Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

jk69

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1 061
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez jk69

  1. jk69

    Dziennik budowy jk69

    Taaak. Pan miły, przestał być miły, kiedy usłyszał słowa krytyki pod adresem ewidentnych fuszerek, które - jak podejrzewamy z pośpiechu i zwyczajnego braku wiedzy - zaczął wyczyniać w naszym domu. Na to mój mąż też przestał być miły i go wywalił. Z tych nerw, zapłacił mu z rozpędu za rzeczy, których "fachowiec" nie zrobił... Tym samym - zostaliśmy z rozgrzebanymi robotami, które miały być już naprawdę tym ostatnim etapem "przed". Oraz z bałaganem, bo Pan został wyrzucony w trybie natychmiastowym, to i nie posprzatął po sobie. Hm. Dzisiaj Wielki Piątek czas kontemplacji. Będę myśleć. Co dalej. Nie chce mi się pisać o budowie. Dzieci skoro świt zapakowałam do samochodu i mąż wiezie je na radosne święta do dziadków. I dobrze, bo ja do świętowania, zajączków i babek nie mam coś nastroju. Chociaż już za nimi - dziećmi - tęsknię. Jak są, to doprowadzają mnie do białej gorączki, jak ich nie ma, to jakoś niewygodnie. Pies czyli suka odebrana po zabiegu sterylizacji, który przeszła gładko i czuje się dobrze. Najstarszy syn, dzięki olimpiadzie z angielskiego już "awansem" dostał się do Liceum (wybrał II LO). Zapowiedział w związku z tym, że przestaje się uczyć , bo cel osiągnięty. Świat nadal kupuje chińskie towary. Ja mam np. tanie chińskie kafelki w łazience. W zamian postanowiłam nie oglądać Olimpiady w TV. A Prezydent RP podobno na orędzie wielkanocne przebierze się za króliczka, i z drugim, bliźniaczo króliczym króliczkiem, pokażą wszystkim Polakom co jest dobre a co nie, stosując przy tym wszelkie, najbardziej nawet wyszukane metody komunikacji medialnej, a także wyjątki z kreskówek oraz horrorów klasy C. Będzie m.in. śpiew chóralny, taniec ludowy, chodzenie po linie i teatr kukiełkowy. Czyli bez zmian. WSZYSTKICH CZYTAJĄCYCH POZDRAWIAM ŚWIĄTECZNIE, WIOSENNIE I SŁONECZNIE, I Z NADZIEJĄ NA JASNĄ, BUDOWLANĄ (i nie tylko) PRZYSZŁOŚĆ!
  2. Taaak. Pan miły, przestał być miły, kiedy usłyszał słowa krytyki pod adresem ewidentnych fuszerek, które - jak podejrzewamy z pośpiechu i zwyczajnego braku wiedzy - zaczął wyczyniać w naszym domu. Na to mój mąż też przestał być miły i go wywalił. Z tych nerw, zapłacił mu z rozpędu za rzeczy, których "fachowiec" nie zrobił... Tym samym - zostaliśmy z rozgrzebanymi robotami, które miały być już naprawdę tym ostatnim etapem "przed". Oraz z bałaganem, bo Pan został wyrzucony w trybie natychmiastowym, to i nie posprzatął po sobie. Hm. Dzisiaj Wielki Piątek czas kontemplacji. Będę myśleć. Co dalej. Nie chce mi się pisać o budowie. Dzieci skoro świt zapakowałam do samochodu i mąż wiezie je na radosne święta do dziadków. I dobrze, bo ja do świętowania, zajączków i babek nie mam coś nastroju. Chociaż już za nimi - dziećmi - tęsknię. Jak są, to doprowadzają mnie do białej gorączki, jak ich nie ma, to jakoś niewygodnie. Pies czyli suka odebrana po zabiegu sterylizacji, który przeszła gładko i czuje się dobrze. Najstarszy syn, dzięki olimpiadzie z angielskiego już "awansem" dostał się do Liceum (wybrał II LO). Zapowiedział w związku z tym, że przestaje się uczyć , bo cel osiągnięty. Świat nadal kupuje chińskie towary. Ja mam np. tanie chińskie kafelki w łazience. W zamian postanowiłam nie oglądać Olimpiady w TV. A Prezydent RP podobno na orędzie wielkanocne przebierze się za króliczka, i z drugim, bliźniaczo króliczym króliczkiem, pokażą wszystkim Polakom co jest dobre a co nie, stosując przy tym wszelkie, najbardziej nawet wyszukane metody komunikacji medialnej, a także wyjątki z kreskówek oraz horrorów klasy C. Będzie m.in. śpiew chóralny, taniec ludowy, chodzenie po linie i teatr kukiełkowy. Czyli bez zmian. WSZYSTKICH CZYTAJĄCYCH POZDRAWIAM ŚWIĄTECZNIE, WIOSENNIE I SŁONECZNIE, I Z NADZIEJĄ NA JASNĄ, BUDOWLANĄ (i nie tylko) PRZYSZŁOŚĆ!
  3. jk69

    KOMENTARZE

    Jak pięknie u Ciebie! Wszystko wygląda świetnie: i schody, i podłogi, i drzwi i kuchnia, i w ogóle i w szczególe. Naprawdę - pełen szacun. Bardzo się cieszę, że Dziennik wrócił - można sobie szybciutko te wszystkie cuda obejrzeć, rozmarzyć się, ewentualnie dostać ataku serca z wrażenia. Pozdrawiam bardzo wielkanocnie!
