Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

eMeM1719511785

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    104
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez eMeM1719511785

  1. Dzisiaj wpłynęła na konto pierwsza transza kredytu. W poniedziałek zaczynamy - trochę na wariackich papierach, bo nie mamy wody (a zapowiadają upały i żar:/ - czy plucie na fundament skutecznie zastąpi polewanie wodą?) i czekamy na umowę z Tauronem.
  2. Ja też bym polazł w te kwiaty;). Co zresztą nie powinno dziwić po mojej kwietnej tapecie;). Ale zupełnie serio - moja koleżanka zrobiła sobie mieszkanie w stylu Hamptons, a taką właśnie ciemną sypialnią, jasnymi meblami. Teraz - po ledwie roku - zaczęła zmieniać. Bo czuje się tak, jakby - cytuję - za chwilę Jack Nicholson miał wyjść z łazienki, a w kuchni miała zastać Dianę Keaton. I chociaż wszyscy się zachwycają tym ich mieszkaniem - to jednak jest ono jakieś takie, no nie wiem, nieludzkie? Takie zbyt żurnalowe, po prostu.
  3. Ależ jesteście do przodu! Trzymam kciuki za termin przeprowadzki!
  4. Tak, osobnik płci męskiej - ale zawsze bardziej kręcił mnie efekt końcowy od stawiania murów. Oczywiście to ważne, zeby było solidnie - ale kto to widzi później? Proces budowlany w Polsce to jest jedna wielka abstrakcja, dowcipy o Stirlitzu to nędzne przypowiastki przy tym procesie. Podpięcie wody i wpięcie się do gulika wymaga, ponownie... mapy do celów projektowych. I nie żeby hydrant był na działce, a sam gulik pół metra od granicy, a w warunkach określono, że to "nasz" gulik... Rwę włosy z głowy, serio. Ale, ale... wielka data to 3 sierpnia 2015 - gdy nieodwołalnie zaplanowano rozpoczęcie prac! Tadam!
  5. w piątek stało się - cyrograf podpisany. No przynajmniej w 2/3. Podpisujemy bowiem umowę z bankiem na raty, nomen omen. Ostatni współwłaściciel podpisze ją w nadchodzącym tygodniu. Nie zmienia to jednakże niczego - składamy zawiadomienie do PINBu, czekamy 7 dni (no dobra - 14, ale to oczekiwanie na wykonawcę, więc już się nie liczy). Uważam jednak, że mam całkiem nieźle ustawione priorytety i kupiłem zawczasu tapetę do salonu. Tania była stosunkowo (choć papierowa - ale przecież kiedyś tapety były tylko papierowe). Podlinkuję ją: http://i836.photobucket.com/albums/zz284/vonpless/50-654_zpsemgtyph0.jpg jest bardzo głęboko czarna, matowa. Lubię ją ogromnie. Pod nią będzie listwa sztukateryjna i lamperia - w miedzianym kolorze.
  6. A tutaj takie coś się pojawiło. Z ziemi do słupa idzie przewód - ale nie dojrzałem, czy już podłączony. W każdym razie - przynajmniej prąd to perspektywa bardziej dni... Swoją drogą - ten orzech jest wyjątkowo dorodny, mam nadzieję, ze nie ucierpi zbytnio w trakcie budowy.
  7. Nie odebrałem tego w ten sposób - po prostu odpisuję zbyt pełnymi zdaniami;) (taka lekka grafomania;)) Mamy zasadniczo dwie ekipy - ta druga jest traktowana troszkę jako "rezerwa" i musieliśmy taką znaleźć - przez tę całą obsuwę kredytową. No Bank to naprawdę katastrofa. Ja wiem, że to oni pożyczają i w pewnym sensie jest się na ich łasce (chociaż koniec końców - spłaca się im drugie tyle), ale dwa miesiące na decyzję to naprawdę było przegięcie (wniosek składany 16 kwietnia). Pusia&Kssawery - a z tego co widziałem, też mieliście przejścia z Bankiem. I oby teraz już z górki, mam nadzieję. Bo jak nie - to zwijam biznes i buduję lepianko-szałas w jakimś lesie, a następnie przejdę proces zborsuczenia.
