Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

imak

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    54
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez imak

  1. Tak zrobię jarkotowa. I tak dziękuję Bogu, że dom na tyle duży, żeby w razie co iść tam gdzie jej nie widzę. Najczęściej, jak mnie już nerwy biorą, idę do ogródka. Jak mieszkaliśmy w bloku, jej wizyty były nie do zniesienia. Nie było gdzie się skryć. Teraz mi łatwiej. Cieszę się domkiem i ogródkiem i jakoś jest. A ją musze nauczyć się "duchowo" i emocjonalnie ignorować. Fajnie, że Ty już się uporałaś z tym problemem, no i że masz wsparcie męża.
  2. Jest ciężko. I wielu z nas ma takie czy inne problemy. Jedno jest pewne. Dobrze, że tu na forum można się wygadać i jest troszkę lżej. To miłe, że ktoś drugi choć na chwilę pochyli się nad naszym problemem, podzieli własnymi doświadczeniami, doradzi lub zwyczajnie pocieszy. Tak na gorąco napisałam o jednej kwestii, ale problemów z teściową mam więcej. Dlatego raczej obstawiam traktowanie jej jak gościa, a nie jak domownika (tak jak mi e-Mandzia radziła). Dlaczego? Dużo by opowiadać, może kiedyś o tym napiszę. Teraz najgorsze emocje już ze mnie dzisiaj opadły. W każdym razie, wierzcie mi na słowo, traktowanie jej jak gościa to chyba najlepsze i najbezpieczniejsze rozwiązanie. W miarę możliwości staram się być ok, ze względu na męża i syna.
  3. Dzięki Żabciu
  4. Kochani dziękuję za słowa wsparcia. Bardzo jest mi dziś potrzebne. Z jej odwiedzin niestety nie mogę zrezygnować. Ona po prostu przyjeżdża kiedy chce i tyle. W zasadzie ma do tego prawo, by odwiedzać syna. Bywało, że musiałam zmieniać swoje plany, odwoływać wizytę znajomych z jej powodu. Niestety jest mi o tyle bardziej ciężko, że nie mam niestety wsparcia męża. Tzn. myślę, że w duchu przyznaje mi rację i mnie rozumie, ale nie umie z mamą postępować i jakoś zmienic tej sytuacji. Np. nie potrafi powiedzieć mamie, "mamo czy mogłabyś przyjechać do nas później, bo teraz zaplanowaliśmy już spotkanie ze znajomymi." Nie wiem dlaczego? Myślę, że nie chce jej urazić, zrobić jej przykrości, zwłaszcza, że teściowa żyje sama, ponieważ kilka lat temu owdowiała. Mąż miota się więc między nią a mną. Wstyd mu to fakt, bo sam nieraz mi mówił, że zachowanie mamy go bardzo boli. Zwłaszcza jej oziębłe zachowanie w stosunku do naszego synka. Ale jednak jak przychodzi co do czego nie potrafi podjąć żadnej męskiej decyzji, nie potrafi dyplomatycznie załagodzić pewnych spraw. Suma sumarum jest mi bardzo, bardzo ciężko. Musiałam się dziś wygadać. Trochę mi ulżyło i jeszcze raz dzięki za miły odzew
  5. Kanio. Nie chodzi mi oczywiście o same pochwały. I wiadome jest, że czasem pochwały nie są do końca szczere. Ale życzliwi sobie ludzie mówią sobie miłe rzeczy. Kiedy np. moja przyjacióła ma pofarbowane włosy na fatalny kolor i jest załamana i sama widzę, że jest tragicznie, to nie wmawiam jej że wygląda świetnie. Ale staram się ją pocieszyć i mówię np., że nie jest tak źle, że w tym świetle to nawet całkiem nieźle i że przynajmniej samo strzyżenie jest fantastyczne. Zwykła życzliwość, empatia, miłość do drugiego człowieka. Przecież nie robię teściowej uwag z tego powodu, tylko się dziwię, że tak można. I tym się chciałam z Wami podzielić. Teściowa jest teraz u mnie i jest mi ciężko, bo nie mam z nią o czym rozmawiać, inicjuję jakieś tematy, ale jest trudno. Ona nie ułatwia mi mojej roli bycia gościnną. Mam wrażenie nawet, że mnie jako panią domu kompletnie ignoruje. Szczerze mówiąc liczyłam na wsparcie tutaj, a tu krytyczne głosy widzę. Może rzeczywiście nie mam racji? Ale, widać jestem zupełnie z innej gliny i jak dotąd miałam szczęście, że obcowałam z sympatycznymi ludźmi. A tu nagle w moim życiu pojawił się ktoś tak antypatyczny, wręcz toksyczny i nie mogę nawet uciec od niego:(