  4. Pozdrawiam również! Dla porządku - ode mnie wymagano numeru porządkowego, dlatego tak szybko go uzyskałam. Ale jak wiadomo - różnie bywa, w różnych miejsach. Ja prąd i gaz załatwiałam w Krakowie. Ponieważ działka nie była uzbrojona dla wszystkich mediów konieczna była rozbudowa sieci. Może stąd ta różnica?
  5. Wowka, z całym szacunkiem, ale nie mogę się zgodzić z ostatnim stwierdzeniem - nie jestem bezdomna, a jednak mam z meldunkiem ciągle problem. Np. kupiłam mieszkanie spółdzielcze własnościowe. Poprzedni właściciel nie zrzekł się członkowstwa w spółdzielni. Spółdzielnia nie chciała nas zameldować z tego powodu, bo taki mieli statut. Poprzedni właściciel wyjechał za granicę, a ja bezskutecznie próbowałam jakoś to załatwić. W końcu zameldowali mnie na podstawie przysłanego przez niego faxu. Zaraz potem mieszkanie sprzedałam W wynajmowanych mieszkaniach właściciele nie kwapią się do meldunku stałego bo się boją, że potem nie będą mogli wymeldować takiej osoby bez jej zgody. Tymczasowo jest oczywiście łatwiej, ale to też wymaga zaangażowania właściciela, który albo wyjeżdża albo nie ma czasu... O tym jakie uprawnienia daje zameldowanie tymczasowe jest tu wiele wypowiedzi - to nie jest komfortowa sytuacja, jeśli tzw. sprawy, i to te najprostsze, trzeba załatwiać po wcześniejszym przeczytaniu ustaw oraz rozporządzeń. Oczywiście zgadzam się, że należy być grzeczynym i uprzejmym, ale czy nie robi na Tobie wrażenia post o tym, że ktoś ciężko chory dosłwnie WYPRASZA w urzędach, angażując swój czas i środki, oraz innych ludzi, to co się mu (zgodnie z literą prawa) należy? Bo urzędy nie mogą (nie chcą) dojść między sobą do porozumienia? Ależ skąd - ja uważam, że nie należy meldować się fikcyjnie, tylko sytuacja prawna do tego zmusza. Jestem naprawdę pełna podziwu dla Twojej postawy, ale nie każdy tak umie "stawiać się systemowi". Skorzystamy jednak z nabytej tu (w dużej mierze dzięki Tobie) wiedzy. W Warszawie są nadal koszmarne kolejki do wymiany dowodów - wymyśliliśmy więc z mężem, że on się teraz "na stary" dowód wymelduje a po nowy dowód zgłosi się w miejscu przebywania, czyli w naszej podkrakowskiej gminie (mąż płaci tu podatki, mimo, że nie jest zameldowany - tu prowadzimy działalność gospodarczą), gdzie wszystko załatwia się miło i szybko - i wyrobi sobie dowód bez wpisanego zameldowania. I sprawdzimy w praktyce jak się z tym żyje. Do czasu, gdy będziemy mogli zameldować się w nowym domu. Hm. Ja numer domu otrzymałam: 21.09.2005 - pozwolenie na budowę 12.09.2005! Czyli miałam tylko gołą działkę, projekt i pozwolenie na budowę. Numer był mi potrzebny o ile dobrzre pamiętam do elektrowni, żeby móc złożyć wniosek o wybudowanie linii przyłączeniowej. W piśmie przyznającym numer nie ma nic o jego tymczasowości - jest napisane: dla nieruchomości oznaczonej w ewidencji gruntów jako działki .... został nadany numer porządkowy nieruchomości dla budynku mieszkalnego (!) i tu stosowny numer.
  6. Czy na to nie ma paragrafu? Albo przynajmniej jakieś procedury normalizującej wewnątrz? Może chociaż lewatywa?
  7. Dzięki, dzięki - ale wolałabym rozpisywać się nad wyższością świąt wielkiejnocy nad całą resztą, zwłaszcza, że na czasie. Dodam jeszcze, że mamy działalność gospodarczą w tym wynajmowanym domu założoną, i to też się skomplikuje.
