Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

kardamina

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    990
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez kardamina

  1. Coraz to piękniej się u Was robi Maluszek słodziutki Starszy nie okazuje zazdrości? bo wiesz - kiedyś w centrum uwagi był tylko On, a teraz... musi się dzielić. Dzieci różnie reagują na takie zmiany. Zosik, kiedy tak sobie siedzę na Waszym poddaszu i nadrabiając zaległości, to... coraz to bardziej zaczyna mi się podobać Twoja podłoga - mimo, że jest ciemna, za to ma nutkę szarości Wiem, że wcześniej pisałaś, jakie to panele - ale przewracam te wszystkie strony, przewracam i nie mogę ich znaleźć Proszę, "przypomnij" mi ich nazwę
  2. Podczas rozwalania starych schodów, "przypadkiem" ukazał się stan izolacji - na tym zdjęciu bardzo ładnie widać, jak ta izolacja wygląda Wcale nie ukrywam, iż swego czasu miałam spore wątpliwości co do istnienia jakiejkolwiek izolacji. Mimo, że poprzedni właściciele przy sprzedaży tego dobytku mnie zapewniali - jest... pani izolacja pionowa i pozioma to tu była robiona na sto procent. Jednak chyba każdy doskonale wie jak to jest, kiedy ten cały zakupiony dobytek poznaje się już po swojemu i z czasem zagląda w każdy kąt. Cosik podpadająco mi ta izolacja wygląda i zaczynam się coraz to bardziej zastanawiać nad dodatkowym doizolowaniem fundamentów. W sumie, taki zabieg musiałabym zrobić jeszcze przed przystąpieniem do ocieplenia całego domu.
  3. ...tutaj Młody kończy to, do czego przymierzał się już wcześniej Muszę Wam powiedzieć, że Młodemu szło to całkiem nieźle chociaż... miałam pewne wątpliwości, co do wytrzymałości tego cacuszka, które trzyma w rękach. Ale... młotek też sobie poradził - z przerwami bo z przerwami, ale poradził sobie Dygresyjnie dodam, że to mój nowy nabytek z czasów skuwania posadzki w werandzie. Cóż... dodatkowe koszty remontowania są chyba nieuniknione. ech...
  4. ...rozpoczęła się od 11 czerwca a tu już mała przymiarka do likwidacji schodów początek tynkowania hm... może to i mało ciekawy widok, ale.. wykładzina jest położona
  5. Może kiedyś.... sobie poczytam to ja jestem teraz ciekawa - na jakiej liście ja mogłabym się znaleźć? Przecież wiadomym jest, że.... ja płacić raczej nie płacę ech... ludzie potrafią sobie wzajemnie utrudniać życie
  6. Myślę, że wyjdzie dobrze Z moich obserwacji wynika, że Twoje pomysły bardzo fajnie wychodzą w praktyce zresztą, współpraca z takim urządzonkiem nie ma sobie równych Też musiałam kupić elektryczną maszynkę do glazury - z tym, że moja jest mniejsza i troszkę inna. Ale tarczę diamentową ma, chłodzenie ma, cięcie pod kątem też ma... i powiem Ci szczerze, że gdyby nie ta maszynka to miałabym problem z przecinaniem płytek - pioruńsko twarde, ale maszynka cięła jak złotko MajsterBrat, będzie zadowolony W sumie, to chyba nie ma budowy (czy remontu), na któej nie pojawiłyby się takie właśnie dodatkowe i niezbyt przewidziane wydatki, jak elektronarzędzia
  7. Kubelko, na jednym z wcześniejszych zdjęciach jest pokazany fundament - wysmarowany lepikiem fundament. Możesz mi podpowiedzieć - dlaczego tak zrobiliście i czym dokładnie smarowaliście ten fundament? Powiem szczerze, że mne chyba też czeka taki zbieg
  8. Jeśli będziecie chcieli wziąć kredyt na remont, przebudowę.... to opłata za rzeczoznawcę jest pewna jak to w każdym banku. Jeśli nawet te budynki (postawione przed 1995r) nie mają planów, a urzędnicy będą chcieli uznać je za nielegalne, to jest prosty sposób na rozwiązanie takiego problemu - inwentaryzacja Na podstawie inwentaryzacji architekt/konstruktor zrobi Ci plany wszystkich budynków A dlaczego obecny właściciel chce Wam odsprzedać tylko z połową starego domu? - dla mnie to troszkę dziwne ??? Na Waszym miejscu, przed podjęciem jakichkolwiek decyzji, dokładnie sprawdziłabym Księgę Wieczystą
