Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

joan

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    914
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez joan

  1. ekhm ekhm why? no teraz to sie bez wyjasnień nie obejdzie . Proszę odważnie i honorowo (lub na priv czyli tylko honorowo ) mnie tu do Irmy ciągnie - jak zapowiadałam - jedyny domek ktory mi /mnie sie tu podoba...tak całosciowo...nie tylko jak momenty są i mam podobne upodobania...m.in. szarą podlogę(szaranagajama ) i bialą kuchnię-szuflandię...to sie wtrąciłam... ale pewnie założę wątek z wolaniem o pomoc bo sie pogubiłam w kolorach i nie tylko... tracę resztki rozumu przy urzadzaniu tego domu...choc przy kolejnym miało byc łatwiej... na dobicie dziś zobaczyłam w hurtowni wapień którego nie znalazlam we wlasciwym czasie ...teraz mam cos co wapień udaje - ale mu nie wychodzi (oj -w tym przypadku udawanie słabo wychodzi - dla tego wapienia zbuduję jeszcze kiedys trzeci dom tak - trzeci będzie NA PEWNO we współpracy z porządnym architektem! Irma - trzymam kciuki za niską wilgotność (boszszsz - do czego to doszło... w ustach kobiety to brzmi jednak złowieszczo:roll: _
  2. a ha jeszcze coś. Przeczytałam Irmo, że wylewki masz za mokre. Czy myślałas może o zastosowaniu podkladu odcinającego ? tworzy taką szklana powloke i zwiększa przy tym dzialanie kleju. (klei sie nstępnego dnia po położeniu podkładu) Ja czekałam też długo i wreszcie mnie oświeciło. Podklad jest dosyc drogi ale po jego zastosowaniu można kleić nawet przy 4 % wilgotności. Mi ją odcięło i dzięki temu już podłoga teakowa jest przyklejona - normalnie czekalabym chyba do świąt wielkanocnych. technik przychodził do mnie od wrzesnia co 2 tygodnie - byłam przekonana że jest już baaardzo sucho - on kuł mi podłogę, ważył, mierzył i zawsze było 3% - juz miałam go przekupic byleby mi wpisal w protokół co trzeba - (fakt- byłam zdesperowana -bo bez własnej sypialni od 2 miesięcy )
  3. ja pierwszą kuchnie zrobiłam nieudawaną...na przekór sobie i innym... co dziwne :za każdym razem gdy wchodzilam do tej kuchni to coś mi "nie grało" pod koniec bylo to juz prawie jak natręctwo widzialam tylko tę odstającą od reszty szafkę teraz mam udawane i wreszcie czuję harmonię... ps. czy tak czy siak i tak będziesz miała piękny dom
  4. ja stary nie jestem , ale w końcu też ryj bo momenty też miałam, a co a za starymi czasem i zatęsknię... nie ma to tamto....fajnie było.... chlip chlip chlip...
  5. dlaczego dwa razy dziennie? może wystarczy juz piątek sprzedać dziecko zaskoczyć kobietę i nie wymagac od niej niczego w ten piatek - zadnych umizgow i podtekstow dac jej sie wyspac w sobote budząc ja śniadaniem do łóżka... zrobic jej kąpiel z masażem... nadal żadnych podtekstow... zabrać ja do kina, teatru, na kawę, spacer, masaż.... dać jej sie wygadać, odprężyć...polenić... niczego nie wymagać!
  6. wystarczy złapać co trzecie słowo - i tak wychodzi z tego proza życia... było juz tego wiele... niestety troche jednak na własne życzenie.... gadam jak stara baba ale ja też zostalam młodo mamą...taaaakie dzieci z nas były...bez żadnej pomocy, wsparcia, ale jednak z duuużą naiwna wiarą że będzie dobrze o ile będziemy sie dalej kochać.... fakt - zanim To sie wydarzyło była miłość...glupawa ale jednak...no i mieszkaliśmy ze sobą prawie 2 lata...testując się w tym niby 'doroslym" życiu - rzekłabym: wielopłaszczyznowo nie wiem czy dalabym rade załozyć rodzinę z facetem ktorego nie kocham miłoscia szaloną, z którym pare razy byłam w kinie, na disco lub co gorsza (a znam i takie przyklady): wpadłabym po pierwszym razie po miesiącu znajomości... (ten niedosyt... ) choć cuda sie zdarzają - ja juz w nie nie wierzę... tak naprawdę to szkoda mi dzieci z takich związkow - doroslych nie - mogliby po prostu więcej mysleć a nie liczyć - jakoś to się nam ułoży...
