Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Artipb

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    62
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Artipb

  1. Szmatka jest włożona powyżej rewizji, mniej więcej na wysokości pierwszej kształtki spalinowej. A leci gdzieś z góry, wyżej niż piec jest wpięty...
  2. Tak przy okazji, ile ludzi tyle pomysłów. CJ BLOK jest gotów poszukiwać uszkodzenia i je łatać, natomiast dwa zakłady kominiarskie niezależnie od siebie podszeptują mi, że łatać się absolutnie nie da, tak żeby było trwałe. Oba podpowiadają wywalenie kamionki i włożenie w to miejsce kwasówki. Z kolei instalator pieca uważa, że jeśli nie da się uszkodzenia znaleźć, to zamiast uparcie go poszukiwać o wiele taniej i sensowniej będzie delikatnie podkuć kamionkę przy wlocie z pieca i w istniejący przewód kamionkowy wrzucić polipropylen. Kominiarze straszą, że polipropylen starzejąc się staje się kruchy i kiedyś ni stąd ni zowąd pęknie w diabły i wpadnie mi do pieca....
  3. Kolejna wizyta specjalisty CJ BLOK za mną. A jeszcze kolejna przede mną. Krystalizuje się przekonanie, że uszkodzona fizycznie jest któraś z kształtek ceramicznych powyżej miejsca podłączenia pieca - i to dość niedaleko, bo wyciek pojawia się dosłownie kilka minut po uruchomieniu pieca. W najbliższym czasie panowie mają się pojawić kolejny raz, tym razem z kamerą i badać przewód od środka. Co mi się nie podoba, to próby zwalenia winy na wykonawcę - że być może jest jakaś usterka montażowa. Niestety dla nich mam świadków (m.in. hydraulik, który poprawiał syfonik kondensatu na dole), że w pierwszym roku użytkowania było dobrze. Co mnie cieszy - podobno nawet jeśli jest jakieś uszkodzenie, to kształtki da się łatać kitem, którym montuje się je podczas stawiania komina. Kwestia drobnej odkrywki w miejscu uszkodzenia - ale to nie problem, bo komin biegnie z kotłowni przez nieogrzewany stryszek użytkowy, więc ewentualne podkuwanie nie zrujnuje mi domu.
  4. W międzyczasie wizyta Pana, który zajmuje się usługami kominiarskimi. Poskakał po dachu, obejrzał zwieńczenie komina, znalazł drobną nieszczelność, która jednak mogłaby mieć wpływ tylko na zaciekanie komina z zewnątrz (po pustaku), przy okazji uszczelnił. Jeśli chodzi o sam przewód spalinowy, daszek i wszystkie elementy metalowe, jego zdaniem jest ok. Zaproponował wyrzucenie kamionki i wstawienie rur z kwasówki. Cena usługi ok. 1600 zł, stuprocentowa gwarancja suchego komina. Tylko czy po to wywaliłem kasę na komin systemowy? Czekam do jutra, może CJ BLOK wreszcie poczuje się odpowiedzialny za swój produkt. W sumie to duża i poważna firma, w ich interesie jest zdobyć dokładną wiedzę co jest nie tak i dlaczego tak się dzieje...
  5. Gwoli zainteresowanym i potomności - przewód powietrzny był włożony dość głęboko do komina, jeszcze głębiej sięgał kołnierz rozety, która maskuje wejście obu przewodów do komina. Docięte, sięga do połowy pustaka. Nie zmienia to faktu, że między kształtką ceramiczną, w którą wchodzi rura spalinowa, a wylotem kanału powietrznego od pieca wciąż było ok. 1 cm miejsca i piec jakoś nigdy nie zgasł z powodu braku dopływu powietrza. Niemniej jak pisałem jest docięte, rura spalinowa wchodzi w kształtkę na uszczelce, posmarowanej tym razem dla pewności dodatkowo jakąś pastą, żeby zapewnić jej absolutną szczelność, otulający ją przewód spalinowy wchodzi do połowy pustaka i ani deka dalej, tak że piec może czerpać pełną piersią. Poza tym jak się lało, tak się leje - na zewnątrz przez całą dobę temperatury mocno plusowe (brak możliwości oszronienia jakichkolwiek elementów i późniejszego roztapiania wody), zero opadów atmosferycznych, a w kominie mokro... Panowie z CJ BLOK myślą co dalej...
