
imak
Użytkownicy-
Liczba zawartości
54 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez imak
-
Pytania do Elfir - forumowej ogrodniczki
imak odpowiedział SZANTI. → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
Dziękuję bardzo. Rdestówka fajna. Pomyślę jeszcze, bo róże też mnie kuszą. Ale faktycznie, z tą pergolą z Allegro dam sobie spokój. To musi być coś stabilniejszego.- 18 178 odpowiedzi
-
- elfir
- forumowa ogrodniczka
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pytania do Elfir - forumowej ogrodniczki
imak odpowiedział SZANTI. → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
Wysłany: Czw, 25 Czerwiec 2009 09:53 Temat postu: Pnącze-trudna decyzja Droga Elfir proszę Cię o pomoc w podjęciu rozsądnej decyzji. Na granicy części ogrodu już w miarę zagospodarowanego (przy domu) z cześcią jeszcze niezagospodarowaną (tzw. gospodarczą) chcę postawić pergolę w kształcie łuku. Myślałam o drewnianej, ale drewniane są droższe i wymagają konserwacji. A znalazłam takie metalowe, zielone na allegro za jedyne 30 zł. I tu moje pierwsze pytanie, co sądzisz o takiej pergoli? http://www.allegro.pl/item671093143_metalowa_pergola_ogrodowa_kwiatowa_240_cm.html Drugie pytanie dotyczy wyboru pnącza. Zastanawiam sie między różą (jakąś trwalsza odmianą np. New Dawn), milinem a wiciokrzewem. Co sprawi najmniej kłopotów, co jest najmniej wymagające, a jednocześnie pięknie oplecie pergolę i będzie miało trwały kwiat. U róż boję się opadających obficie płatków zaśmiecających trawę i przede wszystkim chorób, choć róże są najbardziej efektowne. Milin podoba mi się bardzo, ale to silne pnącze i boję się, że taka pergola nie utrzyma go. Co do wiciokrzewów, to nie mam doswiadczenia. Obawiam się jedynie, że rośnie raczej punktowo i nie pokryje ładnie łukowatej pergoli. Glebę w ogródku mam bardzo przepuszczalną, ale ewentualnie można lepszą podsypać. Jeśli chodzi o styl domu i ogrodu to jest on zbliżony raczej do rustykalnego. Poradź Elfir- 18 178 odpowiedzi
-
- elfir
- forumowa ogrodniczka
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pytania do Elfir - forumowej ogrodniczki
imak odpowiedział SZANTI. → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
Droga Elfir, może doradzisz w sprawie pnącza? Zajrzyj proszę do mojego wpisu "Pnącze-trudna decyzja". Dziękuję- 18 178 odpowiedzi
-
- elfir
- forumowa ogrodniczka
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pytania do Elfir - forumowej ogrodniczki
imak odpowiedział SZANTI. → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
Droga Elfir proszę Cię o pomoc w podjęciu rozsądnej decyzji. Na granicy części ogrodu już w miarę zagospodarowanego (przy domu) z cześcią jeszcze niezagospodarowaną (tzw. gospodarczą) chcę postawić pergolę w kształcie łuku. Myślałam o drewnianej, ale drewniane są droższe i wymagają konserwacji. A znalazłam takie metalowe, zielone na allegro za jedyne 30 zł. I tu moje pierwsze pytanie, co sądzisz o takiej pergoli? http://www.allegro.pl/item671093143_metalowa_pergola_ogrodowa_kwiatowa_240_cm.html Drugie pytanie dotyczy wyboru pnącza. Zastanawiam sie między różą (jakąś trwalsza odmianą np. New Dawn), milinem a wiciokrzewem. Co sprawi najmniej kłopotów, co jest najmniej wymagające, a jednocześnie pięknie oplecie pergolę i będzie miało trwały kwiat. U róż boję się opadających obficie płatków zaśmiecających trawę i przede wszystkim chorób, choć róże są najbardziej efektowne. Milin podoba mi się bardzo, ale to silne pnącze i boję się, że taka pergola nie utrzyma go. Co do wiciokrzewów, to nie mam doswiadczenia. Obawiam się jedynie, że rośnie raczej punktowo i nie pokryje ładnie łukowatej pergoli. Glebę w ogródku mam bardzo przepuszczalną, ale ewentualnie można lepszą podsypać. Jeśli chodzi o styl domu i ogrodu to jest on zbliżony raczej do rustykalnego. Poradź Elfir- 18 178 odpowiedzi
-
- elfir
- forumowa ogrodniczka
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
To zdaje sie rudzik. Ja mam podobną budkę. 2 lata temu zagnieździły się w niej sikorki. W nastepnym roku różne ptaszki zagladały, ale żaden nie chciał się zadomowić. Dowiedziałam się, że ptaki lubią czyste domki. A więc w tym roku mąż wyrzucił resztki poprzedniego gniazda i rzeczywiście w tym roku zamieszkały w naszej budce wróbelki. Niesamowita frajda je obserwować
-
Uciu, pięknie u Ciebie
-
Co macie wokół budynku zaraz przy ścianie?
imak odpowiedział geoewka → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
Ja mam z kamyków. Wygląda ładnie. Pod kamykami agrowłóknina, więc zielska nie ma. -
Piękna huśtawka!!! Super!
