Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Sylwia1667

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    365
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Sylwia1667

  1. U mnie co nie zakrył wcześniej śnieg to od ponad tygodnia jest w lodzie. Może i fajnie to wygląda, bo wieczorem pod światło drzewa wyglądają jakby miały gałędzie ze szkła, ale kiedy nawet lekko zawieje to wszystko trzeszczy. Jak wiatr nie połamie albo ciężar śniegu, to może przetrwają do wiosny
  2. Też myślałam, że jak będzie zmywarka to w zlewie będę tylko sałatę płukać, ale tak nie jest. Wszystkie większe gary, tj. 7-10-litrowe myję ręcznie, bo bez sensu takimi garnkami zapychać pół zmywarki. Do tego dochodzą jakieś inne drobiazgi typu ręcznie malowane kubki (używane sporadycznie ale jednak) czy drewniane sztućce , które nie nadają się do zmywarki. Jeśli chodzi o zlew przy kuchence to wbrew opiniom innych polecam. Miałam tak w mieszkaniu i mam teraz w domku. Super sprawa przy panierowaniu ryb czy mięsa (do komór wkładam talerzyki z jajkiem i mąką i nie ma syfu dookoła - wystarczy spłukać wodą), wygoda przy odcedzaniu, a jak potrzebny blat przy kuchence to na jedną komorę kładę drewniany blok do krojenia - pasuje jak ulał i jest ok. U mnie tak to wygląda: http://images37.fotosik.pl/78/c8d34be2ea4a7cadmed.jpg
  3. Sylwia1667

    ZIMA

    Ja jeszcze nie zrobiłam obchodu po ogrodzie, ale z tego co widziałam z okien, to nieźle powyginało rośliny. Dereń, który normalnie ma prawie 2 m przygięty był do gruntu na wysokość 50 cm. Nie sądzę, jednak żeby ucierpiały korzenie, więc nawet jak coś połamało, to nadrobi na wiosnę (ale szkoda zawsze będzie).
  4. Sylwia1667

    ZIMA

    Zastanawialiśmy się nad zakupem takiego agregatu, ale raz to duży wydatek, dwa balibyśmy się to tego podłączyć piec, bo podobno istnieje ryzyko niesabilnego napięcia.
  5. Sylwia1667