  8. Czuję się w imieniu męża nieco pocieszona! Mam również nadzieję, a nawet pewność, że we wrześniu 2007 o godzinie 13.00 w urzędzie pięknej dzielnicy Bielany wszyscy dowiedzieli się, co Nefer myśli o tym cudownym planie narodowego powrotu do korzeni czyli do kolejki! Się czyta, się wie, jak Nefer trafnie wyraża swoje poglądy!!! Pozdrawiam,
  9. No tak, dla mniej uległych urzędników można przygotować drugi zestaw argumentów - np. granat ręczny + odrobina semtexu - opakowane w estetyczne etui z orłem w koronie i petem w zębach! Do kupienia w kiosku Ruchu na parterze J.W. Urzędu. Być może. PIękny zapach z przeszłości. Proszę sprawdzić wnioski o przyjęcie do przedszkola w równie pięknym i pachnącym mieście Kraków - miejsca przyznaje system elektroniczny. Można próbować dyskutować, na poziomie zero-jedynkowym. Przyznaję, nie testowałam braku. Z policją to w ogóle jest problem - jak jest oraz jak jej nie ma. Czyli organ nie dowierza, że obywatel mandat zapłaci, tak, i gdzie będzie go poszukiwać w razie czego? Czepki z głów przed Pocztą Polską. nie rychliwa ale za to jaka nie-upierdliwa. No to się dziwię. Przecież w Pitach jak byk stoi: adres zameldowania. Kiedy spisuję adresy do umów zleceń muszę pytać o adres zameldowania stałego, by na tej podstawie określić urząd właściwy do rozliczeń. Czy jeśli zadeklaruję, że mieszkam w Pacanowie, choć nie mieszkam, to Urząd Skarbowy w tym uroczym miasteczku nie zdziwi moja aktywność podatkowa i nie zapyta : why me? U mnie Czarna w rejestracji mdlała na wieść o tym, że mieszkam (znaczy taki miałam stały meldunek) w mieście o egzotycznie brzmiącej nazwie, o którym nikt nigdy nie słyszał, bo jest na Podlasiu. A Czarna w Małopolsce. Ta geograficzna dysharmonia wpłynęła negatywnie na nasze relacje - ja i moje dzieci, wylądowaliśmy w przegródce: różne takie tam. Za nic Czarna miała moje oświadczenia, że mieszkam całkiem po sąsiedzku - ważne było gdzie jestem zameldowana na stałe. Ulotna tymczasowość Czarenej nie interesowała. A tu się zgadzam w całej rozciągłości. Uważam, że dzieci od żłobka powinny być szkolone w anty-urzędniczej asertywności i słownej szermierce. Gorzej tylko, że z tych szeregów w pieluchach, powstają później legiony przy-biurkowe, które mogą obosiecznie wykorzystać nabytą wiedzę. Sądzę, że najprościej byłoby uwolnić obywatelską odpowiedzialność za swój los, i pozwolić mu wiedzieć, bez pieczątek, gdzie mieszka, jak się nazywa i kogo kocha. I jak. Ale to już zupełnie inny wątek. Z obywatelskim pozdrowieniem,
  10. Wielokrotnie wynajmowałam mieszkanie i wiem, że właściciele nie kwapią się do meldunków, nawet tymczasowych. A bez zgody właściciela nie jest to możliwe. Nie wyobrażam sobie życia bez stałego meldunku (mój mąż zupełnie fikcyjnie jest zameldowany od 20 lat u siostry, u której nigdy nie mieszkał)- wciąż o to gdzieś pytają - np. podatek, kiedy płaciłam według miejsca tymczasowego zameldowania, to potem mnie wciąż wzywali do wyjaśnienia - dlaczego nie tam gdzie jestem na stałe zameldowana (oczywiście fikcyjnie u teściów). A listy wyborcze - tu chyba liczy się też wpis o stałym zameldowaniu? Dzieci do szkoły lub przedszkola - potrzebny wpis o stałym zameldowaniu. Itd, itd, itd. Banki, policja, poczta, urzędy, przychodnia zdrowia itd, itd. Przepisy są niespójne, interpretacja urzędników tym bardziej. Miałam nadzieję móc zameldować się w zbudowanym domu - urzędnik w Gminie zapytał mnie czy mam jakieś (!) potwierdzenie odbioru budynku do użytkowania - wystarczy mu oświadczenie kierownika budowy... Ja odbiór dopiero będę załatwiać, ale to się może przeciągnąć, bo nie mam skończnej elewacji... Czyli namawiać kierownika by oświadczył, ż budynek nadaje się do zamieszkania (bo się nadaje), zameldować się a potem załatwiać odbiór?
  11. Ja również podpinam się pod zapytania kolegów o stan dopuszczalny do odbioru budynku u mnie: - dom ocieplony brak tynku i drewnianych elementów elewacji w tym tych nieszczęsnych balustrad na balkonie - brak tarasów drewnianych (są w projekcie) - utwardzenia przed domem - siatki w ogrodzeniu W środku wszystko jest - brakuję typowo wykończeniowych elementów w piwnicy (pokrycia podłogi, niepomalowane ściany) ale to chyba nie ma nic do rzeczy???? Mój kierbud mówi, że bez wymienionych powyżej rzeczy, nie da się dopuścić do użytkowania budynku formalnie. Częściowe dopuszczenie odpada - lepiej się nie narażać na wizyty urzędników. Ale ja tam muszę zamieszkać, bo opuszczam wynajmowany dom oraz muszę się gdzieś zameldować. Co robić???? A i mam jeszcze szambo przesunięte o kilka metrów ale w granicach wymaganych odległości od budynku i sąsiadów.
