycja zwróci się dopiero po 10-20 latach to i tak dobrze, bo potem energia / ciepło będzie za darmo i nieograniczona. Niestety jak na razie koszta tego wszystkiego są zbyt wysokie. Szkoda że UE daje tylko kasę na dofinansowywanie przedsiębiorstw a nie indywidualnych mieszkańców. Kiedyś dużo się dowiadywałam na ten temat, bo chciałam pozyskać kasę na solary lub coś w tym stylu, ale na razie można o tym zapomnieć. Można jedynie uzyskać kredyt z BOŚ na preferencyjnych warunkach z możliwością umorzenia odsetek, ale to i tak za mało. Dlatego na razie trzeba chyba pozostać przy tym gorszku, chociaż z roku na rok staje się coraz bardziej nieopłacalny. Pamiętam, jak instalowałam piec 4 lata temu tona kosztowała 460, teraz płacę 750 i mam wyzsze koszty ogrzewania niż osoby palące zwykłym węglem. Fakt, komfort jest nie do porównania - ciepło 24 h i zminimalizowana obsługa. Ale uważam, że trzeba kombinować i iść z duchem czasu...
  8. ps. Co do palenia światła przed budynkiem widziałam kiedyś gdzieś w ofercie lampę solarną z funkcją zmierzchu. Lampa sama się włącza gdy robi się ciemno i wyłącza gdy świta. Myślałam nawet żeby coś takiego kupić ale na razie szkoda mi na to kasy.
  9. gslaw, Wiem, zdaję sobie sprawę z tego całego naciągania i też bardzo mi się niepodoba ale co zrobić. Też słyszałam, że te żarówki są niebezpieczne i trzeba się z nimi obchodzić jak z jajkiem. Ja ja pozakładałam w pomieszczeniach, w których długo i często pali się światło. Np w pokoju gościnnym, śwatło się pali cały wieczór, a jest 6 żarówek, więc jednak trochę prądu mi to zjadało. Teraz wszystko ciagnie mi tyle co jedna żarówka. Nie używamy żarówek w pomieszczeniach, gdzie często włącza i wyłącza się śwatło bo też słyszałam że jest to niewskazane. W przypadku pozostałych pomieszczeń wstrzymuję się z wymianą. Za parę lat ma podobno być rozpowszechnione światło led, które jest podobno tańsze i zdrowsze. Co do utylizacji, mam bzika na punkcie segregacji śmieci więc napewno takich żarówek nie wyrzucę na śmietnik W moim mieście akcja segregacji i utylizacji ruszyła z kopyta więc nie ma z tym problemów. Śmieci posegregowane odbierają mi za darmo w ramach opłaty za zwykły pobór odpadów. Z materiałami niebezpiecznymi jest wiecej zachodu ale też można sobie z tym poradzić Jedyny porblem jaki mam to popiół - nie wiem co z nim robić. NAwet szukałam kiedyś czy nie ma firm, które by z chęcią coś takiego zabierały. Że też nikt nie pomyślał, żeby jakieś żużlownie etc zbierały taki materiał z osiedli - mieliby darmowy materiał do produkcji. Chociaż gdzieś czytałam że taki popiół musi mieć odpowiednie parametry żeby się nadawał do dalszego przetwarzania.
  10. Ja już wypróbowałam wiele opcji. U mnie problemem są b. duże straty ciepla. Daltego większość proponowanych tutaj ustawień u mnie się nie sprawdza. Ale tak jak mówisz, spróbować nie zaszkodzi wiec moze w weekend przecwiczę W marcu planuję ocieplić 2 ściany chałupki i zobaczymy w przyszłym sezonie na ile to mi pomoże zaoszczędzić.
  11. Radzesobiesama, U mnie niestety te parametry nie pójdą, z prostej przyczyny, że przy obecnych temp na dworze piec chodzi mi 24 h i pożerałby mi monstrualne ilości węgla. Ostatnio sobie odpuściłam zabawę z piecem i nie wiem co się tam namieszało że przy d=18 pojemnik starcza mi na 3 dni. Chyba coś przekombinowałam z pozostałymi parametrami - pewnie są wypadkową wielu moich optymalnych ustawień i wychodzą jakieś bzdury. Chyba muszę się w najblizszym czasie przeprosić z moim piecykiem
  12. Jur51 bardzo mnie zaintrygowałeś z tym wymiennikiem ciepła Czy możesz mi po krótce przybliżyć o co w tym biega i jak się go podłącza do pieca i do insalacji żeby była ciepła woda? Czy wodę masz 24h? Ja na razie sobie kombinuję z tym i owym żeby zaoszczędzić trochę kaski Na razie pozmieniałam w chałupce połowę żarówek na energooszczędne. Pomysłów mam wiele a jeszcze więcej miejsc do oszczędzania. Ot moje wyzwanie na ten rok - obniżyć rachunki o połowę Tylko niestety żeby trochę zaoszczędzić trzeba jeszcze więcej w to włożyć Z góry wielkie dzięki! ps Jeszcze trochę tu posiedzę z Wami i normalnie będę mogła się habilitować w zakresie inżynierii haha! - a potem zabłysnę wiedzą eksprecką wśród znajomych kolegów!