  8. Zapadła cisza - choć nie do końca złowroga. Baaardzo długo czekaliśmy na decyzję kredytową. Sęk w tym, że nasz projekt to dom jednorodzinny, w zabudowie bliźniaczej, z trzema lokalami mieszkalnymi (tak trzeba było z uwagi na zapisy MPZP; dwa lokale mieszkalne na budynek - a przy okazji dwa budynki z dylatacją to jednak lepsze zabezpieczenie na szkody górnicze). Bank nie mógł tego zrozumieć, przeszliśmy przez dwa operaty - i ostatecznie jest tak, jak analityk sobie życzył: dwa budynki... To, że to kompletnie nie ma sensu - bo przecież w jednym budynku jest część gospodarcza z kotłownią, to już kompletnie inna bajka. Bank założył, że ten "drugi" budynek może się ogrzewać prądem. No niby racja - ale patrząc na projekt nie taka jest idea. Tak więc obecnie jesteśmy opóźnieni o dwa miesiące - co jest sporym kawałkiem czasu. Szczęśliwie jednak lipiec może być ładnym miesiącem, a nasz dom nie jest jakoś szczególnie skomplikowany - więc szansa na to, że go zamkniemy jesienią w dalszym ciągu jest. Co do metrażu - idea też był taka, że nie zadłużamy się na miliardy. Moja sytuacja jest najbardziej komfortowa, bo obecnie mam mieszkanie w centrum Katowic i z jego sprzedaży pokryję sporą część kredytu (mówię o kawalerce). Natomiast koledzy budują to na zasadzie "moje pierwsze mieszkanie". Oczywiście - w tych najbardziej rozbuchanych nastoletnich wizjach kupowałem stare pałace lub dwory, miałem kilkanaście pokoi, a każdy z nich miał jakąś fantazyjną nazwę (różany, fiołkowy, zielony... i co tam jeszcze do głowy przychodzi), posiadałem monstrualną kuchnię z trzonem kuchennym i furą miedzianych garów... Natomiast życie nieco pewne sprawy weryfikuje. Cała ta budowa wyniesie (na głowę) mimo wszystko dużo taniej niż kupno mieszkania w przyzwoitej dzielnicy o zbliżonym metrażu (~50m2 plus powierzchnia magazynowa/gospodarcza), z dostępem do własnego ogródka/tarasu (a tu już mówimy zasadniczo o nowych obiektach, deweloperce). Mój brat, dla przykładu, mieszka w takim właśnie "familoku" z lat 50 - 4 mieszkania na klatce, piwnica, strych. Grunt jest podzielony quoad usum - każdy ma jakiś tam garaż-blaszak i kilka metrów ogródka. Mieszkają w czwórkę, z dwójką dzieci, a powierzchnia wynosi coś koło ~46m2. I w zasadzie nie narzekają na metraż. Oczywiście - gdyby mieli możliwości, to pewnie przeszliby na większe mieszkanie, na więcej pokoi. Gdy jednak patrzę na segment kupowanych mieszkań - to najchętniej są kupowane właśnie te w okolicy 50m2. Nie oszukujmy się - nie jesteśmy najbogatszym narodem, a mieszkać gdzieś trzeba (jasne - można wynająć, ale jak ktoś słusznie zauważył: w Polsce mieszkanie kupuje się po to, żeby w okresie pracy je spłacić, bo za emeryturę to najwyżej pod mostem się zamieszka). Czy zatem ~50m2 wystarczy? Nie wiem - jeden z kolegów ma dwójkę dzieci, a obecnie mieszka w takich warunkach, że to naprawdę będzie diametralna zmiana komfortu. Wiem też, że ludzie takie mieszkania kupują. Owszem, zarzucono mi bezsens takiej budowy, że mieszkania na Śląsku są tanie itd. (co - w mojej ocenie - nie polega na prawdzie; są tańsze niż gdzie indziej, ale w dalszym ciągu bywają mocno przeszacowane). Ale mieszkanie z kawałkiem ogrodu (który latem - pod warunkiem ciut mniej parszywego czerwca - robi w zasadzie za dodatkowy pokój), na wsi - ale jednak tuż obok wszystkich udogodnień wielkomiejskich - jest całkiem niezłą perspektywą. Myślę też, że wiele zależy od samego projektu, który w wypadku małego domu musi być indywidualny (my zapłaciliśmy za nasz projekt niecałe 6 000,00zł - co nie jest wielką ceną, jak na projekt indywidualny) - bo specjalista będzie wiedział, jakie są potrzeby, od podstaw i będzie potrafił te potrzeby wrysować w obiekt. Ważna też jest elastyczność, na przykład: w trakcie projektowania mieliśmy zupełnie inną konstrukcję dachu i mieliśmy mieć taki "stryszek" na szpargały, bombki, jakieś leżaki i inne sezonowe rzeczy. W trakcie rozmów z architektem pojawiły się koncepcje zbudowania niskich antresol, służących wyłącznie do spania. Architekt to uwzględnił w konstrukcji - i obecnie możemy mieć w pokojach skośne dachy o wysokości do prawie 5m, bez żadnych belek. Piszę o tym także dlatego - że warto konstruując projekt mieć gdzieś taki zapas, na potencjalna dobudówkę, albo właśnie przearanżowanie stryszku na antresolę. Kończąc zatem moje wywody - mam nadzieję, że teraz już zaczniemy na poważnie. (Jedyna zaleta tego oczekiwania to fakt, że Tauron podgonił z prądem i istnieje szansa posiadania prądu na działce przy pracach tego prądu wymagających).