  12. jk69

    Dziennik budowy jk69

    Dowód życia, przed śmiercią? W Polsce dokument ze zdjęciem zwany dowodem osobistym, jest świętością. Wie o tym każdy, kto dostąpił komunii nowego dowodu, dowodząc przy tym, ze jest tym kim jest, lub nie jest tym kim nie jest. Drugim w kolejności ważności sakramentem na drodze do obywatelskiej doskonałości jest zameldowanie na stałe, nierozerwalnie zresztą związane z dowodem osobistym. Zameldowanie na stałe jest aktem strzelistym, wyznaniem wiary, że oto jesteśmy gdzieś (byle gdzie, byle gdzieś) PRZYPISANI I ZNAJDOWALNI. Nic to, że meldunek u teściów zamieszkujących odległe województwa jest fikcją. Nic to, że tamtejsze szkoły dostają obłędu z powodu nie uczęszczających, a zameldowanych przecież dzieci, oddziały ZUSU ślą korespondencje w nadziei, że ktoś ją przeczyta i dowie się jak biednym będzie na starość a listy wyborcze pełne są skreślonych i dopisanych obywateli, nie przebywających pod adresem swego Stałego Meldunku. W Warszawie posiadaliśmy mieszkanie, w którym nie mogliśmy się zameldować z powodu wewnętrzych przepisów spółdzielni mieszkaniowej, która to wspólnota odmawiała nam zameldowania w naszym własnym mieszkaniu. Poprzedni właściciel mieszkanie nam sprzedał, ale nie zrzekł się członkowstwa w spółdzielni. Formalnie więc biorąc my członkami zostać nie mogliśmy! Mąż więc nadal zameldowany był u siostry, ja z dziećmi u teściów. Po wynajęciu domu w krakowie udało mi się uprosić jego właścicielkę, by mi zaufała i zameldował mnie oraz 3 dzieci na stałe w tymże lokalu. Jak wiadomo, właścicielka ryzykuje, że ja się dobrowolnie nie wymelduję, i do końca życia będę rzeczony lokal okupować.... Mąż, jako gwarant naszych czystych intencji nadal zasila grono mieszkańców apartamentu swej siostry w warszawie. Bardzo cieszymy się, że w końcu będziemy mogli zameldować całą rodzinę w jednym miejscu, w naszym wspólnym domu. Oczywiście, wcześniej musimy udowodnić, że dom który zbudowaliśmy nadaje się do mieszkania, i zgromadzić kilkanaście potwierdzeń i oświadczeń oczywistych oczywistości, takich jak np. to, że woda płynie a gaz jest w rurach. I mapek. I mapeczek. Ale i tak te dokumnety zdadzą się na psu budę, jeśli nie zrobimy elewacji i mostu i tarasu, bo one są integralną częścią projektu, i bez nich absolutnie nie wolno nam zamieszkać a tym bardziej dostąpić zaszczytu zameldowania się we własnym domu (pomijając milczeniem ważny udział banku). Stanęliśmy więc w obliczu kryzysu tożsamości - gdzie i kim będziemy za chwilę? Mój mąż, posiadacz zielonego dowodu (ze zdjeciem z klasy maturalnej!!!!), w którym, (mimo licznych przeprowadzek) ma tylko jeden skromny wpis meldunkowy, dowodzący jego przywiązania do rodzonej siostry, z którą, jak wynika z dowodu, wciąż zamieszkuje pod jednym dachem, nieprzerwanie od 20 lat - powinien wymienić go na nowy, lepszy, piękniejszy dowód. W dzielnicy Warszawa Śródmieście, czyli w samym sercu naszej polskiej metropolii, stolicy dumnego państwa dumnego narodu, nie można umówić się przy pomocy poczty elektronicznej lub telefonu na konkretny dzień i godzinę wizyty w Urzędzie w celu osobistego złożenia ofiary wniosku, zdjęcia i opłaty. O nie - trzeba przyjść i STANĄĆ W KOLEJCE, ze spuszczoną głową, posypaną stosownym popiołem i wyrzutem sumienia na licu, powodowanym nieterminowością owych usiłowań. I najprawdopodobniej nic się tego dnia nie zdąży załatwić, bo kolejka długa .... Więc dzień kolejny stania w kolejce, i rozmyślania nad marnością swych obywatelskich postępków. Jeśli uda mu się w końcu wniosek złożyć, dowód uświęci mężowskie istnienie dopiero po 2 miesiącach, w ciągu których będzie człowiekiem pozbawionym czci i honoru oraz praw obywatelskich. Mógłby postąpić jeszcze inaczej - wymeldować się do końca marca z warszawskiego adresu, i koniecznie do końca maraca, bo już od kwietnia, zeby to zrobić musi mieć nowy dowód, potrzebny w takim przypadku do 2 czynności - spisania jego numerów na wniosku o wymeldowanie i .... wyrzucenia do kosza. Ale jeśli zrobiłby to jeszcze w marcu, to mógłby zameldować się (pan w gminie, stwierdził, że zamelduje go na podstawie zielonego DO) w naszym nowym pięknym domu i tylko jeden raz wyrabiać nowy dowód. Niestety, brak elewacji uniemożliwia taki ruch. A ja - rozpiszę niebawem konkurs na ATRAKCYJNE WARUNKI ZAMELDOWANIA NA STAŁE GDZIEKOLWIEK. Pani właścicielka domu wynajmowanego ma całkowite prawo oczekiwać, że zgodnie z obietnicą, wymelduję się w momencie wyprowadzki. Tylko dokąd???????? Mam nadzieję, że zobaczę przed śmiercią swój "dowód życia" poświadczający, że mieszkam tam gdzie mieszkam, wraz z mężem i naszymi dziećmi. MOże to też powinien być element polityki prorodzinnej????????????????????????? PS: jak kto zasnął, to przepraszam, ale tak się tym wku............łam, że musiałam dać upust żółci......