-
Też myśleliśmy o huśtawce. Trochę się jednak obawiam o jej wytrzymałość. Jak należy dobrze umocnić huśtawkę? Jak głęboko wkopać drewniane słupki? I co, zalać je betonem?
-
Zostało nam trochę drewnianych stempli z budowy. Pomyślałam, że można by je wykorzystać w ogrodzie. Zbudować z nich jakieś elementy architektury ogrodowej. Np. można je "oskrobać z kory" pomalować drewnochronem czy czymś takim i obudować nimi beczkę na deszczówkę. A może ktoś podsunie inny pomysł? Zdjęcia mile widziane
-
JAŚMINOWIEC - Co posadzić obok?
imak odpowiedział dolabella → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
Masz piękny ogród - z dużym rozmachem i pasją. Gratuluję -
JAŚMINOWIEC - Co posadzić obok?
imak odpowiedział dolabella → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
Ja też bym dosadziła raczej niższy krzew. Może bukszpan, który nie rośnie za szybko i zawsze można przyciąć. Mam pytanie. Podoba mi się ta drewniana palisada na jednym ze zdjęć. Czy to drewno jest w jakiś sposób zakonserwowane? I jak jest umocowane w ziemi. Czy tylko wkopane? -
Na krótkim odcinku granicy z sąsiadem mam stare, zdziczałe tuje. Jaki to gatunek nie wiem, ale na pewno nie z tych szlachetniejszych. Tuje są silne i zdrowe, ale zanim kupiliśmy naszą działkę, rosły jak chciały. Nikt ich nie przycinał i nie pielęgnował. Miały więc bardzo brzydki pokrój, gałęzie duże i zdrewniałe. Chciałam zaprowadzić trochę ładu i zamienić to obrzydlistwo w ładną zieloną ścianę, która byłaby ładnym tłem dla nowych roślin. Bardzo mocno, przycięłam więc je od góry i wyrżnęłam przy samym pniu wszystkie te grube, brzydkie zdrewniałe gałęzie od dołu (na wysokość ok. 1 m). Wygląda to teraz tragicznie, bo tuje wyglądają jak palmy, a poza tym odsłoniła się granica z sąsiadem. Jednak pomyślałm, że takie ostre i ryzykowne cięcie może przynieść efekty. Czy jest szansa, że od dołu wyrosną nowe, młode, zielone gałązki i tuje się zagęszczą? Niby takie małe wypustki są, więc mam nadzieję że jednak się drzewka zagęszczą. Co wy na to? Ostatecznie, jeśli nic się nie ruszy i zostaną w formie "palm", to nasadzę jakichś fajnych krzaczorków przed nimi i kikutki zostaną zasłonięte, a wyżej będzie widać zielone korony tuj.
- 1 530 odpowiedzi
-
- bialoleka
- brązowienie końcówek
-
(i 37 więcej)
Oznaczone tagami:
- bialoleka
- brązowienie końcówek
- cenaza
- daleko
- doniczkach
- dzialki
- granicy
- jaka
- jaka odmiana
- jaka thuja najlepsza
- jakie
- jakiej
- jako
- kilka
- leszczyna
- odległości
- ogrodzenie-
- przy
- pytań
- płocie
- robić
- rośliny
- rosnący
- rosła?
- sadzenie
- sadzic
- smaragd
- szmaragd
- szybki
- szybko
- thuja brabant
- tuja
- tuje
- tuji??
- wąski
- wybrać
- wysoki
- żywopłot
- żywopłot formowany zimozielony
-
ogród na skarpie - jak zaprojektować
imak odpowiedział rafalg → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
Odradzałabym trawę. Ciężko kosić, no i podlewać, bo woda z górki spływa. Miałbyś kłopot z trawą. Jeśli skalniak odpada, to może na całości posadź irgę. To zimozielony płożący krzew z pięknymi, czerwonymi koralikami i bez większych wymagań. Potrzebuje tylko trochę słońca. Silnie się rozkrzewia. A w słońcu czerwone owocki cudnie wyglądają.- 262 odpowiedzi
-
Czego w urządzaniu ogrodu nie zrobilibyście ponownie?