  6. Stokrotka trochę mnie zrugała. Ale nie sądzę, żeby miała rację. Oczywiście, że każdy ma inny temperament i każdy ma inne gusta. Ale każdy dobry i normalny człowiek nie ma chyba problemu z okazywaniem tej dobroci i życzliwości innym ludziom, a zwłaszcza najbliższym. Ona nawet z wnukiem nie potrafi rozmawiać. Nigdy nie usłyszałam, żeby go za coś pochwaliła. A wiadomo jak dzieci czekają na miłe słowo, na pochwałę, na zachętę. A poza tym myślę, ze teściowa mi chyba zazdrości. Wiele razy mnie naśladowała. Po jakimś czasie kupowała sobie to co ja, choć nie przyznawała się do tego. Jak kolekcjonowałam dzwonki, ona tez zaczęła. Nosiłam taki specyficzny fason bluzek, ona też takie zaczęła nosić. Może teraz pojadę po bandzie, bo jestem bardzo rozgoryczona. Wiele przykrości od niej doznałam, ale nie czas na te wynurzenia, gdyż jest ich trochę i sytuacja jest skomolkowana. W każdym razie mam takie odczucia, że teściowa mi zazdrości tego, że jestem młodsza, że mam w sobie zapał i radość życia. A co do pobożności? Też trudno mi to zrozumieć, ale wychodzi z kościoła i krytykuje. A to ksiądz coś źle zrobił, a to ludzie jej przeszkadzali, a to jakaś kobieta była źle ubrana... Nie wiem jak ktos tak rozmodlony zauważa, że ktoś jest źle ubrany? Chodzi na msze dla dzieci, a potem narzeka, że jej dzieci przeszkadzają. Sama gorycz w tej kobiecie. Boję się, że kiedyś będę musiała z nią zamieszkać. Póki co jakoś sobie z tym wszystkim radzę, ale gdybym ją miała na codzień moje małżeństwo ległoby w gruzach. Już w tej chwili, kiedy ona pojawia się na horyzoncie, między mną a mężem bardzo się ochładza. I wiecie co, mam wrażenie że ona się z tego cieszy:(
  7. Kochani, właśnie jest u mnie teściowa. I znów jest ciężko i znów jest drętwo. Rozmowa się nie klei. A to, że w ogóle jest między nami jakis dialog, to tylko dzięki mnie. Nie potrafię znieść milczenia i zawieszonej ciszy w pokoju. Naprawdę staram się być miła i zagaduję a to o pogodzie, a to o programie telewizyjnym itp. Niby stosunki mamy w miarę poprawne, składamy sobie życzenia imieninowe, bla, bla, bla, ale kompletnie nie ma choćby nici serdeczności. Chociaż bym przypalała teściowej stopy gorącym żelastwem i nie wiem jak torturowała, to i tak nie wydusi z siebie życzliwego słowa, a już na pewno nie słowa pochwały. Półtora roku mieszkamy w nowym domu. I słuchajcie, ani jednego miłego słowa nie powiedziała. Rozumiecie? Normalnie jak przychodzą goście, a zwłaszcza przyjaciele i krewni, to mówią " No ślicznie sobie mieszkacie", "Ale macie pięknie upięte firanki", "Przyjemne to ciepło z waszego kominka" itd., itp. Nie wiem jak Wy, ale mi jest bardzo przyjemnie, kiedy ktoś pochwali to co mam, czy to czego dokonałam. Widze wtedy, że mój zamierzony efekt jest rzeczywistym, no i w ogóle .. co tu dużo gadać... Każdego cieszą szczere, życzliwe słowa przyjaciół. A teściowa, słuchajcie - NIC. Pierwszy raz weszła do naszego nowego urządzonego domu tak jak by weszła do niego sto siedemdziesiąty raz. Mąż ją oprowadzał po pokojach i nie wytrzymał w końcu i pyta "A schody się mamie podobają?" A schody mamy naprawdę piękne. Wiadomo nie wszystko się w domu udało, ale schody rzeczywiście są przepiękne i trudno ich nie dostrzec i nie pochwalić. Na to tesciowa od niechcenia bąknęła tylko "ładne". Teraz jest u nas. Założyłam ogródek. Efekt będzie za kilka lat jak się wszystko się rozrośnie, ale już jest ładnie, no i bardzo jestem dumna z moich działań. Zapraszałam ją do gródka, na słoneczko. Ale gdzie tam. Końmi ja nie wyciągniesz. Nawet nosa nie wyściubiła z domu. I jeszcze jedno. Ciągle jeszcze cos wykańczamy... no i właśnie wczoraj płytkarz położył nam płytki na ganku. Naprawdę pięknie wyszło! A ja ze swojej natury szczebiotliwa i ćwierkająca nie mogłam się opanować, żeby nie wyrazić swojej radości. Myślałam.. wreszcie coś powie miłego... powie, że ładnie.... A ona "To dobrze, ze jestes zadowolona". Dodam jeszcze, że takie zachowanie teściowej dotyczy w zasadzie róznych dziedzin. Niedawno osiągnęłam pewien sukces. Słowo "gratuluję" nie przeszło jej przez gardło. Znacie takich ludzi? Bo dla mnie to monstrum jakieś. Na ogół otoczona jestem życzliwymi, miłymi ludźmi. Nie spotkałam drugiej tak zimnej i oschłej osoby. A przecież teściowa jest bardzo religijna.. nie potrafię tego zrozumieć