  6. Gdybym budował się pół roku później w ogóle nie robiłbym komina. Wentylacja garażu i kotłowni przez ścianę, spaliny z pieca przez ścianę i rurą metalowa w górę. Akurat mam taka fajną ślepą ścianę garażu... Zero problemów w kominie, zero obok, przeglądu robić nie trzeba. Same plusy. Póki co mam komin systemowy zaprojektowany i wybitnie przeznaczony tylko do gazu. Dziś panowie z CJ Bloku zdiagnozowali, że najprawdopodobniej przewód powietrzny od pieca wchodzi za głęboko w komin. Niby zbyt mały odstęp od kamionki w kominie zakłóca przepływ powietrza w kanale powietrznym komina. Nie chce mi się wierzyć, ten piec nie ma możliwości pobierania powietrza z pomieszczenia, do spalenia m3 gazu trzeba koło 6 m3 powietrza, gdyby piec był przyduszony, to by się sam wyłączał. Ale ok, bez przekonania ale skrócę jutro ta rurę i zobaczymy efekty...
  7. Dokładnie tak. W grę wchodzi wada materiału, błąd konstrukcyjny, jakieś specyficzne zjawisko, które zachodzi tylko u mnie. Błąd instalacyjny wykluczam osobiście, chyba że producent wskaże dokładnie co i gdzie jest nie tak. Kanał powietrzny powinien być suchy, czapa kominowa i stalowe zwieńczenie komina zaprojektowane przez producenta wyklucza praktycznie wodę opadową, jedynie jakieś drobiazgi śnieżne po większych zadymkach - w każdym razie żadna wilgoć zauważalna dla użytkownika nie powinna wystąpić. A na pewno nie w ilościach, jakimi dysponuję.
  8. Przedstawiciel producenta CJ BLOK był póki co w miniony czwartek bodajże, całkiem sympatyczny facet, który przyjechał z przeświadczeniem, że kształtki są odwrotnie wmurowane ( w sensie wpust od góry, pióro niżej - nie wiem, są takie kretyńskie ekipy wykonawcze?). Oczywiście to nie to, więc mają się naradzić w firmie w szerszym gronie i odezwać do mnie w ciągu tygodnia. Ja przekazałem gościowi swoje stanowisko - skoro każdy z wykonawców zrobił dobrze swoją robotę, to niestety oni jako producent odpowiadają za produkt. Ewentualnie jeśli chcieliby jednak wykluczyć swoją odpowiedzialność, niech wskażą dokładnie kto z wykonawców i gdzie popełnił błąd. Zarówno instalator pieca, jak i ekipa budowlana są z takiego gatunku, że w razie czego poprawią co jest nie tak. Ale to tylko teoretyczna sytuacja, bo instalator ma naprawdę bogate doświadczenie, a ekipa budowlana pomimo równie bogatego doświadczenia nie bała się poprosić o instrukcję montażu komina (na zasadzie nie będziemy mądrzejsi niż jesteśmy, na wszelki wypadek poprosimy o instrukcję). Nie wiem, co za czary - mary dzieją się z moim kominem, ale codzienne zmienianie pieluchy (szmatka w wyczystce), to nie jest to o czym marzę. I w sumie nie widzę przeszkód, żeby - jeśli nie da się inaczej naprawić z zachowaniem istniejącej konstrukcji - zdemolować ciut kotłownię i komin w przestrzeni strychu i wsunąć w kamionkę ( o ile się da - bo jak nie, to trzeba będzie kamionkę element po elemencie wykuć z komina) dodatkową rurę polipropylenową. Nie widzę natomiast innej możliwości, jak wykonanie tego na koszt producenta komina. Mam nadzieję, że jako duża firma z było nie było pozytywnymi referencjami nie będą robić trudności. Może faktycznie jest tak, że jako jednemu na tysiąc trafił mi się bubel, zdarza się, ale jednak ładnych parę złotych za ten system zapłaciłem i liczyłem, że kupuję spokój na długie lata.