imak odpowiedział ms. → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
No właśnie. Mam to samo. Zaczynałam prawie od zera. A chciałam mieć wszystko naraz i mimo, że podobają mi się rośliny tworzące duże grupy, to sadziłam wszystkiego po 1 sadzonce. Ale robiłam to z powodów ekonomicznych. Trochę żal mi było pieniążków na zakup iluśtam tych samych roślinek, kiedy trudno mi się było zdecydować, co chcę najbardziej. Poza tym potraktowałm to jako próbę. To co mi nie wyszło, nie przetrwało zimy, już wiem, ze drugi raz raczej nie kupię. A z kolei niektóre z moich kwiatków już się rozrosły i niektóre nawet rozsadzam. Niestety bez dużych nakładów finansowych nie uzyska się wymarzonych efektów w ogrodzie . Ale jest to możlwe, jeśli damy roslinkom i sobie trochę czasu. Ja też jestem dobrej myśli. Już są pewne efekty w moim ogródku, a na inne musze po prostu poczekać -
To, że możesz mieszkać u rodziców z mężem, to duży plus z ich strony i w zasadzie przy remoncie pomóc powinnaś. Oczywiście też, że bez względu na to gdzie jest i jaka jest twoja siostra, pół domu jej się należy jak psu zupa. W zaistniałej sytuacji mogłaby dobrowolnie zrzec się tej połowy domu (ja bym tak pewnie zrobiła na jej miejscu), ale nie musi tego zrobić. Rozumiem też twoich rodziców, że nie chcą skrzywdzić swojej drugiej córki i sprawiedliwie dzielą dom na pół. Jednak nie było w porzadku z ich strony, ze najpierw mówili ci, że dom będzie dla was, a teraz się z tego wycofują. Czułabym się trochę oszukana. Gdybym od poczatku wiedziała jak będzie, pewno starałabym się jednak o własne mieszkanie. Szczerze mówiąc, nie dziwię się twojemu mężowi. Wiadomo, ty patrzysz na to przez pryzmat miłości i wdzięczności do rodziców, ale dla niego to obcy ludzie. Moja znajoma miała podobny problem. Zamieszkała z teściami, bo obiecywali, ze mieszkanko będzie dla nich, tj. młodych. Ponieważ mieszkanko było zapuszczone strasznie, moja koleżanka jako młoda gospodyni robiła wszystko, by uczynić z mieszkania prawdziwe gniazdko. Zrobiła remont, kupiła nową kuchnię itd. Teściowie nawet grosza nie dorzucili. A znajoma popadła w długi i pożyczki. Po roku, dwóch teściowie jednak stwierdzili, ze mieszkania na młodych nie przepiszą. Suma sumarum, ponieważ wspólne mieszkanie było kłopotliwe, znajoma z pomocą swoich rodziców i kolejnych pożyczek postarała się o ciasne, ale własne mieszkanko. A teściom zostawiła pięknie odmalowane ściany, drzwi i pięknie urządzoną kuchnię. Na twoim miejscu bym zaczeła się budować. A rodzicom w miarę możliwości pomagaj, bądź to niewielkimi sumami, bądź to swoim zaangażowaniem w organizowaniu materiałów, zatrudnianiu fachowców itd. Pewne rzeczy może sami z mężem im pomożecie zrobić. Może wymalujcie mieszkanie sami albo coś w tym stylu. Ale jednak większe siły włożyłabym w swoją budowę. A jeśli martwisz się o starość rodziców i opiekę nad nimi. To, jak przyjdzie czas, rodzice sprzedadzą dom. Ty weźmiesz połowę tej kasy i weźmiesz rodziców do swojego nowego domu. Będziesz czuła spokój i spełnienie obowiązku i zaopiekujesz się rodzicami i jeszcze trochę kasy ci się skapnie. A siostra tez nie będzie miała pretensji. Myślę, ze nawet teraz możesz jąpoprosić o wsparcie finansowe w remoncie, skoro czuje się włascicielka połowy domu. Może się zgodzi?
-
Enio, sukienka to najmniejszy problem. Nie musi być bezowata, ale może być długa, powłóczysta i elegancka. I nie musi być biała.