  13. Witam po dłuższej przerwie. Zużycie węgla przy tych pogodach na razie u mnie katastrofalne - ok 40-45 kg i nic z tym na razie nie poradzę - nieważne jak piec ustawiam to i tak de facto wychodzi na to samo. Dlatego narazie (przy tych temp) walkę z piecykiem sobie odpuszczam bo to walka z wiatrakami ;-( Dlatego postanowiłam szukać oszczędności gdzie indziej W związku z powyższym mam pytanie do osób ogrzewających wodę uzytkową przy wykorzystaniu pieca. Obecnie używam boilera gazowego do podgrzewania wody. Ale kosmiczne zużycie gazu zmusza mnie do dalszego kombinowania. Zastanawiam się nad zakupem zbiornika z wężownicą tak aby podłączyć go do pieca i grzać groszkiem. Jakie są Wasze doświadczenia w tym względzie? Czy jest to opłacalna alternatywa? Ile wiecej węgla zużywacie gdy podgrzewacie wodę cwu? Czy ciepła woda jest zawsze dostępna? Co się dzieje, gdy jest podłączony termostat pokojowy i piec pół dnia jest w podtrzymaniu? Czy w takim przypadku ciepła woda jest dostępna 24h? Ten temat się przewijał tutaj fragmentarycznie, ale chciałabym szczegółowo się dowiedzieć co i jak zanim umoczę kasę w kolejnej inwestycji.... Obecnie śr zużycie gazu w mcu mamy 60 m3 - uważam ze to dosyć dużo. Grzanie groszkiem jest opłacalne? Zbornik chciałabym zakupić taki, aby móc w przyszłosci podłaczyć do niego kolektory słoneczne. Z góry dzięki wielkie za pomoc pozdrawiam bb
  14. My myśleliśmy o trocinach bo mamy dostęp do darmowych trocin, ale trochę sie boję kombinować, bo jeszcze mi się piec pozapycha i dopiero będą problemy...
  15. Rozumiem Twój ból b ja mam podobny. W ten weekend pobiliśmy rekord w zużyciu - 140 kg -2,5 dnia, a w domu 19 st - paranoja! Załamało mnie to kompletnie. Dlatego, przy pracy pieca 24 h wracam do swoich pierwotnych ustawień. Ufff.... dobrze, że mrozy ustępują, moze w koncu termostat do czegoś się przyda i nadrobi straty w zużyciu. pozdrawiam
  16. Jur51, Sprawidziłam Twoje ustawienia, ale niestety jest jeszcze gorzej, wiec wracam do moich pierwotnych. Przy Twoich ustawieniach piec wyciagał mi tylk o47 st. i zżarło mi multum węgla. Ja nie wiem co u mnie jest nie tak z tym grzaniem. Mam obecnie ustawienia: d=23 u-40 b=80 j=5 f=10 o=20 Skutek: Zżera mi ok.45 kg na dobę a w domu mam jedyne 19 stopni - dla mnie to lodówa nie do wytrzymania. Zauwazyłam, że im mniejsze daję b tym mam większe zużycie a temp większej i tak nie osiągam. b=80 jest dla mnie najbardziej optymalne. A najcieplej jest w piwincy w korytarzu, bo tam stoi piec i są najgrubsze rury. Paranoja!
  17. Dzieki Jur51. Wypróbuję w weekend i dam znać jak u mnie się to sprawdza. pozdrawiam
  18. powierzchnia użytkowa w domach z użytkowem poddaszem, gdzie mamy skosy, zawsze jest mniejsza niż powierzchnia podłóg. Z tego co pamietam, na poddaszu powierzchnię użytkową liczy się do 1,9m wysokości, to co pniżej nie wlicza się już do niej. ja mam pokój na górze 30m po podłodze, ale uzytkowej jest tam 17m. Dzieki za info. Bardzo mnie to zaintrygowało A mam ciekawską naturę i muszę wszystko wiedzieć
  19. Mam 280 m2 pow. użtkowej - nie wiem ile mam w podłogach, ale to chyba nie ma znaczenia jeślli nie mam ogrzewania podłogowego (?). W jaki sposób mozesz mieć tak niewspółmiernie wysoką powierzchnie podłóg do powierzchni użytkowej? Nie znam się na tym, ale wydaje mi się to nielogiczne? Oczywiscie, co do dużego zużycia miałam na myśli zużycie Tomusa3k. Ja marzę o zużyciu 25 kg/dobę.
  20. Kurcze, moim zdaniem duże to zużycie. Nawet ja takich nie mam wyników, a już myślałam, ze mam straszne zużycie. Fakt, że ja nie ogrzewam wody, ale mam za to 280 m2 powierzchni, stary dom, brak ocieplenia, kilka nowych okien, reszta stare. Gdy piec działa 24 h standardowo zużywam ok 35 kg/dobę, w przypadku takich mrozów jak teraz mogę wyciagnąć do 45 kg. Zużycie znacznie mi spadło po zainstalowaniu termostatu pokojowego, ale teraz się już nie sprawdza i piec chodzi 24h.