  13. Dowód życia, przed śmiercią? W Polsce dokument ze zdjęciem zwany dowodem osobistym, jest świętością. Wie o tym każdy, kto dostąpił komunii nowego dowodu, dowodząc przy tym, ze jest tym kim jest, lub nie jest tym kim nie jest. Drugim w kolejności ważności sakramentem na drodze do obywatelskiej doskonałości jest zameldowanie na stałe, nierozerwalnie zresztą związane z dowodem osobistym. Zameldowanie na stałe jest aktem strzelistym, wyznaniem wiary, że oto jesteśmy gdzieś (byle gdzie, byle gdzieś) PRZYPISANI I ZNAJDOWALNI. Nic to, że meldunek u teściów zamieszkujących odległe województwa jest fikcją. Nic to, że tamtejsze szkoły dostają obłędu z powodu nie uczęszczających, a zameldowanych przecież dzieci, oddziały ZUSU ślą korespondencje w nadziei, że ktoś ją przeczyta i dowie się jak biednym będzie na starość a listy wyborcze pełne są skreślonych i dopisanych obywateli, nie przebywających pod adresem swego Stałego Meldunku. W Warszawie posiadaliśmy mieszkanie, w którym nie mogliśmy się zameldować z powodu wewnętrzych przepisów spółdzielni mieszkaniowej, która to wspólnota odmawiała nam zameldowania w naszym własnym mieszkaniu. Poprzedni właściciel mieszkanie nam sprzedał, ale nie zrzekł się członkowstwa w spółdzielni. Formalnie więc biorąc my członkami zostać nie mogliśmy! Mąż więc nadal zameldowany był u siostry, ja z dziećmi u teściów. Po wynajęciu domu w krakowie udało mi się uprosić jego właścicielkę, by mi zaufała i zameldował mnie oraz 3 dzieci na stałe w tymże lokalu. Jak wiadomo, właścicielka ryzykuje, że ja się dobrowolnie nie wymelduję, i do końca życia będę rzeczony lokal okupować.... Mąż, jako gwarant naszych czystych intencji nadal zasila grono mieszkańców apartamentu swej siostry w warszawie. Bardzo cieszymy się, że w końcu będziemy mogli zameldować całą rodzinę w jednym miejscu, w naszym wspólnym domu. Oczywiście, wcześniej musimy udowodnić, że dom który zbudowaliśmy nadaje się do mieszkania, i zgromadzić kilkanaście potwierdzeń i oświadczeń oczywistych oczywistości, takich jak np. to, że woda płynie a gaz jest w rurach. I mapek. I mapeczek. Ale i tak te dokumnety zdadzą się na psu budę, jeśli nie zrobimy elewacji i mostu i tarasu, bo one są integralną częścią projektu, i bez nich absolutnie nie wolno nam zamieszkać a tym bardziej dostąpić zaszczytu zameldowania się we własnym domu (pomijając milczeniem ważny udział banku). Stanęliśmy więc w obliczu kryzysu tożsamości - gdzie i kim będziemy za chwilę? Mój mąż, posiadacz zielonego dowodu (ze zdjeciem z klasy maturalnej!!!!), w którym, (mimo licznych przeprowadzek) ma tylko jeden skromny wpis meldunkowy, dowodzący jego przywiązania do rodzonej siostry, z którą, jak wynika z dowodu, wciąż zamieszkuje pod jednym dachem, nieprzerwanie od 20 lat - powinien wymienić go na nowy, lepszy, piękniejszy dowód. W dzielnicy Warszawa Śródmieście, czyli w samym sercu naszej polskiej metropolii, stolicy dumnego państwa dumnego narodu, nie można umówić się przy pomocy poczty elektronicznej lub telefonu na konkretny dzień i godzinę wizyty w Urzędzie w celu osobistego złożenia ofiary wniosku, zdjęcia i opłaty. O nie - trzeba przyjść i STANĄĆ W KOLEJCE, ze spuszczoną głową, posypaną stosownym popiołem i wyrzutem sumienia na licu, powodowanym nieterminowością owych usiłowań. I najprawdopodobniej nic się tego dnia nie zdąży załatwić, bo kolejka długa .... Więc dzień kolejny stania w kolejce, i rozmyślania nad marnością swych obywatelskich postępków. Jeśli uda mu się w końcu wniosek złożyć, dowód uświęci mężowskie istnienie dopiero po 2 miesiącach, w ciągu których będzie człowiekiem pozbawionym czci i honoru oraz praw obywatelskich. Mógłby postąpić jeszcze inaczej - wymeldować się do końca marca z warszawskiego adresu, i koniecznie do końca maraca, bo już od kwietnia, zeby to zrobić musi mieć nowy dowód, potrzebny w takim przypadku do 2 czynności - spisania jego numerów na wniosku o wymeldowanie i .... wyrzucenia do kosza. Ale jeśli zrobiłby to jeszcze w marcu, to mógłby zameldować się (pan w gminie, stwierdził, że zamelduje go na podstawie zielonego DO) w naszym nowym pięknym domu i tylko jeden raz wyrabiać nowy dowód. Niestety, brak elewacji uniemożliwia taki ruch. A ja - rozpiszę niebawem konkurs na ATRAKCYJNE WARUNKI ZAMELDOWANIA NA STAŁE GDZIEKOLWIEK. Pani właścicielka domu wynajmowanego ma całkowite prawo oczekiwać, że zgodnie z obietnicą, wymelduję się w momencie wyprowadzki. Tylko dokąd???????? Mam nadzieję, że zobaczę przed śmiercią swój "dowód życia" poświadczający, że mieszkam tam gdzie mieszkam, wraz z mężem i naszymi dziećmi. MOże to też powinien być element polityki prorodzinnej????????????????????????? PS: jak kto zasnął, to przepraszam, ale tak się tym wku............łam, że musiałam dać upust żółci......
  14. To pierwsze mamy już za sobą - zakupiłam je na początku lat 90-tych w Instytucie Wzornictwa, który był miejscem kultowym, podówczas, kiedy to nawet Ikei w Warszawie nie było. W IW sprzedawano meble odmienne od typowej zabudowy mieszkań socjalistycznych. Łóżko okazało się być strrrrrasznie nie wygodne w spaniu i siedzeniu (składało się na kształt kanapy). Wylądowało na strychu sąsiadki... część jego pamięci. Teraz planujemy skok cywilizacyjny i zakup produktu made in sweeden.