  9. Makowa Panienko - kolektory są warte rozważenia. Moi rodzice mają takie "wypasione" i sporo ich to kosztowało - jakieś pompy i inne dziwne sprawy. Natomiast moja kuzynka (i to dosłownie 50m od moich rodziców) ma również kolektory, ale w typie "prostych jak budowa cepa" - tzn. ma po prostu rurki i odpowiednią beczkę, w której gorąca woda się gromadzi. I to to jej mąż przywiózł z Monachium, w przeliczeniu kosztowało coś koło 2 000,00zł. Jak wypytywałem przy okazji ogrzewania o to rozwiązanie - to Pan konsultant się krzywił, że tak, że jest, że rzeczywiście tanie - ale sprawdza się tylko na południu Europy itd. itp. Natomiast moja kuzynka ma dwójkę dzieci (jedno w wieku wczesnoszkolnym, drugi - nastolatek), jest ich dwójka osób dorosłych. I te kolektory całe lato dają im gorącą wodę. Tam jest jakaś sprawa chyba demontażu ich na zimę (bo w tych rurkach jest chyba woda bezpośrednio, jak w wężu ogrodowym - naprawdę to jest urządzenie niemal prymitywne) - ale to chyba żaden koszt, jak na cały sezon gorącej wody. Przy tym koszt zakupu w okolicy 2-3tys, a 10-15tys - jest odczuwalny.
  10. Mamy pozwolenie na budowę. Zbieramy też oferty - nadal. Niektóre są autentycznie absurdalnie duże. (Tak, to nie jest złośliwość, albo nieprzystosowanie do realiów - ale jeśli mamy tylko parter, bez poddasza, bez piwnicy i jeśli jesteśmy na budowie, na której ktoś nam mówi, że te oto wszystkie parterowe ściany domu parterowego z użytkowym poddaszem wybudowano od wczoraj - to dlaczego chce za to tylko murowanie 100tys., w dodatku netto - jakby nie obowiązywała ustawa o cenach?)
  11. A z czasem zaczyna się robić nieco ciasno... Z tym ogrzewaniem to też tak wybiórczo - jeden tylko położy rurki, drugi robi tylko wylewki. Przecież jak na budowę wpuszczę 10 ekip - to w życiu się nie połapię, co i jak!
  12. Sprawa na dzień dzisiejszy wygląda następująco: zostaliśmy wezwani do uzupełnienia braków formalnych, chociaż zupełnie nie w tym zakresie, w którym się tego spodziewaliśmy. W części z tym wezwaniem się nie zgadzam - ale nie miałem zamiaru kopać się z koniem. Zależy nam na tym pozwoleniu i nie mam ochoty na cioranie się we wszelkich instancjach odwoławczych, z WSA włącznie. I doczekać pozwolenia może na świętego nigdy... Chociaż w międzyczasie może Senat klepnie likwidację PnB. Ale, jest i dobra strona tego wezwania. Mianowicie musieliśmy wykonać badania geotechniczne. Wiemy teraz co mamy 7m pod planowanym domem. I choć był to wydatek dodatkowy - to dzięki niemu wiemy gdzie zaczyna się lustro wody, wiemy też, ze dom częściowo będzie stał w podłożu gliniastym, a częściowo piaszczystym - więc rozważany jest drenaż. To zdecydowanie pozytywna strona tego całego wezwania. Mam nadzieję, że po ostatecznym uzupełnieniu wszystkiego - nic nie będzie stało na przeszkodzie i ten pożądany dokument zostanie wydany. Obecnie poszukujemy wykonawców. To wcale nie takie proste, nie ma chętnych na "globalną" budowę, najwięcej ofert dostajemy na podłogówkę. A fundamenty, a ściany...