  8. Siejesz nasionka, potem jak wykiełkują i wzejdą młode roślinki pikujesz je, tj. przesadzasz pojedyncze młode roślinki do małych pojemniczków. A jak już urosną i będą silne, to możesz je posadzić w gruncie na grządce. Upierdliwa robota dla cierpliwych. Są nasiona roślin, które możesz wysiać wprost do gruntu, np. aksamitki.
  9. Chyba, że to Twoja własna twórczość: scenariusz i reżyseria
  10. a ja to znalazlem http://pl.youtube.com/watch?v=IM5Z0-UpdZU _________________ Super, to rzeczywiście skarb!! I chyba łączy się z jakąś ciekawą historią rodzinną. Wiesz coś na ten temat? Dlaczego ktoś zakopał te naczynia i to chyba w pośpiechu (bo jak widać bez żadnego zabezpieczenia i opakowania)? Co to za porcelana? Jakiej firmy? Gratuluję takiego znaleziska!
  11. Jakie ciekawostki znaleźliście podczas wykopów budowlanych lub prac ogrodniczych na swoich posesjach? My, nie licząc gwoździ, odłamków szkła itp., znaleźliśmy monetę i nabój z II wojny. Ciekawe, jakie skarby kryją nasze ogródki? Podzielcie się swymi odkryciami.
  12. Winobluszcz 5-listkowy tzw. "dzikie wino" powinien rozrastać się również na boki. Może jeszcze trochę poczekaj.
  13. Jak to pluskwiak, to kupię coś na karaluchy i spróbuję. Zobaczymy
  14. Sprawdziłam w Internecie: "Znane są masowe pojawy kowala bezskrzydłego (Pyrrhocoris apterus) - owada o pięknie ubarwionym ciele długości około 1 cm. Z wierzchu, na jaskrawym, czerwonym tle widoczny jest wyraźny, czarny rysunek. Spód ciała jest czarno ubarwiony. Owad ten występuje najczęściej na przyziemnej części pni starych lip i wiązów w czasie kwitnienia tych drzew. Są to przeważnie nieszkodliwe owady żywiące się sokiem roślin lub resztkami organicznymi. W szkółkach mogą jednak uszkadzać młode drzewka i wyrządzać szkody w winnicach. " Odżywiaja się sokami roślin, więc jednak szkodnik. U mnie na malwie nie ma śladów gryzienia, ale malwa rzeczywiście zmizerniała i straciła kwiaty. Więc pewnie wyssały z niej soki. Nadal nie wiem jednak jak się tego pozbyć.
  15. O....!!!!! Chyba ten kowalik, a przynajmniej coś podobnego. Przyjrzę się im jeszcze raz. Ale zdaje się , że to to. Na fotce wygląda sympatycznie, ale w dużej ilości i to na kwatku jest odrażające.
  16. Robaki mają ok.0,6 cm - 1 cm. Nie widzę żeby skakały czy fruwały. Po prostu siedzą gromadnie na malwie, zwłaszcza na końcówkach-pędach. To owady z małymi nóżkami i twardymi czerwonymi pancerzykami. Nie mam fotki. Z pewnością sa to szkodniki, bo malwa wyraźnie zmizerniała.
  17. W zeszłym roku posadziłam malwę i dopiero w tym roku pięknie rozkwitła. Niestety zaatakowały ją jakieś wstrętne czerwone robale. Pędy i pąki są wręcz oblepione tym paskudztwem. Robaki mają jakby czerwone pancerzyki z niewielkimi czerwonymi plamkami. Szukałam w Internecie, co to za świństwo. Ale nie znalazłam. Może ktoś mi powie co to może być i jak to zwalczać?
  18. Przepraszam. Zamiast "bezczynności" miało być "bezsilności."
  19. Od wczoraj czuję się tak jak Sikorka i dlatego weszłam na ten wątek żeby się pocieszyć. Ulżyło mi. Widzę, że każdy to ma. Poczucie ogromnego zmęczenia, bezczynności, zwątpienia w sens tego co już się dokonało. Mam nadzieję, że to minie. Trzymajmy się!
  20. Szukam małej, niedrogiej firmy ogrodniczej, która nie boi się wyzwań (mam trochę problematyczną działkę) z Poznania lub okolic. Czy możecie kogoś polecić?
  21. Szukam małej, niedrogiej firmy ogrodniczej, która nie boi się wyzwań (mam trochę problematyczną działkę) z Poznania lub okolic. Czy możecie kogoś polecić?
  22. Pilnie poszukuję fachowca do szpachlowania-gipsowania z Poznania lub okolic. Bardzo proszę o dobre kontakty.
  23. imak

    grupa wielkopolska

    Pilnie poszukuję fachowca do szpachlowania-gipsowania z Poznania lub okolic. Bardzo proszę o dobre kontakty.
  24. Pilnie poszukuję fachowca do szpachlowania-gipsowania wnętrz. Proszę o jakieś dobre kontakty.
  25. imak

    Pilna prośba

    Pilnie poszukuję fachowca do szpachlowania-gipsowania wnętrz. Proszę o jakieś dobre kontakty.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...