-
Co prawda byłam młodsza, ale czułam się podobnie jak Ty. Marzyłam co prawda o weselu, ale raczej w stylu eleganckiego romantycznego przyjęcia z piękną muzyka, kwiatami itd. Niestety polskie wesela wygladają inaczej. Nie nawidze sprośnych przyśpiewek i głupkowatych konkursów. Nie chciałam też filmowania, przynajmniej takich chwil jak "błogosławieństwo rodziców". Oczywiście mąż i jego rodzina byli odmiennego zdania. Udało mi się wywalczyć pewne kompromisy, np. były konkursy, uparłam się też żeby wesele nie było za duże, co oczywiście gorzko odpokutowałam. Mam też 2 traumatyczne wspomnienia z mojego dnia weselnego. 1) mieszkałam w kawalerce. Poprosiłam męża i jego rodzinę jak i swoją, żeby przed ceremonią nie przychodzili do mieszkania, tylko do restauracji. Specjalnie zapłaciłam dodatkowa kwotę, by goście mogli wcześniej tam pójść, wypić herbatę i wrzucić coś na ząb. Moja rodzina dostosowała się do tego i wszyscy, nawet ci z daleka przed mszą poszli do restauracji. Natomiast moja teściowa, mimo poprzednich uzgodnień, sprowadziła swoich do mojej kawalerki. Czułam się potwornie w bieliźnie i szlafroku przemykałam koło obcych ludzi, ba ... obcych facetów!! Byłam zawstydzona i zażenowana. Wiecie jak to w kawalerkach. Nie miałam gdzie się schować. Maleńka kuchnia, pokój i łazienka stanowiły w zasadzie całość mieszkanka. Tzn. nie miałam możliwości np. wejść do łazienki i być nmiewidoczna dla gości. Jeszcze musiałam im kanapki robić. Nawet nie zdążyłam dobrze zrobić sobie paznokci. Nie miałam na to czasu i warunków. A jak robiłam makijaż w łazience, to teściowa pukała mi w drzwi i pytała się co tak długo robię 2) tak jak wspominałam, ani ja ani moi rodzice nie chcieli by błogosławieństwo było filmowane. Ale ponieważ i mąż i teściowie się uparli, to zgodziłam się co by uszanowac ich tradycje. Tylko, ze jak przyszło co do czego i miała być wygłoszona mowa, to teściowie biedactwa tak się wzruszyli, że słowa nie chcieli przed kamerą wydusić i całe podniosłe wystąpienie spadło na moich rodziców. W zyciu nie chciałabym brać ślubu jeszcze raz, choć mam i kilka miłych wspomnień, nie powiem. Ale generalnie nie uznałabym dnia mojego ślubu za najpiękniejszy w życiu.
-
No faktycznie Nie wiadomo, co gorsze
-
To głupie. Wiem. Ale teściowa ma prawo przyjeżdżać do swojego syna i wnuka. Bez względu na to co ja czuję myślę, że nie mogę jej tego zabronić. W końcu mój dom jest również domem mojego męża. A on, tak jak wspominałam, nie śmie jej urazić. Staram się więc być miła, a jak czuję, że atmosfera jest ciężka, zajmuję się swoimi sprawami. Zwłaszcza, że jej wizyty są dość częste i trwają kilka dni. Gdybym więc bez przerwy towarzyszyła gościowi-teściowej nic bym nie zrobiła. Niestety mój mąż poczuwa się do tego, by z nią siedzieć i w związku z tym niewiele robi w tym czasie w domu. A to potęguje moje niezadowolenie.
-
No i ja jej się wcale nie dziwię zdanie - perełka (chyba wkleje do "złotych myśli forumowiczów" ) No poranne rozgoryczenie już trochę opadło i teraz sama śmieję się z tego co napisałam Zdanie niezbyt zręczne, ale chodziło mi o to, że w żadnej sytuacji teściowa nie powie nic miłego.
-
Przyjaciół nie ma.
-
No, aż tak bardzo jej nie zamęczam... Zagajam rozmowę, a po wymianie kilku słów zajmuję się czym innym. Rozmowna jest w takim sensie, że lubi wypowiadać swoje poglądy np. polityczne. Wtedy razem, najczęściej z synem rozmawiają o polityce, albo o tym co było w telewizji. Prawie nigdy natomiast w rozmowach nie są poruszane ważne, rodzinne i aktualne sprawy. Nawet dotyczące jej syna. Nie miał pracy i był w dołku, to nie mówiła o tym. Odnosił sukcesy - też się tym nie interesowała. Tylko tematy neutralne. Czasem mam wrażenie, że obcowanie z nią to jak rozmowa z panią poznaną w autobusie albo z sąsiadką.
-
Natomiast konieczność goszczenia osoby, z którą nie ma o czym gadać, to udręka i tu na pewno masz moje wsparcie (o ile to cokolwiek znaczy) Może po prostu spróbuj zyć swoim zyciem, wykonywać codzienne czynności i nie zagadywać na siłę... Jasne, że znaczy. Dzięki Stokrotko. I tak staram się czynić. Zajmuję się swoimi codziennymi czynnościami.
-
No właśnie dlatego mi tak ciężko, że nie mam wyraźnego wsparcia w mężu. Jest dobrze jak jej nie ma. Jak ona się pojawia, mąż się miota, ale ostatecznie poddaje się jej całkowicie, mimo że widzi jak jestem zraniona. Zrobię wszystko, żeby moje relacje z synem były inne w przyszłości.