  9. Odnośnie poprzednich wpisów: kocioł wyregulowany perfekcyjnie, optymalny skład mieszanki - serwisowany przy uruchomieniu i rok później przed kolejnym sezonem grzewczym jw - analizator nie wykazał obecności spalin w powietrzu zasysanym do kotła Komin jest ocieplony zarówno w nieogrzewanej przestrzeni stychu, jak również ponad dachem - oczywiście mowa o pustaku z zewnętrz. W środku jest kanał spalinowy pieca i dwa kanały wentylacyjne. Przestrzeń pomiędzy kamionką a ścianką pustaka nie może być ocieplona z oczywistej przyczyny - na tym polega konstrukcja systemówki U mnie efekt kondensacji jest mniej zależny od temperatury zewnętrznej, a dużo bardziej od temperatury spalin pieca. Nie ma zbyt dużej różnicy między temperaturą zewnętrzną -15 i +5, dopiero w lecie problem znika całkowicie. Za to wczoraj i w sobotę (ok. +3 w dzień i -2 w nocy) piec nie chodzi - kamionka sucha. Piec grzeje CO przez 2 godziny (parametry pracy wody zasilającej ok. 48-50 st) - szmatka włożona do wyczystki delikatnie zawilgocona u góry. Jak wyżej, ale CWU - woda grzewcza 78 stopni przez ok. 10 min. - szmatka mocniej wilgotna. Sobota wieczór - program Legionella, woda grzewcza 80 stopni przez prawie pół godziny - szmatkę można wyżymać. Co istotne - otwarcie klapki wyczystki w kamionce wskazuje, że w środku płynie całkiem spory strumyczek w trakcie pracy pieca, a więc efekt kondesacji w kanale spalinowym zgodny z założeniami konstrukcji - w niższych temperaturach spalin kondesacja głównie w piecu, w wyższych również w kominie, ale planowo spływa do syfoniku w elemencie systemowym kamionki. Od razu żeby uciąć spekulacje - z tego co wiem nie ma kotła kondensacyjnego, w którym w każdych parametrach pracy pieca kondensacja zachodziłaby tylko i wyłącznie w piecu. Po to przewymiarowanie grzejników i podłogówka, żeby woda grzewcza miała około lub poniżej 50 st. W takich warunkach najwięcej kondensatu leje się z pieca, aczkolwiek kamionka w środku też nie jest całkiem sucha. Za to przy CWU, kiedy piec przy wysokich parametrach ciepła wody grzewczej produkuje o wiele cieplejsze spaliny, w kamionce w środku jest całkiem mokro (mini strumyczek), a z pieca nie kapie prawie wcale. I wszystko byłoby ok, gdyby nie ta cholerna woda na zewnątrz kamionki.
  10. Cena wentylacji mechanicznej zależy przede wszystkim od użytych komponentów. Robocizna to znacznie mniejsza część tej kwoty. Moja firma od wentylacji mechanicznej z rekuperacją na etapie SSZ zostawiła sobie tylko jedną przelotkę w stropie na przejście instalacji na górę. Później kuli dziury w gotowych ścianach. Wentylacja obowiązkowo przed zabudową karton - gips. Ważne: na tym etapie możesz i powinieneś zrezygnować z większości kominów. Oszczędności w budowie kominów to ważny argument dla wentylacji mechanicznej. U mnie został tylko komin dymowy do kominka i drugi systemowy - spaliny kotła gazowego i dwa kanały wentylacyjne.
  11. Dziś przeprowadziłem oględziny przy użyciu sprzedawanego od czasu do czasu w pewnej niemieckiej sieci dyskontowej endoskopu Profitex (kolega pożyczył). Na 100 % woda spływa z jakiegoś bliżej nieokreślonego miejsca powyżej wpięcia pieca do ceramiki. Wilgoć ścieka po ceramice i zamacza podstawę komina. Dziś był instalator pieca - obejrzał całość dokładnie i zalecił złożenie reklamacji u producenta komina - albo wada materiałowa ceramiki, albo błąd konstrukcji (w sensie, że to nie może działać w konfiguracji producenta). Mail do CJ BLOK z reklamacją, skanami faktury zakupu i przeglądów kominiarskich właśnie poszedł. Czekam na efekty.
  12. Para ładnie ulatuje z komina w świat. Co mi jeszcze przychodzi do głowy, to fakt że powietrze zimne obmywając z wierzchu kamionkę przy wylocie komina w jakiś sposób powoduje wykroplenie wilgoci na ściance zewnętrznej.Ale tego zobaczyć się nie da w zimie,a jak się zrobi ciepło to temat zniknie.