  7. dziwne - ale nie potrafię wymienić 10 filmów - takich top i forever... takie to jednak względne... bo numer 1 ,2 i 3 mam zreezerwowane na to co zostanie dopiero nakręcone... pozostale 7 jest zmienne i zalezne od pory roku, przeżywanej milości, zauroczenia... ilekroć ustale sobie tę kolejność (jak jest mus) to od razu mam wyrzuty sumienia dlaczego zapomniałam jeszcze o X albo Y i że tez mu sie należy chociaż nie był oscarowy ale dla mnie ważny z jakiegoś powodu... no ja nie potrafię...mam za dobre serce by odrzucać i wykluczać za drobne potkniecia...
  8. he he - dobre te misie.... juz widze siebie: robiąca rono dzieciom takie sztuczki na śniadanie....oczywiście zakładając że wstane godzinę wczesniej niż zwykle... a moje kochane wyjątkowe i wdzięcznie dzieci po kilku przerwach biegania z plecakiem po szkole wyjmą sobie pieczołowicie przygotowywany przez idealna mamusie posiłek idealnie wywazony pod względem odzywczym i estetycznym... a po otworzeniu pudełaczka oczka temu misiu odpadna - uszko przesunie sie na miejsce nieodkrytego odbytu, rączki pourywane - jednym słowej różowosina mamałyga... i zatęsknią za kanapka z serem...i przaśną normalnością czyli chlebkiem na zakwasie z mazdamerem i ogórkiem kiszonym....
  9. ja jednak nie chcialabym mieszkac sama w domu - przynajmniej nie w takim jaki miałam dotychczas - czyli przy lesie - przy polach i łąkach...za miastem...i w takim dużym... może gyby byl malutki i na osiedlu ...i w mieście... w innym przypadku to tylko letniskowy - nie całoroczny...
  10. ja tam sie chopu nie dziwię... za mlody na małżeństwo, zobowiązania, rodzicielstwo... może nie miał czasu dojrzeć...wszystko go przytłacza...i u mamusi czuje się najbezpieczniej...znaczy w sumie u siebie... o mężczyznę trzeba dbać... i oswajać go...nie można przytłoczyć problemami...bo ucieknie...niestety natura slabo wyposaża mężczyzn by radzili sobie w stresowych, kryzysowych sytuacjach...jeśli wychowanie tego nie wspomoże to jest jak jest... też radzę mniej biadolenia - powinnaś iść do pracy - zadabać o siebie, nie zrzędzić i zacząć żyć swoim życiem - spróbowac wszystkiego od nowa - powolutku - bardziej przyjemnie - spokojnie - nic na siłę... a jak nie ten...to może inny...
  11. joan

    MAM DOŚĆ

    dziś nienawidzę - sklepów gdzie nie można płacić kartą - zepsutych bankomatów - moich wykończeniowców za to że robiąc sufit podwieszany w kuchni przewiercili mi rure kanalizacyjną z ktorej spływa zawartość wc umieszczonego piętro wyżej - panią ze sklepu z płytkami za to że nie powiedziała mi że po 2 kg fugi będe musiała jechac do magazynu z Bartyckiej na Siekierki w samych korkach a po tym okazało sie że na stanie magazynowym fugi brak - pana od mierzenia wilgotności podłogi za to że od tygodnia czekam na tel obiecał że zadzwoni i nie dzwoni, nie odbiera telefonów a jego skrzynka pocztowa jest zapachana a bez niego nie mogę umówić montażu podłogi - sprzedawcy w sklepie z parkietem za to że ma gołe baby na tapecie swojego słuzbowego komputera i ja je widzę jak z nim rozmawiam o rabatach - pana sprzedającego grzejniki za to że zapomniał zamówić jeden grzejnik kanałowy przez co nie moge umówić sie z panem od parkietów a nastepna dostawa będzie za 2 tyg - pana który mial sprzedac mi 5 m sześc suchej brzozy a przwiózł mi 3 mokrego odpadu drewna no name - dewelopera który dał doopy i przez niego nie mamy gazu mieszkamy w wynajmowanym a cały dom mamy spakowany u sąsiada którego prawie nie znamy ....nie mam sił....nawet płakać...choć wiem że by mi to pomogło....