  9. Przyznam szczerze, że nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z takim obmiarem, czy pomiarem (nie wiem, jak to dokładnie określić), jednak wg mnie dosyć dziwnie to wyglądało - geodeci mieli sporo roboty z szukaniem i samym znalezieniem coniektórych graniczników i wszystkich punktów granicznych. Nie wiem... czy to każdy tak ma - znaczy, takie nieścisłości, jak u mnie owszem, przyznaję - przed kupnem tego całego dobytku nie sprawdzałam pod kontem geodezyjnym. Bardziej mnie tu interesowała księga wieczysta, wcześniejsze opłaty podatkowe za grunt i nieruchomość , niż sam obmiar geodezyjny. Jest jeszcze coś, co szczególnie wpadło mi w oko podczas przeprowadzania takiego postępowania geodezyjnego, jakie było wczoraj u mnie - to samo zachowanie ludzi, których pewne punkty graniczne bezpośrednio dotyczą. Naprawdę, pomijam już tu zachowanie moich osobistych karguli, bo to zupełnie odrębny temat - jednak ignorancja i totalny brak zainteresowania tym, co się wokół ich nieruchomości (czy nawet samego gruntu- działki budowlane) jest wg mnie porażająca. Później ludzie/sąsiedzi się dziwią, że coś im nie gra i.... łubudu z fąchami i dąchami... E.... jak to inni mówią - Polacy, to dziwny naród... i chyba mają rację
  10. Wcale nie ukrywam, że wczorajsza "randka" z Panami geodetami była całkiem udana. Czego efektem jest choćby i taki widok jednego z palików Wg wszelkich obmiarów i pomiarów geodezyjnych, tylko 2 punkty graniczne były zgodne ze stanem faktycznym (wg ogrodzenia) całej mojej nieruchomości - reszta jest poza nią. Z jednej strony to i dobrze, ale z drugiej... szykuje mi się spory wydatek - nowe ogrodzenie, przynajmniej to "od zadka" działki. Bo jeśli teraz tego nie zrobię, to po jakimś czasie paliki znikną i znów będzie tak jak jest do tej pory - czyli tak lub tak Od tej strony jw (mam nadzieję, że jakoś to widać) jest jeszcze większa odległość - więcej niż 50cm. Wiem, kiepsko widać ale, nie mam innego zdjęcia z wczorajszego dnia, dokładniej uwydatniającego słupki graniczne i paliki - to starsze zdjęcie, robione zaraz po wstępnych obmiarach i znaleziskach "miejskiego" geodety - nie widać samego granicznika, ale widać kołki i plastikowe butelki. Fakt, nieformalne to oznaczenia - jednak były potrzebne, jako punkt zaczepienia dla drogowców. Formalne oznaczenia są dopiero od wczoraj
  11. Ale, to nic... jest dobrze Fakt, na dzień dzisiejszy nie ma już tego zgrabnego rowka, który niezbyt przypadł kargulom do gustu, nie ma już ciaciarachów, nie ma bzu... jest (a raczej będzie) za to szeroka i czysta droga wyłożona kostką, będzie oświetlenie, deszczówka... i będzie furtka. Tak! będzie furtka - nie było jej w tym miejscu, nie ma jej jeszcze, ale... będzie i to niebawem będzie :wiggle: Ciekawa jestem, co kargule na to powiedzą pewnie znów będą niezadowoleni, bo jak do tej pory to oni z niczego nie są zadowoleni. Dużo krzyczą i nic im nie pasuje - ja im nie pasuję, drogowcy im nie pasują... nie wspominam już o geodetach, bo ci naprawdę im nie pasowali Nie wiem, czemu kargule ich nie polubili bo mnie oni przypadli do gustu - wszyscy czterej, to bardzo sympatyczni panowie :rolleyes:
  12. W sumie, na tym kończy się najciekawsza część budowy samego przyłącza - dalej, to już same rurki, zaworki, śrubunki, kolanka, liczniki, plomby i takie tam przeróżne dziwadła potrzebne do prwidłowego funkcjonowania nowego źródełka No... chyba, że ktoś jest jeszcze ciekaw, ile można zapłacić za taką przyjemność , to już piszę - po wstępnych obliczeniach wynisło mnie to około 3 tysięcy
  13. i dalsze przygotowania do podłączenia niebieskiej rurki a tu już moja niebieska rurka po lekkim "przepłukaniu gardziołka" lekko zasypana (samo 'wejście' do budynku gospodarczego) czeka na wstępny odbiór techniczny Następnego dnia, po tych wszystkich zabiegach odbiorowych, została przykryta jakąś dziwną niebieską, dosyć grubą folią i zasypana.