  13. Ja jestem prawie pewien, że to kondensat. Pytanie tylko jak się wydostaje - przy nieszczelnym kominie również spaliny byłyby zaciągane przez kanał powietrzny do pieca, a to wykazałby analizator spalin przy pierwszym uruchomieniu pieca i później przy przeglądzie rocznym.Nic takiego nie ma miejsca. Zresztą pomiędzy kanałem spalinowym a powietrznym nie ma chyba takiej różnicy ciśnień, żeby wysysało kondensat gdzieś na łączeniu kamionki (zakładając nawet błąd wykonawczy ekipy murujacej komin), a inaczej biorąc pod uwagę łączenie pióro - wpust nic dziać się nie powinno, woda sama będzie spadać w dół (marne szanse na zawinięcie po piórze w górę, przeskoczenie na wpust niższej kształtki i pokonanie kawałka pod górę, żeby spłynąć zewnętrzną stroną). Hydraulik podejrzewa jakąś wadę materiałową, która powoduje przesiąkanie kamionki, ja nie wiem, czy to nie jakaś wada konstrukcyjna wylotu (w sensie gdzieś tam przed ulotem spalin w atmosferę skrapla się woda i jakimś cudem dostaje na zewnętrzną część rury kamionkowej i stamtąd ładnie płynie w dół). Z drugiej strony już drugi kominiarz oglądał przy przeglądzie czapkę systemową (nie ściągał jej póki co) i podejrzewał raczej jakąś zabłąkaną wodę opadową. Sęk w tym, że mi kapie również wtedy, kiedy na zewnątrz sucho, podczas gdy w lecie najbardziej ulewne deszcze nie robią szkody. Hydraulik doradza wystąpienie z roszczeniem gwarancyjnym póki co do producenta komina - albo niech się poczują do naprawy, albo niech wykluczą swoją odpowiedzialność i wskażą genezę problemu i winnego. Instalator pieca zasugerował, że rozwiązaniem problemu - o ile mi to kapanie przeszkadza - byłoby zamontowanie w kamionce rury polipropylenowej do samej góry (kamionka fi 10, a rura fi 8, więc jeszcze trochę luzu zostanie). Plus rozwiąznia - absolutna szczelność przewodu dymowego i kondensat w całości wracający przez piec. Z drugiej strony nie po to płaciłem za systemówkę, żeby teraz dokładać z własnej kieszenie kilkaset złotych - można od razu było zbudować komin tylko z pustaków wentylacyjnych i puścić w jednym kanale rurę polipropylenową - byłoby lekko o 60% taniej, niż za systemówkę. Instalator stwierdził, że pierwszy raz spotyka się z takim problemem, przedstawiciel producenta w rozmowie telefonicznej też nie miał pojęcia, co może być nie tak - ale to może przez mojego hopla na punkcie doglądania domu, bo nie wiem, czy normalni ludzie częściej niż raz w roku zaglądają do wyczystki komina gazowego.
  14. Update do tematu - problem oblodzenia bądź oszronienia odpada, dziś było +5 i po całym dniu,w tym program przeciwko legionelli (piec rozgrzewa wodę użytkową powyżej 70 stopni) szmatka pozostawiona w wyczystce mocno wilgotna. Nie mam pomysłu gdzie reklamować i kogo ścigać.
  15. Ciężko znaleźć właściwy dział, więc może zacznę tutaj. Pacjent to komin systemowy CJ BLOK i podłączony do niego piec gazowy kondensacyjny http://www.kominy.cjblok.com.pl/pl/6/2/25//instrukcje-i-gwarancje.html Wszystko wydaje się zrobione poprawnie, niemniej od samego początku pojawiał się drobny problem. W przestrzeni pomiędzy kanałem spalinowym a powietrznym pojawia się wilgoć, która spływa po zewnętrznych ściankach ceramicznych w kominie. Na pewno nie jest to woda z opadów, bo nie jest związana z warunkami pogodowymi. W momencie, kiedy piec pracuje w trybie CO wilgoci nie ma. Gdy pracuje w trybie CCW (woda w kotle ma 80 st) i gorące spaliny nie zdążą się schłodzić w piecu, czasami pojawia się problem, o którym piszę. Tej wody nie ma dużo - czasem jest zawilgocona kształtka podstawy, czasem nieco więcej - ostatnio jak przez dwa dni było -17 w nocy, to jak piec pracował w trybie grzania wody, udało mi się nałapać z pięć łyżek stolowych do słoiczka. W lecie chyba było wszystko ok, problem zauważyłem przy niskich temperaturach. Woda wykrapla się jak powinna w piecu (całkiem dużo kapie do kanalizacji), ciut wody jest w ceramice w środku (przez syfonik spływa do kanalizy). Martwi mnie natomiast to kapanie o którym piszę. Ceramika jest raczej szczelna ( nawet, gdyby połączenia nie były gdzieś szczelne, to są na pióro - wpust, więc woda zawsze będzie płynąć w dół i raczej pod górę nie pójdzie, żeby przelać się na zewnątrz). Podłączenie zestawu przyłączeniowego pieca do komina jest szczelna. Kominiarz oglądał wykończenie na dachu, nie znalazł usterki. Jedyna hipoteza to że obladza się końcówka rury spalinowej od zewnątrz na samym szczycie, a jak piec dobrze rozgrzeje spaliny, to szron roztapia się i spływa w dół. Jeśli tak, to jak zaradzić? Wiem, że trochę może chaotycznie, ale już nie mam pomysłu, kogo wołać - kominiarza raz jeszcze, hydraulika, producenta komina?