  12. zrobiłam wczoraj ....barrrdzo pycha Przydatny wątek ...pisać, pisać kobiałki ...najlepiej na coś szybkiego i dobrego i z przepisami . czy z tego płynu robimy sos??????????? tak tak - sos się sam robi... - sok odparowuje sobie bulgocąc - no wlaśnie - raczej jednak nie przykrywamy - a odrobina mąki którą obsypalismy piersi aby mięso sie zrumieniło zagęści sos do wlasciwej konsystencji - masło sos tylko wygładza... robiłam wczoraj - to zawsze wychodzi...ale zauważylam że czosnek lepiej dodać jak juz obsmazymy piersi - nie ma ryzyka że się przypali i zgorzknieje... aha - sok po prostu jabłkowy...pewnie lepiej taki - za którym stoją tylko owoce - czyli bez cukru
  13. mój obiadek dla leniwych piersi z kurczęcia posypać ziołami prowansalskimi oraz chili , solą i pieprzem...odłożyć na krótko.. w tym czasie... dwa ząbki czosnku pociąć w paseczki - nie w kostkę i podsmażyć krótko na maśle (ważne!- bo pachnie cudnie i wygładza sosik) na to piersi delikatnie oprószone mąką jak sie zarumienią podlewamy szklanką soku jabłkowego i przykrywamy na kilka minut... do tego pure z ziemniaczkow.. nie znam szybszego obiadku... poza sosami do makaronu...
  14. Przez te kilka dni dojrzałam do decyzji - Nie chcę być już dłużej kurą domową - nawet taką co studiuje, czyta książki, chodzi do kina, teatru, na basen, fitness, na jogę i taniec... no nie potrafię...i już... ps. dziewczyny - Wy tak na serio się obrażacie??
  15. Fakt, na forum się (chyba) mnie udzielałaś fakt - a to dlatego że nie mam się juz kogo czepiać... a wracajac do meritum - mnie sie to kurowanie tak sobie podoba - ja po prostu nie lubie ogłupiajacych i powtarzalnych czynności - lubię zmiany zmiany zmiany...po moją kontrola oczywiście ale jednak... ale też lubię podomatorzyć sobie - pogotować...posprzątać... i takie tam... ale wolę robic to w rożnych okolicznościach i w roznym tempie i kiedy chcę a nie muszę...i bo wypada... i lubię sobie troche przesadnie...nienaturalnie pobyć sama...wejśc na drzewo i patrzeć w niebo i dawałam sobie taka możliwość jak miałam ciężko w pracy...i wszyscy to rozumieli..i ja nie miałam wyrzutów sumienia...a teraz nie mam juz usprawiedliwienia dla nicnierobienia - bo takie jest niestety myślenie- uwewnętrznione we mnie samej też - że kura to sobie siedzi na tej grzędzie i nic wartościowego z tego nie wynika...więc musi być wszystko super hiper błysk... najśmieszniejsze jest to że jednoczesnie przestałam sie widziec w roli pracownika - te gierki , układziki- z szefami, pracownikami...eeeeech - zestarzałam sie chyba....-
  16. jestem kurą od 5 miesięcy - i kurna - nie mam czasu... ale teściowa jest zadowolona - powielam jej model ugotowane, posprzątane, szkolny wywiad na bieżąco, aktywne z dziećmi odrabianie lekcji,(dotąd było - jak tam w szkole? - doooobrze...w ubiegłym roku szkolnym ta metoda przestała działać więc się wzielam do roboty jak prawdziwy rodzic... skarpety juz nie mieszają się z majtami, dokumenty poopisywane... ale adrenalinki mi brakuje... tego mojego świata... czuje się przez to kurowanie taka troche nijaka...