  13. Dziękuję No to mam nadzieję, że wnet zacznie się ta ciekawsza część dziennika:D A tutaj jeszcze taki link: https://www.facebook.com/kooperatywy?fref=nf
  14. Myślę, ze ta data wymaga odnotowania - został złożony dzisiaj wniosek o pozwolenie na budowę. Mam dwa braki formalne - ale nie można było zwlekać, bo byłoby ich zaraz znacznie więcej. Chodzi o to, że z projektu elektrycznego mam 3 oryginały i jedną kserokopię. Natomiast warunki wod-kan są z datą 27 lipca 2014r. Co prawda przedsiębiorstwo nadało je już w sierpniu, no ale... Wezwanie będzie na pewno. Pokazuję ostateczny projekt (nieróżniący się znacząco, od tego, co pokazywałem wcześniej.
  15. Otóż mój znajomy szuka mieszkania. Oglądał Franciszkańskie i Francuską i... mieszkanie o pow. niecałych 40m kosztuje prawie 178tys. Chciałbym zwrócić uwagę, że większość tych mieszkań jest już sprzedana. Taka ciekawostka a propos tych śliwek. Z naszych spraw uzupełniam dziennik o odbiór projektu budowlanego. Czekamy jeszcze na projekty odrębne - prąd i hydraulika. Budynek z uwagi na zapis PZP i szkody górnicze będzie stał na dwóch fundamentach. De facto to będą dwa budynki z dylatacją między nimi. Jak będę miał projekt pod ręką - cyknę zdjęcie, żeby było widać, o co chodzi.
  16. W momencie, w którym niektórzy wylewali na mnie swoje frustracje (a podobno - tak mawiał mój promotor - jak mężczyzna nie ma problemów z erekcją, to nie ma problemów wcale), rzeczywiście tego muratora mieliśmy już rozczytanego. Dziwiło mnie właśnie owo niezrozumienie, bo to się da olicznikować. I pisał o tym patron tego właśnie forum. Ale dziękuję serdecznie!
  17. Ależ przestrzeni! Ten dom pośrodku pola wygląda niemal jak scenografia do powieści w typie Ani z Zielonego Wzgórza! Mam pewne podejrzenie co do regionu... A daszek to pikuś, zawsze można drewnianą laubę dorobić
  18. Och, jakie tutaj zaawansowanie! Na chwilę straciłem z oczu ten dziennik - a tu proszę. Bardzo podoba mi się wizualizacja sypialni, bardzo, bardzo. Przy odświeżaniu mebli - w zależności od pożądanego efektu - ale polecam farby Annie Sloane. Ktoś tam w Polsce tym handluje, mi przywiozła koleżanka bezpośrednio z UKeja. Farby kredowe, świetnie kryją - bez wstępnego szlifowania do surowego drewna, a przy tym dają bardzo ładny efekt końcowy, już po zawoskowaniu.