  16. Tam się nie ma co zepsuć - normalny prawy gwint, dokręca się w rękach do oporu, żeby odkręcić trzeba mocno złapać obydwiema rękami i da się. A ten kluczyk to siakiś taki .... lelawy powiedzmy . Założyłem, ledwo spróbowałem przyłożyć siłę (tak się mówi chyba na fizyce), a on pękł na łączeniu rączki z obejmą.
  17. To jest chyba jedyne sensowne wytłumaczenie - przez chwilę było mniej w wodociągu, więc za filtrami jeszcze bardziej kiepsko, a przed jeszcze dawało radę (filtry jakby nie patrzeć trochę ograniczają ciśnienie wody). Po czym jak zszedłem wymieniać filtry, to w międzyczasie w wodociągu ciśnienie się wyrównało i wszystko działało jeszcze przed moją dłubaniną. Opcja druga prawdopodobna - jakiś większy paproch w węglowym, który zmienił lokalizację i zatykał filtr, po czym zmienił powtórnie i gdzieś się przyczaił. Tak czy siak, sznurkowy wymieniony, węglowego mi szkoda wymieniać, bo ma nieco ponad miesiąc dopiero ( poprzednia pierwsza wymiana od nowości przyłącza polegała na tym, że były dwa sznurkowe, przyszedł hydraulik pokazać jak się wymienia - tak dokręcił przy montażu, że bałem się, że urwę ten plastikowy kluczyk i myślałem, że tam jest jakieś dodatkowe fiku miku, wywalił pierwszy sznurkowy, drugi czystszy dał w miejsce pierwszego, w drugą tubę wsadził węglowy, a nowy sznurkowy mi został). Teraz mam więc nówka sznurkowy i miesięczny węglowy. Dodatkowo wczoraj kupiłem nowy komplet na zmianę - jak się powtórzy, to mam nową węglówkę pod ręką. Przymarzanie na odcinku do domu wykluczam - 2 metry pod poziomem terenu, rura leży w płytkich, ciepłych wodach gruntowych (woda 1,8 m ppt), wykluczam żeby tam spadła temperatura - zresztą przyłącz fi 32, chwilę musiałoby to zamarzać, a rozmarzać jeszcze dłużej. Przymarznięcie od wodomierza do ujęć wody - ani tyle. Na filtrze sznurkowym starym, ale również na tym wymienionym przez hydraulika osadziło się kilkanaście plastikowych niebieskich wiórek z węża PE - nie wiem, czy resztki z mojego podłączania (przy podłączaniu było mocne płukanie instalacji), czy gdzieś na sieci ktoś coś gmerał przy wodociągu. Filtry sznurkowe przybrudzone, ale większych drobinek piasku czy rdzy nie widać. Nowy filtr założony przeze mnie jak do tej pory czysty jak śnieg. Na razie obserwuję - poza tą jednorazową akcją jest wszystko w porządku. PS. Kluczyk plastikowy i tak pękł zaraz na początku tej nocnej wymiany - oba filtry odkręcałem później i dokręcałem w rękach
  18. Każdy towar ma swojego kupca. Mi się trafiła nieco taniej działka, gdzie za granicą działki jest linia WN 110 kV. Odległość kalenicy od skrajnego przewodu 22 m w poziomie. Można się było budować bez przeszkód, PN spełniona. Sąsiedztwo domu szpeci słup, ale za to działka jest dobra do zagospodarowania, dobry dojazd do miasta i jeszcze parę innych plusów. Do tego darmowa ochrona odgromowa. Wiadomo, że jak np. pęknie przewód, to jest zagrożenie życia, ale takie zagrożenie istnieje również w przypadku dowolnego budynku: od powodzi, wiatru, osunięć ziemi, katastrof kolejowych, samochodowych, przemysłowych - wydostanie się toksycznej substancji etc. etc. Dodatkowo jeszcze ryzyko upadku samolotu i odpalenia głowic nuklearnych przez ruskich. Jak są inne plusy, to linia średniego napięcia jest moim zdaniem do przeżycia...