  14. W zasadzie, to... samo zdjęcie też już mówi, od czego zaczęłam sobie zakładać nowe źródełko wody czyli, od karczowania wszelakiego typu ciaciarachów i szukania hydrantu. Dalej (wtrącę troszkę historii), pomijając już wszystkie niepotrzebne kargulowe konwulsje było już tylko coraz lepiej jak widać wyżej - skromny rowek przyszykowany do niebieskiej rurki i Pan, który przez prawie 3 dni dyrygował wszystkim i wszystkimi (łącznie ze mną), aż huczało Wbrew pozorom, ten "rowek" wcale nie był taki skromny - w miejscu osadzenia nawiertki miał ponad dwa metry głębokości. Każdy się dziwił co tu tak głęboko, nawet koparkowy kręcił głową. hm... na dzień dzisiejszy już wiem, skąd ta głębokość. To nic innego, jak od dłuższego czasu sukcesywnie wywalany gruz budowlano-remontowy, popiół i różnego kalibru śmieci. Niestety, takie "naleciałości" mogą usypać całkiem sporą górkę
  15. Na dzień dzisiejszy - a dokładniej 9.08 - uliczka wyglądała już tak zapowiada się całkiem nieźle - prawda a jeszcze niecały miesiąc temu było coś w tym stylu Czy jest ktoś, kto może mi wybrać z tych dwóch zdjęć przyjemniejszy widok?
  16. Przyglądając się dzisiaj poczynaniom drogowców doszłam do wniosku, że tak naprawdę jest ktoś, kto z ukrycia i bezinteresownie jednak czuwa nade mną innego wytłumaczenia tutaj nie mam Pozytywnie zatwierdzony przez PWiK projekt miałam już od 17 maja . Natomiast, samą budowę przyłącza planowałam na... "po wakacjach", bo werandę trzeba wykończyć, bo sezon ogórkowy się zacznie, bo... itd., itp. Jednak coś mnie tknęło, że nie po wakacjach, to ja wody nie będę zakładać - przyłącze muszę zrobić teraz nie wiem jeszcze jak to zrobię, ale wiem, że muszę to zrobić teraz. To był, wiadomo, lipiec i wówczas jeszcze nic nie wiedziałam o tym, iż "ta" ulica z którą również sąsiaduję i z której będę ciągnąć wodę, będzie już teraz utwardzana kostką. A, że jest to tylko uliczka dojazdowa, to będziemy musieli się nacieszyć samą kostką, a nie asfaltem. Cóż... w sumie, lepsze to niż nic. O budowie drogi dowiedziałam się dopiero, kiedy to (2 sierpień) do drzwi mi zapukał sąsiad (mający działkę tuż za mną) z "miejskim" geodetą - panowie grzecznie mnie zapytali, czy aby przypadkiem nie wiem gdzie mogą znajdować się słupki graniczne, bo oni obaj szukają i za 'chiny' nie mogą ich znaleźć. Równie grzecznie im odpowiedziałam, że mogę jedynie im wskazać miejsca, w których mój geodeta swego czasu robił przymiarkę do odszukania tychże wszystkich punktów granicznych. Powiedziałam też, że na przyszły piątek (tzn 10.08 ) mam ustalony (w UM również) termin na formalny i oficjalny obmiar całej mojej nieruchomości. "Miejski" geodeta, owszem, to potwierdził - tak tak, wiem o tym... ale wie pani, ja muszę jak najszybciej wytyczyć drogę, bo wie pani są drogowcy, są terminy... itd. Jeśli komuś się będzie chciao, to może się domyśleć w jaki sposób mogłam zareagować na te jęki. ech... Obawiam się, że gdybym chciała "po wakacjach" zrobić to nieszczęsne przyłącze, to wtedy miałabym większy problem i większe koszty. Myślę, że każdy z nas ma takiego osobistego dobrego duszka, co to mu do ucha coś przyjemnego szepnie
  17. Jesteś usprawiedliwona W gruncie rzeczy, to taka pora roku zwana ogórkową, gdzie chyba wszystkim i na wszystko brakuje czasu bo jak wyjazd na zasłużony urlop, to ogórki; jak nie ogórki, to śliwki; jak nie śliwki, to truskawki... u mnie brak czasu zaczął się od wiśni z tego też tytułu recyklink starej szafki do nowej werandy stanął w miejscu
  18. Jest jedna bardzo ważna rzecz, którą chcę się podzielić od 8 sierpnia wszelkie formalności związane z budową nowego przyłącza wodociągowego mam już zakończone Natomiast, sprawa starego przyłącza powolutku zaczyna rozwiązywać się sama - jak to powiedziała pani kierownik działu technicznego informując mnie o poczynaniach sąsiadów (musieli złożyć wniosek o przebudowę starego przyłącza) - ta sama, która znacznie wcześniej była bardzo anty nastawiona w stosunku do mnie - działa pani zgodnie z literą prawa co skwitowałam bardzo krótko - tak wiem... i wiedziałam o tym od samego początku Uwierzcie mi - widok lica tej pani jest naprawdę bezcenny i godny oskarowej nagrody, jaką przyznaje się aktorowi pierwszego planu :wiggle:
  19. W sumie, to... nie wiem, jak to jest, kiedy prowadzi się własną "budowę na odległość" i raczej nigdy się nie dowiem. Prawdę powiedziawszy, to bardzo bardzo wątpliwe jest czy w ogóle na coś takiego bym się odważyła. Ja raczej należę do tych, co to muszą widzieć, dotknąć i pomacać... Ja nie mówię, że chwalenie kogoś za dobrze i dokładnie wykonaną pracę to coś złego. W zasadzie, to trzeba pochwalić kiedy chwalić trzeba, ale i trzeba też zganić jeśli jest coś nie tak - to raz, a dwa - jak już wspomniałam wcześniej, gość poczuł się u Ciebie pewnie i zaczął Tobą (a raczej Twoim portfelem) manipulować. Cóż... jak widać nie zawsze się to udaje.