  15. Oczywiście - najlepiej jest być pięknym, młodym, i bogatym. Ale w jeśli się tak zdarzy, że się nie akurat nie jest , to poprostu trzeba starać się ... być. czyli: luzik. Jak się już zamieszka, to naprawdę nie sposób cały czas analizować co jest nie tak. Dom to urządzenie do mieszkania, nieprawdaż? Fajnie, jesli zbliża się choć trochę do naszych wyobrażeń o domu "idelanym". Mój, np. zbliża się w dziedzinie jasności - miał być jasny, pełen słońca i jest!!!! A reszta .... ściany można przemalować ... jakby co... kafelki zedrzeć (choć to akurat nie chętnie), meble wymienić, llakier cyklinować ... Ja już wiem, że bardzo chciałabym przemalować na biało podłogę i drzwi na piętrze. Na razie jest natural sosna. Ale mąż - słusznie - zabrania - teraz najwazniejsza jest przeprowadzka. A dłubać będziemy kiedyś .... Wiecie jak to jest... Kiedyś.... liczę na to, że podłoga i drzwi się zniszczą szybko i będzie powód do przemalowywanki... A tak wogóle, to my pozbywamy się dzieci na święta .Wiem, to dość dziwne, ale Wielkonoc to jednak nie Boże Narodzenie. dzieci do dziadków, a my chcemy zamieszkać .... Ma być skromnie ale romantycznie Musimy kupić łóżko (śpimy w wynajmowanym) oraz stół. I już jest dom, no nie?
  16. My miotaliśmy się z kolorem - miały być jasno szare (lakier) + blat drewniany (dąb) ... No i potem jakoś tak zaczęło się odwracać - a to fronty przy szarej podłodze będą za smutne, a to blat drewniany mało odporny .... W końcu decyzję podjął ostatecznie mój ślubny, bo ja odpadłam od nadmiaru możliwości. Akurat u nas kuchnia jest przestronna, doświetlona, mnóstwo przestrzeni ... Ten ciemny kolor jest ok. - wyrazisty, mocny akcent. Więc mimo miłości do jasnego .... nie żałuję aż TAK bardzo...
  17. Niestety, nie pamiętam nazw tych frontów, bo jako posiadaczka mebli kuchennych raczej już z nich nie skorzystam Pamiętam jeno, że kosztują ok.168 zł/m2 czy 169 (czyli nie jest to "naturalne" drewno) i wiszą po prawej stronie wejścia (po prawej wchodząc ) na ścianie prostopadłej do ściany wejściowej. Jeden był z b.wyraźnym usłojeniem, jasny dość, z przebarwieniami a drugi szaro/bury w prążki ... Nie wiem czy do mahoniu ... Ja myślę, że do nie dużej kuchni lepsze są jasne kolory, gładkie, bez b. wyrazistych wzorów, usłojeń czy deseni. Mnie zawsze podobały się jasne fronty (dlatego mam ciemne ). Masz rację, że b.mocny, wyrazisty kolor może przytłoczyć pomieszczenie.
  18. jk69

    Dziennik budowy jk69

    Uchwyty do kuchni wybrane. W sklepie (dla krakusów - niezły wybór akcesoriów kuchenno/meblowych !!!!!! tzn. wszystko do mebli kuchennych - belmeb - ul. Grzegórzecka 79) ilość uchwytów przyprawiła mnie o zawrót głowy. Przy okazji natknęłam się na przepiękny wzór (okleina) frontów kuchennych, co na chwilę wprawiło mnie w gorszy nastrój... Wiecie jak to jest, jak dopada człowieka to poczucie, że można było coś ładniejszego znaleźć. Ale - jak mówił mój były szef - lepsze jest wrogiem dobrego. szkoda, że sam nie stosował się do tej mądrej maksymy, czym doprowadzał swą załogę do szaleństwa .... Dziś zaczęłam sobie "odgryzać własny ogon" - mam już taki mętlik w głowie... Wpadłam w szał przy wykonawcy z powodu listew maskujących do drzwi, których - mówi wykonawca - nie ma, a ja - oszalały inwestor - mówię, że są. Po przeszukaniu domu, przesłuchaniu wszystkich obecnych i syna, który odbierał dostawę drzwi, przypomniałam sobie jak przez mgłę, że ja tych listem w końcu nie kupiałam ... Chciałam po montażu upewnić się, czy i gdzie będą potrzebne.... W trakcie poszukiwania farb do poprawek, okazało się, ze już kiedyś kupilliśmy farbę do pokoju dzieci - a wczoraj zrobiliśmy to ponownie.... Farba jest mieszana, więc nie można jej zwrócić ... Pomaluję nią schowek w piwnicy albo garaż - będzie wesoło (kolor żółty). Pan wykonawca stara się być miły. I twierdzi, że do końca tygodnia skończy... Biały montaż robiego teść, również miły starszy Pan. zobaczymy co wyniknie z tej ogólnie milutkiej atmosfery .... Pan twierdzi, że poprzedni malarze nie gruntowali sufitów - jakoś nie chce mi się wierzyć . I szczerze mam dość wysłuchiwania jak wszyscy PRZED - zrobili wszystko źle .... Wczoraj wybraliśmy się do castoramy po farbę na drzwi, ale jej nie kupiliśmy. Pan sprzedawca nie robił wrażenie kompetentnego... Jutro odwiedzę jeden z punktów sieci Kolor - mają wszystkie wiodące marki - m.in Tikkurilę, beckersa. Szukam farby matowej albo półmatowej, ładnie kryjącej... Przy punkcie mieszania farb byliśmy świadkiem okropnej sceny. On wysoki, nakręcony (mąż mój podejrzewa, że przy pomocy jakiś dopalaczy), na oko: przepracowany pracownik agencji reklamowej. Ona drobna, sympatyczna, zgrabna i ładna brunetka. Oboje - po 30-tce. Wybierają kolory na ściany - tzn. ona wybiera a on krzyczy, że głupio wybiera. Wszyscy dookoła dowiadują się, co on myśli (a myśli nie najlepiej, mówiąc oględnie) o jej inteligencji, poczuciu smaku i pomysłach wnętrzarskich. Miota się, przeklina, wrzeszczy. Spektakl trwa przynajmniej 10 minut (my czekamy na wymieszanie farb do pokoju maluchów). Dziewczyna uśmiecha się, jest miła, opanowana... DLACZEGO? DLACZEGO KOBIETY DAJĄ SIĘ TAK TRAKTOWAĆ???? Z MIŁOŚCI???? ZE STRACHU???? I co w takiej sytuacji zrobić - podejść do ofiary tej ewidentnej (jak dla mnie) przemocy (w tym wypadku słownej, ale kto wie, co facet wyczynia za zamkniętymi drzwiami) i powiedzieć: siostro, zastanów się czy naprawdę nie możesz powiedzieć mu : spier.............niczaj agresywny sukinsynie????? To taka refleksja poczyniona na stronie, przy okazji wybierania pięknych kolorów na resztę pięknego życia...