  19. Pierwszy raz taka sytuacja mi się trafiła, ale hydraulik tu chyba nie pomoże, a szaman do odczyniania uroków. Sytuacja - wczoraj godzina 22.00 - jedna osoba bierze prysznic. Godzina 23.30 - osoba, która umyła się przed tą poprzednią myje ząbki i buźkę - wszystko działa. Godzina 0.00 - małe, żółte spać nie daje, wstaję i idę do WC. W wodociągu ciśnienie może 1/5 tego co ma być - zimna i ciepła woda leje się, ale bardzo kiepsko. Myśl pierwsza - coś z wodociągiem, jakiś problem nie u mnie w domu. Myśl druga, natrętna - a może jednak u mnie coś nie tak. Idę do kotłowni sprawdzić - kotłownia wraz z garażem są połączone z główną bryłą budynku. W kotłowni w wannie technicznej woda też ledwo cyra. Dla wyjaśnienia - wodociąg wchodzi do budynku 2m ppt, wychodzi w kotłowni przez posadzkę, dalej jest zawór kulowy, wodomierz, zawór kulowy, kranik do połączenia węża (nie mam kranika na zewnątrz, w razie potrzeby podłączam wąż w kotłowni i przez okno), zestaw filtrów (sznurkowy i węglowy), zawór kulowy, zjazd pod podłogę kotłowni i w styro pod wylewką ocieploną rurką na drugą stronę (jakieś 2m) kotłowni do zasobnika pieca, do wanny technicznej, dalej na dom. Coś podkusiło - odkręcam kranik przed filtrami - ciśnienie jak diabli, wszystko ok. W wannie techncznej i w domu - wciąż ledwo się leje. Myśl - albo zatkany filtr, albo coś blokuje rurę za zestawem filtrów. Przemarzanie - raczej odpada. Rura nie idzie nigdzie równolegle do fundamentu, zaraz po zejściu w podłogę kotłowni oddala się od niego pod kątem prostym w stronę środka kotłowni i dalej, na fundamencie 8 cm styroduru, ze styrodurem łączy się styropian na podmurówce i elewacji. Zresztą rura w otulinie i w styro pod wylewką zbliża się do fundamentu na jakieś 10 cm, gdzie po drodze jest przecież sytropian wylewki. Temperatury na zewnątrz -15, kotłownia ok 10, garaż 3 na plusie. Zaczynam się bawić - odkręcam i zakręcam kran w wannie technicznej, zakręcam zawór na wodociągu, spuszczam ciśnienie z instalacji przez kran od wanny, odkręcam wtedy wodociąg - jeśli coś zatkało rurę, to może skok ciśnienia ją przedrze.. Takich zabaw może 15 minut - nie pomaga. Wracam do domu z myślą, że może trzeba będzie jednak wyjąć filtry i sprawdzić. Myśl dojrzewa i dręczy - o 1.00 schodzę do kotłowni bo spać nie daje, odkręcam na próbę kran od wanny - wszystko cacy. Mimo wszystko demotnuję filtry - sznurkowy ma już ponad pół roku, więc go wyrzuciłem i założyłem nowy przy okazji, węglowy wyjąłem z obudowy i obejrzałem. W żadnym filtrze przynajmniej na oko nie widać nic tak dużego, żeby ograniczyło przepływ wody. Przemarzanie chyba odpada z powodów jak wyżej, poza tym nic chyba nie zamarza w 15 minut i godzinę później cudownie nie odmarza, poza tym gdyby coś zamarzało, to rano, po nie korzystaniu z wody przez około 6 godzin powinno znowu być nie tak, a wszystko działa. Ma ktoś jakiś pomysł, co za zły duch o północy nękał mój wodociąg?