  19. Ech, ja też muszę się zabrać za pierniki... Wiesz, też nigdy nie dekoruję tych ciastek - zostają takie, prosto z blachy. Mówię wtedy, że to pierniczki saute, albo pierniki minimalistyczne/zen. Dla bardziej opornych podaję wersję do przełknięcia - ciasteczka korzenne;). A jak naprawdę mnie najdzie na dosłodzenie pierniczków - to mam swój sposób... Mieszam w szklance cukier puder z cynamonem - i po prostu sypię przez sitko jak leci, warstwami w puszce. Są wtedy ciut słodsze i co oczywiste - cynamonowe. I nie trzeba się cackać z jakimiś lukrami - bo kto to widział ozdabiać pierniczki cynamonowe!!! Prawdę powiedziawszy takie właśnie, jak Twoje, są najlepsze - a dekorowanie lukrami zostawiam mojej bratanicy, te spod jej pięcioletnich rączek są najpiękniejsze! Może któregoś dnia się szarpnę i zrobię taką chatę z piernika jak Martha Stewart i Miss Piggy, kto wie.... Eeeee, nie sądzę
  20. O, i to jest bardzo dobra wiadomość. Warta jakieś trzy tysiące złotych;). A z ociepleniem - już sam wiesz, że pierwotna jednowarstwowa ściana legła - dosłownie - w gruzach, więc idzie ceramika. Na to pójdzie ocieplenie - i tutaj po prostu będzie maksymalna warstwa w najrozsądniejszej cenie. Kto wie, może jeszcze ze styropianem się pogodzimy... (Przy czym te ściany "kanadyjskie" to i tak wełną). Tego ocieplania z resztą to znów aż tak wiele nie będzie - ściany szczytowe i "dobudówka warsztatowa". Czy tę część warsztatową można ocieplić nieco lżej, tak w ogóle? Miałoby to jakikolwiek sens? Z dobrych wieści też taka, ze dzisiaj byłem na wsi - i odnalazłem hydrant, co to mu się przez lato zarosło;). Już się bałem, że sąsiedzi na nas doniosą za wykroczenia przeciwko agrokulturze, tyle perzu i pokrzyw u nas było;).
  21. Okej, przesadziłem - 12 000,00zł, bez rabatu - oczywiście. Klimosz Duo NG, chociażby. Z resztą - chyba w tej rozpisce była mowa o Klimoszu właśnie. Powierzchnia mieszkalna - czyli odjąłeś np. przedpokój? Bo zasadniczo każde mieszkanie będzie miało ~48m2. Wiem, że jest powierzchnia mieszkalna i użytkowa - ale obydwie ogrzać trzeba. W efekcie daje to ~150m2 na mieszkaniach i ~30m2 na pomieszczeniach gospodarczych, czyli 170-180m2 w sumie. Piec został przewidziany na 20kW. Aczkolwiek dzięki serdeczne - ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Zasadniczo w ogóle chyba nie chciałbym podłogówki - ale się dostosowuję. Wolałbym kaloryfery - nawet namierzyłem takie ładne, retro. A nie chcę mieszania: na zasadzie w tym segmencie tak, a w tym tak - bo ten piec jakąś pracę też ma ustaloną i takie zamieszanie z pewnością nie wyjdzie na dobre. Przy czym w moim wypadku jest to autentycznie kwestia "-podobania-mi-się". Nie mam nic przeciwko kaloryferom, całe życie mieszkałem w mieszkaniach/domach z kaloryferami i niczego jakoś szczególnie mi nie ubyło. Z podłogówką nie mam doświadczenia wcale - więc się nie wypowiadam, bazuję jedynie na opiniach użytkowników.
  22. Ufff, całe szczęście, że mieszkasz w bloku i ma to sens;). Tak się składa, ze oglądałem dużo nowych mieszkań - oglądałem je ze znajomym budowlańcem i wszystkie pozostawiały wiele do życzenia. Pomijając architekturę - która najczęściej jest dość miałka, przy nędznym wykonawstwie, mimo wszystko. Wybywasz ze Śląska? Bo ja nie... Na marginesie - Gliwice są droższe od Katowic. Katowice to miasto, w którym po 18 hula wiatr i poza zapijaczoną Mariacką nie ma gdzie wyjść, nawet na zwykłą, dobrą kawę. Dlatego z Katowic uciekam. Szczęśliwie moje mieszkanie jest w ścisłym śródmieściu, wpisanym w rejestr zabytków, moderna - i to jest atut, dzięki któremu sprzedam je w miarę szybko. Oczywiście, że każdy z nas myślał o mieszkaniu - o czym wspominałem na początku - ale te mieszkania, które wchodziły w grę do tanich nie należały (w Katowicach był to kwartał modernistyczny, powiedzmy; wytyczony przez ulice Kopernika, Skłodowskiej Curie, Jagiellońska, Wita Stwosza, Jordana...). W Gliwicach zaś najbardziej pożądane byłyby ulice Zawiszy Czarnego, Korfantego, okolice Sobieskiego. I tam mieszkania są drogie. Widzisz, tu nie chodzi o 2-3km od centrum - mamy samochody, mamy rowery, z dojazdem sobie poradzimy. Chodzi o coś zupełnie innego. Jak np. remont na Kościuszki - co powoduje, że obecnie by dojechać do Almy muszę albo łamać przepisy ruchu drogowego i jechać na zakazach, ale jechać przez Francuską - chociaż wcześniej po prostu zakręcałem wprawo w Kościuszki. I inne drobiazgi - typu sąsiedzi uprawiający seks tak głośno, że jak kończą - to mam ochotę zapalić papierosa (chociaż nie palę). I chodzi o nieco inne powietrze; chodzi o możliwość posiadania kawałka ziemi i własne pomidory. Chodzi o przyjaciół, z którymi się rozumiemy bez słów - a prawdziwych przyjaciół nie ma się zbyt wielu. A gdy już się ich ma - to na pewno nie kłóci się o trzy bryłki węgla. I chodzi o całą masę innych jeszcze spraw - zbyt osobistych, by o nich pisać gdziekolwiek, a które powodują, że człowiek chce uciec, zacząć coś od początku - bo nagle się okazało, że ciągła pogoń za pieniędzmi, autami, metrami kwadratowymi nie ma większego sensu, jeśli nie można jej w jakikolwiek sposób współdzielić, a przy tym zdarza się coś, co (jakkolwiek patetycznie to zabrzmi) gwałtownie uderza w pysk, wywraca życie do góry nogami i przewartościowuje zupełnie wszystko. Naprawdę nie musisz rozumieć takiej decyzji. My ją rozumiemy i nie zmuszając nikogo do takich samych kroków - będziemy realizowali nasz projekt.
  23. Jesteś hipsterką i robiłaś je w Insta:P. A mogę pytanie? Ta wełna to idzie w ścianie w dwóch warstwach? Dobrze zrozumiałem? Czy też wypełnienie - jakaś okładzina (OSB czy co tam innego) - wełna - tynk? Pytam bo u mnie (u nas) ściana frontowa i ogrodowa będzie właśnie jako szkielet i tak się zastanawiam, czy oprócz wełny w środku musi być jakieś ocieplenie jeszcze "na zewnątrz", czy też wszystko można "grubo" upchać w środku...
  24. Szczerze mówiąc - później też przejrzałem kilka albumów i książek. To chyba rzeczywiście trochę kwestia regionalna. I trochę kwestia zasobności portfela właścicieli - jak napisano poniżej. Chyba najpoprawniej byłoby napisać - że jeśli to ma być "zwyczajny" ziemiański, średnio(?) zamożny dworek (właściciel kilku wiórst) - to taka forma jest całkiem okej. A zgodzić się należy, że dworem był i dom szlachty zagrodowej - co bardziej przypominał kurną chatę ze swoimi dwoma izbami, niż dwór z prawdziwego zdarzenia .
  25. Nie jestem developerem. Broń Panie Boże! Po prostu zaszczepiam dobre i zdrowe koncepcje z Niemiec na naszym gruncie. A gaz to też nie takie hop-siup - bo ten zbiornik trzeba gdzieś posadowić. I chyba na szkodach bym się nie odważył, jednak. A gdybym był własnym sąsiadem - zrobiłbym sporą awanturę. Nie traktuję Twojej wypowiedzi jako zaśmiecania - cenię sobie konstruktywny feedback, nie mam monopolu na wiedzę - a już zwłaszcza budowlaną. Ale nie ładnie wróżyć komuś upadku - mimo wszystko zachęcam, bardzo szczerze, do podglądania prac i końcowego efektu:). Ale dorzucę - bo jakoś tak chyba trochę przykro mi się zrobiło. Żaden z nas nie jest mizantropem, a w każdym razie - nie jesteśmy jednostkami na tyle aspołecznymi, by nie dogadać się w kwestii ogrzewania. Jeśli to jest jedyny problem - to to nie jest żaden problem. Natomiast chyba o czymś to świadczy - jeśli dla kogoś właśnie kwestia współżycia z innymi stanowi problem. I chyba w tym tkwi problem - o czym już kiedyś wspominałem - z ideą spółdzielczości w Polsce. Jak wspólne, to niczyje...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...