  19. Uchwyty do kuchni wybrane. W sklepie (dla krakusów - niezły wybór akcesoriów kuchenno/meblowych !!!!!! tzn. wszystko do mebli kuchennych - belmeb - ul. Grzegórzecka 79) ilość uchwytów przyprawiła mnie o zawrót głowy. Przy okazji natknęłam się na przepiękny wzór (okleina) frontów kuchennych, co na chwilę wprawiło mnie w gorszy nastrój... Wiecie jak to jest, jak dopada człowieka to poczucie, że można było coś ładniejszego znaleźć. Ale - jak mówił mój były szef - lepsze jest wrogiem dobrego. szkoda, że sam nie stosował się do tej mądrej maksymy, czym doprowadzał swą załogę do szaleństwa .... Dziś zaczęłam sobie "odgryzać własny ogon" - mam już taki mętlik w głowie... Wpadłam w szał przy wykonawcy z powodu listew maskujących do drzwi, których - mówi wykonawca - nie ma, a ja - oszalały inwestor - mówię, że są. Po przeszukaniu domu, przesłuchaniu wszystkich obecnych i syna, który odbierał dostawę drzwi, przypomniałam sobie jak przez mgłę, że ja tych listem w końcu nie kupiałam ... Chciałam po montażu upewnić się, czy i gdzie będą potrzebne.... W trakcie poszukiwania farb do poprawek, okazało się, ze już kiedyś kupilliśmy farbę do pokoju dzieci - a wczoraj zrobiliśmy to ponownie.... Farba jest mieszana, więc nie można jej zwrócić ... Pomaluję nią schowek w piwnicy albo garaż - będzie wesoło (kolor żółty). Pan wykonawca stara się być miły. I twierdzi, że do końca tygodnia skończy... Biały montaż robiego teść, również miły starszy Pan. zobaczymy co wyniknie z tej ogólnie milutkiej atmosfery .... Pan twierdzi, że poprzedni malarze nie gruntowali sufitów - jakoś nie chce mi się wierzyć . I szczerze mam dość wysłuchiwania jak wszyscy PRZED - zrobili wszystko źle .... Wczoraj wybraliśmy się do castoramy po farbę na drzwi, ale jej nie kupiliśmy. Pan sprzedawca nie robił wrażenie kompetentnego... Jutro odwiedzę jeden z punktów sieci Kolor - mają wszystkie wiodące marki - m.in Tikkurilę, beckersa. Szukam farby matowej albo półmatowej, ładnie kryjącej... Przy punkcie mieszania farb byliśmy świadkiem okropnej sceny. On wysoki, nakręcony (mąż mój podejrzewa, że przy pomocy jakiś dopalaczy), na oko: przepracowany pracownik agencji reklamowej. Ona drobna, sympatyczna, zgrabna i ładna brunetka. Oboje - po 30-tce. Wybierają kolory na ściany - tzn. ona wybiera a on krzyczy, że głupio wybiera. Wszyscy dookoła dowiadują się, co on myśli (a myśli nie najlepiej, mówiąc oględnie) o jej inteligencji, poczuciu smaku i pomysłach wnętrzarskich. Miota się, przeklina, wrzeszczy. Spektakl trwa przynajmniej 10 minut (my czekamy na wymieszanie farb do pokoju maluchów). Dziewczyna uśmiecha się, jest miła, opanowana... DLACZEGO? DLACZEGO KOBIETY DAJĄ SIĘ TAK TRAKTOWAĆ???? Z MIŁOŚCI???? ZE STRACHU???? I co w takiej sytuacji zrobić - podejść do ofiary tej ewidentnej (jak dla mnie) przemocy (w tym wypadku słownej, ale kto wie, co facet wyczynia za zamkniętymi drzwiami) i powiedzieć: siostro, zastanów się czy naprawdę nie możesz powiedzieć mu : spier.............niczaj agresywny sukinsynie????? To taka refleksja poczyniona na stronie, przy okazji wybierania pięknych kolorów na resztę pięknego życia...