  20. Blasze jako takiej chyba nie szkodzi, ale nie wiem, jaka jest średnica kanałów i grubość ścianek w wymienniku. Powyżej pewnego poziomu szronienia kanaliki się chyba zapchają i z wentylacji nici...
  21. Pierwsza zima z reku, temperatura -8 na zewnątrz, 21 w domu. Odszranianie wymiennika ( zatrzymanie nawiewu, wywiew na max) włącza się co 10 minut (podgrzewa wymiennik z 0 na +5). Temperatura odszraniania ustawiona na 0 stopni. Z ciekawości zadzwoniłem do producenta, polecili zmienić temperaturę na sterowniku z 0 na -5. Podobno mam niewłaściwe ustawienie, a wszystkie ich produkty ustawiają właśnie na -5. Nie zaszkodzi w jakiś sposób wymiennikowi, jak faktycznie ustawię tak niską temperaturę odszraniania?
  22. Skoro okolica taka ciekawa, że dwa razy już miałeś wizyty, a w zimę ma stać, to o ile masz dech pod dostatkiem zabij otwory okienne i spokój. Nawiasem taki zimowy przestój z lekko hulającym przeciągiem w środku to był jeszcze kilka lat temu standard, żeby mury obeschły przed dalszą robotą. Dzisiaj nie zawsze ma co obsychać, bo wiele prac wykonuje się w znacznie bardziej suchej technologii. Jak wstawisz okna, to będziesz musiał co dwa - trzy dni zaglądać na budowę, a z monitoringiem i ewentualnym pokryciem szkód po kradzieży w przypadku SSZ może być różnie. Jak zabijesz deskami, masz święty spokój i na budowę zaglądniesz raz na dwa tygodnie, czy dom jeszcze stoi
  23. Tylko w moich stronach problem jest taki, że za godzinę pracy to koparkowym nie zawsze d... się chce ruszyć. Mam jedną firmę 300 m od domu, ale oni zazwyczaj łaskę robią, że żyją. A koparka z dalsza to już np. 90 zł za godzinę pracy (mniej nie wezmą), do tego np. 180 zł za dojazd (2x1 godzina). W sumie wydatek 270 zł i błaganie, żeby się komuś chciało. Z koparką na dzień czy nawet na 5-6 godzin nie ma problemu, ale na godzinę jest ogromny...
  24. Założenie takie - 50 m długa, 4 m szeroka droga, utwardzona żużlem, żwirem i gruzem, oraz co - tam sąsiad 10 lat temu miał, to w nią władował. Ciężkie auta jadą bez problemu w każdych warunkach. W celu odnowienia po mojej dwuletniej budowie (zwłaszcza po zimie wyłazi do wierzchu 3-5 cm takiego błotka, że osobówka delikatnie się ślizga miejscami, a teraz jak popada, to się bucki tylko brudzą), chcę ją przyprószyć klińcem albo żwirem. Zamawiam 1 wywrotkę ( 15 kubików czyli jakieś 20 ton). Wywrotka rozsypuje to co kawałek w kupkach - jak się uda, większych lub mniejszych. Czy w celu w miarę równego rozłożenia urobku: -wystarczy 1 dzień, łopata i ja (herosem nie jestem)? - zawołać sąsiada, szwagra, tatę i kogo tam jeszcze.... -trzeba zamówić choć na chwilę jakąś kopareczkę? Może głupie pytanie, ale przez ponad trzydzieści lat zycia nie trafiło mi się utwardzanie dróg, a nie chcę na koniec dnia zostać z nieprzejezdną z powodu owych kupek drogą...