  21. Grzejemy od 01.10 i wstepnie planuję do końca kwietnia (no chyba że będzie ładny i ciepły kwiecień to wtedy krócej). W zeszłym roku grzaliśmy już na początku września, do konca kwietnia bo pamiętam że było wtedy strasznie zimno jak na ten miesiąc. Wtedy zużyłam strasznie dużo węgla niepotrzebnie, bo piec chodził na min nastawach a w domu było tak gorąco że nie szło wytrzymać i w kółko wietrzliśmy. Ale znowu jak piec był wył to w domu po 2 dniach robiło się strasznie zimno. A nie chciało mi się co chwila palić i gasić więc tak sobie piec chodził cały czas. Teraz mam termostat i wiem, że się najbardziej sprawdzi właśnie w takich momentach. Co do Twojego termostatu, to dla mnie wygląda, że po prostu piec nie wyciąga Ci tej temp. U mnie dzisiaj (na noc nastawione było 21 a od 6 rano 22) jak wychodziłam O 8 to nadal było 21 - czyli dom nie zdążył się nagrzać. Alle ja mam małe d więc pewnie dlatego tak jest. Wydaje mi się, że jak podkręcisz d to piec będzie miał większą moc i moze wtedy szybciej Ci sie dom ogrzeja. Ja weekend eksperymentowałam. Jak nastawiłam d =25 to wtedy zamiast w 4 to w 2 h wyciagał mi temp w pokoju. Ale uznałam, że zżera mi za duzo węgla. Daltego ekonomiczniej mi wychodzi jak ma d =19 i piec chodzi 24 h i w domu też jest cieplej niż jak tak się wyłącza i włącza a potem pół dnia czekam aż mi temp w domu podniesie się o 1 st. Ja też się cieszę, że tu jestem. Fajna z tego wszystkiego zabawa i nieźle wciąga Dobrze, że są też inni miłośnicy tego sportu
  22. Poza tym, zwróć uwagę jaką kto ma temp nastawioną w domu. Niektórzy są chłodnolubni i mają niższe temp nastawione- a to jednak w dużej mierze przekłada się na mniejsze zużycie. Ja pewnie, jakby mnie było na to stać, to bym sobie jeszcze podkręciła temperaturkę
  23. kowal 29, U mnie i tak jest lepiej niż rok temu - bo w ezeszłym sezonie zużyliśmy 10 ton. W tym mam zamiar wyciągnąć max 8. A za rok bedziemy ocieplać chałupkę więc może znowu się coś zaoszczędzi. Ja ma obecnie takie nastawy: temostat dzień - 22; noc 21 d= 20 (wcześniej było 18 - jak było ok 5-8 st na dworze) u= 30 n=60 b=80 L=1 o=20 f=10 j=10 piec ma 25 kw i mam b. dużo wody w obiegu. Tydzień temu było super, piec praktycznie nie chodził przy tych ustawieniach, teraz praktycznie chodzi non stop. d podkręciłam do 25, ale to nic nie dało tylko więcej mi węgla żarło. Ostatni miesiąc to nic nie robię tylko kombinuję z piecem - już mi po mału to bokiem zaczyna wychodzić i tracę nadzieję na sukces. Może faktycznie mam źle piec dobrany -nie znam się na tym- ale raczej wszyscy mówią, że jest ok. Najgorsze jest to, że kupę kasy ładuję w grzanie a w domu lodówa. Jestem zmarzlak - dla mnie 22 stopni to chłodnowa, a nie wspomnę już o 21... Faktycznie, u Ciebie to trochę dziwne, że takie masz zużycie, skoro masz nowy domek
  24. Niestety na zużycie węgla ma wpływ bardzo wiele czynników. Ja mogę marzyć o zużyciu jakie wykazują inni, a dla nich i tak nie są optymalne Mi pojemnik starcza max na 4 dni, przy mrozach na 3 ;-((( Zakupiłam termostat i w ciepłe dni podskoczyło mi do 6 dni, ale teraz już nic to nie daje bo po prostu jest w domu za zimno. Ale ja mam 280 m2, stare okna i brak ocieplenia więc takich wyników nie osiągnę nigdy (póki nie zainwestuję w chałupę). Dlatego trzeba się cieszyć z tego co się ma i iść do przodu drobnymi kroczkami! Trzymam kciuki za nas wszystkich
  25. U mnie niestety termostat już się nie sprawdza, a nawet muszę stwierdzić, że jest gorzej bo jakoś jest teraz zimniej w domu, niż jak piec chodził 24 h. Wiecie miże w jaki sposbó odłączyć termostat, żebym nie musiała go odpinać od pieca. Nie mam czy zewrzeć styków nie piecu, dlatego nie chcę go odłączać od pieca, tylko w jakiś sposób wyłączyć żeby piec myślał że działa bez termistatu. U mnie teraz podajnik starcza tylko na 4 dni- a do wielkich mrozów jeszcze daleka droga ;-((
×
×
  • Dodaj nową pozycję...