  20. To prawda Kubel'ko bardzo długo czekałam za tym lustrem... i się doczekalam fantastyczne
  21. jejku, aż się dusza śmieje na widok takiej łazienki - mozaika... super pomysł powiedz mi tylko - jeśli zechcesz oczywiście - mieliście już wcześniej taki wzór mozaiki upatrzony i "wymierzony", czy to wszystko szło jak szło, bo że jest wzór to widać, tylko skąd pomysł?
  22. O kurcze blade... nie chcę tu źle prorokować, ale jak to mówią kuj żelazo, póki ono gorące Gopax, nie zasypiaj zwłaszcza w kwestii tej "zielonej plamy" na mapie - to baaaardzo ważne Metamorfoza mebli z pokoju Młodej wyszła super musze się jeszcze raz dobrze "przyjrzeć" tym wszystkim zdjątkom ps... czy my obie przypadkiem gdzieś po sąsiedzku nie mieszkamy?
  23. Ło matulu... Kobietki, o czym Wy mówicie??? zima już w październiku przecież ja opału jeszcze nie mam ech... ale... mam parę krzaczków z pomidorkami (coraz to ich więcej) - jeszcze troszkę (jak jakieś choróbsko mi nie wpadnie) i będę przecier robić, bo ich wszystkich nie przejemy mam trzy rządki ogórków - już troszkę słoików włożyłam fasolkę szparagową już zamroziłam wisienki też już zatopiłam za śliweczkami (żeby je zatopić) muszę jeszcze troszkę poczekać Wiem, wiem... to bardzo brzydko samemu się chwalić ... czego to ja nie mam ale kiedy zobaczyłam te mniamuśne winnne grona, to... hm... no... w każdym bądź razie z moich winorośli chyba nic w tym roku nie będzie, a już przynajmniej niewiele - jakieś dziwne choróbsko chyba w nie wpadło Chciałam zapytać - Wy obrywacie pomidorom zbędne liście, czy nie? ja obrywam wszystkie zbędne i nie potrzebne liściory - wg mnie to pomaga w dojrzewaniu owocu
  24. Gopax idę za Twoim (Kubel'ki, Aisii i wielu innych) przykładem i przyznaję Ci 100% racji - widok "tej miny" jest bezcenny Amalfi chciałabym... uwierz mi, że chciałabym jeszcze przywołać w tym roku ten paskudny i wszędobylski kurz, ale... nie sądzę, by mi się to udało izadziałać w kwiestii "kurzu i bajzlu", ale... - przebudowa przyłącza energetycznego "wyskoczyła mi z nienacka", a nie ukrywam - troszkę mnie to kosztowało dalej... - nowe przyłącze wodociągowe też mnie kosztowało, nawet więcej kosztowało niż to było w planowanych rozrachunkach - w czwartek, czeka mnie "randka" z geodetą, a on też mi zajży do potfela (mam tylko nadzieję, że w 2 tys. się zmieszczę) - pod koniec czerwca moja chrześnica miała wesele - też wiadomo, że 300zł w kopertę nie wypadało mi włożyć - córka studentka, chyba nie muszę tu mówić ile może kosztować utrzymanie studenta Jest ciężko tak z jednej pensji to wszystko ogarnąć a moje oszczędności się już skończyły szkoda, bo ten remont (mimo przeciwności) naprawdę mnie wciąga, bo widzę jak ten dom się zmienia, bo... mnie to cieszy i dlatego chciałabym... Edytko na moje oko, to Ty za bardzo tego gościa chwaliłaś (tego nie zaprzeczysz) - gostek Ciebie wyczuł... poczuł się pewnie i heja cena w górę - a co tam, przecież ona zapłaci... a tu zonk pomylił się, bo tak naprawdę nie ma ludzi niezastąpionych. Kurde mol... jak to ludzie potrafią naciągać
  25. Bystry gościu... dlaczego tak robił? nie uzgadnialiście ceny z robociznę od całości? czy jak to wyszło?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...