  25. Co do ceny - 126 m użytkowych, realnych po podłogach 240 (dom 13x8 i garaż z kotłownią 7x9 bodajże) - całkowite wykończenie, w środku brak żyrandoli, ale liczę w tym meble kuchenne z AGD za 30 k zł, plus do tego ogrodzenie siatka na słupkach i kostka ok. 240 m kw - cena całkowita 430 tys. Dom z bloczka, styropian 15 cm, ogrzewanie gazowe (kondensat dobrej klasy), podłogówki, armatura Koło, Grohe, blachodachówka Rukki najwyższego typoszeregu (blacha na dach ponad 300 m z orynnowaniem prawie 30 kzł). Nie oszczędzałem na jakości materiałów, budowa gospodarcza (sam organizowałem i nazdzorowałem ekipy, ale praktycznie żadnych prac nie wykonywałem - za to miałem duży udział w organizowaniu dostaw, a często rozładunku). Dom tuż pod Rzeszowem - jak widać, da się zejść sporo poniżej mitycznych 2500 za metr - choć może zależy to od regionu. Co nie zmienia faktu, że miało być taniej - coś sam zrobiłem drożej, niż zamierzałem, coś podrożało, coś trzeba było kupić lepsze ze względów technologicznych. Budżet przekroczony o jakieś 12%, więc nie jest jednak źle, ale właśnie tych pieniążków zabrakło na lampki w środku, na meble i parę drobiazgów, które miały być, a ich nie ma. Zastrzeżenia mam za to do twojej założonej szybkości: - jak ktoś zwrócił uwagę - budując w części z kredytu, musisz działać zgodnie z bankowym harmonogramem - nie da się zrobić czegoś w zamian, albo przekładać prac - każda zmiana, to aneks do umowy i pieniążki za ten aneks. Dodatkowo, żebyć na kolanach błagał, wypłata transzy może trwać czasem nawet dwa tygodnie - dobrze, jak masz takie ekipy jak ja miałem, czasem przez jakiś czas pracowali na kredyt, bo wiedzieli, że wcześniej czy później zapłacę. Z drugiej strony niektórych materiałów na kredyt nie kupisz - więc odwlekasz zamówienie, jak odwlekasz, to i z ekipą trzeba dojść do porozumienia, żeby była tydzień później. -nawet najlepsze ekipy mają obsuwy - np. zaczęli wcześniej jakąś robotę, coś poszło nie tak, albo inwestor nakombinował - i żeby się waliło, nie przyjdą do ciebie w umówionym terminie, tylko kilka lub kilkanaście dni później - i co im zrobisz? - również u ciebie coś może pójść nie tak - nawet najlepszy projekt i dobry adaptujący nie gwarantują sukcesu. W moim projekcie daszek nad wejściem trzymał się w powietrzu, a z racji drobnych zmian w trakcie (zobaczyłem gotową ściankę kolankową i stwierdziłem, że jednak nieco za niska, kazałem nieco inaczej niż w projekcie postawić ścianki działowe)i coś trzeba było przerabiać, kombinować, robić inaczej. To wszystko zajmuje czas i pożera pieniądze. -pogoda - co z tego, że miałem wszystko gotowe pod chudziaka, jak w noc przed betonowaniem przeszło oberwanie chmury, po czym przez trzy dni zero słońca i co kilka godzin łagodny deszyk (jak to w maju) i trzeba było ponad tydzień czekać, żeby betoniarka wjechała. Reasumując - przy twoich założeniach nie da się w mniej niż rok tanio, szybko, i dobrze. Może będzie szybko, raczej nie dobrze i na pewno nie tanio. Przy mojej budowie pierwsza łopata wbita 20 kwietnia, naprawdę rzutem na taśmę w listopadzie przed atakiem zimy tynki i wylewki, dzięki temu w zimę dało się dłubać w środku, ale bez szału, bo nie miałem jeszcze gazu ( bo najpierw miał być kopany prąd), prądu (zakład energetyczny dał ciała i gdyby nie otarcie się o sąd cywilny, to pewnie do tej pory bym przy świeczce siedział), wody ( bo w nieogrzewanym domu wodociągi nie zgodziły się podłączyć) i kanalizacji (bo po co, skoro i tak woda dopiero na wiosnę). Grzałem w zimie kozą, tak że te 5-7 stopni zawsze było, suszenie tynków elektryczne rąbneło po kieszeni prawie 1000 zł), ale na przykład z płytkami czekałem prawie do przedwiośnia, bo bałem się ryzykować. Dom z elewacją było gotowy na koniec sierpnia następnego roku, a uważam, że przestojów było naprawdę mało - może do kupy z 3-4 tygodnie by się uzbierało. Zgadzam się z większością ludzi na forum - siądź jeszcze raz na spokojnie z ołówkiem w ręku, policz zasoby, zastanów się, czy naprawdę potrzebujesz aż tyle metrów domku i zacznij oswajać się z wiedzą budowlaną, hurtowniami i szukać ekip, bo najgorsze co może się przydarzyć, a przydarza się dość często, to koniec pieniędzy własnych i/lub kredytu, a do tego budowa rozgrzebana w stanie uniemożliwiającym wejście do środka i mieszkanie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...