Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Ilona Agata

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    8 169
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Ilona Agata

  1. My codziennie zadajemy sobie to pytanie o wyprowadzkę, bo w Poznaniu są tylko dwie firmy, w których mąż może pracować zgodnie z doświadczeniem i utrzymując dobre zarobki. W jednej już jest, ale jak noga się powinie... W Warszawie są nieograniczone możliwości, dużo firm. Ja zawsze chciałam pracować w gazecie, ale nie takiej lokalnej, zresztą te tutaj cieszą się złą sławą . Z drugiej strony nie mam żadnego doświadczenia, więc nie wiadomo, co by było. No i jeszcze zagranica, bo mąż może postarać się pracę w swojej firmie w Szwajcarii albo San Francisco, ale ja już raczej nie (polonistka!). Zarobki bardzo wysokie, ale też życie drogie, zwłaszcza nieruchomości (Szwajcaria to już w ogóle kosmos, wtedy pewnie mieszkanie we Francji, bo to przy granicy, a zakupy w Niemczech, bo wszyscy tam tak żyją ).
  2. No to super metraż . Akurat pod sprzedaż .
  3. Dom tak, ale w Warszawie . Dlatego nie wyprowadzamy się do Warszawy, choć pewnie byłoby dla nas lepiej (jeśli chodzi o zarobki męża i pracę), ale w mieszkaniu, więc może gorzej .
  4. A jaki metraż bratkaf by był? Teraz chodzą przede wszystkim kawalerki z możliwością wydzielenia sypialni lub już od razu dwa pokoje (ale do 40 m2, nie takie 50 m2, to było kilka lat temu). No i duże, ale takie powyżej 100 m2 w okazyjnej cenie.
  5. Masakra. Ja nienawidzę jak włażą i bez pytania wszystkie szafki otwierają. Wiadomo, że pokażę (np. z ręcznikami lub na środki czystości, spiżarkę, itp.), ale kiedyś miałam klienta, który wszędzie sam zaglądał, a tam moje staniki i gacie .
  6. Tutaj o standard . Ej, ale sama prosiłam o ekspertyzę (jak już kupiłam i zamieszkałam). Woda w Pzn. jest tragiczna . Ohydna kawa, herbata w ogóle nie do przełknięcia (my parzymy ze źródlanej, a już zwłaszcza jedzenie/picie dla dziecka), chleb szkoda mówić , kamień na zlewie, kranach, prysznicu .
  7. Znaczy naprawdę szczęśliwy dom .
  8. Lub bogatsza o kupca. Różnie bywa, jak nieruchomość stoi kilka lat na rynku to niestety, ryzyk-fizyk. Kilka miesięcy nie zbawi. Teraz jest rynek kupującego, tylko kupujący nie zawsze o tym wiedzą , ale niektórzy tak i to doskonale! (wystarczy przejrzeć, ile jest ofert sprzedaży i wtedy wiadomo, że sprzedający - najczęściej firma - kozaczy tylko na pokaz)
  9. Czasami prowizja dla biura nieruchomości (ta pierwsza połowa płatna za umowę przedwstępną) wynosi więcej niż zadatek i wtedy du*a blada. Nic tylko się modlić o kredyt dla kupującego.
  10. Dużo fajna. Są tacy, którzy wpłacają 10 tys., przy nieruchomości wartej pół bańki. Miałam nawet takiego klienta (dla firmy, nie prywatnie), który wpłacił 5 tys., bo tylko tyle miał, reszta z kredytu. Teraz jest rynek kupującego , sprzedający zgadza się na daleko idące ustępstwa.
  11. Ja zawsze płace zaliczki, ale biorę zadatki
  12. No to super!
  13. Fajna, a nazwałas zaliczka czy zadatek w umówie, bo to jest różnica .
  14. W sklepie z firanami (np. Eurofirany). Te droższe i najładniejsze. A ładne i nie tak drogie w sklepach budowlanych: Castorama, Leroy Merlin, itp.
  15. Kurde, nie doczytałam .
  16. Ej! Czemu ja nic nie wiem Mirka?
  17. Ej, no dokładnie! Codziennie myślę o Klubie Malucha, bo mam dni, że leżę i kwiczę, nie wiem w co ręce włożyć, tekst do wglądu ma być za godzinę, a ja mam tylko tytuł, umowa wysłana, a młody nie w sosie, książki chce czytać albo się turlać ... Tak więc codziennie sobie obiecuję, że dzisiaj jedziemy do Klubu Malucha, tragedii nie będzie, kilka godzin w tygodniu tylko potrzebuję i... codziennie przekładam . Na zasadzie: dzisiaj jeszcze dam radę, ale jutro na pewno!
  18. Jak zajdę, to na pewno będę kombinować . Ale Reni, szczerze, świadomie zdecydowałabyś się na drugie?
  19. Jezu, nas jeszcze budowa czeka . Wiecie, jakbym tylko była z dzieckiem, to luzik, czasu mnóstwo, ale ja prowadzę bloga, może to się wydać śmieszne, ale on pochłania od 4-8 godzin dziennie . Codziennie, weekendy, święta. Teksty, obróbka zdjęć, dopracowywanie szablonu, grafika, maile , umowy, mąż się śmieje, że jadę normalnie na etacie, a dziecko na rękach w tym czasie, bo nie mam jeszcze niani ani nic. No z dwójką przepadnę jak nic.
  20. No, no, ale z tego co opowiadałaś zafiksowana na dziecko.
  21. No co Ty, jak masz dziecko, to do końca życia będziesz mamą . A potem wnuki .
  22. U mnie ciąża super, najlepszy czas, kwitłam (włosy, cera), sport uprawiałam do samego porodu , rodzina się śmiała, że na basenie urodzę . Sił miałam tyle, że szok. Do samego końca sprawna, samodzielna, całą chatę sprzątałam z myciem okien, itp. bez najmniejszej zadyszki, żadnych dolegliwości.
  23. Ja przy pierwszym najadłam się strachu, w szpitalu dali mi badania, wyszło, że ma chorą tarczycę (czyli kretynizm czy jak to się nazywa, masakra), teraz szybko znajdź endokrynologa i to dziecięcego (jeden na cały Poznań! Kolejki na kilka lat do przodu). W końcu położna środowiskowa obdzwoniła znajomych, wepchnęła mnie do tej lekarki, zrobili mu badania, okazało się, że zdrowy, a wyniki ze szpitala były... Moje
  24. agatah, gratulacje :wave: . Który miesiąc? Ja mam właśnie inaczej, noworodek nie kojarzy mi się z niczym poza wiecznym płaczem. Ale taki roczniak albo teraz - no na wieki mogłabym czas zatrzymać, a on tak pędzi! mirka ja też próbuję męża na wpadkę złapać . Wiadomo, że to tylko facet jest, nigdy nie odmówi .
×
×
  • Dodaj nową pozycję...