  17. 1. Lody na patyku 2. Lody na patyku 2 3. Lody na patyku 3 4. Lody na patyku4 5. Lody na patyku 5 6. Lody na patyku 6 7. Lody na patyku 7 8. Dirty dancing 9. Dirty dancing 2 10. Rocky V
  18. 16 lat razem...od 12 w trójkę od 7 w czwórkę... no różnie bywało... ale hormony wracaly...ostatnio nawet z zaskakująco większa siłą uciekły znowu ...gdy po raz drugi wykańczamy dom.... no ale tak chyba musi być... miłość nie lubi sie ze stresem, zmęczeniem i natręctwem mysli krążących wokół syfonów bidetowych izolacji poziomych, szczelności szamba... ale na moich oczach rozpadaja sie małżeństwa z mniejszym stażem... dziwne/nie dziwne - zawsze zaczyna się od deficytu seksu...
  19. Dziękuję - oooo dobra kobieto.... czyli jednak pojawila sie nadzieja że nie zamarzniemy tej zimy...
  20. pożyjemy - zobaczymy... od jutra Panowie u nas wykańczają...mam nadzieję że za miesiąc ich polecę... ale teraz PILNIE poszukuję fachowca do wykonania i uruchomienia kotłowni (preferowany kondensat z zasobnikiem), zamontowania grzejników z osprzetem itd...(oczywiście z mozliwościa zakupu pieca i grzejników z 7 % Vatem) tel. 693 29 29 19
  21. ja tam męża na rekonans nie zabieram - jak juz wyłażę, wypatrzę co trzeba, uloże sobie to wszystko w glowie - to wybieram taki moment - kiedy pochłoniety jest czymś innym, ale nie na tyle żeby nie słuchać mnie zupełnie - bo przytakuje i przekonująco udaje zainteresowanego...wtedy omawiam z nim co i jak mam wyglądać - szczerze jak na spowiedzi... to juz połowa sukcesu bo w razie co mam dowód że niczego nie ukrywałam ale... potem jedziemy na zakupy kiedy jednak do męża dociera że moje wybory nie do konca pokrywają się z jego i zaczyna mu coś zgrzytać i poddaje w wątpliowość mój gust - przeprowadzamy krótką acz kulturalną i rozstrzygającą rozmowę - no bo jak to - uzgadnaiłam z nim wszystko RAZEM - a on teraz fochy jakieś... jeśli dalej nie odpuszcza - tu robię sie potulna jak...owieczka...: no może faktycznie mam kiepski gust....w takim razie oddaję paleczkę jemu - czekam na propozycje i nowy plan - może efaktycznie przesadziłam.... (na to mój mąż oczywiście nie ma sił, czasu i predyspozycji... bo ogarnięcie całej koncepcji to nie to samo co wybór obicia 1 sofy...wiedziałam to od samego początku doskonale, a to przeciaganie to bylo tylko uniknięciem przepychanki i bzdurnych, nic nie wnoszacych dyskusji nad wyższością szarego beżu nad beżową szarością... dom urządzam ja - choć oczywiście czasem pozwalam na eksperymanty mojego męża...kilka nieudanych które widzi sie w domu codziennie potwierdzają tylko regułę że: dom urządzam ja...
  22. jesoooo - też widziałam tą reklamę... koniecznie napisz nam czy się sprawdza... chętnie ograniczę chemię w domu do minimum ps - ja i tak nie wierze że zmywa zaschnięty brud z dywanu albo spomiedzy fug, ale jak dla mnie wystarczyłoby żeby zmyl taki codzienny... jak mój mop
×
×
  • Dodaj nową pozycję...