Przecież żywcem z punktu 2 twojego posta zostało wyjęte, więc jednak Ty napisałeś.
A wracając do tematu, zarówno przy promowaniu pomp ciepła jak i przy ich krytyce przydało by się unikać doktrynerstwa i kategorycznych twierdzeń. Koszty ogrzewania zależą od cen nośników i nietrudno sobie wyobrazić odpowiednio wysokie ceny prądu, żeby nawet grzanie pompą ciepła przyprawiało o siwiznę. Jednocześnie, przy powszechnej rezygnacji z prostych rozwiązań z istotnym udziałem pracy własnej (kotły zasypowe, piece akumulacyjne itp) na rzecz wygody i systemów automatycznych, istotną częścią kosztów ogrzewania staje się koszt inwestycyjny i koszt serwisu źródła ciepła. Pompa ciepła jest fajna, o ile rzeczywiście popracuje bezawaryjnie z 15-20 lat. Można mieć poważne obawy, że jednak tyle czasu nie pociągnie. Stąd pewnie bierze się popyt na monobloki, że w razie czego nawet hydraulik wymieni pompę na inną.
Wracając do rachunków grozy. Osobiście nie znam w swoim otoczeniu nikogo ,,nabitego w pompę ciepła". Zastanawia mnie, jaka jest faktyczna skala problemu w sensie statystycznym, i jak bardzo pompują go media goniące za sensacją?