  20. Melduję, ze puszka odkopana - kolor, o który pytała Variusss to: B 459-2 Beech Bark. Ale np. wzieliśmy na komin kolor ciut jasniejszy - B 458-1 i okazało się, że jest b.jasny, prawie biały !!! (ściana kominowa jest b.mocno nasłoneczniona) - mieszaliśmy z 459 żeby przyciemnić. POzdrawiam, j
  21. jk69

    Dziennik budowy jk69

    Informuję, że prace wykończeniowe znów ruszyły. Czyli montaż drzwi wewnętrznych i obróbka otworów, podłóg, zamalowywanie zniszczeń ew. Pan obiecuje skończyć do końca miesiąca... Ale my mamy chytry plan przenosin już wcześniejszych. Byleby była skończona góra. Dziś wybierałam uchwyty do mebli w kuchni - poddałam się. Wzięłłam kilka do przyłożenia do mebli, bo nie mogłam się zdecydować. Rano zbudził mnie o 7.15 no kto, no kto..... I mówi: jutro transport. Stop. Przyjeżdżać po drewno stop. Zatem wybieram się skoro świt w stronę Słowacji, by eskortować przewiezienie mego drewna elewacyjnego (i na taras i na most) do Staszka Stolarza. Przy okazji zamknąć tematy stolarskie. 6.30 w Lubniu. Ale pora.... Teraz pędzę zobaczyć osadzone drzwi (jeszcze będą zdejmowane do malowania) - oczywiście jedna ościeżnica jest "nie kierunkowa" - do wymiany, szybkiej mam nadzieję ... I mierzyć listwy. I spać. bo ja śpioch jestem i jeśli jutro mam wstać .. o 5.00 Temat zdobienia ściany w kuchni - która obecnie jest smutna jak magazyn tektury, powrócił. Może zrobię sobie (dokładnie, bo siłami naszej firmy) "łobrazek" na szybie (obrazek jest drukowany od "spodu" szyby)... Coś chciałabym limonkowego/miętowego - jak ten drink, no wiecie, Mosquito czy jakoś tak... http://images24.fotosik.pl/176/f497abdfc6b14fab.jpg
  22. Informuję, że prace wykończeniowe znów ruszyły. Czyli montaż drzwi wewnętrznych i obróbka otworów, podłóg, zamalowywanie zniszczeń ew. Pan obiecuje skończyć do końca miesiąca... Ale my mamy chytry plan przenosin już wcześniejszych. Byleby była skończona góra. Dziś wybierałam uchwyty do mebli w kuchni - poddałam się. Wzięłłam kilka do przyłożenia do mebli, bo nie mogłam się zdecydować. Rano zbudził mnie o 7.15 no kto, no kto..... I mówi: jutro transport. Stop. Przyjeżdżać po drewno stop. Zatem wybieram się skoro świt w stronę Słowacji, by eskortować przewiezienie mego drewna elewacyjnego (i na taras i na most) do Staszka Stolarza. Przy okazji zamknąć tematy stolarskie. 6.30 w Lubniu. Ale pora.... Teraz pędzę zobaczyć osadzone drzwi (jeszcze będą zdejmowane do malowania) - oczywiście jedna ościeżnica jest "nie kierunkowa" - do wymiany, szybkiej mam nadzieję ... I mierzyć listwy. I spać. bo ja śpioch jestem i jeśli jutro mam wstać .. o 5.00 Temat zdobienia ściany w kuchni - która obecnie jest smutna jak magazyn tektury, powrócił. Może zrobię sobie (dokładnie, bo siłami naszej firmy) "łobrazek" na szybie (obrazek jest drukowany od "spodu" szyby)... Coś chciałabym limonkowego/miętowego - jak ten drink, no wiecie, Mosquito czy jakoś tak... http://images24.fotosik.pl/176/f497abdfc6b14fab.jpg
  23. No to się urządziłam - wózek i mop - niezła wizja na stare lata - zamiast leżeć i pachnieć, będę wręcz przeciwnie!!!! Z tą wielkością domu bym nie przesadzala - do mieszkania mamy "tylko" jakieś 200 m2 - reszta to dół - czyli pracownia (nie będę tam sprzątać, o nie!) garaż, piwnica itp. Teraz zamieszkuję 100 m2 i jakoś daje się to posprzątać. Ale - nowe podłogi i inne nowe - sprząta się łatwiej i szybciej i przyjenmniej. Kolor słonia - brzmi naprawdę radośnie! mam nadzieję, że pokażesz jak namalujesz. Obawiam się, że bez wycieczki do ZOO się nie obejdzie!!! Puszkę odgrzebię - robimy teraz poprawki (już są dziury i ubytki) więc będę w temacie. Pozdr.
  24. Hej, wytrwałość nie jest moją mocną stroną, ale jeśli efekty temu przeczą to tym bardziej mi miłofirmy PARA - numer koloru mogę odgrzebać, ale warto poszperać w próbniku (każda firma taki ma) i tak - zdjęcia nie oddają do końca prawdy. Próbnik też właściwie nie - przekonałam się, że ciemne kolory wychodzą intensywniejsze niż w próbniku, a jasne - jaśniejsze - oczywiście ciut No i to ciut, to zawsze jest jakaś loteria ... Pozdrawiam,
  25. To ja jako druga wpadnę w zachwyt, choć akurat Malmuc jest w tym niezastąpiona . Ale ja się wcale nie dziwię jej "zejściu", bo zdjęcia robią potężne wrażenie. Szczególnie ten piękny widok ogólny - jak ja Ci zazdroszczę, ze już wszystko masz - i drewno, i rynny porządnie zawieszone i w ogóle, porządeczek. Szacuneczek. Dom prezentuje się naprawdę pięknie! Meble kuchenne świetne - czekamy na efekt końcowy. Pozdrawiam,
×
×
  • Dodaj nową pozycję...