    ZIMA

    U mnie wreszcie przywrócili elektryczność. Od 14 października nie miałam prądu i kotłownia stała bezczynnie. Piec nie grzał wody ani pomieszczeń. Dobrze, że chociaż woda była. Paliliśmy w kominku, ale że rozprowadzenie ciepła bez prądu nie działa, w salonie i jadalnii było małe piekiełko a w poozstałych pomieszczeniach zimno - w marę oddalania się od komkinka nawet 16 stopni. W ruch poszły świeczki, tyle, że okazało się, że większość to jakieś badziewie z ikei, które może sa nastrojowe i dekoracyjne, ale światła to nie daje ni cholery. Kleik podawałam więc córce prawie po omacku. Mielismy duży zgryz jak ułożyć dzieciaki do snu, żeby się nie poprzeziębiały. Koniec końców wszyscy spaliśmy w salonie przy kominku, tyle, że w nocy nie dorzucaliśmy już drewna. Wkład akumulacyjny i kafle zrobiły swoje. Dzięki Forestowi za ten kominek. W drugi dzień byłiśmy już bardziej zorganizowani. Nie czekaliśmy już kiedy wznowią dostawy prądu a zajęliśmy się życiem. Trzeba było przecież zrobić coś z jedzeniem z zamrażalnika, które się rozmoziło. Acha, lodówka była na tarasie a na noc przenoszona była do samochodu w obawie prze jakimiś zwierzakami. Najgorsze nerwy mam na to, że przecież nie było żadnej klęski czy wielkiego ataku zimy, ot spadło ok. 10 cm mokrego śniegu
  6. Nie zamierzam wyżywać się na kościele jak tu było napisane. Chciałabym jedynie, aby - skoro religia wyszła poza salki kościelne - zajęcia były tak zorganizowane by nie utrudniać życia nie uczęszczającym na nie. Tolerancja powinna obowiązywać w obydwie strony.
  7. Póki co religia nie jest obowiązkowa - twoja wola. W przedszkolu to jeszcze mały problem jak nie zapiszesz dziecka - pójdzie bawić się do innej grupy, ale już w szkole w czasie trwania lekcji religii jest zdane samo na siebie. Teoretycznie szkoła może zorganizować zajęcia z etyki, ale w szkołach do których chodziło moje dziecko nic takiego nie było. Pozostawało przeczekanie na świetlicy, w bibliotece czy na szkolnym korytarzu.
  8. Racja, przed pierwszym koszeniem byłam załamana: cały plac lebiodki a pod nią jakaś trawa, ale lebiodka zniknęła po pierwszym koszeniu.
  9. W pobliskim centrum ogrodniczym cena trawnika z rolki to 18 zł/m2. Dla terenu o pow. np. 600 m2 robi się już ponad 10.000 zł Stanowczo za dużo, a przecież grunt pod taki trawnik trzeba przygotować tak jak pod trawnik siany: odchwaścić, wyrównać - to jest największa praca. Później sianie to już tylko przyjemność. Nie zgodzę się, że przy trawniku z rolki odprada problem z chwastami. Te cholery potrafią przerosnąć przez włókninę i korę
  10. Nie polecam przenośnego klimatyzatora. Miałam taki w mieszkaniu i przeprowadzilismy się bez niego. Przez cały rok trzeba to pudło gdzieś przechowywać a wyciąga się go tylko na 2-3 miesiące. Prawda, że trzeba gorące powietrze odprowadzić, prawda, że rurą a ta rura piekielnie się rozgrzewa, więc co się z jednej strony schłodzi, to z drugiej nagrzewa. U nas rura odprowadzała do uchylonego okna, więc całkiem bezsens. Oczywiście hałasuje i ciągnie dużo prądu. Tyle tylko, że jak było bardzo gorąco, to można było przed nim stanąć i mieć namiastkę chłodu.
  11. Mam baterię jedną z tańszych, kupioną na allegro (firmy nawet nie pamiętam) - nic nie kapie.
  12. Sadziłam w zeszłym roku na jesień, więc mam jeszcze małe okazy. Na zimę okryłam je białą włókniną i nie przemarzły.
  13. Teraz już ma 3-misięczną siostrę: http://images45.fotosik.pl/175/5bff92278e22b08bmed.jpg
  14. Kilka dni temu zaczęłam interesować się założeniem internetu. I tak na piewszy ogień poszła oferte z Orange. W salonie pani powiedziała, że nawet w najwiakszych dziurach jest internet, ale mimo, że mieszkam przy aglomeracji niestety nie było u mnie zasięgu. Kasę za modem zwrócili, ale 39 zł za aktywację usługi już nie. W erze dostaliśmy modem do wypróbowania na trzy dni - bezpłatnie. Jesteśmy w zasięgu edge, prędkość kiepska, ok. 200 kb/s, ale jest. Kolejny modem z plusa. Tu za 6-dniowe wypróbowanie trzeba zapłacić 50 zł. Prędkość podobnie jak w erze, tyle, że mają lepszą oferte cenową.
  15. Ja mam Jedo Bartatina i jestem bardzo zadowolona. Z tego co się wiem jest to wózek bardzo podobny do marity, tyle że na paskach. Na szczęście nie muszę go nosić, bo jest ciężki, ale ma: - PASKI - dla mnie to było najważniejsze przy wyborze wózka - teraz bujam sobie dzieciątko na tarasie i spokojnie zasypia a na wertepach nie rzuca dzieckiem tylko delikatnie buja, - dużą gondolkę a córka przy urodzeniu już miała 4 kg, - duże pompowane kółka - super sprawa przy nierównym terenie i wertepach, - i drobniejsze rzeczy: buda składa się bez kliknięć wzięc nie obudzi nawet przy płytkim śnie, sześć ustawień rączki, proste składanie stelaża, na który nakłada się gondolkę spacerówkę albo fotelik w równie prosty sposób. Co do ceny to komplet, tzn. stelaż, gondola, spacerówka i fotelik samochodowy kosztowł ok. 1300 zł.
  16. U mnie też drugi lżejszy, wszystko odbyło się w 1,5 godziny po odejściu wód, nawet anestezjolog nie zdążył mnie znieczulić, a dokładniej mówiąc zdążył podać leki a te zadziałały po urodzeniu małej. Teraz Hania skończy 2 miesiące a już przesypia noce
  17. W pierwszej ciąży nie pamiętam jak to było, w drugiej natomiast pierwsze ruchy poczułam dopiero ok. 24 tygodnia. Bijące serce na usg upewniło mnie, że wszystko w porzadku.
  18. W pierwszej ciąży przybrałam 11 kg, w drugiej prawie 20 ale i dziecko czterokg urodziłam (w całe półtorej godziny, mąż ledwo zdążył przyjechać, ale to temat na inny wątek). A tak poza tematem to wspóczuję wszytkim kobitkom co miały lub będą miały cesarki. W szpitalu napatrzyłyam się na rekonwalescencę po tym zabiegu , aż się serce krajało
  19. Tak, u mnie to już właściwie akcja może się rozpocząć w każdej chwili, a jak do poniedziałku nic nie będzie to mam się zgłosić z torbą w szpitalu. Niestety w osatatnich dniach przyplątało mi się nadciśnienie i nie moglę tak sobie w domciu czekać na skurcze
  20. Co do imion my już zdecydowaliśmy, ciężko było ale jest: Hania
  21. Serdeczne dzięki za gratulacje, u mnie już końcówka.
  22. Ja w pierwszej ciąży chciałam mieć cesarkę, bo strasznie się bałam tego niewiadomego. Myślałam, że ze zględu na wadę wzroku dostanę papier od okulistki, ale nie dała i powiedziała, że jako kobieta radzi jesli tylko bedzie się dało rodzić naturalnie. Ale byłam wściekła. W trakcie porodu najdotkliwsze bóle zamknęły się w trzech godzinach, niby nie dużo, ale jak wydaje się że nie da się rady przezyć następnych 10 sek. tego bólu to każde 5 minut jest wiecznością. Dobrze, że towarzyszył mi mąż, bo kto by mnie przytrzymywał kiedy siedząc na piłce usypiałam miedzy skurczami albo narzekałam, że już dłużej nie dam rady bo ból jest nie do wytrzymania? Teraz też ze mną idzie. I nawet nie rozmawialiśmy o tym, jest to po prostu dla nas oczywiste. Teraz przy drugiej ciąży pojawiła się możliwość zo i jestem już po spotkaniu z anestezjologiem. Dzięki temu czuję sie bezpieczniej.
  23. Nie, dobrze mi się gotuje na czterech jednoczesnie. Misiowa piękna kuchnia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...